Hierarchowie o zagrożeniach współczesnej rodziny

(fot. youtube.com)
KAI / pk

O zagrożeniach dla rodziny płynących z ideologii geneder, feminizmu, ekonomii, osłabienia więzi - mówili w trakcie trzeciego dnia obrad 7 października w ramach małych grup (circuli minores) uczstnicy Synodu Biskupów, który obraduje w Watykanie.

Podczas dyskusji zgodnie z pierwszą częścią problematyki zawartej w dokumencie roboczym "Instrumentum laboris" koncentrowano się na trudnościach jakie napotyka współczesna rodzina na świecie. Zastanawiano się jak zstąpić słowo "trudności" innym określeniem by już na początku dyskusji nie zaczynać od negatywnego wizerunku ale bardziej wskazać na pozytywne aspekty rodziny. Zwracano uwagę, że gdy mówi się o trudnościach rodziny to uwzględnia się jedynie aspekt socjologiczny i pomija kontekst eklezjalny rodziny, w którym elementem najważniejszym jest wiara. - To stanowi trudność w trudnościach w mówieniu o małżeństwie i rodzinie - zaznaczył abp Stanisław Gądecki.

Rozważano trudności natury kulturowej jakie dotyczą małżeństwa i rodziny, m.in. kwestie feminizmu, który bardzo je obciąża argumentując, że małżeństwo to forma presji na kobiety, że macierzyństwo to postać przemocy wywieranej na kobiety, a wychowanie potomstwa to pozbawienie kobiety możliwość realizacji jej ambicji.

DEON.PL POLECA

Następnie poruszono problem genderyzmu. Abp Gądecki zwrócił uwagę, że "gender" to różnica między różnymi środowiskami lokalnymi czy kontynentalnymi. Inaczej kulturę pojmuje się w Azji czy Afryce bądź w Ameryce Łacińskiej. Prawdziwą groźbą nie jest gender lecz genderyzm, czyli ideologia, która stara się zniszczyć małżeństwo i rodzinę poprzez propagowanie zniesienia różnic płciowych. Zgodnie z naukami biologicznymi rodzimy się jako mężczyzna i kobieta. Natomiast celem ideologii gender jest zniesienie tej różnicy. Szczególnie jest ona skierowana na dzieci i to w większości przypadków bez zgody rodziców. Ma ona przyzwyczajać je do zmiany pojęcia płciowości. Do tego dochodzi seksualizacja młodych ludzi tak aby traktowały one seks w oderwaniu od płciowości. Dąży się także do tego aby o sprawach seksualnych dowiadywali się oni od swoich rówieśników a nie osób starszych. Zauważono dalej, że ideologia gender znajduje coraz bardziej odbicie w programach edukacyjnych i w prawodawstwie.

Następnie mówiono o zagadnieniach ekonomicznych mających negatywny wpływ na małżeństwo i rodzinę. W tej kwestii zabierali głos głównie przedstawiciele krajów rozwijających się. Wskazywano, że są takie obszary nędzy, które uniemożliwiają funkcjonowanie rodziny. Nie chodzi tylko o zapewnienie jej godziwych warunków życia ale wyższych potrzeb jak edukacja dzieci. Do tego dochodzi dramatyczna sytuacja rodzin na terenach ogarniętych zbrojnymi konfliktami czy wojną. Ludzie są zmuszani do migracji, co niekiedy wyklucza wszelką stabilizację rodzin.

Podczas rozmów podkreślano też, że mimo licznych trudności Kościół musi głosić, że Bóg "kobietą i mężczyzną stworzył ich", czyli na małżeństwo naturalne, ponad narodowymi i religijnymi uwarunkowaniami i odnosi się ono do każdego człowieka. O tym mówi Stary i Nowy Testament i stanowi to trwały dorobek kultury całej ludzkości.

Abp Gądecki zaznaczył, że wszystkie Kościoły lokalne są świadome zagrożeń płynących z ideologii genderyzmu. Zagadnienie to pojawiło się m. in. w wystąpieniu małżeństwa z Drogi Neokatechumenalnej z Holandii, gdzie ideologia ta od lat zdominowała życie społeczne. Mówili oni o dyktaturze genderyzmu obowiązującej w szkołach. Dzieci są zachęcane do inicjacji seksualnej już w młodym wieku bez odniesienia do odpowiedzialności, nie mówiąc już o psychicznej dojrzałości czy świadomym rodzicielstwie.

Jak zauważyli, paradoksalnie w zachodnim kręgu kulturowym walczy się ze zmuszaniem do małżeństwa nieletnich dziewcząt, co jest szczególnie praktykowane w islamie. Podkreślano, że działania takie wspiera przemysł antykoncepcyjny. Małżeństwo z Holandii zaproponowało antidotum na te zagrożenia w postaci prowadzenia regularnego dialogu z dziećmi. W każdą niedzielę spotykają się oni z dziećmi i omawiają to co wydarzyło się w minionym tygodniu i wyjaśniają z nimi wszelkie problemy. - Nie można zakładać rąk i mówić, że to sprawa szkoły. Jeśli rodzina chce zachować tożsamość chrześcijańską to rodzice muszą szczerze i otwarcie rozmawiać z dziećmi - powiedział abp Gądecki, który jest członkiem grupy włoskojęzycznej grupy "B".

Jak zaznaczył bp Jan Wątroba, wszyscy ojcowie synodalni wyrazili przekonanie o konieczności, aby z Synodu wyszedł mocny głos o tym jakie zagrożenie stanowi ideologia genderyzmu dla rodziny. - Muszą mówić o tym przede wszystkim rodzice. W tej kwestii powinni wspierać ich i wychowawców duszpasterze" - zaznaczył biskup rzeszowski. W jego grupie włoskojęzycznej podkreślano także, aby pokazywać piękno rodziny, gdyż z wielu sformułowaniach Instrumentum laboris bije zbyt wiele pesymistycznych diagnoz.

Abp Henryk Hoser, członek grupy francuskojęzycznej w swoim wystąpieniu podjął temat sytuacji ekonomicznej rodzin i bardzo nierówny podział środków materialnych w poszczególnych krajach, co powoduje, że wąska grupa zamożnych staje się coraz bardziej bogata a biedni coraz bardziej ubożsi. Konsekwencją takiej sytuacji jest to, że nie mają oni możliwości realizowania podstawowych potrzeb ludzkich jakimi jest wyżywienie, ubranie, mieszkanie a dalej edukacja dzieci i korzystanie ze służby zdrowia. Następstwem takiej sytuacji jest migracja przez co rodzina staje się niekompletna. Do tego dochodzi potężna migracja całych rodzin uciekających przed wojną. Ponadto ciężka sytuacja ekonomiczna powoduje, że dzieci zamiast się uczyć idą do pracy i to źle wynagradzanej. - Chcemy mocno wyakcentować to, co papież Franciszek często powtarza, że niepodważalna wartość osoby ludzkiej jest zastępowana innymi wartościami - mówił biskup warszawsko-praski.

Arcybiskup zwrócił uwagę, że w krajach rozwijających się ideologia genderyzmu pojawia się w formie dyktatu narzucanego przez organizacje międzynarodowe a przede wszystkim przez agendy ONZ. Reprezentanci krajów afrykańskich mówili o stosowanych przez nie metodach, w których kontestuje się autorytet rodziców i tradycyjnego wychowania. Tworzy się kluby dzieci i młodzieży, w których indoktrynuje się by nie słuchały rodziców, którzy kierują się przebrzmiałymi stereotypami. Narzuca się styl myślenia i zachowań w myśl zasady, że młody człowiek sam decyduje o sobie bez liczenia się z innymi a także z wymiarem biologicznym i określaniem własnej płci. - Przedstawiciele Afryki uświadomili Europejczykom jak ten proces jest dalece zaawansowany na ich kontynencie. W Europie przyjął on łagodne i zakamuflowane formy ale w Afryce przyjęcie tego typu programów edukacyjnych jest warunkiem udzielenia pomocy w innych dziedzinach życia, np. w rolnictwie czy służbie zdrowia - powiedział abp Hoser.

Podczas dyskusji wskazywano także na osłabienie więzi wewnętrznych w rodzinie, czego wyrazem jest m. in. fizyczna i duchowa nieobecności mężów i ojców w środowisku rodzinnym. Są oni nieobecni m.in. z powodów ekonomicznych, kiedy ojcowie wyjeżdżają za pracą, migrują aby zdobyć środki do życia. Ale są i tacy ojcowie, którzy nie dorośli do swoich ojcowskich funkcji. Ponadto status ojca jest często pomijany w legislacji. Mówi się wiele o prawach kobiet czy dzieci a praktycznie nie mówi się o prawach ojców i miejscu ojca w życiu rodzinnym. - Jest to coraz bardziej poważny problem, który powoduje, że mężczyźni są coraz mniej odpowiedzialni za rodziny stąd często kobiety zostają same w trudnej sytuacji ekonomicznej i wychowawczej - podkreślił abp Hoser.

Podczas obrad trwa bardzo trudna praca redakcyjna powstających dokumentów, które muszą być formułowane w jasnych i precyzyjnych sformułowaniach. Na tym polu dochodzi do ciekawej konfrontacji przedstawicieli krajów afrykańskich, którzy żyją konkretem i patrzą na życie zdroworozsądkowo, z - jak powiedział abp Hoser - "europejskimi teoretykami".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Hierarchowie o zagrożeniach współczesnej rodziny
Komentarze (6)
TK
Teresa Kmiecik
8 października 2015, 18:54
Jak mężczyzna tak żarliwie chce upominać świat "w sprawach antykoncepcji, feminizmu" to mnie, jako kobiecie, krew się w żyłach burzy. Czy z taką samą żarliwością pan, panie Tomaszu, upomina: - swojego sąsiada, gdy bije i/lub poniża swoją żonę? aha ... pewnie zasłużyła lub trudno wtrącać się komuś w rodzinne sprawy ... - kolegę, gdy w wiadomym celu "dolewa wina" koleżance na firmowej imprezie integracyjnej? aha ...do picia nie zmuszał, a krótką spódniczkę miała, to przecież sama prowokowała ... itp.itd. Antykoncepcja to najczęściej odpowiedź na męski egoizm.  Feministka to często inteligentna córka ojca, który poniewierał jej matkę.
9 października 2015, 07:14
Antykoncepcja to jest rozdzielenie seksu od prokreacji. Jedna z największych przyczyn rozbiajania małżeństw, rodzin, krzywdy dzieci. Feminizm, a dokładnie propagowana przez feministki tzw. walka płci to jest druga z przyczyn kryzysu rodziny. Zamiast miłości proponują one bowiem "wyzwolenie" kobiet, życie w ułudzie "miłostek".  Zobacz jak wiele feministek propaguej rozwody i kolejne "związki". Nie bacząc na krzywdę dzieci, męża czy żony. I nieustanne bajdurzenie o przemocy domowej czy gwałtach. Tyle, iz jedno i drugie to marginalna patologia. 
AC
Anna Cepeniuk
8 października 2015, 10:12
A może coś o zagrożeniach i zgorszeniu płynącym ze strony duszpasterzy... i ks. Charamsy...?
8 października 2015, 09:29
Diagnoza zagrozeń to początek. Pytanie, co szanowni biskupi proponują, jako realną pomoc zagrożonym rodzinom. Jaka, oprócz kolejnego listu o zagrożeniach będzie faktyczna pomoc pasterzy Kościoła. Czy zaczną nazywac rzeczy po imieniu, czy wprowadzą formy dyscyplinujące, aby politycy katoliccy dązyli do ustanawiania prawa opartego na chrześcijańskich wartościach. Czy skończy się niepisany dogmat o tolerancji, o świętym kompromisie ze światem? Czy biskupi jasno upomną świat w sprawach antykoncepcji, feminizmu, współczesnego wyzystku, czy tez wybiorą mariaż tronu z ołtarzem?
8 października 2015, 19:02
Biskupi od dawna upominają świat w w/w kwestaich i znowu zapewne upomną tylko ciekawe co tym razem zrobią z tym ludzie, bo chyba o to głównie chodzi.
9 października 2015, 07:07
To ze ludzie, to ze mieniacy sie katolikami mają za nic głos hierachów jest ich winą. Brak radykalnego, ewangelicznego przekazu, gdzie dobro nazya sie dobrem, a zło złem, flirt ze swiatem, święta tolerancja i świety kompromis - to są przyczyny "olewania" głosu biskupów przez katolików.