Hiszpański biskup: Młodzi nie potrzebują jointów, prezerwatyw ani alkoholu, aby przeżyć radość

bp Demetrio Fernández (Fot. Diócesis de Córdoba / YouTube.com)
KAI / tk

Młodzi ludzie uczestniczący w Światowych Dniach Młodzieży „nie potrzebują jointów, prezerwatyw ani alkoholu, aby przeżyć niezapomnianą radość”. Podkreślił to hiszpański biskup Demetrio Fernández w liście opublikowanym na stronie internetowym diecezji Córdoba.

Młodzi nie potrzebują jointów, prezerwatyw ani alkoholu

Wskazał, że Światowe Dni Młodzieży to ogólnoświatowe spotkanie młodzieży, które daje cenny impuls ewangelizacji młodego pokolenia. - Młodym ludziom bardzo dobrze robi to, że widzą Kościół powszechny, młody, dynamiczny, przeżywają te dni komunii i spotykają się z innymi młodymi ludźmi z całego świata, są przyjmowanymi w diecezjach jak własne dzieci. Dużo dobrego im daje śpiew, taniec, adoracja Pana, spowiedź, udział w Eucharystii. To znaczy dobrze się bawić właśnie dlatego, że są chrześcijanami – wskazał hierarcha, dodając, że do przeżycia niezapomnianej radości nie potrzebują oni „jointów, prezerwatyw ani alkoholu”.

Stwierdził jednocześnie, że ŚDM są czasem rozeznawania życiowego powołania. Zaznaczył, że Jezus Chrystus wzywa młodych ludzi i liczy na nich w tworzeniu Kościoła i odnawianiu świata.

Dla wielu z nich powołaniem będzie chrześcijańskie małżeństwo, a dla innych życie konsekrowane albo kapłaństwo. Wszystkich uczestników ŚDM biskup zachęcił do postawienia sobie pytania: „Jaki plan Bóg ma dla mnie, aby uczynić mnie szczęśliwym, abym służył dziś Kościołowi i światu?”.

DEON.PL POLECA

Źródło: KAI / tk

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Hiszpański biskup: Młodzi nie potrzebują jointów, prezerwatyw ani alkoholu, aby przeżyć radość
Komentarze (2)
PK
Paweł Kopeć
31 lipca 2023, 10:53
Niestety, za sprawą obecnej, ponowoczesnej i lewicowej "edukacji", nie. Real Life.
AE
Anna Elżbieta
2 sierpnia 2023, 11:57
Bardzo dużo da się osiągnąć w życiu rodziny, w znajdowaniu dobrego środowiska dla dzieci i młodzieży, uczenia ich prawego życia. Moje dzieci były w harcerstwie ZHR, które miało swoją siedzibę przy parafii. Mają mnóstwo przyjaciół. Nikomu spośród nich nie przychodzi do głowy, żeby np. ćpać. Czują i wiedzą, że życie ma sens, widzą jego wartość. Wzruszyło mnie wczoraj śpiewanie nie-zakazanych piosenek powstańczych na pl. Piłsudskiego. Ileż tam było młodzieży, dzieci, harcerzy i zuchów. Serce rosło, gdy się patrzyło na tych młodych ludzi, na ich piękne, myślące, radosne twarze. Tak że nie ma: "niestety", tylko trzeba działać pozytywnie, w dobrą stronę :). Optymizmu życzę i radości w sercu!