Kapucyni wracają po ponad półtora wieku

(fot. zakony.deon.pl)
KAI / pz

Pod koniec wakacji kapucyni, którzy po 170 latach powrócili do Gruzji, na stałe osiedlą się w Achalciche, w regionie Samcche-Dżawachetia na południu kraju, gdzie jest największe w tym kaukaskim kraju skupisko katolików. Misja kapucyńska była tu obecna w XVIII wieku.

Polski kapucyn brat Tomasz Wroński z prowincji warszawskiej, który wraz z bratem Filippo Alianim z włoskiej prowincji Emilia-Romania będzie prowadził tutejszą misję, odprawił pierwsze Msze św. w języku gruzińskim w kościołach katolickich w tym regionie. W homilii podczas Mszy św. 30 czerwca w jedynym w Gruzji katolickim sanktuarium pielgrzymkowym w Achalciche pw. Matki Bożej Różańcowej opowiedział o swojej drodze do Gruzji.

Nawiązując następnie do fragmentu Ewangelii św. Łukasza, mówiącego o tym, by pójść za Chrystusem, powiedział: "Życie chrześcijańskie nie polega na siedzeniu. Uczniowie w dzisiejszej Ewangelii nie mają imion i to nasze imiona powinniśmy tam wstawić". Zdaniem polskiego kapucyna, "potrzeba nam wolności, aby pójść za Jezusem, wolności, która nie opiera się na tym, co powiedzą inni (...), takiej wolności, by móc postąpić jak Lewi, który zostawił biuro podatkowe, jak Piotr, który zostawił swoje sieci (...)".

Kościół w Achalciche, odbudowany pod koniec ubiegłego roku, znajduje się przy klasztorze kontemlacyjnym sióstr benedyktynek (trzy siostry z Włoch przyjechały tutaj jesienią ubiegłego roku). Widoczne ze wszystkich miejsc z 25-tysięcznego Achalciche, wzniesione na wzgórzu sanktuarium ze znajdującym się tam posągiem Matki Bożej Różańcowej, jest miejscem pielgrzymek gruzińskich katolików. Administrator Kaukazu bp Giuseppe Passotto zorganizował w czerwcu pielgrzymkę rodzin do tego miejsca kultu.

Wcześniej kupił on dom dla kapucynów, w którym do końca wakacji powinien zakończyć się remont (dzięki wsparciu prowincji kapucynów z Północnych Włoch, którzy objęli opieką misję w Gruzji). Do budynku prowadzą olbrzymie drewniane drzwi w stylu klasztornej furty. Brat T. Wroński powiedział KAI, że na parterze zaplanowano kaplicę i kuchnię, w piwnicach zaś ma powstać ośrodek kulturalno-oświatowy dla mieszkańców Achalciche i okolic.

Misje kapucyńskie dotarły tutaj w XVIII wieku. Zakonnicy prowadzili wtedy szkołę, do której uczęszczały dzieci nie tylko katolików, ale również miejscowych prawosławnych. Miasto było prężnie działającym ośrodkiem kultury katolickiej. Pierwszy kościół katolicki pw. Św. Jana Chrzciciela w Achalciche wzniesiono w 1289 r. W muzeum w odrestaurowanym niedawno zamku można obejrzeć mitrę biskupa katolickiego z II poł. XIX wieku i książkę modlitw w srebrze Iwane Gwaramadzego (1831-1912).

Polski kapucyn odprawił także Msze św. w innych świątyniach w tym regionie, m.in. w miejscowości Wale, w której mieszka około tysiąca rodzin, z czego 80 proc. to katolicy.

Tamtejszy proboszcz ks. Zurab Kakacziszwili (rodowity mieszkaniec tych ziem, skończył seminarium diecezji warszawsko-praskiej) powiedział KAI, że obecny kościół wzniesiono na wzgórzu w 1862. We wnętrzu kolumn kościoła wykryto ołów, który pochłania wibracje, dzięki czemu budynek jest w stanie wytrzymać trzęsienia ziemi.

Na pytanie o tak dużą liczbę katolików w Wale, podczas gdy w całym kraju stanowią oni jedynie niespełna 2 proc. mieszkańców, kapłan zauważył, że Gruzja Zachodnia miała bardzo dobre kontakty z Rzymem. Mieszkańcy zachowali wiarę katolicką, mimo zmiennych kolei losu. Kiedy komuniści planowali wynieść ze świątyni wszystkie obrazy, wówczas wierni w nocy wygięli kratę z okna i zabrali wizerunki świętych i ikony, dzięki czemu się zachowały. Gdy kościół zamknięto w czasach komunistycznych, wierni modlili się bez księdza na plebanii.

Kościół katolicki jest obecny w Gruzji od XI wieku. Obecnie żyje tam około 50 tys. katolików, co stanowi mniej więcej 1,5 proc. wśród 4,6 mln mieszkańców tego kraju.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Kapucyni wracają po ponad półtora wieku
Komentarze (1)
Bogusław Płoszajczak
3 lipca 2013, 18:06
"Rewolucja..." niszczyła szybko, odbudowa trwa długo....