Grzegorz Kramer: to jest najtrudniejszy sakrament

Grzegorz Kramer SJ (fot. Michał Lewandowski)

Określam go "najtrudniejszym" (dla mnie), dlatego że on obnaża moją słabą wiarę, albo wręcz brak wiary - pisze jezuita.

W hospicjum wróciłem do udzielania (wróciłem, bo w ostatnich moich pracach nie było zbyt wiele okazji) sakramentu namaszczenia chorych. Bynajmniej nie "ostatniego namaszczenia", choć często się zdarza, że to ostatni sakrament, który ludzie przyjmują.

Określam go "najtrudniejszym" (dla mnie), dlatego że on obnaża moją słabą wiarę, albo wręcz brak wiary. Sakrament namaszczenia chorych ma skutkować czymś, co jest dość prosto zweryfikować: uzdrowienie, wzmocnienie w cierpieniu lub ulgę. Jestem dziewiąty rok księdzem i nie słyszałem by udzielonym przeze mnie sakramencie ktoś został uzdrowiony.

Wiem, że Kościół nas naucza, że skuteczność działania sakramentów nie jest związana z wiarą szafarza, ale jestem wewnętrznie przekonany, że wiara szafarza jest tu czymś bardzo ważnym. Czuję, że mi jej brak. Brak mi wiary w to, że kiedy ktoś mnie wzywa (tak jak uczy św. Jakub w swoim liście - 5,14) bym się nad chorym modlił i go namaścił w imię Pana, to naprawdę to będzie skuteczne.

DEON.PL POLECA

Za każdym razem, kiedy idę z olejami i modlitwą do chorego to jest we mnie lęk, że znów przekonam się naocznie o swojej niewierze lub słabej wierze.

Tekst pochodzi z prywatnego bloga Grzegorza Kramera SJ - Bóg jest dobry

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Grzegorz Kramer: to jest najtrudniejszy sakrament
Komentarze (13)
TB
Tomasz Budzeń
4 kwietnia 2017, 23:41
Zapomniałem dodać, że o. Kramer jako celebryta i kapłan ma obowiązek głosić na takiej pozycji w Internecie, że chociażby wierzył w Szatana i został za to potępiony przez Chrystusa, to wszystkie Jego sakramenty są ważne bez żadnych i najmniejszych wątpliwości. Jestem po prostu tym zbulwersowany - chyba mnie znowu diabeł podkusił, że wszedłem na ten portal po dłuższym czasie.
5 maja 2017, 21:37
"wierzyć w Szatana", no cóż uważam, że akurat jego to należy się wyrzekać a jak się już o nim pisze, to trzeba pisać tak - "szatan". Niby nie ma wielkiej różnicy, ale napisać "Szatan a szatan" ,to zasadnicza różnica.
TB
Tomasz Budzeń
4 kwietnia 2017, 19:21
Mam go już dosyć - niedługo otworzę lodówkę, a On mi będzie głosił swoje pseudomądrości z lodówki - jeżeli o. Kramer do dziś dnia nie rozumie, że jest po święceniach osobą Alter Christi i jego wiara nie ma najmniejszego znaczenia przy sakramentach, to już umrze jako g...pek. Problem w tym ilu ludziom zaszkodzi zawczasu.
Agamemnon Agamemnon
29 września 2017, 02:14
Chyba zaszkodzi, bo się nie uczy.
4 kwietnia 2017, 14:39
Od 9 lat jest księdzem i ma problemy z wiarą. Cóż,skutek tzw odnowionych sakramentów. Przed SV2 Ostatnie Namaszczenie służyło uzdrowieniu duszy chorego i tylko ostatnim z jego skutków było-"czasem odwraca chorobę,jeśli to jest z korzyścią dla duszy chorego". Ojcze Kramer,czyżbyś powątpiewał w zbawienie dusz,które ci powierzono,czy mylisz kapłaństwo z magią. 
Grzegorz Kramer SJ
4 kwietnia 2017, 15:28
Polecam List św. Jakuba. 
4 kwietnia 2017, 22:46
Ja zaś jako,że wciąż optymistycznie zakładam,iż jest ojciec katolikiem polecam św.Tomasza z Akwinu,któremu trudno zarzucić nieznajomość fragmentu listu św.Jakuba:  "Forma sakramentu powinna wyrażać skutek główny, będący zawsze wynikiem mocy sakramentu. Otóż tym skutkiem głównym nie jest tu bynajmniej zdrowie cielesne, jakkolwiek bywa niekiedy, że i ona powraca choremu", "Ostatnie namaszczenie nie sprawia uleczenia ciała mocą właściwości naturalnej materii, lecz mocą Boską, a ta działa rozumnie. A ponieważ w swym działaniu rozum nigdy nie sprowadza skutku drugorzędnego, chyba gdy tenże sprzyja skutkowi pierwszorzędnemu; dlatego z tego sakramentu nie zawsze wynika uzdrowienie ciała, chyba że to jest potrzebne do zdrowia duchowego"
4 kwietnia 2017, 14:07
Ale przecież to nie wiara księdza w skuteczność sakramentu ma pomóc choremu tylko wiara chorego, że ten sakrament coś pomoże. Podobnie jest z wodą święconą przywiezioną z Lourdes. Mała plastikowa buteleczka w kształcie Matki Boskiej a w środku woda z cudownego źródełka. Po ilu dniach czy nawet godzinach w wodzie w takim pojemniku zaczyna coś "kwitnąć"? A ludzie to piją i wierzą że to im pomoże. Ten co tę wodę sprzedaje/samemu też można zaczerpnąć i komuś podarować/ niekoniecznie musi w skuteczność wody z Lourdes wierzyć.
Grzegorz Kramer SJ
4 kwietnia 2017, 15:28
Proszę przeczytać tekst dokładnie. 
D
daglezjama
4 kwietnia 2017, 17:45
Przeczytałam, mam świadomość że to się dzieje w hospicjum. Czy uważa ojciec, że w hospicjum nie powinno udzielać się tego sakramentu? Jestem również ciekawa co ojciec sądzi na temat święcenia medalików, krzyżyków, łańcuszków oraz innych przedmiotów kultu religijnego. Czy mają inna moc niż niepoświęcone bo ludzie ofiarując komuś podkreślają: " ten krzyżyk przywiozłam ci z Jerozolimy i jest poświęcony".
Grzegorz Kramer SJ
4 kwietnia 2017, 21:26
No więc piszę w tekście, że ja wiem, że tak jest. 
4 kwietnia 2017, 22:27
Ludzie przyzwyczaili się do tego i jakby im to zabrać to jak odebrać nadzieję? Może wystarczy wiara w to, że wierzą ci co ten sakrament przyjmują. Tu się to może nie przyda ale może tam, potem. I może ci ludzie to już wiedzą, tego nie wiadomo i dlatego tak im zależy. Są spokojniejsi.
KJ
k jar
4 kwietnia 2017, 12:02
2008.Szpital na ul. Skawińskiej w Krakowie (słynna klinika Andrzeja Szczeklika).Wujek ma miastenię, trafia na OIOM, oddycha za niego respirator. Właściwe ma 50% szans na przeżycie, bo mam też inne choroby i leki nie działają. Po namaszczeniu chorych uspokaja się oddech, wraca do życia, przechodzi rehabilitację odechową, o własnych siłach wychodzi ze szpitala po pół roku. Przyjeżdża do domu na święta Bożego Narodzenia, jest radość, bo czuje się dobrze, nic mu nie dolega, jest jak nowonarodzony. Wigilia, pierwszy dzień świąt pełne radości, są kolędy, szopka.W drugi dzień świąt zabiera go karetka do szpitala, jest nieprzytomny, podłączony do respiratora umiera. Sakrament dał mu szansę na te kilka miesięcy dłużej pobyć z nami, przeżyć święta.