James Martin SJ o tym, jak odpowiadać hejterom i "katolickim" trollom w internecie

(fot. shutterstock.com)
James Martin SJ / kw

James Martin SJ padł ofiarą oczerniania i ataku ze strony jednego z popularnych w USA portali katolickich. "Te ataki były dla mnie ważną lekcją". Jezuita mówi, co robić w sytuacji, gdy spotykamy katolika ziejącego nienawiścią w internecie.

Jak wyjaśnił biskup Robert McElroy, James Martin SJ padł ofiarą fałszywych doniesień ze strony portalu katolickiego i kampanii nienawiści rozpętanej w mediach społecznościowych wobec jezuity. Ojciec Martin jest autorem książki "Budujmy mosty: jak Kościół Katolicki i społeczność L.G.B.T. mogą wejść w relację z szacunkiem, współczuciem i wrażliwością".

Ataki na jezuitę doprowadziły do tego, jak czytamy w wypowiedzi bpa McElroya, że niektóre katolickie organizacje odwołały wykłady Jamesa Martina SJ.

DEON.PL POLECA

Jezuita jest m.in. konsultorem watykańskiego Sekretariatu Komunikacji.

Publikujemy pełną odpowiedź opublikowaną na profilu Jamesa Martina SJ na Facebooku:

Drodzy przyjaciele: jako że wielu ludzi pytało mnie o to, w świetle niedawno odwołanych wykładów, więc chcę powiedzieć, że nie żywię urazy do CAFOD, Zakonu Kanoników Regularnych Stróżów Grobu Chrystusowego oraz seminarium teologicznego.

Każde z nich jest świetną katolicką instytucją, która służy według własnego zamysłu. Są to ludzie Boga. Każda z tych organizacji, w różny sposób, stała się ofiarą tych okropnych portali, które potępiły zaproszenie mnie do wypowiedzenia się. Portali, które biskup McElroy trafnie opisał jako rozsiewające raka w naszym Kościele. Portali, które zaatakowały te prawe katolickie organizacje.

Możecie mocno kwestionować decyzje tych katolickich organizacji, ale mam nadzieję, że będziecie kontynuować wspieranie ich nauczania. Mocniejszy sprzeciw (według mnie) powinien być skierowany do każdego, kto uważa siebie za obrońcę prawd wiary, a zarazem włącza się w hejtowanie, oczernianie i perfidne ataki.

Ich przykład mogliście zobaczyć w zeszłym tygodniu. Jedną z wielu smutnych ironii związanych z tym było to, że każdym przypadku miejscowi nie mieli nic przeciwko moim słowom i wystąpieniom - gdy padały one w Londynie, Nowym Jorku i Waszyngtonie. Mimo to ci, którzy zadecydowali o odwołaniu, byli bardziej pod wpływem strachu przed rzekomymi protestami i negatywnym odbiorem niż opinią ich przełożonych, w tym przypadku: kardynałów.

Te wydarzenia były pełne napięcia oraz strachu, które napełniły wspomniane organizacje: strach przed protestami, strach przed przemocą, strach przed złą reklamą, strach przed złością darczyńców, strach przed utratą datków, strach przed obrazą i tak dalej, i tak dalej. Kiedy dwóch organizatorów zadzwoniło do mnie, mogłem usłyszeć udrękę w ich głosach.

Skąd wziął się ten strach i udręka? Co to spowodowało? Jasnym jest dla mnie, że na pewno nie od Boga. Jak mawiał św. Ignacy, dobry duch, który pochodzi od Boga, buduje i pociesza nas, daje nam odwagę, uspokaja nas. Jednocześnie zły duch, który pochodzi od nieprzyjaciela, podsyca strach, rozpacz i powoduje "gryzący lęk".

Czy ktoś wątpi, który duch tutaj się pojawił? Patrząc z innej perspektywy, owocami Ducha Świętego są jałmużna, radość, pokój, cierpliwość i umiarkowanie. To pewne, że te strony, które specjalizują się w sztuce ataków osobistych, nie są źródłem żadnej z tych rzeczy. Sprawdź sam: gdy oglądasz ich filmy lub czytasz ich posty, czujesz się pocieszony i przekonany? Czy może przygnębiony i zrozpaczony?

Więc co powinniśmy zrobić?

Po pierwsze, najprościej będzie po prostu zignorować. Nie zbliżaj się do niczego, co może oddalić cię od Boga. A więc: zablokuj hejterów i nieuczciwe portale na Twitterze, usuń z Facebooka, nie interesuj się nimi. Unikaj pokusy odpisania na ich bezmyślne i głupie komentarze, bez względu na to, jak kuszące jest, by je odeprzeć. Jak to mówią: "nie karm trolla". Po co słuchać rzeczy, które są szalone? Powinniście zobaczyć list, który dziś dostałem, długi rękopis zaczynający się słowami nazywającymi mnie "synem Judasza". Nie czytałem dalej. Po co w to wchodzić?

Po drugie, jak redakcja America Magazine odnotowała wczoraj, pamiętajcie że wspomniane portale, a jeśli to konieczne - konkretne osoby - są odpowiedzialne za swoje działania. Może to być trudne, ale warto rozważyć, w jaki sposób to robić: ponieważ na całym świecie każdy kapłan, każdy zakonnik, każdy katolik świecki podlega lokalnemu biskupowi lub przełożonym religijnym, przynajmniej jeśli chodzi o sprawy kościelne.

Ale czasami biskup lub przełożony religijny nie wie, co się dzieje w mediach społecznościowych, więc... skontaktuj się z nimi. Nie musi to być grzmiący list potępienia, pełen gniewu telefon lub e-mail. Po prostu pozwól biskupowi, kancelarii kurii lub przełożonemu religijnemu dowiedzieć się o tym, co cię poruszyło: ataki osobiste, oczywiste głoszenie kłamstw, kampanie przeciwko osobom lub grupom. Pilnuj, by każdy katolik był odpowiedzialny za to, co głosi - również w internecie.

Po trzecie, nie daj się im, nie bądź zgorzkniały. Dla mnie ostatnie ataki były ważną lekcją ostatnich kilku dni. Nie pozwól im cię prześladować. Są jak szkolne łobuzy, którzy cię dręczą? Cóż, nie masz już 12 lat. Nie mogą cię skrzywdzić. I dlaczego boisz się o swoją wspólnotę lub organizację? To pewny sposób na katastrofę. A pogorszenie wizerunku w związku z odwołaniem jakiegoś wydarzenia czy słów jest zawsze gorsze. Nie pozwól im prowadzić Twojej własnej wspólnoty lub organizacji.

Wreszcie, nie bądź surowy. Miej współczucie nawet wobec ludzi, którzy mają zamiar cię nienawidzić, atakując cię i niszcząc. Jeśli są złymi ludźmi, ich gniew pochodzi gdzieś, co jest dla nich smutniejsze i gorsze niż dla ciebie. Jeśli czują nienawiść do osób LGBT, to prawdopodobnie pochodzi to z dyskomfortu, który odczuwają wobec własnej skomplikowanej seksualności, która jest dla nich czymś bardzo złym. "Poranieni ludzie ranią ludzi" - jak to się mówi.

Często te miejsca, grupy lub jednostki sądzą, że są "prorockie", tj. wskazują na twoje rzekome grzechy, co jest całkowicie sprzeczne z nakazem Jezusa, aby nie osądzać. Jeszcze częściej owe proroctwa przekształcają się w czystą nienawiść i oczywistą pogardę. To nazywamy po prostu złością. Ale to nie oznacza, że samemu musisz podążać w stronę nienawiści. To oznaczałoby oddanie się Duchowi Zła.

Wciąż postępujcie z miłosierdziem wobec ich złożoności. "Kochaj swoich nieprzyjaciół" - tak powiedział Jezus - "i módl się za tych, którzy cię prześladują". Nie stań się zgorzkniały.

Bo w jaki sposób pomagałbyś Kościołowi, gdybyś zamiast miłosierny stałbyś się zgorzkniały?

I, wreszcie, nadzieja! Nadzieja zawsze. Żyj w nadziei. Nadziei w Duchu Świętym. Rzeczy zawsze się poprawiają. Duch Święty wie, co robi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

James Martin SJ o tym, jak odpowiadać hejterom i "katolickim" trollom w internecie
Komentarze (4)
P
pawel1
22 września 2017, 11:08
Kapitalny tekst O.J.Martina. Promieniuje z niego wewnętrzna wolność, pokój, radość, świadomość własnej tożsamości, zanurzonej w doświadczeniu bycia umiłowanym dzieckiem Ojca, który wszystkim okazuje miłość i miłosierdzie. O. Martin daje nam świadectwo, że na co dzień żyje Dobrą Nowiną, bo nie tylko o niej słyszał, ale przyjął sercem i wg niej myśli i postępuje. Ataki, oskarżenia itp. to kamyki, taki żwirek, który rozsypie się napotykając moc i siłę Miłości. Moim zdaniem, sposób działania O.Martina to ważna lekcja dla nas. 
22 września 2017, 12:20
Odpowiedz tak uczciwie . Czy ty jesteś gejem? i czy jesteś księdzem? Bo to co napisałeś zupełnie nie trzyma się prawdy. w końcu masz obrońcę w osobie J. Martina który JAWNIE w swojej książce : uważa, że przedstawiciele Kościoła nie powinni zwalniać takich osób z różnych funkcji instytucji podległych Kościołowi, nawet jeśli popierają grzech sodomski.
22 września 2017, 10:26
''stos'' na czołowego antychrysta i hejtera lepiej będzie jeśli swój gardłowy śmiech ujmiesz przez hi, hi, hi. To zdecydowanie lepiej odzwierciedla ciebie. Chyba, że jesteś jąkałą. Wtedy to zabrzmi lepiej he he he hejterzy
22 września 2017, 09:04
he,he...hejterzy... Uwzięli się akurat na jezuitów.