Kard. Krajewski mówi, jak będzie wyglądało jego życie po nominacji. "Teraz kupię sobie zegarek z budzikiem..."

(fot. Archidiecezja Łódzka)
KAI / ml

Pochodzący z Łodzi papieski jałmużnik jest pierwszym kardynałem z Polski ogłoszonym za pontyfikatu Papieża Franciszka. Wskazuje on, że ta nominacja nie jest dla niego, tylko dla ubogich i potrzebujących, którzy zawsze są w centrum Ewangelii.

"Jeśli chodzi o moje obowiązki, nominacja kardynalska nic nie zmienia. Dalej będę papieskim jałmużnikiem i nadal będę wspierał potrzebujących" - powiedział kard. Konrad Krajewski, który na dzisiejszym konsystorzu został przez Ojca Świętego włączony do grona jego najbliższych współpracowników. Wraz z nim insygnia kardynalskie otrzymało 14 hierarchów z całego świata.

Pochodzący z Łodzi papieski jałmużnik jest pierwszym kardynałem z Polski ogłoszonym za pontyfikatu Papieża Franciszka. Wskazuje on, że ta nominacja nie jest dla niego, tylko dla ubogich i potrzebujących, którzy zawsze są w centrum Ewangelii. "Przez mój kardynalat poczuli, że Papież ich kocha" - mówi Radiu Watykańskiemu kard. Krajewski.

"Ubodzy zareagowali ciesząc się. Mówili: «wreszcie kardynał będzie nam rozdawał posiłki, więc będą one kardynalskie, będą lepsze». Zareagowali tak jakby Ojciec Święty to im dał ten tytuł, ten kapelusz kardynalski, zrozumieli, że w ten sposób ich docenił - mówi kard. Krajewski.

DEON.PL POLECA

- Kardynał jest bardzo bliskim współpracownikiem Ojca Świętego, takim na śmierć i życie. I jeśli Ojciec Święty kogoś takiego wysyła na ulicę, to przez to odczuli, że on ich kocha, że oni są bardzo bliscy jego sercu, bo taka jest Ewangelia. Proszę zobaczyć, że Ewangelia jest cały czas o ludziach potrzebujących".

Kard. Krajewski podkreśla, że nominacja nic nie zmienia w jego codziennych obowiązkach. "Na pewno jest jednak dla mnie większym wezwaniem do modlitwy i świętości" - zauważa papieskie jałmużnik.

"Nic się nie zmienia jeśli chodzi o moje obowiązki, jednak jeżeli chodzi o świętość muszę bardziej zapomnieć o sobie, tak żeby Jezus był widoczny, żeby mnie po prostu nie było. Obiecałem sobie, że będę robił dokładnie to, co Ojciec Święty, czyli godzinę adoracji dziennie. Ja nieraz trochę skracałem, bo musiałem gdzieś iść - mówi kard. Krajewski.

- Teraz kupię sobie zegarek z budzikiem i jak nie wydzwoni godziny, to nie wyjdę, chociaż do tej pory też starałem opalać się przed Najświętszym Sakramentem. Zanim zostałem jałmużnikiem, Ojciec Święty pytał mnie, czy jestem w stanie myśleć o Kościele tak jak on. Teraz więc chciałem powiedzieć: jestem w stanie myśleć o Kościele tak jak on, bo innego Kościoła nie ma".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kard. Krajewski mówi, jak będzie wyglądało jego życie po nominacji. "Teraz kupię sobie zegarek z budzikiem..."
Komentarze (4)
MG
Marcel Gypki
30 czerwca 2018, 12:39
"Dopóki biskupów nie będzie proponował lud tak jak to było kiedyś, dopóty urzędy będą rozdawane po znajomości, czyli biskupami będą zostawać sekretarze, kapelani i kierowcy biskupów. Ile to musałby się taki kandydat postarać aby lud go chciał biskupem i dlatego kiedyś hierarchowie byliświęci bo byli wybierani przez lud". JW
BS
bi sousig
29 czerwca 2018, 12:17
Mierny ale wierny taki kardynał "na posyłki" ."Innego Kościoła nie ma " abp Jędraszewski powinien sobie to wziąć do serca .
MG
Marcel Gypki
30 czerwca 2018, 12:38
ciiiiiiiiiiiiiiii bo jezuici to przeczytają
.A
. Anakin
28 czerwca 2018, 20:31
Mam wrażenie, że Krajewski staje sie takim troche Dziwiszem. Budzi się kult odbitego światła papieskiego.