Chodzi o szacunek

(fot. PAP/Paweł Supernak)

Obserwując wydarzenia w polskim parlamencie nie zauważam już chęci przeprowadzenia rozsądnej reformy czegokolwiek. Modlę się, aby doszło do ochłodzenia rozgrzanej do białości atmosfery i aby doszło do dialogu, w którym będzie można wypracować bardzo dobre rozwiązania zaakceptowane przez wszystkich.

Gdy byłem kilkuletnim chłopcem myślałem, że wszyscy ludzie mają podobne poglądy oraz cele i tak naprawdę niewiele się od siebie różnią. W miarę dorastania odkrywałem, że świat jednak jest bardziej zróżnicowany niż wydawało się to siedmiolatkowi. Gdy miałem kilkanaście lat byłem przekonany, że należy zrobić wszystko, aby ten podzielony, zróżnicowany świat ujednolicić.

Teraz wiem, że różnice poglądów są czymś naturalnym i w pewien sposób wielkim bogactwem. Wiem też, choć potrafię bronić własnych przekonań i jestem do nich przywiązany, że poglądy innych mogą być zupełnie inne od moich, co nie oznacza, że są gorsze lub lepsze.

Sedno polega na tym, aby umieć szanować drugiego człowieka mimo tego, że ma odrębne poglądy czy odmienną wizję świata.

DEON.PL POLECA

Szacunek wyraża się na wiele sposobów. Po pierwsze w tym, że chcemy poznać przekonania drugiego człowieka. Często popełniamy błąd polegający na tym, że z góry szufladkujemy rozmówcę przypisując mu określone poglądy. Chociaż możemy podzielić świat na grupy ludzi o podobnych przekonaniach (podziały mogą przebiegać w dowolnie wielu sferach i przestrzeniach oraz przebiegać ponad popularnymi etykietkami - np. liberałów, konserwatystów, prawicę czy lewicę), to nie oznacza, że wszyscy z danej grupy mają jednakowe poglądy w każdej sprawie.

Szacunek polega na słuchaniu. Zresztą słuchanie jest podstawą rozmowy, która jest dialogiem, a nie tylko wypowiadanymi po sobie monologami.

Myślę, że często nie chodzi nam nawet o przekonania czy światopogląd jak o poczucie godności. Gdy nasz adwersarz ma poczucie, że nie jest szanowany, ale jest lekceważony, to bardzo mocno usztywnia się na swoich pozycjach. Jednocześnie dochodzi do sporu już nie na poziomie argumentów merytorycznych, lecz do sporu na poziomie emocji. Przestajemy się wzajemnie słuchać, a zaczynamy odczuwać.

Zranienia, poczucie zlekceważenia powoduje chęć odpowiedzenia tym samym, czyli zadania bólu, rany, obrażenia przeciwnika itd. Przestajemy myśleć o przedmiocie sporu jako o zadaniu, które należy rozwiązać poszukując konsensusu, ale jak o wojnie, w której za wszelką cenę należy pokonać przeciwnika. O łasce można pomyśleć już po kapitulacji wroga.

Kapitulacja, przegrana zawsze wiąże się z naruszeniem poczucia godności pokonanego.

Obserwując wydarzenia w polskim parlamencie nie zauważam już chęci przeprowadzenia rozsądnej reformy czegokolwiek. Dostrzegam raczej z jednej strony poszukiwanie sposobów jak wygrać wojnę z większością rządzącą, a z drugiej jak pokonać opozycję. Przestano rozmawiać o meritum wniosku, a zaczęto stosować metody zniszczenia oponentów. Padają coraz mocniejsze słowa i sięga się po coraz cięższe narzędzia walki.

Kto zwycięży? Nikt!

Nawet jak formalnie zostaną wprowadzone jakieś zapisy to podział w społeczeństwie pozostanie. Dlatego opozycja zapowiada rozliczenie się z obecną władzą po ewentualnie wygranych wyborach. Trwa wojna polsko-polska.

I to, co udało się nam osiągnąć w 1989 r., a więc dokonać zmiany ustroju bez użycia siły i znaleźć miejsce w wolnej Polsce dla wszystkich, tych z PZPR-u, tych z Solidarności i tych niezaangażowanych w spór, zostanie zaprzepaszczone.

Czy jest jakaś droga wyjścia z tej trudnej sytuacji? Myślę, że jedyną możliwością jest powrót na drogę rozmowy. Wszelkie siłowe rozwiązania nie przyniosą efektu. I żeby nie było wątpliwości uważam, że po siłowe rozwiązania sięgają obie strony konfliktu.

Jednak fundamentalne znaczenie ma umiejętność oddzielenia przekonań od człowieka, który je posiada. Mogę do głębi nie zgadzać się z wizją świata mojego adwersarza, ale mogę, więcej, powinienem go szanować.

Godność człowieka wynika z tego, że jest on stworzeniem Bożym. Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. Warto sobie to przypominać, że Chrystus umarł za wszystkich, wszyscy jesteśmy grzesznymi i wszyscy potrzebujemy Jego łaski. Nasza godność ma fundament w Bożej miłości, a ta dotyczy wszystkich, nie tylko myślących i wierzących podobnie do mnie.

Czy jest jeszcze możliwa rozmowa pomiędzy zwaśnionymi stronami? Z pewnością nie będzie to łatwe. W takich wypadkach potrzebny jest mediator.

Pytanie, kto nim może być? Naturalnym wydaje się Prezydent. W latach komunizmu wielką rolę odegrał Kościół rzymskokatolicki. Myślę, że i dziś cieszy się dużym autorytetem u zdecydowanej większości polityków i mógłby taką rolę pełnić.

Kryzys jest podobno szansą na osiągnięcie lepszego rozwiązania. Modlę się, aby doszło do ochłodzenia rozgrzanej do białości atmosfery i aby doszło do dialogu, w którym będzie można wypracować bardzo dobre rozwiązania zaakceptowane przez wszystkich.

Ważnym jest, abyśmy się wzajemnie szanowali i pamiętali, że wszyscy mają swoją godność, której nie należy naruszać.

Bp Jerzy Samiec - polski biskup luterański, zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce, prezes Polskiej Rady Ekumenicznej. Tekst ukazał się pierwotnie na jego blogu

Polski biskup luterański, zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce, prezes Polskiej Rady Ekumenicznej. Teksty pochodzą z jego bloga

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chodzi o szacunek
Komentarze (16)
WDR .
25 lipca 2017, 22:38
btw czy Ksiądz Biskup często ma takie spotkania? [url]http://luter2017.pl/3084-2/[/url] Niektórzy nazywają to miękką dyplomacją.
AS
Aleksandra Szeliga
25 lipca 2017, 16:59
@stos: Bez uznania,że wszelka władza pochodzi od Boga trudno to zbawienie osiągnąć,jest to bowiem oznaka buntu przeciw Stwórcy.  Czyli gdzie, Twoim zdaniem, prowadził Polaków  kard. Wyszyński i bł. ks. Jerzy Popiełuszko?
AS
Aleksandra Szeliga
24 lipca 2017, 22:08
@stos: Ksiądz proboszcz nie nauczył,że władzę trzeba szanować?   Duża część Polaków wychowała się w Kościele, który uczył o wolności i prawach obywatela. To było w czasach komunizmu. Widzę, że Ty w kościele nauczyłeś się kumoterstwa. Szkoda.
25 lipca 2017, 12:06
Kościół to nie jest instrument do realizacji Twoich "uzasadnionych praw" lecz do prowadzenia Cię do zbawienia. Bez uznania,że wszelka władza pochodzi od Boga trudno to zbawienie osiągnąć,jest to bowiem oznaka buntu przeciw Stwórcy.
25 lipca 2017, 23:20
Zacznij może od uznania władzy papieża Franciszka
26 lipca 2017, 13:33
Bingo!
26 lipca 2017, 21:39
Bądź spokojny, nigdy nie przestałem jako katolik uznawać Go za Ojca. Cóż ja jednak biedny mogę na to poradzić,iż ów Ojciec plecie niekiedy trzy po trzy. Rad bym natomiast przeczytać, jak Ty godzisz ów dysonans poznawczy-ojca i mąciciela.
26 lipca 2017, 21:40
Nie gadaj, nawróciłeś się?!
28 lipca 2017, 12:08
Że, co miałem zrobić? Stać się wyznawcą zabobonu? To nie dla mnie. 
28 lipca 2017, 12:09
"Bądź spokojny, nigdy nie przestałem jako katolik uznawać Go za Ojca." A czy Jezus nnie mowił czegoś o tym, że tylko jeden jest ojciec? Ale przecież katolik wie w co wierzy. W kościół.
WDR .
24 lipca 2017, 21:16
"Czy jest jeszcze możliwa rozmowa pomiędzy zwaśnionymi stronami? Z pewnością nie będzie to łatwe." Łatwe? Opozycja totalna = brak rozmowy. Nie jest więc potrzebny mediator tylko opozycja musi wreszcie uznać wynik wyborów z 2015 roku. I od razu dam odpowiedzieć: nie wierzę, żeby tak się stało. ps. a może Ksiądz Biskup tym razem napiszę list na ten temat i zaapeluje do opozycji totalnej o uznanie wyniku wyborów z 2015 roku, albo chociaż o nie nawoływanie do rozruchów na ulicach (o czym wspomniał Prezydent Duda) ?
24 lipca 2017, 23:22
Tam gdzie powinna się odbywać dyskusja opozycja ma minute na wypowiedź po czym jest wyłączany mikrofon. Pomyśl. 
24 lipca 2017, 20:43
Obawiam sie, że ks. biskup brnie w obszary fantazji. Różnice zdań, konflikty, nawet fundamentalnie różne postrzeganie świata to przecież chleb codzienny w każdym kraju na świecie. Tak jak chocby Brexit, gdzie społeczeństwo było prawie równo podzielone pól na pół z niewielki wskazaniem na zwolenników Brexitu. To co łączy, to nie jest abstrakcyjne "siadanie do rózmów" ale poszanowanie prawa i Konstytucji, zgoda co do pryncypiów jakim jest demokratyczne państwo prawa. W sytuacji, w której rządząca większość bezceremonialnie łamie prawo i Konstytucję i forsuje nie zważając żadnej uwagi na nic i na nikogo prawa, które wypychają Polskę z grona państw demokratycznych, to nie bardzo wiadomo gdzie ma być postawiony ten "stół" i przedmiotem czego mają być owe "rozmowa".  Najpierw musi byc zgoda co do pewnych pryncypiów, a dopiero potem można o czymś rozmawiać. Opieranie się na jednej osobie jest bardzo ryzykowne. Pan prezydent dobrze zrobił, że w ostatniej chwili zatrzymał prawo, które było ewidentnie złe. Ale do tej pory jakoś bezkrytycznie podpisywał wszystkie ustawy podsyłanie przez swój obóz polityczne i Konstytucję złamał.  Nie wystarczy jeden gest, aby odbudować zaufanie.
24 lipca 2017, 21:03
Kolega tak dla beki, czy w hołdzie wyznawcom d...kracji? P.S. Ksiądz proboszcz nie nauczył,że władzę trzeba szanować?  
24 lipca 2017, 17:30
Biskup? Jaki biskup?
24 lipca 2017, 19:35
No przecież nie rzymsko katolicki. Ci dostają dostacje i sie nie odzywają, żeby pieniądze czały czas otrzymywać. Interes to interes.