Kapłan "promoskiewski" odmówił pochowania dziecka ochrzczonego w Patriarchacie Kijowskim

(fot. shutterstock.com)
KAI / pk

Proboszcz parafii św. Kosmy i Damiana przy szpitalu dziecięcym w Zaporożu ks. Jewgienij Mołczanow odmówił odprawienia żałobnego nabożeństwa za tragicznie zmarłe niespełna 2-letnie dziecko tylko dlatego, że zostało ono ochrzczone w niekanonicznym Ukraińskim Kościele Prawosławnym Patriarchatu Kijowskiego (UKP PK).

Oświadczył przy tym, że "postąpił całkowicie słusznie", dodając, że w ogóle dzieci ochrzczone u "rozłamowców" czeka szybka śmierć.

- Rozumiem rodziców dziecka i współczuję im - zapewnił duchowny z Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Moskiewskiego (UKP PM). Zaraz jednak zaznaczył, że niestety malca ochrzczono w Kościele, którego sakramenty nie mają mocy zbawczej i którego nie uznaje cały świat prawosławny.

DEON.PL POLECA

Na pytanie, dlaczego przed wyjazdem na pogrzeb nie uściślił, jaki Kościół ochrzcił dziecko, ks. Mołczanow odpowiedział, że oczywiście zrobił to wcześniej i powiedziano mu, że "wszystko zostało już uzgodnione".

- Zanim wyjechałem, zapytałem, czy dziecko zostało ochrzczone i gdy powiedziano mi, że tak, wsiadłem do samochodu - wspominał duchowny. Na miejscu okazało się, że chrzest odbył się w UKP PK i gdy się o tym dowiedział, było to dla niego jak "cios obuchem w głowę".

W rozmowie z ukraińskim pismem "Fakty i komentarze" kapłan zwrócił uwagę, że już w drodze na miejsce tragedii towarzyszyły mu "znaki z nieba", np. zapomniał tekstu modlitwy, jaką należy wtedy odmówić, chociaż jest już duchownym prawie ćwierć wieku. Co więcej, na podstawie własnych doświadczeń podkreślił, że dzieci ochrzczone w Patriarchacie Kijowskim zaraz giną. Jego zdaniem wcześniej jakiś ksiądz powinien wyjaśnić rodzicom całą złożoność tej sytuacji.

Ks. Mołczanow przyznał, że matka na kolanach błagała go, aby mimo wszystko zechciał pochować jej synka. - Ale niestety nie mogłem tego zrobić - stwierdził duchowny. Wyjaśnił, że nie pozwoliły ma na to kanony kościelne, "przepisy apostolskie", którymi kierują się kapłani na całym świecie.

- Gdybym pochował to dziecko, biskup pozbawiłby mnie kapłaństwa, a co jeszcze gorsze, ukarałby mnie Bóg - wyraził swe przekonanie promoskiewski kapłan.

Po tym zdarzeniu ciało dziecka przewieziono do położonej w pobliżu cmentarza cerkwi św. Jana Kronsztadzkiego, ale tam także spotkali się z odmową, gdyż była to również świątynia UKP PM. Według ojca dziecka tamtejsi księża zamknęli przed nim drzwi i zażądali, aby opuścił cerkiew i terytorium wokół niej. Ostatecznie malca pochował przybyły na miejsce z procesją kapłan z parafii św. Mikołaja, należącej do UKP PK.

Całe wydarzenie wywołało duży rezonans i oburzenie na Ukrainie a nawet poza jej granicami. Osobisty przedstawiciel patriarchy konstantynopolskiego - abp Daniel, stojący na czele Konsystorza UKP (Patriarchatu Konstantynopolskiego) w Stanach Zjednoczonych w czasie liturgii świątecznej 6 stycznia w Bencenville (stan Illinois) pomodlił się za duszę tragicznie zmarłego dziecka. Z kolei przed Ławrą Kijowsko-Pieczerską w stolicy Ukrainy zebrało się kilkudziesięciu działaczy z nacjonalistycznej organizacji C14, wykrzykując hasła antymoskiewskie i blokując wejście na teren tego klasztoru.

Również niektórzy przedstawiciele UKP PM i Patriarchatu Moskiewskiego skrytykowali postawę ks. Mołczanowa. Według archimandryty Cyryyla (Goworuna) i protodiakona Andrieja Kurajewa z Moskwy oraz metropolity Aleksandra (Drabini) z UKP PM i wielu innych duchownych i świeckich argumentacja zarówno duchownego, jak i eparchii zaporoskiej UKP PM była "naciągana". Metropolita przypomniał, że w prawosławiu istnieje zasada tzw. ekonomii, tzn. złagodzenia niektórych przepisów kościelnych w pewnych szczególnie ważnych i trudnych sytuacjach i w przypadku dziecka można ją było zastosować, nawet jeśli rzeczywiście uznaje się, że chrzest udzielony w Kościele niekanonicznym jest nieważny.

Z kolei sekretarz UKP PK abp Eustratiusz (Zoria) zamieścił w internecie tekst Patriarchatu Moskiewskiego o modlitwie za Józefa Stalina z marca 1953 z podpisem "Modlić się za spokój duszy dwuletniego chłopca kanony moskiewskie zabraniają, gdyż był on nieprawidłowo ochrzczony, a modlić się za Stalina nakazują".

Liczący rok i 9 miesięcy chłopczyk zginął tragicznie w czasie spaceru z matką w Zaporożu przed domem, w którym mieszkała cała rodzina, gdy z 10. piętra spadł na niego przez okno mężczyzna-samobójca. Obaj zginęli na miejscu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Kapłan "promoskiewski" odmówił pochowania dziecka ochrzczonego w Patriarchacie Kijowskim
Komentarze (1)
L
Ludwik
10 stycznia 2018, 23:25
POTĘPIĆ KOŚCIÓŁ PRAWOSŁAWNY ZA GŁUPOTĘ   !!!