Awantura wokół Bazyliki Mariackiej pokazuje poważny problem polskich parafii

Bazylika Mariacka w Krakowie. Fot. Depositphotos.com

Jeśli jakaś medialna awantura pokazała ostatnio, że Kościół w Polsce potrzebuje synodalnej reformy, to jest to bez wątpienia historia z archidiecezji krakowskiej. Choć decyzja dotycząca zmiany proboszcza jest istotna dla przyszłości parafii, a zarzuty jego niegospodarności ważne dla jej wiernych, to nikomu nie przyszło do głowy, by o sprawie - w jasny i jednoznaczny sposób - poinformować wiernych. Oni zostali pominięci, ich nie wzięto pod uwagę.

W Krakowie metropolita postanowił odwołać proboszcza. Komunikacyjnie przeprowadził sprawę dramatycznie, ktoś puścił przeciek do mediów, i zaczęła się publiczna, medialna dyskusja na ten temat. Zacznę od jasnej deklaracji: ten tekst nie jest opowiedzeniem się po żadnej ze stron medialnej debaty. Nie zamierzam ani wspierać arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, ani księdza Dariusza Rasia, ani nawet kolejnego księdza, który został odwołany w ostatnich dniach z funkcji proboszcza.

Nie zamierzam kwestionować prawa metropolity do mianowania proboszczów, ani prawa proboszczów (także zagwarantowanego w prawie kanonicznym) do zachowania swojego urzędu i do ochrony swojego stanowiska. Nie zamierzam też dyskutować na temat procedur, które są na okazję odwołania proboszcza, przez prawo kanoniczne przewidziane. To wszystko są sprawy istotne, nieźle opracowane i będące przedmiotem opracowań kanonistów.

DEON.PL POLECA

Nie będę także odnosił się do meritum zarzutów skierowanych przez metropolitę krakowskiego do proboszcza Bazyliki Mariackiej, bo bez wglądu w dokumentację nie da się ocenić, co z zarzutów jest prawdą, a co nie. Bez ryzyka większego błędu można jednak powiedzieć, że jeśli ksiądz arcybiskup Marek Jedraszewski chciałby stosować standardy zatrudnienia, jakich brak zarzuca księdzu Rasiowi, na innych parafiach, a nawet we własnej kurii, to musiałby odwołać sporą część proboszczów, a być może nawet osoby odpowiedzialne za własną kurię. Może trzeba to zrobić, ale dopóki się tego nie robi, trudno poważnie traktować zarzuty akurat wobec jednego proboszcza.

Nie to jest jednak najistotniejsze. O wiele ważniejsze jest to, że choć decyzja dotycząca zmiany proboszcza jest istotna dla przyszłości parafii, a zarzuty jego niegospodarności ważne dla jej wiernych, to nikomu nie przyszło do głowy, by o sprawie - w jasny i jednoznaczny sposób - poinformować wiernych. Oni zostali pominięci, ich nie wzięto pod uwagę. Oni, choć parafia jest ich, nie są brani pod uwagę. Arcybiskup - zgodnie z kodeksem prawa kanonicznego - poprosił proboszcza o ustąpienie i zapewnił go, że jeśli to zrobi, to może liczyć na inne funkcje. I znowu można zadać pytanie, czy rzeczywiście - jeśli zarzuty są prawdziwe i adekwatne - to czy rzeczywiście odwołany proboszcz powinien zostać szefem gdzie indziej? A jeśli tak, to czy zgody na to nie powinni wydać także wierni w owej nowej parafii?

Zadaję te pytania, choć wiem, że ani takich procedur, ani takiego zwyczaju w polskim Kościele nie ma. Pytanie jednak, czy być nie powinno? Jeśli chce się, by parafia była rzeczywiście wspólnotą, a nie prywatnym folwarkiem proboszcza, by była traktowana przez wiernych jako dom, a nie jako urząd usług duszpasterskich, to trzeba budować synodalne struktury, w których wierni będą mieli w niej coś do powiedzenia, w której będą traktowani jako partnerzy i współodpowiedzialni, a nie jako bezwolni odbiorcy tego, co ma im do przekazania kuria.

Parafia może stać się domem, miejscem, za które jest się odpowiedzialnym, dopiero wtedy, gdy otrzyma się przynajmniej pewną część władzy i wiedzy o niej. A tak się nie stanie, dopóki kwestie personalne związane z jej obsadą będą się odbywać całkowicie poza plecami parafian, dopóki biskup nie będzie informował, jakie są realne przyczyny mianowania czy odwołania proboszcza, i dopóki wierni nie będą mieli nic do powiedzenia w kwestii zarządzania finansami parafialnymi. Jeśli parafia ma być wspólnotą, to nie może być tak, że o wszystkim decyduje w niej proboszcz, a o tym, kto jest, a kto nie jest proboszczem - biskup. Tak można zbudować jedynie urząd duszpasterski, który przez tych bardziej pobożnych będzie odwiedzany częściej, a przez tych nieco mniej pobożnych - rzadziej. Nie da się jednak tak zbudować wspólnoty. I właśnie na ten problem, jak się zdaje, zwraca uwagę medialna awantura, która wybuchła wokół Bazyliki Mariackiej.

Ale jest coś jeszcze, i to także ma znaczenie. Język, jakim posługuje się w dokumentach kuria, jest niepotrzebnie sakralny. Z prawa kanonicznego wynika, że biskup powinien poprzedzić odwołanie z funkcji proboszcza wezwaniem do ustąpienia, ale nie musi tego robić językiem pseudoreligijnym czy pseudorodzinnym. Taki język może zarezerwować na inne sytuacje.

Nie ma też powodu, by swoje administracyjne uprawnienia (można dyskutować o tym, czy nie powinny być one ograniczone na rzecz wiernych, ale na razie tak nie jest) egzekwować nie przy pomocy argumentów, ale przy pomocy religijnych wyrażeń, bo zawarta jest w nich niepotrzebna emocjonalna przemoc, której jedynym celem jest wymuszanie posłuszeństwa tam, gdzie istnieją procedury prawne. Chronią one nie tylko decyzje biskupa miejsca, ale także uprawnienia proboszcza. I wcale nie jest oczywiste, czy watykańskie dykasterie nie przyznają racji proboszczowi. Prawo kanoniczne, o czym warto przypominać, chroni także urząd proboszcza. Jeśli czegoś nie chroni (albo chroni w stopniu zbyt małym) to są to uprawnienia świeckich do konsultowania czy zarządzania parafiami. Synodalna reforma powinna zmienić także i to.

Doktor filozofii, pisarz, publicysta RMF FM i felietonista Plusa Minusa i Deonu, autor podkastu "Tak myślę". Prywatnie mąż i ojciec.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Awantura wokół Bazyliki Mariackiej pokazuje poważny problem polskich parafii
Komentarze (11)
AK
~Adam Kowal
13 grudnia 2023, 23:16
Zasadnicze pytanie nie powinno dotyczyć personalnie jednej osoby, tudzież konkretnego proboszcza. Popatrzmy na problem szerzej. Czy my jako parafianie, czyli członkowie wspólnoty powinniśmy sami wybierać przewodnika naszej wspólnoty czy powinien być on narzucany z góry, bez możliwości veta?
FD
~F. D.
13 grudnia 2023, 17:00
"(...) dopóki wierni nie będą mieli nic do powiedzenia w kwestii zarządzania finansami parafialnymi". === Zapytałem w "mojej" parafii i dwóch sąsiednich o to kto podejmuje decyzje finansowe. We wszystkich trzech proboszcz wspólnie z radą parafialną. WSPÓLNIE czyli w drodze głosowania. Nie można, oczywiście, wyniku tego mojego "badania" uogólnić; podobnie jak nie można uogólnić opinii Autora wyrażonej powyżej.
S.
~Szczecinianka .0
16 grudnia 2023, 08:25
W mojej parafii brak informacji o istnieniu Rady Parafialnej. W ogłoszeniach duszpasterskich proboszcz mówi o Swoich decyzjach inwestycyjnych. Nie mogę tego uogólniać ale właśnie tak najczęściej bywa.
JJ
~Julka Julka
13 grudnia 2023, 14:58
Pokażcie mi proszę na przestrzeni wieków kiedy finanse kościoła od początku jego powstania były przejrzyste?
KM
~Krzysztof Maciejewski
13 grudnia 2023, 10:13
Nie zamierzam ani wspierać arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, ani księdza Dariusza Rasia, ani nawet kolejnego księdza, który został odwołany w ostatnich dniach z funkcji proboszcza. Nie zamierzam kwestionować prawa metropolity do mianowania proboszczów. A co innego jest w tym artykule jak nie wspieranie księdza Dariusza Rasia? Komu wodę z mózgu chce robić Tomasz P. Terlikowski? Czy uważa Polaków za idiotów
JK
~Jacek Kubica
15 grudnia 2023, 00:51
Masz całkowitą rację. Terlikowskiemu nie zależy na dobru kościoła, tylko by burzyć i niszczyć. Gorszy niz zacietrzewieni komuniści z PRL-u.
RC
~Roman Czytelnik
12 grudnia 2023, 21:22
Hmm. By wiernych zapytac o zdanie i by zdecydowali czy chca ks. Rasia za prpmoboszcza. Konkretne pytanie co to pformslnie znaczy zapytac wiernych . Oglosic ze zbieramy karteczki jak w wyborach parlamentarnych wg listy parafian. Rowniez tych ktorzy do parafii naleza ale nigdy w kosciele nie bywaja.
SM
Sylwester Mrozik
13 grudnia 2023, 21:48
Panie Romanie, przeczytaj Pan artykuł jeszcze raz. Chodzi o informację do wiernych o tym co się dzieje i dlaczego w ich parafii. Tak się bowiem składa, że parafia to nie tylko ksiądz proboszcz, ale także (a może przede wszystkim) wierni. Traktowanie ich dalej jak stada głupich owieczek, które nie muszą niczego wiedzieć, skończy się w dłuższej perspektywie opustoszeniem kościoła.
EG
~Ela Gość
12 grudnia 2023, 20:51
Bo wierni to przecież bezrozumne owieczki, po co mają znać prawdę? Jeszcze by się rozzuchwalić i zaczęli zadawać niewygodne pytania, a może podsuwać jakieś wywrotowe pomysły????
AZ
~Andrzej Zelke
12 grudnia 2023, 19:24
Panie Tomaszu, jest Pan podobno filozofem a jednak w tekście dostrzegam błędy logiczne. Wywód zaczyna się od stwierdzenia, że nie zamierza Pan kwestionować prawa abp Jędraszewskiego do decydowania kto ma pełnić funkcję proboszcza a kilka akapitów niżej podważa Pan to prawo, stwierdzając, że parafianie powinni mieć więcej do powiedzenia. Po drugie, polecam zapoznać się np. z Dzienniczkiem s. Faustyny, gdzie Pan Jezus porusza kwestię posłuszeństwa. No i ostatnia uwaga: warto zanim się zacznie wygłaszać swoje opinie zadać sobie jedno, proste pytanie: "co ja tak naprawdę wiem o tej sprawie?". No właśnie: co Pan wie o tej sprawie, co działo się za kulisami i dlaczego musiało dość do tego, co się stało?
SM
Sylwester Mrozik
13 grudnia 2023, 21:51
Powoływanie się na objawienia prywatne zawsze jest ryzykowne, bo nie jest Pan w stanie zapewnić że s. Faustyna słyszała te słowa czy tylko wydawało się że je słyszy. Proponuję powrót do jedynego pewnego Objawienia, jakim są słowa Jezusa w Ewangeliach.