Kard. Nycz: nie bójmy się słowa "świętość"

Metropolita warszawski, kard. Kazimierz Nycz, 1 bm. w Dzień Wszystkich Świętych po mszy świętej odprawionej w kościele św. Karola Boromeusza poprowadził procesję po Cmentarzu Powązkowskim. (PAP/Tomasz Gzell)
KAI/ ad

Nie bójmy się słowa "świętość", nie uciekajmy przed nim, nie mówmy, że jest dla innych - apelował kard. Kazimierz Nycz 1 listopada w Warszawie. W uroczystość Wszystkich Świętych metropolita warszawski odprawił koncelebrowaną Mszę św. w kościele św. Karola Boromeusza na Powązkach - najstarszej nekropolii stolicy.

Kaznodzieja przypomniał, że uroczystość Wszystkich Świętych jest jedną z najstarszych, obchodzonych już w IV w. w Kościele, który od zarania dziejów wierzył we wstawiennictwo świętych, zwłaszcza męczenników. Dodał, że wątek świętości członków Kościoła przewijał się też na zakończonym niedawno w Rzymie synodzie, poświęconym nowej ewangelizacji. Kard. Nycz, który w nim uczestniczył, stwierdził, że podczas obrad bardzo często mówiono o tym, jak świętość jednego człowieka - ojca, matki, księdza, zakonnicy - pociąga za sobą wielu do świętości.

- Nie ma świadectwa Kościoła bez świętości, nie ma ewangelizacji bez świętości Kościoła, wszyscy musimy się nawracać - podkreślił. Apelował, by się jej nie bać, nie uciekać przed nią, nie mówić, że jest ona dla innych. Przypomniał też, że fundamentem świętości jest Bóg, ten fundament jest wpisany w każde życie, gdyż Bóg do każdego mówi: Jesteś moim umiłowanym synem.

DEON.PL POLECA

Droga, która do świętości prowadzi, to droga błogosławieństw z Kazania na Górze, które po ludzku wydają się niemożliwe do zrealizowania, gdyż wpisane jest w nią przyjmowanie cierpienia i zgoda na prześladowania. To droga szczególnie trudna dla współczesnego człowieka, który skupiony na doczesności odsuwa od siebie myśli o własnej śmierci.

Metropolita warszawski mówił też, że podczas obrad synodu apelowano o szacunek dla zwyczajów, obecnych w różnych rejonach świata, także w laicyzujących się krajach. Zachęcał do zachowania zwyczajów związanych z obchodami uroczystości Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego. Modlitwa na cmentarzach to wierność temu zwyczajowi, a jest także potrzebna zmarłym. Dodał, że jest to również okazja do zadania sobie odsuwanego nieraz pytania o sens życia, o to, co najważniejsze. Po to jest to święto - żeby zastanowić się nad naszą świętością i nad tym, do czego powołał nas Bóg.

Po Mszy św. kard. Nycz poprowadził procesję modlitewną i zgodnie z tradycją modlił się przy grobach zmarłych, spoczywających na Powązkach - księży diecezji warszawskiej, sióstr zakonnych, osób świeckich.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kard. Nycz: nie bójmy się słowa "świętość"
Komentarze (6)
!
!!!
1 listopada 2012, 19:58
nie bójmy się słowa "świętość" Kard. Nycz powinien się bać !
NP
no proszę 1
1 listopada 2012, 19:50
Reakcja Kardynała Nycza na doniesienia Cezarego Gmyza w Rzeczpospolitej o trotylu na wraku samolotu: „Potrzebna jest odpowiedzialność za słowo, zwłaszcza tych, którzy wypowiadają się na tematy społeczne czy polityczne (...) nie można budować narracji, nawet najbardziej potrzebnej i słusznej, do czego mają prawo zarówno politycy, jak i dziennikarze, nie mając pewności (...) zdarzeń, o których mówimy. Każde wypowiadane - zwłaszcza przez dziennikarza czy polityka - słowo powinno budować i czemuś służyć”.
NP
no proszę 2
1 listopada 2012, 19:49
Eminencjo! Wielebny kardynale. To święte słowa! Od 30 miesięcy wielu wiernych czekało na takie właśnie pasterskie pouczenie. Jestem przekonany, że ta myśl nie dawała księdzu spokoju już 10 kwietnia 2010 r. gdy dziennikarze i politycy przemycali tezę o błędach pilotów, co zeszli we mgle poniżej dozwolonej wysokości. Tylko wielkim opanowaniem i kulturą osobistą, tłumaczyć należy brak reakcji księdza Kardynała, gdy zanim cokolwiek oficjalnie ogłoszono, pan prezydent Komorowski publicznie obciążył pilotów, mówiąc, że przyczyna katastrofy jest „arcyboleśnie prosta”. Domyślam się, ile Kardynała kosztowało, by powstrzymać się od zwołania w Kurii konferencji prasowej, gdy ogłoszono raport ministra Millera. Gdy dziś Kardynał mówi o tym, że „każde wypowiadane - zwłaszcza przez dziennikarza czy polityka - słowo powinno budować” domyślam się, co ksiądz musiał przeżywać czytając i słysząc ataki, ironię i szyderstwa wobec tych, co ze względu na brak „pewności zdarzeń” odrzucali rządową, czyli rosyjską wersję katastrofy. Jak bardzo musiały ranić Kardynała okładki tygodników z krzyżem, samolotem, z wielkimi tytułami „Sekta smoleńska”. Czy takie okładki mogą budować? Wyobrażam sobie ten ból Eminencji, gdy premier Tusk, wobec wdów smoleńskich, pozwalał sobie na sugestie, iż ich aktywność wynika z chęci uzyskania odszkodowań. Jakim zaprzeczeniem budowania były słowa Donalda Tuska z mównicy sejmowej, gdy obciążał śp prezydenta Kaczyńskiego winą za przymuszenie tak wielu osób do udziału w tragicznym locie. Domyślam się, że wiele nie wymienionych tu przykładów urągających idei budowania i nie mających nic wspólnego z odpowiedzialnością za słowo, kardynał jeszcze zauważył. Że w milczeniu, samotnie, w zaciszu Kurii, trzeba to było wszystko znosić. Sądzę, że to trudne doświadczenie. http://niezalezna.pl/34391-kardynal-nycz-o-odpowiedzialnosci-za-slowo
T
teresa
1 listopada 2012, 18:59
Miałam zapytać ile wynosi "misiowe",ale przy takim zdjęciu nie zgadza się kontekst.
W
wert
1 listopada 2012, 18:45
Ciekawe czy ktos odwiedzil grob Rajmunda K?
P
Polak
1 listopada 2012, 18:36
A kardynał Nycz niech się nie boi słowa "Prawda". Niech nie trzyma z agentami WSI takimi jak Bronek K. NIech broni prawdy i odpowiedzialności za nia. Świętość zaczyna się już tu w praktyce a nie bierze się z gadania kardynała Nycza, który zawiódł baaaardzo wielu Polaków. Wstyd nam za niego...