Hezbollah atakuje Izrael. Libańczycy liczą na cud św. Charbela. „Nie chcemy wojny”
Izraelska armia podała, że w sobotę na północ kraju wystrzelono z Libanu ok. 45 rakiet. Ostrzały prowadził nie tylko Hezbollah, który pierwszy raz od miesięcy wziął na cel kibuc, ale i Hamas, dla którego wsparcie deklarują Huti. Hezbollah ogłosił, że izraelski atak na jemeńskich Huti zwiastuje „nową fazę konfrontacji”. - Sytuacja w Libanie jest dramatyczna, jednak mieszkający tam chrześcijanie powracają do Boga. Liczą na pomoc św. Charbela - mówi bp Munir Khairallah.
24 lipca Kościół powszechny obchodzi liturgiczne wspomnienie o świętego pustelnika i cudotwórcy.
Wymiana ognia między Hazbollahem i wojskiem izraelskim trwała cały dzień. W sobotę wieczorem Izrael uderzył w skład broni na południu Libanu, wcześniej Hezbollah ostrzelał dziesiątkami rakiet przygraniczny kibuc Dafna na północy Izraela, twierdząc, że to odpowiedź na dokonany kilka godzin przed tym atak dronów Izraela na jedną ze wsi w Libanie - relacjonuje AP.
Libański Hezbollah regularnie ostrzeliwuje północ Izraela
Również w sobotę Hamas ogłosił, że ostrzelał Izrael rakietami z terenu południowego Libanu. Izrael od dziewięciu miesięcy prowadzi wojnę z tą palestyńską organizacją, która rządzi położoną na południowy zachód od Izraela Strefą Gazy. Ataki Hamasu od północy, z terytorium Libanu zdarzały się już wcześniej, ale były rzadsze.
Izraelskie wojsko poinformowało, że w sobotę wykryto ok. 45 pocisków wystrzelonych na kraj z północy, z czego większość została strącona, a reszta spadła na otwarte tereny, nie powodując szkód i strat, poza kilkoma pożarami.
Kontrolujący południe Libanu Hezbollah od początku wojny w Strefie Gazy regularnie ostrzeliwuje północ Izraela, co spotyka się z reakcją wojska tego państwa. Z terenów przygranicznych obu państw ewakuowano dziesiątki tysięcy cywilów; rosną obawy, że narastające napięcie doprowadzi do wybuchu pełnowymiarowej wojny.
Władający zachodnim Jemenem rebelianci Huti w piątek uderzyli dronem w budynek mieszkalny w Tel Awiwie; zginęła jedna osoba, a dziesięć zostało rannych. Huti podobnie jak Hezbollah deklarują wsparcie dla Hamasu i w ostatnich miesiącach atakowali rakietami i dronami statki na Morzu Czerwonym oraz teren Izraela. Zarówno Huti jak i Hezbollah i Hamas są częścią kierowanej przez Iran i wymierzonej w Izrael osi.
Większość Libańczyków nie chce wojny
24 lipca Kościół powszechny obchodzi liturgiczne wspomnienie o świętego pustelnika i cudotwórcy - św. Szarbela. - W jego rodzimej wspólnocie maronickiej święto to przypada w trzecią niedzielę lipca. Kościoły w niedziele były pełne, teraz wierni tysiącami pielgrzymują do jego sanktuarium, błagają św. Charbela o pomoc dla ojczystego Libanu - dodaje maronicki biskup Batrounu.
Rozmawiając z Radiem Watykańskim przyznaje, że sytuacja w kraju jest dramatyczna. Bp Khairallah zapewnia, że zdecydowana większość Libańczyków nie chce wojny. Potwierdza, że zagrożona wojną ludność ucieka na północ, do Bejrutu. Jest ich co najmniej 100 tys. Ich położenie jest bardzo trudne, ponieważ w Libanie nadal przebywa 1,5 mln uchodźców z Syrii.
Bp Khairallah zapewnia, że Caritas otacza opieką napływających ciągle uchodźców, szuka dla nich schronienia, udziela im doraźnej pomocy, tym bardziej, że państwo jest dziś sparaliżowane, wydaje się nieobecne. Kościół ze swej strony nawołuje też do pokoju, przypomina, że Liban nie chce wojny.
Maronicki biskup ostrzega jednak, że Liban jest u kresu wytrzymałości. - Wydaje się, że wspólnota międzynarodowa nie chce rozwiązania kryzysowej sytuacji w tym kraju, jego problemów z uchodźcami. Jedynie Stolica Apostolska zdaje sobie sprawę z tej sytuacji i stara się wywierać presję na wielkie mocarstwa, jednakże bezskutecznie. Jesteśmy zawiedzeni - mówi bp Khairallah.
Przyznaje natomiast, że pokrzepiające jest ożywienie życia religijnego. - Ludzie wracają do Kościoła i wiary, w tym wielu młodych. To jest nasza nadzieja. Młodzi coraz bardziej angażują się w życie religijne. To oni dodają nam otuchy, pokazują, że musimy wytrwać - dodaje maronicki biskup.
Izrael odpowiada na atak, wspierający Hamas i Hezbollah, Huti
W sobotę wieczorem izraelskie lotnictwo zbombardowało cele Huti w Jemenie. Był to pierwszy w historii nalot Izraela na cele w Jemenie i zarazem atak na najbardziej oddalone od Izraela miejsce (1800 km), jaki kiedykolwiek przeprowadziło lotnictwo tego kraju - podkreślił dziennik "Haarec".
Wg Huti w nalocie zginęły trzy osoby, a ponad 80 zostało rannych, uszkodzono m.in. rafinerię i elektrownię.Huti zapowiedzieli, że odpowiedzą na to uderzenie, a izraelskie wojsko potwierdziło, że liczy się z możliwością dalszej wymiany ciosów z tym przeciwnikiem. Hezbollah ogłosił w sobotę wieczorem, że atak na Huti to „głupi krok podjęty przez syjonistycznego wroga, który zwiastuje nową, groźną fazę tej bardzo ważnej regionalnej konfrontacji”.
Krzysztof Bronk i Marco Guerra/vaticannews.va/pl/PAP/dm
Skomentuj artykuł