Historyk o kard. Wyszyńskim: czuł, że jego zadaniem jest prowadzenie i ratowanie Kościoła
Massimiliano Signifredi, włoski historyk i znawca dziejów polskiego kościoła powiedział, że prymas Wyszyński świetnie wyczuwał bieg historii. Czuł się ocalony w czasie wojny przez co miał przekonanie, że powinien pracować w imieniu tych, którzy zginęli - dodał historyk.
12 września w Warszawie odbędzie się beatyfikacja Prymasa Tysiąclecia.
Historyk z Rzymu podkreślił, że jako młody biskup Wyszyński był przekonany o tym, że Kościół w komunistycznej Polsce musi pozostać zjednoczony z Rzymem.
Stefan Wyszyński był ocalałym z męczeństwa polskiego Kościoła podczas II wojny światowej. Pracował w diecezji włocławskiej, w której dużą część księży wywieziono do obozów, wśród nich biskupa pomocniczego Michała Kozala, obecnie błogosławionego - przypomniał Signifredi.
Zaznaczył, że wielu jego kolegów i profesorów z seminarium zostało wywiezionych do obozów koncentracyjnych. Szczęśliwie uniknął aresztowania przez Gestapo, choć był znany ze swych poglądów stanowczo antynazistowskich. Nie trafił do obozu, nie doświadczył tego cierpienia i to w nim pozostało. Czuł się ocalony i miał przekonanie, że ma wielką misję do spełnienia, by pracować w imieniu tych, którzy zginęli - zaznaczył historyk Kościoła, działacz międzynarodowej dobroczynnej wspólnoty Sant’Egidio.
Jak dodał, jako biskup lubelski Wyszyński był najmłodszym członkiem Episkopatu, a wkrótce potem został mianowany prymasem. W momencie, kiedy doszło do konfrontacji między Kościołem a reżimem komunistycznym, prymas Wyszyński potrafił doprowadzać na zmianę do dialogu i sporu, ale nigdy nie do całkowitego rozłamu. To była wielka umiejętność człowieka, który wyczuwa bieg historii, i dowód ogromnej inteligencji duszpasterskiej - ocenił Signifredi.
Watykan nagłaśniał aresztowanie kard. Wyszyńskiego
Położył też nacisk na to, że w sprawie uwięzienia prymasa w 1953 roku przez komunistyczne władze i jego przetrzymywania do 1956 roku "Stolica Apostolska zrobiła wszystko, co było w jej mocy". Historyk zwrócił uwagę na wielkie zaangażowanie Watykanu na rzecz nagłośnienia tego, co się stało w Polsce.
Wystarczy przypomnieć bardzo ważną wtedy kampanię prasową i medialną, zarówno w dzienniku „L’Osservatore Romano”, jak i w Radiu Watykańskim. Zaangażowano w to wszystkie ówczesne media - dodał. Raporty na temat aresztowania polskiego kardynała, jego przetrzymywania zostały rozesłane za pośrednictwem nuncjatur do bardzo wielu rządów, które utrzymywały kontakty dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską - podkreślił.
Chodziło o to, jak zaznaczył, by wywrzeć nacisk, ale też o utrzymywanie czujności wobec Polski jako kraju, który zmierzał w złą stronę i w którym łamano prawa człowieka. Signifredi przyznał, że także Watykanowi trudno było uzyskać szczegółowe wiadomości o uwięzieniu prymasa Wyszyńskiego, bo nawet biskupi nie wiedzieli wtedy, gdzie jest przetrzymywany.
Autor książki "Jan Paweł II i koniec komunizmu" przypomniał, że Stefan Wyszyński i Karol Wojtyła należeli do różnych pokoleń, ale obu w dużym stopniu ukształtowało doświadczenie II wojny światowej. Także Jan Paweł II czuł się ocalony, bo i jego koledzy byli wywożeni do obozów, aresztowani - dodał.
Była między nimi różnica w podejściu duszpasterskim. Karol Wojtyła był poetą, człowiekiem otwartym na dialog ze wszystkimi; kardynał Wyszyński również, ale w inny sposób. On identyfikował się z rolą prymasa, który musi prowadzić, ratować Kościół - wyjaśnił Signifredi.
To było jego wielkie zadanie, za które Jan Paweł II wyraził mu wdzięczność, gdy ukląkł przed nim podczas inauguracji swego pontyfikatu - powiedział. Jak zauważył, są też wręcz zabawne zapiski z ich wspólnych wakacji, z gry w siatkówkę, w której uczestniczył przyszły papież, a prymas obserwował go, siedząc na fotelu.
To byli dwaj doskonali współpracownicy, którzy w różny sposób przyczynili się do fundamentalnych zmian, do końca komunizmu w Polsce bez przelewu krwi - ocenił.
Przypomniał też "stanowczą, ojcowską postawę prymasa wobec +Solidarności+". Kardynał Wyszyński nie chciał, by związek ten wszedł na drogę konfrontacji, ale aby zachował chrześcijański charakter w pokojowej rewolucji - dodał Signifredi.
Źródło: PAP / tk
Skomentuj artykuł