Billbordowa "prawie" ewangelizacja

(fot. Margaret Killjoy / flickr.com / CC BY-NC-SA 2.0)

Konkubinat to grzech. Również prostytucja to grzech. A jednak Pan Jezus nie biegał po Palestynie i nie krzyczał "Prostytucja to grzech" ani nie pisał tego na murach.

To nie znaczy, że prostytucja nie była wtedy problemem. Jednak Jezus jadał z nierządnicami. I one nawracały się.

Nie było potrzeby, by przypominać o tym, że prostytucja to grzech, bo wszyscy o tym wiedzieli, choć wielu po cichu akceptowało jej istnienie.

Jezus rzeczywiście używał mocnych i dosadnych słów wobec grzeszników, ale tylko wtedy, gdy im się wydawało, że nie grzeszą, gdy mieli się za sprawiedliwych, a nawet lepszych od innych. Dotyczyło to faryzeuszów, uczonych w Piśmie (Heroda, gdy go napominał Jan) jak również uczniów, kiedy wydawało im się, że są na uprzywilejowanej pozycji. Także Paweł Apostoł w swoich listach potrafił ostro "pojechać" po współwyznawcach, ale nie gdy nie radzili sobie ze złem, o którym byli przekonani (wtedy pocieszał ich wspominaniem własnego ościenia lub jego zmagań z "ciałem"), lecz wtedy gdy chcieli obłudnie zło nazywać dobrem i korzystać przy tym ze swojej "szczególnej" pozycji we wspólnocie.

DEON.PL POLECA

Pan Jezus, by nawrócić Zacheusza (celnika, złodzieja) zamiast machać transparentem z napisem "Złodzieje to grzesznicy", po prostu wprosił się do niego w gościnę.

Powstaje więc pytanie: czy żyjący w konkubinacie są przekonani, że to grzech, czy też nie? Czy jest im przykro, ale nie potrafią inaczej, czy też próbują grzech nazywać cnotą i obnoszą się ze swoim "dobrym" wyborem? A może są obłudnikami?

Przykładem tej drugiej postawy może być akcja firmowana przez SLD na billbordach z hasłem "Konkubina też rodzina. Szanuj bliźniego swego jak siebie samego". Chciałoby się wobec takiego hasła przypomnieć slogan reklamowy (nie powiem jakiego piwa) głoszący, że "prawie" robi wielką różnicę.

Ale, poważnie... Ludzie żyjący w konkubinacie wiedzą, przynajmniej w Polsce, że konkubinat to grzech. Tego się naucza. To im ciągle przypomina brak możliwości otrzymania rozgrzeszenia. Praktyka duszpasterska Kościoła służy utrwalaniu takiej świadomości. Piętnujące billbordy, w ich wypadku, są "prawie" ewangelizacją. I to "prawie" robi naprawdę ogromną różnicę. Niczego nie zmienia.

Natomiast są i tacy, którzy uważają, że nie ma nic złego w konkubinacie. (Dlaczego tak uważają, to osobny i bardzo ciekawy temat dotykający "zamysłu" SLD-owskich billbordów). Tutaj powinno dojść do pewnej konfrontacji, wyjaśnień, wymiany argumentów, a może nawet wstrząsu. (Dla Zacheusza wstrząsem było wproszenie się Jezusa). Ale czy dla takich ludzi argumentem jest stwierdzenie "bo to jest grzech"? To oczywiście retoryczne pytanie.

Dlatego nieśmiało chciałbym zaproponować "trochę" [prawie :-)] inne hasła na billbordy tak, aby to nie była "prawie" ewangelizacja. Oto one:

"Tylko konkubinat? Czy tego chcą Twoje dzieci?"
"Zaufaj miłości! Skończ z konkubinatem!"
"Boisz się pochwalić swoją żoną/swoim mężem?"
"Nie masz kogo zaprosić na wesele? Ja przyjdę."
"Ile można "wypróbowywać" człowieka?"

"Konkubinat? Jak długo chcesz to ciągnąć?"
"Kochasz czy nie? Pochwal się miłością!"
"Twoi przyjaciele chcą wiedzieć z kim dzielisz życie... całe życie."

Zdaję sobie sprawę z tego, że to tylko kiepskie propozycje. Masz lepsze? Podziel się nimi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Billbordowa "prawie" ewangelizacja
Komentarze (79)
!
!!
16 marca 2015, 02:36
"Ludzie żyjący w konkubinacie wiedzą, przynajmniej w Polsce, że konkubinat to grzech. Tego się naucza. To im ciągle przypomina brak możliwości otrzymania rozgrzeszenia." "Ludzie" należy zamienić na "starsi ludzie".
15 marca 2015, 15:32
Podoba mi się myślenie ojca,dzięki .
PS
Plakaty są super
15 marca 2015, 15:32
Problem w tym, że konkubinat to grzech. Problem w tym, że ten grzech szerzy się coraz bardziej. Problem w tym, że przestaje być traktowany jak grzech, bo zaczyna być powszechnie akceptowany, jako jeden ze sposobów na życie. Dlaczego tak często używam słowa grzech? Pan Jezus powiedział, by nasza mowa była prosta - tak, nie, a co więcej jest od złego pochodzi. Dlatego nie można sie bać nazywać rzeczy po imieniu, by kogoś nie urazić.  Zaproponowane przez autora hasła są nijakie i nie sądzę by zrobiły na kimś kto żyje w konkubinacie wrażenie. Bo nie mówią tego co najważniejsze, że konkubinat jest po prostu zły.
P
P.Raspb
14 marca 2015, 23:32
Problem jest w tym, że nie chca lub nawet nie wiedzą, że konkubinat to grzech, upominanie tych co upominają to nie jest czyn miłosierdzia. Coś tu nie tak. Mozna  i trzeba upominać na różny sposób. Do każdego co innego trafia.   Na marginesie, jestem nieco zdegustowany, bo nie poraz pierwszy DEON prezentuje się jako mentna woda, zamiast jasno opowiadać się za  nauką Chrystusa w imię nie wiem czego. Chce ostrzec, przy okazji, na podsatawie objawieńuznanych przez Kosciówł, ze obecne czasy są próbą dla także księży, wielu idzie na potepienie, bo ich zadaniem jest strzec depozytu Wiary i porowadzic przez przeszkody a nie je omiajc drogą pochyła w dół
C
chochlik
14 marca 2015, 12:33
A właściwie to...dobra wiadomość , Biblia mówi prawdę.  Bo jeśli czlowiek zaprze się prawdy to bilboardy wołać będą , czy jakoś tak...  Bo jeśli nauczycielski urząd kościoła szwankuje i to do tego stopnia ,że nie jest w stanie nauczyć [ to nie to samo co poinformować ] podstawowych prawd to niechże to robią spece od reklam,  tylko do czego potrzebne są studia teologiczne ?  To fantastyczne ...ile pieniędzy może zaoszczędzić kościół , nie będzie musiał wyprzedawać opuszczanych świątyń.
K
Kamil
13 marca 2015, 23:16
Autor mówi m.in. o innej formie takich akcji. Moim zdaniem forma takiej akcji niewiele by zmieniła. Bo to dalej będzie pouczanie innych jak mają żyć. A chyba nie w tym rzecz. Autor pisze np. "Ludzie żyjący w konkubinacie wiedzą, przynajmniej w Polsce, że konkubinat to grzech. Tego się naucza. To im ciągle przypomina brak możliwości otrzymania rozgrzeszenia." Ale nie wszyscy w Polsce są katolikami o czym autor wyraźnie zapomina. Co ma do tego ważnego tematu rozgrzeszenie? Chyba nie o rozgrzeszenie chodzi ale o zdrowe, stabilne rodziny. Czyli znowu zamazywnie ważności tego tematu. Ja tu konkubinatu nie bronię bo uważam, że odpowiedzialni ludzie powinni brać ze sobą ślub. Ale to co mnie razi to po 1) piętnowanie co jest dobre a co złe - czyli, że mówienie o ważnym temacie w kategoriach grzechu oraz teksty o rozgrzeszeniu. Moim zdaniem nie powinno się używać takiego języka. Mało w języku takich akcji słów typu odpowiedzialność - one nie są tak piętnujące i o wiele bardziej uniwersalne. Jeśli jakaś osoba żyjąca w konkubinacie słyszy, że z powodu swojego stylu życia nie otrzyma rozgrzeszenia to raczej jest to płytka i prymitywna zachęta do porzucenia takiego stylu życia. Bo to znowu wciąganie ludzi w język i teologię KK. A język powinien być uniwersalny - łączący wszystkich ludzi bez względu na poglądy a nie dzielący i wykluczający. W ten sposób KK osiągnąłby o wiele więcej - właśnie przez łagodne wyrażanie pewnych ważnych treści. A tak to podejrzewam, że religii wcale nie zależy na tym co deklaruje czyli na rodzinie tylko na polityce dzielenia. Bo politykę dzielenia opanowała przez wieki do perfekcji. 
R
rafi
13 marca 2015, 20:46
jak dla mnie, te wszystkie propozycje haseł są chybione. Bo to byłby jakiś dziwny sposób ewangelizacji - zachęcanie do zachowania przykazania, a motywacją miałaby być... ładnie brzmiąca reklama małeństwa, czy próba przekonywania że to jest dobre, etyczne... bez odniesienia do Boga. I teraz ludzie się zaczną zastanawiać: to mądre, tamto głupie, inne chybione, a może się zastanowię za rok, itd. Ewangelizacja to ma być mówienie o Bogu - i tyle. Pragniemy być posłuszni Bogu, dlatego postępujemy tak, a nie inaczej.
R
rafi
13 marca 2015, 21:05
Ja bym widział reklamy zachęcające do życia z Bogiem, np: Najszczęśliwszy trójkąt małżeńsk: ja, mój małżonek, i Jezus. Albo jakieś niezwiązane z małżeństwem np: Szukasz przygód? Zaufaj Jezusowi. Przeżyjesz przygodę życia...
A
aaaaa
13 marca 2015, 23:04
chyba trochę wpadłeś przez siebie zastawione "sidła", sam podałeś propozycje haseł reklamowych ;)
13 marca 2015, 23:18
Albo "Ja = Ty = Miłość". Wiem, że to nowatorskie działanie matematyczne, ale za to jakie sensowne. :) I daje do myślenia. ;)
GJ
grać już mendelsona?
13 marca 2015, 23:43
Miłość + rafi = WM  ale dałaś mi do myślenia ;)
13 marca 2015, 23:52
Milość = Rafi = Grać Już Mendelsona :))
S
sz
14 marca 2015, 02:09
A powiedz, jakie znaczenie może mieć pojęcie grzechu czy jakiekolwiek odniesienie do religii/kościoła/Jezusa dla ludzi, którzy decydują się na konkubinat, choc nie mają przeszkód do małżeństwa? Trzeba wyjść poza swój betonowy świat i próbować szukać języka niezależnego od religii, którą wyznajesz ty czy ja. Jak chcesz przegadać człowieka niewierzącego argumentami, które mają umocowanie tylko i wyłącznie w wierze? Trzeba sięgnąć do wartości obiektywnych - dobra, rodziny, miłości, odpowiedzialności.
R
rafi
14 marca 2015, 07:35
I jeszcze jedno: Chcesz posmakować prawdziwego życia? Prawdziwe życie jest w niebie. Nie przegap go!
R
rafi
14 marca 2015, 07:43
Chyba mnie nie zrozumiałeś. Ja nie mam nic przeciwko reklamom. Chodzi mi tylko o tematykę. Nie - że małżeństwo jest czymś wspaniałym, ale że życie z Bogiem jest czymś wspaniałym.
R
rafi
14 marca 2015, 08:11
Ja już jestem żonaty.
R
rafi
14 marca 2015, 08:34
W jaki sposób chcesz przekonać do zrobienia czegoś w imię szlachetnych wartości, gdy mnóstwo ludzi dokoła wyznaje wartości zupeknie przeciwne?
G
gng
13 marca 2015, 17:30
Nie bój się głosicieli małżeńskości, Pan Bóg jest większy!
X
xk
13 marca 2015, 15:11
Wtedy wszyscy wiedzieli, że to grzech. Jezus jednak wypominał faryzeuszom ich grzechy - mimo że wiedzieli doskonale. Dziś ludzie albo nie wiedzą, że to grzech albo zachowują się jak faryzeusze - stąd trzeba naśladować postawę Jezusa, który wobec faryzejskich zachowań ostro reagował i mówił gołą prawdę w nadziei, że poruszy serca i skłoni do nawrócenia. Prawie 70% wypowiedzi Jezusa w Ewangelii to upominanie, wzywanie do nawrócenia, nazywanie grzechów, krytyka, ostrzeganie przed konsekwencjami itp. a nie wyłącznie teksty o miłości. Mamy do czynienia ze światem który jest faryzejski stąd należy ostro przypominać, co jest grzechem. Prawda wyzwala!
T
tomtom
13 marca 2015, 15:50
Trudno jest nie cudzołożyć (pożądliwie patrząc), kiedy wokół tyle nagości. Łatwiej było kiedyś- w bardziej cywilizowanych czasach naszej historii. Trudniej obecnie zawierać związek małżeński który jest obietnicą i zobowiązaniem do końca niż żyć bez zobowiązań na "kocią łapę". Ogólnie trudniej jest być katolikiem w świecie "bez wymagań"- to fakt. Czy jest to jednak powód aby relatywizować pojęcie grzechu? Przeciwnie- jest to najlepszy powód aby wreszcie zacząć mówić o grzechu otwarcie- bez kremówkowo-pluszowego popiardywania. Zacząć mówić o Miłości zdolnej do poświęcenia siebie, a nie o miłości która jest "cool" albo "sexy"... To nie sztuka zaoferować coś co będzie się chwilowo wydawać bardziej atrakcyjne od pokusy i grzechu. Prawda jest najlepszą ofertą- ona nie wymaga marketingu bo nie jest i nie będzie "medialna" Jej atrakcyjność nie będzie konkurować z grzechem bo grzech nie jest dla niej konkurencją choć to grzech zwykle łatwiej jest nam wybierać... @xk Do Twojej wypowiedzi pozwolę sobie jedynie dodać że "upominanie, wzywanie do nawrócenia, nazywanie grzechów, ostrzeganie przed konsekwencjami itp." które jest często przeciwstawiane miłości- właśnie z miłości i troski wynika. Pozdrawiam serdecznie
T
tomtom
13 marca 2015, 12:14
bill board (ang)- to najogólniej tablica ogłoszeniowa... Ktoś na takiej tablicy "wyrył" Boże Przykazanie i mimo że to zupełnie inny rodzaj tablic i całkiem inna forma "głoszenia" niż te kamienne z góry Synaj, to analogia reakcji ludu przyzwyczajonego do swoich "złotych cielców" nasuwa się sama... Czy Pan Jezus kiedy głosił naukę nie był jeszcze bardziej radykalny niż to było rozumiane w prawie starotestamentalnym? "Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła..." (Mt 5:27-32) Zachęcam krytyków akcji do refleksji (co jest jak sądzę bezpośrednim zamierzeniem jej autorów)... Zastanówcie się na co podnosicie rękę...
M
mr.D
13 marca 2015, 11:28
Czy ta akcja jest chybiona? Wg mnie tak, ponieważ temat ten jest elementem katechizacji ludzi. Mniemam, że te billboardy miały być ewangelizacyjne. Moim zdaniem nie są (ewangelizacja to głoszenie kerygmatu!). Komentarze "najeżdżające" na autorów tego typu artykułów uważam, że są też chybione. To przecież oczywiste że Kościół nie zmienił swego nauczania w tej dziedzinie. A przecież billboard to, wg mnie, nie miejsce na katechizację. pozdrowienia dla wszystkich
13 marca 2015, 10:27
1. Oczywiście jest prawdą, że informacja "konkubinat to grzech" nie jest jest Dobra Nowiną - ewangelizacją. To jest krok przed. 2. Być może ludzie wiedzą, że konkubinat to grzech... ale jak patrzę wokoło to wielu w to nie wierzy, wielu wypiera, a wielu twierdzi, że nie żyją w konkubinacie bo tylko razem mieszkają i współżyją... 3. Jeśli chodzi o hasła z końca...mały postęp w porzucaniu "prawie" jest ale... Pierwsze z haseł to by dopiero zostało okrzyknięte jako stygnmatyzacja dzieci!!! Dlaczego nikt do tej pory z krytyków nie pokusił się o artykuł rozwijający chociaż jedno z takich haseł... O. Dariusz, którego do tego namawiam skupił się na krytyce akcji i promocji książki o Franciszku. ;-)
X
xxx
13 marca 2015, 10:21
"Kiedy z powodu błędnie pojętego miłosierdzia, miękkości serca lub płytkiej życzliwości sądzimy, że powinniśmy pozwolić, aby człowiek błądzący trwał w błędzie, znaczy to, że przestaliśmy go traktować poważnie jako osobę, i że nie interesuje nas jego obiektywne dobro". Dietrich von Hildebrand
X
xxx
13 marca 2015, 10:19
<Największym niebezpieczeństwem stojącym przed współczesnym społeczeństwem, niebezpieczeństwem, które obróciło w ruiny dawne cywilizacje i które doprowadzi do upadku naszą cywilizację, o ile temu nie zapobiegniemy, jest utrata poczucia grzechu. (...) Powszechnie zaprzecza się temu, że cokolwiek jest złe lub cokolwiek jest dobre; powszechnie twierdzi się również, że to, co starsze pokolenia teologów nazywały "grzechem", jest jedynie psychicznym złem lub błędem procesu ewolucyjnego.> Sługa Boży Arcybiskup Fulton J. Sheen
T
tomtom
13 marca 2015, 10:07
Dalej w temacie- Polecam artykuł na Polonia Christiana: "Nie o słodkości tutaj jednak chodzi, nie o ukazanie pozytywnych emocji towarzyszących małżeńskim relacjom, nie idzie również o PR ani żaden miraż, lecz o prawdę. Po prostu. A ta jest jedna i bardzo prosta: „nie cudzołóż"". Krzysztof Gędłek [url]http://www.pch24.pl/holownia-w-metnej-sieci-psa-pajaka,34537,i.html[/url]
Jack French
13 marca 2015, 10:26
Artykuł już na samym początku się zredukował do samego tylko osądzenia, jakoby rzekomo Szymon Hołownia wyłącznie 'tupnął nóżką'. Każdy widzi swoją prawdę, ale taki relatywizm jak wtym artykule to rzadkość.  Nie polecam.
T
tomtom
13 marca 2015, 10:47
Czyżby ograniczył się Pan jedynie do przeczytania wstępu- Polecam lekturę całości bo w dalszej części tekstu jest bardzo trafna riposta do "sądów" Pana Szymona na temat akcji- billboard. Jest tam również sporo o PRAWDZIE, którą jak rozumiem wg Pana każdy może interpretować i widzieć inaczej... Ma Pan prawo do swojej oceny- ale zarzucając komuś relatywizm warto go jednak merytorycznie wskazać aby słowa jakie wyrażamy nie były jedynie pustą paplaniną... Pozdrawiam serdecznie
13 marca 2015, 10:53
Taki cytat mnie najbardziej zastanowił z artykułu jaki przytaczasz: "Billboard ma się rzucać w oczy, być widocznym, a jeśli w dodatku wzbudza kontrowersję i szeroką dyskusję, to znaczy, że jego autorzy mogą gratulować sobie dobrej roboty – pomysł odniósł bowiem sukces." Mam jedno pytanie: wzbudza dyskusję pomiędzy kim a kim? Jak patrzę na to co się dzieje, to jedyne dyskusje jakie z tej akcji wypłynęły są pomiędzy tymi, którzy uważają, że istotą przesłania Kościoła do ludzi grzesznych jest powiedzenie im, że grzeszą i sprawa załatwiona oraz tymi, którzy uważają, że to nie jest pierwsze i najważniejsze przesłanie. Co ciekawe obydwie te grupy zasadniczo zgadzają się, co do istoty przesłania tej akcji, bo nie ma tam żadnej nieprawdy. Polecam jednak poczytać też opinie na popularnych stronach nie związanych z chrześcijaństwem, bo tam są głównie ludzie, do których jest ta akcja. Czy jest tam jakakolwiek dyskusja? My im strzeliliśmy prawdą i grzechem w oczy, a oni nam hasełkami na swoje billbordy w stylu: "Miłość to nie grzech, jest XXI wiek, katolski ciemnogród". O jakim więc sukcesie dokładnie mówimy?
T
tomtom
13 marca 2015, 11:39
Myślę że jest to pytanie raczej do autora tekstu. W mojej ocenie można mówić o sukcesie akcji bo reakcją na nią, jest ożywiona dyskusja o podstawowych rzeczach, co do których jak widać nawet wśród duchowieństwa są skrajne rozbieżności w interpretacji. Druga grupa którą raczyłeś wyodrębnić zamiast wykorzystać świetny pretekst do pozytywnego działania woli uskuteczniać bezkonstruktywne krytykanctwo... To jest smutne...
13 marca 2015, 12:39
Pytam ogólnie nie tylko Ciebie ale wszystkich tutaj komentujących, bo jest to moim zdaniem kluczowe w ocenie takich akcji. Owszem jest ożywiona dyskusja, ale właśnie o formie przekazu, a nie o jego sensie. Celem akcji było przypomnienie ludziom żyjącym w konkubinacie, że jest to grzech, przypomnienie laickiemu światkowi, że Kościół się z życiem "na kocią łapę" nie zgadza. Chyba jest to oczywiste, że nawet katolik bywający 2 razy w roku na mszy "bo tak wypada" wie, że to jest grzech (czy z tego powodu coś zmienia w życiu, to jest inna historia). Nikogo więc nie wykluczyłem, bo wielokrotnie było podkreślane, że akcja jest skierowana do określonej grupy, która nie ma świadomości, że jest to grzech. Mówisz, że ta grupa "woli uskuteczniać bezkonstruktywne krytykanctwo". Trochę tak jest, ale nie masz wrażenia, że jest to po prostu standardowa, nic nie wnosząca przepychanka czyli chrześcijanie mówią ateistom "Grzeszysz!", a oni odpowiadają "Typowo katolska zaściankowa gadka, wara od mojego życia, księża na księżyc, itp". Wtedy my mówimy: "Nie to nie! Wolna wola!" (bo w sumie co tu zrobić), każdy się obraża i pozostaje przy swoim. Jeśli autorzy mieli na celu wzbudzenie dyskusji na temat formy przekazu, to kolejne poruszenie w środowisku Kościoła, to całe gadanie na około akcji można nazwać sukcesem. Ale został nakreślony całkiem inny cel, więc gadanie tutaj o sukcesie jest naiwne.
T
tomtom
13 marca 2015, 13:06
Jest tak jak mówisz: "Wolna wola"... Aby jednak skorzystać z daru wolnej woli trzeba mieć realny wybór, nie wszyscy mają świadomość grzechu bo współczesny świat relatywizuje jego znaczenie. Zwróćmy uwagę że hasła z billboardu to proste słowa Prawdy i przypomnienie VI Przykazania. Nikt tu nikogo nie obraża ani nie kieruje oskarżeń w stosunku do osoby. Jest to proste nazwanie grzechu grzechem. Nic więcej A reakcja?- "Pisk i smród siarki"... Na to czy ktoś zostanie przy swoim do końca wpływu nie mamy- to jasne. Naszą rolą jest jednak czynić uczynki miłosierdzia. Warto je sobie w tym miejscu przypomnieć- polecam te względem duszy- bo o dusze tu wszak chodzi. duszPASTERZY zaś zachęcam- czyńcie swoją powinność zamiast uprawiać "nic nie wnoszące przepychanki". Trudno sobie wyobrazić lepszy moment. Na owoce poczekajmy- to jak wiemy dopiero początek akcji. Pozdrawiam serdecznie
13 marca 2015, 13:59
Może mi jest trudniej zaakceptować takie akcje, bo sam byłem znaczną część życia po tej stronie, która według wielu katolików "woli uskuteczniać bezkonstruktywne krytykanctwo", czyli po prostu "niech się Kościół ode mnie odp....". Znam też bardzo dobrze podejście tych ludzi, bo dalej się z tym stykam tylko już po tym jak Jezus zmienił moje życie. Problem polega na tym, że latami w moim przypadku też zaczynało się od straszenia grzechem i piekiełkiem, okładaniem mnie moralną pałką, pyskówką, a potem "Wolna wola! Z Bogiem". Jeden do mnie dopiero trafił. Nie przez poklepywanie mnie po pupci i mówienie "Bóg Cię kocha, jesteś super, chwyćmy się za dłonie!". Ale przez próbę zrozumienia co się u mnie podziało i czemu ja tak w ogóle myślę oraz dopiero potem, że to jest złe i PO CO to zmienić. Takie hasełka na billboardach nie spowodują żadnej refleksji tylko kolejną bezproduktywną pyskówkę (a nie żadną dyskusję) z tym, że nasza jest oczywiście lepsza, a ich głupia. Dyskusja już jest dawno gdzie indziej, gdzie gadamy między sobą, a odbiorcy mają to już dawno gdzieś. Dlatego sami stańmy w prawdzie o rzekomym sukcesie.
T
tomtom
13 marca 2015, 14:43
Nazywanie grzechu grzechem- nie jest "straszeniem grzechem i piekiełkiem"... Na temat piekła w kontekście cudzołóstwa mówił natomiast dosadnie sam Pan Jezus. (Mt 5:27-32). Czy to również uznajesz za "straszenie piekłem"? Skoro Twoim zdaniem "odbiorcy mają to już dawno gdzieś" to oni z pewnością rzeczonego strachu nie odczuwają. Kto więc się boi? U kogo budzi lęk przypominanie Bożych Przykazań...? Jest taki jeden- nieprawdaż... Piszesz: "Takie hasełka na billboardach nie spowodują żadnej refleksji"... hmmm... Nie jest tajemnicą że emocjonalnie komentowana akcja- billboard jest wstępem do szeroko zakrojonej kampanii. Takie hasełka mają dać początek- sprowokować pewną sytuację- stworzyć grunt- przypomnieć podstawy... To zaś, czy wokół całej sprawy powstanie dyskusja czy "pyskówka" to już zależy wyłącznie od nas. Pozdrawiam serdecznie
KU
Karol U
13 marca 2015, 09:48
Rozgonił motłoch znieważający świątynię, nie zapraszał ich na pizzę. Konkubinat to znieważanie świątyni Boga, jaką są ciała konkubentów. Reakcja na plakaty - PRAWDA w oczy kole!
X
xxx
13 marca 2015, 09:32
św. Jan Paweł II, ADHORTACJA APOSTOLSKA "RECONCILIATIO ET PAENITENTIA", DO EPISKOPATU DUCHOWIEŃSTWA I WIERNYCH PO SYNODZIE BISKUPÓW O POJEDNANIU I POKUCIE W DZISIEJSZYM POSŁANNICTWIE KOŚCIOŁA (fragment) ----------------------------------------------------------------- Od Pasterzy Kościoła oczekuje się również katechezy poświęconej innym tematom o nie mniejszym znaczeniu dla sprawy pojednania: — o poczuciu grzechu, które — jak powiedziałem — jest osłabione w dzisiejszym świecie; — o kuszeniu i pokusach: sam Pan Jezus, Syn Boży, „doświadczony we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu”147, chciał być kuszony przez diabła148, aby pokazać, że również Jego uczniowie tak jak On będą wystawieni na pokuszenie oraz aby wskazać, jak się trzeba zachować w momencie pokusy. Dla tego, kto błaga Ojca, by nie był kuszony nad siły149 i aby nie uległ pokusie150, dla tego, kto nie szuka okazji do grzechu, kuszenie nie oznacza popełnienia grzechu, lecz jest raczej okazją do wzrostu, poprzez pokorę i czujność, w wierności i zgodności życia z wiarą; 147 Hbr 4, 15. 148 Por. Mt 4, 1-11; Mk 1, 12 n.; Łk 4, 1-13. 149 Por. 1 Kor 10, 13. 150 Por. Mt 6, 13; Łk 11, 4.
W
wp
13 marca 2015, 09:26
haslo dla o.Siepsiaka: Nawróć się człowieku!
Z
zaza
13 marca 2015, 09:13
Dziękuję za ten artykuł. Przywraca mi wiarę w rozsądne spojrzenie wśród duchownych. Krótki komentarz- rozpocznie się teraz walka na bilbordy, ciekawe, czemu to ma służyć.  Chciałabym, aby autorzy tej " ewngelizacyjnej" akcji opublikowali koszty. Konkretnie- ile jest tych bilbordów i ile kosztuje ich "doba" wiszenia. Od tej sumy a i owszem...zakręci się zwolennikom w głowie. Albo i nie zakręci niestety. I czy Kościół powinien takie pieniądze przeznaczać na ten akurat cel, wobec innych potrzeb- chociazby dzieci, Caritasu... I w końcu jeśli ja wrzucam systematycznie na tacę to  w jakiś sposób mam prawo wiedzieć, na co idą te pieniądze. Zawsze myślałam, że na utrzymanie parafii- ale chyba nie do końca. I jeśli te pieniądze zaczną być wydawane w bezsensownej walce na bilbordy- to ja pasuje, nie wspieram więcej tacy- znaczy sie Kościół ma za dużo pieniędzy.
E
edu
13 marca 2015, 09:08
Kto by nie znał z deonu i nie tylko ks. Siepsiaka to by może poczytał jego pisaninę i wziąl ją na serio. A tak to trzeba wszystko weryfikować. Bo to może tak napisane jak już niektóre "niezykłe" artykuliki ks. Siepsiaka.
I
info
13 marca 2015, 09:10
Warto nie zapominać o tym, że w demokracji istnieje coś takiego, jak podział władzy. Mamy władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Mówi się też o czwartej władzy, czyli mass-mediach. Totalitaryzm polega na braku tego podziału. Ucieszyło mnie poczucie upokorzenia u O. Ziółka. Świadczy ono o jego wielkiej miłości do Ojczyzny, być może wzmocnionej przez zagraniczne oddalenie. Oczywiście ten nasz "tydzień" to pikuś w porównaniu z amerykańskimi sześcioma tygodniami. No, ale u nich kraj dużo większy i jak wysiądzie technika, to "na piechotę" dużo "dalej". O. Ziółek zżyma się na władzę i poprzez  barwne porównanie z "waaadzą" PRL-owską i jej zachowaniem zwłaszcza w Radomiu w 1976 r. stara się dołożyć wszystkim, którzy próbują zrozumieć, czemu tak długo czekamy na oficjalne wyniki wyborów. Bo czekamy długo i nikt temu nie przeczy. Zżymać się każdemu wolno. Zżymanie się na władzę to wręcz nasz sport narodowy (jeden z wyrazów miłości do Ojczyzny). Ale, gdy zamiast rozróżniać zaciemnia się, to dyskurs traci na wiarygodności. TO FRAGMENT ARTYKUŁU KS. SIEPSIAKA
A
aik
13 marca 2015, 12:04
jakiś związek treści z artykułem?
W
Wojciech
13 marca 2015, 08:02
Grzech stał się tabu w Kosciele . Wiara katolicka straciła częsć swojego nauczania o grzechu i jego skutu - piekle. Uznano że to sredniowieczna projekcja lęków. Konsekwentnie,  poszukujemy nazwy na tę rzeczywistosć zastępczą,  pozbawioną prawdy - jak sól swojej istoty. 
G
gość
12 marca 2015, 23:20
Propozycje autora artykułu podobają mi się bardziej niż oryginał akcji. Też mam wobec niej mieszane uczucia. Jeśli już się znalazły jakieś pieniądze na taką akcję billbordową (co się w Kościele raczaj rzadko zdarza), to można było to lepiej przemyśleć. Hasło akcji może wielu ludzi utwierdzić w awersji do Kościoła. Tego typu akcje powinny być poprzedzone badaniami sondażowymi. Można najpierw powiesić na jakiś czas jeden lub więcej różnych propozycji plakatów i rozpoznać opinie. Wybrać ten plakat, który przynosi największe owoce.
F
Filip
13 marca 2015, 00:36
To trzeby było zrobić lepiej a nie krytykować zza klawiatury
G
gość
12 marca 2015, 23:10
Hasło nie tylko dla osób w konkubinacie: "Wróć do Kościoła".
C
celnik
12 marca 2015, 22:34
Żyjący w  konkubincie, który nie da się   sakramentalnie uiregulować  (nie mam na myśli konkubinatu jako zycie dwoje wolnych ludzi, którzy mogą  ten problem bez przeszkód uregulować)  nie tylko mają świadomość m, że żyją w grzechu, ale  KK na każdym kroku przypomina im, że są praktycznie "ekskomunikowani" z KK.  Ilu kapłanów KK z chrześcijańską życzliwością i szacunkiem chce ochrzścić dzieci z takiego związku? Jak ogromną traumę doświadczają Ci ludzie na każdym kroku? Czy tak to powinno wyglądać? Większości "ortodoksyjnych katolików" tak bardzo oburza grzech cudzołówstwa żyjących w konkubinacie, ale  akceptują ten sam grzech w związkach sakrementalnych. Są "prawdziwymi katolikami", ale popierają   morderstwo zarodków (dzieci) w  procedurze in vitro. Czy nie podobnie postępują faryzeusze? Nie każdy konkubinat jest  jednakowy.
F
Frank
12 marca 2015, 22:50
Nie popieram cudzołóstwa w konkubinacie. Nie popieram cudzołóstwa w związkach sakramentalnych. Nie popieram in vitro. Do której szuflady mnie zapakujesz?
A
Ania
12 marca 2015, 20:58
i jeszcze: Twoja na zawsze i w wersji dla Pań: Twój na zawsze
12 marca 2015, 20:39
Polecam wszystkim przeszukanie trochę w Internecie reakcji na tą akcję. Śledząc różne opinie, komentarze (nie tylko tutaj) i spojżenia z wielu stron, widzę jeden problem: dzieci w przedszkolu dostały do przerobienia "Elementarz" ale nikt ich nie nauczył wcześniej czytać. A odstawiając na bok ironię, to okazuje się, że do zrozumienia tej treści z billbordu, trzeba znać pojęcie grzechu. Czyli trzeba umieć w ogóle zobaczyć, że można nikogo nie zabić, nie okraść, a też zgrzeszyć. Dla tej części odbiorców nie ma więc tutaj rozpatrywania żadnej kategorii moralnej, bo oni nie uznają grzechu!
A
Ania
12 marca 2015, 20:28
a może: małżeństwo jest sexy
A
Ania
12 marca 2015, 20:26
i dojrzałość jest na czasie zawsze
A
Ania
12 marca 2015, 20:24
Przyszła mi wena :) Może takie hasło - prawdziwy dowód miłości
E&
EVENT & Co
12 marca 2015, 20:19
Proponuję jeszcze: Udzielę Wam ślubu za darmo Wyprawimy Wam wesele ze środków UE - projekt Rodzina Bonusy tylko dla małżeństw O, to by były hasła na bilbordach. Ewangelizacja może niekoniecznie, ale byłoby przynajmniej normalniej
F
Frank
12 marca 2015, 20:11
I znowu billboard?! Jejuuuuu...Ileż można? Poszukajcie innych tematów. Wszyscy już wiemy, jakie zdanie ma na ten temat Deon.
T
Tommy
12 marca 2015, 19:28
Pal już licho z tym konkubinatem! Księże Jacku, proszę, niech ksiądz zgodzi się na terapię, publicystyka to naprawdę jest nałóg, to się leczy.
A
Auge
12 marca 2015, 19:27
"Jezus jadał z nierządnicami. I one nawracały się" Czy ktokolwiek nawrócił się dzięki "dialogowi" w wykonaniu celebytów "Kościoła otwartego"?
12 marca 2015, 19:37
Tak. Ja.
L
leszek
12 marca 2015, 20:17
Oczywiście. Nigdy nie słyszałem, żeby ktoś się nawrócił dzięki temu, że ktoś mu wytknął jego grzechy. Natomiast znam niejednego który się nawrócił dzięki dobremu świadectwu czy pod wpływem czyjegoś autorytetu, jak najbardziej "celebrytów Kościoła otwartego". Jak się nawrócili czyli przejrzeli na oczy, to szybko własne grzechy zaczęły im także uwierać, i to bez żadnego wytykania grzechów czy wygłaszania morałów.
R
rafi
12 marca 2015, 23:30
Chodzi Ci może o nawrócenia będące rezultatem świadczenia o Bożej miłości? Wszystkie które znam, są właśnie takie. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak bardzo miłość potrafi zmienić człowieka.
A
Ania
12 marca 2015, 19:18
Super pomysł  jestem pewna, że takie bilbordy przyniosłyby dobre owoce.  Mnie dziś brak weny twórczej więc swoich pomysłów nie podam, ale Ojca propozycje są bardzo dobre :) Choć może taki: twarz Chrystusa: zaproście do waszego związku Jego.
jazmig jazmig
12 marca 2015, 19:16
Jezus rzeczywiście używał mocnych i dosadnych słów wobec grzeszników, ale tylko wtedy, gdy im się wydawało, że nie grzeszą, gdy mieli się za sprawiedliwych, a nawet lepszych od innych. Ta akcja bilbordowa jest skierowana do tych, którzy są przekonani, że nie grzeszą, przemądrzały autorze!
B
biblista
12 marca 2015, 19:50
[url]http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=321[/url] -------------- 41 Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? 42 Jak możesz mówić swemu bratu: "Bracie, pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku", gdy sam belki w swoim oku nie widzisz? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka swego brata.
Jack French
12 marca 2015, 19:50
Pojęcie 'przemądrzały' z ust takiej jakości jak Twoje... Gdy debil nazywa kogoś debilem, można czuć się docenionym. Gorzej, gdy debil nazywa kogoś mądrym, wtedy trzeba się zastanowić.
12 marca 2015, 20:01
jazmig poucza innych o przemądrzałości. To ci dopiero niespodzianka.
K
Kasia
12 marca 2015, 20:01
A dlaczego obrażasz?
I
irena
12 marca 2015, 22:58
Zgadza się. Albo do tych, którzy zapomnieli.
13 marca 2015, 10:21
Kasiu to jest stwierdzenie faktów, a nie obrażanie. jazmig sączy jadem na prawo i lewo prawie pod każdym tematem (poszukaj na forum jak mi nie wierzysz), a nagle mu się włącza moralizowanie o przemądrzałości wobec innych. Ale oczywiście w Mt. 7.1-5 to się Panu Jezusowi tak wyrwało nie wiadomo do kogo.
G
gng
13 marca 2015, 17:01
To co? walić w drugi policzek?
Jack French
13 marca 2015, 17:06
Jeżeli obraziłem debila porównując go do jazmiga, to przepraszam.
PM
pomyśl może
13 marca 2015, 23:26
panie Jacku, a takim wpisem w czym pan jest lepszy od jazmiga ? chyba tylko gorszy
13 marca 2015, 23:35
Nie mozna być lepszym i gorszym człowiekiem od kogoś. Można być tylko lepszym od tego, którym samemu było się wczoraj.
Jack French
14 marca 2015, 00:31
Nie zabiegam o zyskanie sobie wartości, zabiegam o to, aby fałsz, manipulacje i głupota, która zewsząd wypływa ze strony tego pana była możliwie napiętnowana. Gdy nie poradziło normalne dyskutowanie, należy napominać, nie tak?
JR
jeszcze raz pomyśl
15 marca 2015, 15:18
może raczej zabiegaj o to, co i w jaki sposób sam wyrażasz czy takie wpisy są Twoją normą jak to nazywasz "normalnego dyskutowania"  :   "Jack French jazmig 19:50:42 | 2015-03-12 Pojęcie 'przemądrzały' z ust takiej jakości jak Twoje... Gdy debil nazywa kogoś debilem, można czuć się docenionym. Gorzej, gdy debil nazywa kogoś mądrym, wtedy trzeba się zastanowić. " "Jack French ~Kasia 17:06:25 | 2015-03-13 Jeżeli obraziłem debila porównując go do jazmiga, to przepraszam. "  ?  dodatkowo może zastanów się na czym polega napominanie, ok?
Jack French
15 marca 2015, 16:14
Napisałem jasno, że gdy skończy się możliwość normalnego dyskutowania, przechodzi się do napominania. Nie czuję się zobligowany do kulturalnego i lekkiego napomnienia osoby, która nie raz wyraziła się na wskroś niekulturalnie i poniżej jakiegokolwiek poziomu. Czasem trzeba wyjść z politycznej poprawności, aby zrozumienie przekazu zostało zaakcapetowane przez byt, który w żaden inny sposób tego nie przyjmie.
jazmig jazmig
12 marca 2015, 19:13
Dawno nie czytałem większych głupot. Mamy XXI w., a autor straszy nas czasami Chrystusa. Jezus powiedział nierządnicy, że ma zaprzestać grzeszenia, ale bilbordów wtedy nie było panie przemądrzalski. Jezus jak najbardziej latał po Galilei i Judei i nauczał ludzi, jak autor myśli - o czym? O tym, że wolno grzeszyć, czy wręcz przeciwnie? Jak Jezus nazywał faryzeuszy? baranki moje, czy zupełnie inaczej? Prz. 12. 1 Kto napomnienie lubi, kocha mądrość,      kto nagan nie znosi, jest głupi. To jest ocena autora tego artykułu.
1
1913
12 marca 2015, 19:33
Dla chrześcijanina czasy Chrystusa sa już na wieczność.
B
biblista
12 marca 2015, 19:46
[url]http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=321[/url] ------------ 37 Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone.
D
DG
12 marca 2015, 19:13
W czasach Jezusa ateistów nie było, Prawo Boże było znane powszechnie i było także prawem w sensie politycznym, inaczej mówiąc Jezus żył w społeczeństwie teokratycznym. My natomiast żyjemy w społeczeństwie w którym wszelka religia została zmarginalizowana, wiara jest wynikiem osobistej pracy i walki ze sceptycyzmem. Wynik tej walki może być tylko połowiczny. Dziś ludzie wierzący, to ci którzy przypuszczają, że opowieści biblijne być może nie są tylko bajką.  W takim świecie nie ma mowy o jakiejkolwiek ewangelizacji. Jak ktoś chce męczeństwa, może jechać do Syrii, Iraku, Libii lub Nigerii. Wciąż można jednak żyć po chrześcijańsku. Powodzenia!
WR
Wojtek Rych
12 marca 2015, 19:06
Cieszę się za te słowa! ...bo już traciłem wiarę w Duszpasterstwo. Pozdrawiam;