Jest reakcja Watykanu na śmierć Vincenta Lamberta

(fot. euronews (in English) / youtube.com / depositphotos.com)
KAI / ml

Śmierć francuskiego pacjenta Vincenta Lamberta, która nastąpiła 11 lipca o godz. 8.24 rano, jest porażką naszego człowieczeństwa - stwierdziła na swym Twitterze Papieska Akademia Życia.

Zmarły, który 20 września skończyłby 43 lata, od 2008, po wypadku motocyklowym, był sparaliżowany i żył w stanie minimalnej świadomości (lub wegetatywnym, według niektórych). 2 lipca, wbrew woli najbliższej rodziny, szpital w Reims, w którym przebywał, odłączył go od sztucznego nawadniania i karmienia i tak rozpoczęło się powolne konanie chorego.

Decyzję szpitala poprzedziła długa walka prawna o uratowanie mężczyzny, w którą zaangażowana była m.in. Stolica Apostolska. Kilkakrotnie w jego obronie wystąpił Franciszek, wzywając wiernych do modlitw w intencji sparaliżowanego Francuza, a lekarzy do niezaprzestawania podtrzymywania go przy życiu. Jeszcze wczoraj papież napisał na swym Twitterze: "Módlmy się za chorych, którzy zostali opuszczeni i pozostawieni, aby umrzeć. Społeczeństwo jest humanistyczne wtedy, gdy troszczy się o życie, każde życie, od początku aż do jego naturalnego końca, bez wybierania, kto jest bardziej lub mniej godny żyć. Lekarze niech służą życiu, a niech nie przerywają go".

Z kolei na Twitterze Papieskiej Akademii Życia napisano: "Abp Paglia [przewodniczący] i cała Akademii modlą się za rodzinę Vincenta Lamberta, za lekarzy, za wszystkie osoby włączone w to postępowanie. Śmierć Vincenta Lamberta i jego historia są porażką dla naszego człowieczeństwa".

Tymczasowy dyrektor watykańskiego Biura Prasowego Alessandro Gisotti stwierdził w specjalnym oświadczeniu, że "przyjęliśmy z bólem wiadomość o śmierci Vincenta Lamberta", dodając, że "modlimy się, aby Pan przyjął go do swego Domu i wyrażamy bliskość z jego krewnymi i tymi, którzy do końca zaangażowali się w pomaganiu mu z miłością i oddaniem". Rzecznik przypomniał i podkreślił to, co powiedział Ojciec Święty, "występując w tej bolesnej sprawie". "Bóg jest jedynym panem życia od początku po naturalny koniec a naszym obowiązkiem jest strzeżenie go zawsze i nieuleganie kulturze odrzucenia" - stwierdził A. Gisotti.

Wstrzymanie nawadniania i odżywiania chorego, zarządzone 2 lipca, nastąpiło po orzeczeniu kasacyjnym, które unieważniało decyzję Sądu Apelacyjnego w sprawie dalszego podtrzymywania go przy życiu. To zaś było wynikiem oczekiwania na opinię Komitetu ONZ ds. Praw Osób z Niepełnosprawnością, który poprosił Francję o sześć miesięcy czasu na zbadanie całej sprawy.

Rodzice zmarłego - Jean i Viviane toczyli niezmordowaną walkę prawną, aby nie dopuścić do wstrzymania nawadniania i żywienia ich syna, które podtrzymywało go przy życiu. Przeciwnego zdania byli jego żona Rachel i opiekujący się nim lekarze. Zdaniem personelu medycznego dalsze żywienie Vincenta było "irracjonalnym uporem". Dla innych takim "irracjonalnym uporem" było działanie na rzecz jego śmierci.

Zgon a wcześniej uporczywa walka o życie niepełnosprawnego Francuza wywołały liczne reakcje w wielu krajach. Zdaniem Radia Watykańskiego przypadek ten grozi, że w Europie będzie się szerzył ruch przeciw życiu. Dostarczanie pokarmu i wody jest obowiązkowym i humanitarnym wsparciem chorej osoby. Zmiana tej postaw wielkiej solidarności i opieki, jaką jest terapia, która może spowodować zawziętość, jest bardzo znaczącą raną - powiedział przewodniczący włoskiego stowarzyszenia Nauka i Życie Alberto Gambino.

O śmierci Lamberta napisał papież Franciszek na swoim Twitterze:

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jest reakcja Watykanu na śmierć Vincenta Lamberta
Komentarze (1)
WC
Wojciech Chajec
11 lipca 2019, 20:33
Zastaniawiam się, dlaczego Vincent Lambert był w szpitalu, a nie w domu. Czyżby ta procedura karmienia i nawadnania wymagała pobytu w szpitalu? A może przyczyną był konflikt między rodzicami, rodzeństwem a żoną? Moja chora na raka żona umierala w domu, korzystaliśmy z pomocy hospicjum domowego a do szpitala jeździliśmy tylko na przetoczenie krwi (jeżeli była taka możliwość). Wolałbym też tak umierać, a nie w szpitalu.