IS używa rodzin chrześcijańskich jako "żywych tarcz"
W rejonie Faludży w środkowym Iraku, gdzie trwa ofensywa wojsk rządowych przeciw siłom tzw. Państwa Islamskiego jego wojownicy używają jako "żywych tarcz" ok. 400 mieszkających tam rodzin chrześcijańskich.
Dżihadyści chcą w ten sposób bronić się przed ostrzałem z ziemi i powietrza, prowadzonym przez wojsko irackie oraz przed atakami lotniczymi koalicji międzynarodowej, walczącej z PS.
Wielki niepokój o los tych rodzin wyraziła ONZ. Według jej przedstawicieli otrzymała ona ostatnio "wiarygodne informacje", z których wynika, iż islamiści z DAESZ [międzynarodowe oznaczenie Państwa Islamskiego - KAI] zgromadzili "rodziny w centrum miasta", zakazując im przy tym opuszczania "tych miejsc zgromadzeń". Zdaniem ekspertów wszystko to wskazuje, że milicjanci PS "mogliby użyć ich [rodzin] jako tarcz ludzkich", narażając je na "wielkie niebezpieczeństwo", gdyby doszło tam do działań zbrojnych.
Faludża jest od 30 maja widownią zaciekłych walk między oddziałami PS, które zajęły ją latem 2014, a armią iracką i siłami międzynarodowymi, usiłującymi odbić to miasto. Według źródeł rządowych jest to już "ofensywa końcowa", która winna wkrótce doprowadzić do wyzwolenia całego tego terenu. Ocenia się, że w rejonie działań wojskowych znajduje się co najmniej 50 tys. cywilów, z których dotychczas jedynie kilkuset rodzinom (ok. 5 tys. osób) udało się uciec.
31 bm. żołnierze iraccy napotkali zmasowany opór ze strony islamistów, którzy powstrzymali najbardziej wysunięte jednostki rządowe i przeszli do przeciwnatarcia. W tej sytuacji ONZ kilkakrotnie wezwała władze w Bagdadzie do roztropności i do "spowolnienia" operacji wojskowych w trosce o "wciągnięte" w konflikt rodziny.
Tymczasem przesłanie przekazane kilka dni temu przez Abu Muhammada al-Adnaniego - rzecznika DAESZ - stwierdza, że wojownicy są gotowi "walczyć aż do śmierci" we wszystkich swych twierdzach, nawet gdyby miało to oznaczać zabicie cywilów i osób niewinnych. Kolejnym potwierdzeniem braku skrupułów dżihadystów jest obecne używanie bezbronnych ludzi jako broni i narzędzi obrony.
Sekretarz generalny Norweskiej Rady ds. Uchodźców Jan Engeland, zaangażowany w opiekę nad rodzinami wypędzonymi z miasta, przestrzegł przed groźbą "katastrofy humanitarnej", gdy rodziny dostaną się pod ogień krzyżowy i nie będą miały dróg ucieczki. Według niego walczące strony winny "zapewnić im bezpieczne wyjście, zanim nie będzie za późno".
Obok Mosulu na północy kraju - głównej ostoi PS w Iraku - Faludża jest jednym z najważniejszych miast, pozostających w rękach terrorystów od 2014, a więc od początku ich ofensywy. Przed zajęciem przez nich tego miasta mieszkało w nim ponad 300 tys. ludzi; w przeszłości było ono jednym z symboli sunnickiego "oporu" przeciw wojskom amerykańskim, które weszły tam po upadku reżymu Saddama Husajna (w 2003). Znane jest również jako "miasto meczetów", których było tam ponad 200. W kwietniu oraz na przełomie listopada i grudnia 2004 w Faludźy siły amerykańskie stoczyły dwie ciężkie bitwy o to miasto, zakończone najpierw niepowodzeniem, a następnie wyparciem stamtąd islamistów i przekazaniem go władzom irackim.
Skomentuj artykuł