Boża jedenastka i katoliccy napastnicy

Piotr Kropisz SJ

Nie trzeba być ekspertem w dziedzinie piłki nożnej, by wiedzieć, że w dobrej drużynie potrzeba zawodników grających na różnych pozycjach. Zebranie 11 najlepszych napastników na świecie nie będzie dobrym sposobem na zbudowanie wspaniałego zespołu. Podobnie, nie można tworzyć drużyny opartej tylko na defensorach. Kadra zespołu futbolowego składa się z bramkarzy, obrońców, pomocników i napastników. Warunkiem sukcesu zespołu są wartościowi zawodnicy na każdej pozycji.

Walka dobra ze złem trwa. I choć Kościół, zbudowany na samym Jezusie, to organizm o wiele bardziej skomplikowany niż drużyna piłkarska, zasada równowagi obowiązuje także w Nim. Potrzeba nam dobrych obrońców wiary. Potrzeba bramkarza - ostatniej ostoi, który strzeże bramki, gdy obrońcy zawiedli. Potrzeba tych, którzy jak piłkarscy pomocnicy kreujący grę, mają szerokie spojrzenie na sytuację i potrafią zaangażować innych w realizację własnego pomysłu na zwycięstwo. Konieczni są również napastnicy, wieńczący akcję pięknym strzałem na bramkę. W Kościele to ci, którzy potrafią opowiedzieć o Jezusie w sposób porywający dzisiejszego słuchacza, swobodni w mediach, gotowi odpowiedzieć na trudne pytania.

Każde środowisko: rocznik na wydziale uczelni, wspólnota sąsiedzka czy zakład pracy, wiele zyska, jeśli pojawi się chrześcijanin, który będzie mógł w żywy sposób zachęcić do spotkania z Jezusem. Wierzący odzywają się w momentach, kiedy zaatakowany jest Kościół, ale nie tak chętnie inicjują rozmowę o Bogu. A przecież o takiej Miłości trudno nie opowiadać z pasją, jeśli się jej rzeczywiście doświadczyło!

DEON.PL POLECA

Wydaje się, że polski Kościół ma całkiem liczną kadrę obrońców. To defensorzy z różnymi umiejętnościami, ale na pewno oddani zadaniu i gotowi do poświęceń. Stanowiąc, jak się wydaje, 9/11 drużyny skutecznie bronią dostępu do bramki. Nie tworzą jednak sytuacji strzeleckich - nie zapraszają do bliskości z Jezusem tych, którzy jeszcze Go nie poznali, a wspólnota chrześcijan ma przecież zawsze misyjny charakter. Nakaz głoszenia Ewangelii, dany nam przez Jezusa, nigdy nie przestał być aktualny. Brakuje nam bramkostrzelnych napastników. Na sukces pracuje cała drużyna, ale to właśnie ci, którzy potrafią w odpowiednim momencie dojść do piłki i skierować ją do bramki, przypieczętowują zwycięstwo. Potrzeba nam księży, którzy potrafią poruszyć ludzkie serca, ale także odważnego i kompetentnego świadectwa osób świeckich. Nie mamy dążyć do tego, by stać się nowym Pawlukiewiczem, Hołownią, Stryczkiem, Cejrowskim, Knotzem, Pospieszalskim, Błaszkiewiczem czy Szustakiem. Warto poszukać takiego miejsca w dzisiejszym Kościele, które pozwala najpełniej, z pożytkiem dla całej wspólnoty, wykorzystać nasze talenty i możliwości.

Uczniowie Jezusa, których widzimy wystraszonych w Wieczerniku, dzięki Duchowi Świętemu przechodzą wyraźną przemianę i idą na cały świat głosić Ewangelię. Wydaje się, że niekiedy wracamy do lęku wieczernika, uważnie ryglując drzwi i odcinając się od tych, którzy są zagrożeniem. Zbytnio skupiamy się na defensywie, podczas gdy wyraźnie potrzeba katolików, którzy, nie zważając na opinię innych, kreatywnie poszukują najlepszych dróg głoszenia Ewangelii.

Napastnik nie raz się pomyli i poślę piłkę kilka metrów nad bramką. Niekiedy trafi jednak w samo "okienko," przyczyniając się do dobrego wyniku w walce dobra ze złem. Od obrońcy nie oczekuje się efektownych zagrań. Ma skutecznie dezorganizować atak przeciwnika, a solidność jest najbardziej pożądaną cechą. Napastnik może pozwolić sobie na wiele więcej fantazji, by dryblingiem czy zaskakującym strzałem przechytrzyć przeciwników. Takich wojowników w imię Chrystusa potrzeba, bo przeciwnicy Kościoła atakują coraz odważniej, poszukując stale nowych, skuteczniejszych sposobów działania.

Zepchnięci do obrony, tracimy z oczu Bożego Ducha, który tak skutecznie przemienił apostołów. Ci, którzy byli w mentalnej defensywie po śmierci Jezusa, nie potrafili początkowo opowiadać o Zmartwychwstaniu, choć byli jego świadkami. Posłany Duch Święty wzmocnił ich i dodał im sił. Zniknęły bariery, rozpoczął się czas największej ofensywy w głoszeniu Ewangelii, która w kilkadziesiąt lat obiegła ówczesny świat.

Oczywiście, nie każdy nadaje się na ofensywnego gracza w drużynie Jezusa. Każdy z nas odczytuje swoje miejsce i swoją rolę. Jedni solidnie zabezpieczają "tyły," żeby inni mogli błyszczeć w efektownych akcjach pod bramką przeciwnika. Możemy jednak zauważać potrzeby. Zachodnia cywilizacja, która coraz mniej opiera się na chrześcijaństwie, potrzebuje silnego powiewu nowej ewangelizacji.

Piotr Kropisz SJ jest duszpasterzem akademickim w Sanktuarium Św. Andrzeja Boboli w Warszawie. Organizuje mini-wolontariaty do Azji, Ameryki Pd. i Afryki, prowadzi warsztaty kreatywnej modlitwy i rekolekcje. W chwilach wolnych komponuje i muzykuje, chodzi po górach i lata na paralotniach, fotografuje i ćwiczy umysł grą logiczną blokus.

Refleksja jest szóstą częścią cyklu "Niekończąca się Wielkanoc", który co tydzień we wtorki, przez cały okres wielkanocny, pojawiać się będzie na DEON.pl i jest przygotowaniem do uroczystości Zesłania Ducha Świętego, pięćdziesiąt dni po Wielkanocy.

Poprzednie części:

1. Osobiste ciemności i Zmartwychwstały

2. Zmartwychwstały, Pchła i jednoręki perkusista

3. Rzeźba z ciał zakonnic

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Boża jedenastka i katoliccy napastnicy
Komentarze (9)
S
s
19 maja 2012, 09:27
Myślę, że Panu Bogu bardzo zależy na naszym szczęściu, na tym byśmy w różnych dziedzinach życia zajmowali właściwe miejsce - takie, które pozwala nam jak najpełniej przyjmować i dawać miłość, dobro. Bardzo stara się nas prowadzić w poszukiwaniach, ale szanuje naszą wolność. Potrzeba, więc także pragnienia poszukiwania takiego szczęścia w nas samych, modlitwy, przyglądania się sobie, patrzenia na owoce i motywację podejmowanych działań. Czy nie najpiękniej ewangelizuje całym swoim życiem, swoją obecnością ten, kto jest szczęśliwy, bo wzrasta w przyjaźni z Bogiem, w wierze, nadziei i miłości?
K
ks_K
17 maja 2012, 11:02
 Tak. Pan Bóg wie najlepiej, ale my ciągle staramy się rozpoznać wolę Bożą. Kiedyś myślałem, po święceniach, że sprawa moich przyszłych zadań jest jasna: uczciwie podejmować zadania zlecone mi przez Kościół, modlić się o to, by Pan Bóg mnie umacniał i doskonalał służbę dla Jego Królestwa... Okazało się, że w każdej parafii jest inna grupa, inne wymagania, inne wyzwania, inny zespół duszpasterzy... Trzeba dużej pokory, by odczytać na nowo wolę Pana Boga w nowej sytuacji. Błogosławionego dnia!
A
agnieszka
17 maja 2012, 08:24
Pan Bóg powołuje ale człowiek odpowiada na powolanie, więc czy nie jest tak że chrześcijanie powinni po prostu nie przeszkadzać Bogu w jego prowadzeniu nas ? Po przeczytaniu artykułu myślę że bardziej każdy z nas powinien się otworzyć na Boże działanie i podąrzać drogą którą On nam daje. Czyż w naśladownictwie nie działamy po swojemu, próbujemy swoje wyobrażenia przeforsować, zamiast pozwolić Bogu działać,przecież On wie najlepiej kto na jakiej pozycji będzie grał najlepiej.
H
hcnt
16 maja 2012, 00:20
"Standard lesia....czy Ksiądz jest pewien, że wie o czym mówi, bo ja jestem pewien, że ksiądz myślał zupełni o czym innym kiedy pisał o tym o czym chciał napisać w kontekście napastników ..... ŻENADA...." -w moim odczuciu komentarz nie polega na udowadnianiu, kto ma rację lub też nie,byłoby korzystniej, gdyby jednak wyciągnąć z tekstu jak najwięcej dobra dla siebie i jakiegos pożytku, niż skupiać się na tym, co niekoniecznie jest warte uwagi. Ojcze Piotrze, wg. mnie mocna, głęboka refleksja nad inwestycją w siebie-bo tego chce Bóg...duplikaty się nie sprawdzają-za dużo Pawlukiewiczów etc. Po prostu-być sobą! Dzieki!
GO
gra o życie
15 maja 2012, 23:52
 Tak, zgadzam się z Ojcem co do tego, że każdy ma jakieś zadanie do spełnienia w Królestwie Bożym! Ale czasami wydaje mi się, że aktywizm dziś nie jest dobrym sprzymierzeńcem erwangelizacji. Dziś wszyscy chorujemy na to, że zadania wyprzedzają nasze myślenie i planowanie. Dziś trzeba wielu środowisk modlitwy, by Duch Święty miał gdzie "wylądować". Nie doceniamy chyba Jego działania! Dziękuję za obraz, który mnie zachęcił do refleksji:)
A
agaja
15 maja 2012, 21:50
Standard lesia....czy Ksiądz jest pewien, że wie o czym mówi, bo ja jestem pewien, że ksiądz  myślał zupełni o czym innym kiedy pisał o tym o czym chciał napisać w kontekście napastników ..... ŻENADA....
L
leszek
15 maja 2012, 20:07
Uwagi Księdza są bardzo słuszne, ale czy Ksiądz jest pewien, że na pewno tych obrońców mamy dobrych (nie mówiąc o napastnikach). Tak się składa, że dość często słucham BBC. Zaś Kościół Katolicki w Wielkiej Brytania ma znacznie trudniejszą sytuację niż w Polsce. Tam jest dominujące anglikańskie otoczenie, bardzo silne antykatolickie uprzedzenia, zaś samo BBC to raczej bardziej lewicowe czy nawet lewackie. np. na BBC 4 jest "Sunday". Tam ulubionym tematem do trzepania są np. skandale pedofilskie w Kościele. Czasami trzepią słusznie, czasami wyciągają na siłę, czasami robią z igły widły. Ale zawsze z dużą satysfakcją słucham wypowiedzi duchownych katolickich (nawet biskupów) czy świeckich. Nigdy się nie obrażają, zawsze spokojnie i kompetentnie odpowiadaja na zarzuty (słuszne czy niesłuszne). Nie atakują interlokutorów, nie atakują rządu, parlamentu, mediów, nie węszą spisków, nie opowiadają o wrogiej nagonce i antykatolickiej inwazji. I robią bardzo dobre wrażenie, są dobrymi obrońcami w dużo trudniejszych sprawach niż tutaj, ich przeciwnikami są bardzo dobrzy i sprawni napastnicy, nie tam jakieś "palikoty" czy inne pajace tej maści. Niech teraz sobie Ksiądz to przełoży na nasze krajowe realia,
G
Grzeb
15 maja 2012, 19:28
 o co chodzi z tymi mini-wolontariatami? dajcie więcej informacji ;)
M
marcin
15 maja 2012, 11:08
 Trafny artykuł na dzisiaj. Świetny gol Ojcze Piotrze! :)