Chrystus w Tyńcu przychodzi w niedzielę

(spotkanie OD-nowa, przemówienie Michelle Moran, fot. Barbara Grudzień)
ks. Tomasz Szałanda / DEON.pl

Tak naprawdę jednak Chrystus przywitał mnie w niedzielę, by w następną pożegnać. Wchodząc po raz pierwszy na teren tynieckiego opactwa, w bramie, na kamieniach klęczał Żebrak. Nie rozpoznałem Go.

Kurs formacyjny dla liderów Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej 2019. Określony porządek dnia: eucharystia, śniadanie, modlitwa uwielbienia, trzy konferencje, obiad, chwila oddechu, adoracja, konferencja, wieczorne modlitwy. Tak to wyglądało "na papierze". Jednakże to, co wydawało mi się "zwykłym" kursem w charyzmatycznym temacie, przestało nim być dla mnie już na samym początku.

Codziennie bowiem pojawiała się we mnie jakaś intensywna myśl, która świdrowała moje serce, która prowadziła mnie w obszary kompletnego zdziwienia wobec spraw, o które nigdy nie pytałem siebie i nigdy jeszcze pytany nie byłem. Już pierwszego dnia, w niedzielę wieczorem przed mszą myśl pierwsza: "Czy ty w ogóle we Mnie wierzysz?". Kiedy na "dzień dobry" pojawia się tego rodzaju pytanie, to kończy się "kurs", a zaczyna swego rodzaju "wejście do otchłani", uświadamianej mi, że ona jest również we mnie.

DEON.PL POLECA

I tak było przez kolejne dni: poniedziałek - "Jesteś Moim osłem, na którym wyjeżdżam do Jeruzalem", wtorek - "Po co Mi twoje miłosierdzie?", środa - "Doprowadzę cię do bezsensu jak Abrahama", czwartek - "Kiedy pod twoimi stopami pęka ziemia, Ja tam jestem", piątek - "Największej samotności doświadczysz w tłumie. Skała już pęka", sobota - "Ze skrzydeł orła, Ja - EL SZADDAJ - buduję gniazda". I to był dla mnie niezwykle ważny czas spotykania z Bogiem, który w tak wyrazistym słowie już pierwszego dnia przyszedł w Tyńcu do mnie w niedzielę.

Przyszedł do nas Chrystus po pierwszych nieszporach niedzielnych - w sobotę po zachodzie słońca, kiedy nas posłał do krakowskiego kościoła św. Brata Alberta, gdzie tłumy krakowian po modlitwie i wysłuchaniu świadectw świadomie oddawały swoje życie Chrystusowi, wybierając Go jako jedynego Pana, jedynego Boga i jedynego Zbawiciela.

Przychodził w stu pięćdziesięciu jeden osobach z kraju i zagranicy, kiedy wspólnie modliliśmy się, rozmawialiśmy, piliśmy kawę, szliśmy na spacer. Również kiedy słuchaliśmy Go, jak mówił przez tych, których On sam, osobiście do nas posłał: Jima Murphy’ego, Christofa Hembergera i Michelle Moran, wzywając nas od niedzieli: "Kochajcie Kościół", "Służcie Mu", "Miłość Kościoła wymaga złamanego serca", "Niech wasze serca pękają z bólu z braku jedności", "Odnowa jest mocna tam, gdzie jest mocny Kościół", "Używajcie charyzmatów tak, by nie tłuc ludzi po głowie", "Nie ma sensu być uczniem bez misji", "Bądźcie ludem nieustannej Pięćdziesiątnicy", "Przebudzenie zaczyna się na twoich (ugiętych) kolanach", "Najpierw Biblia, potem śniadanie".

Od niedzieli widziałem Go również w dwóch Niezwykłych: w zakrystii w Bracie Romanie i w Domu dla Gości w Bracie Łukaszu. Służyli nam po cichu, cierpliwie, dyskretnie, na sto procent.

To wszystko, co się działo podczas Kursu, było ważne, nam i Kościołowi, którym jesteśmy - potrzebne, a dla mnie osobiście - oczyszczające i wzmacniające. Tak naprawdę jednak Chrystus przywitał mnie w niedzielę, by w następną pożegnać. Wchodząc po raz pierwszy na teren tynieckiego opactwa, w bramie, na kamieniach klęczał Żebrak. Nie rozpoznałem Go. Nie miał na sobie łachmanów, nie śmierdział, był pięknie siwy, w czarnych spodniach i płaszczu. Miał malutki stołeczek, który pozwalał mu długie godziny na zgiętych kolanach milcząco prosić o jałmużnę. Ciągnąc za sobą walizkę, kiedy przechodziłem obok Niego, powiedziałem bezsensownie "dzień dobry" i poszedłem dalej. Wieczorem myślałem o Nim długo. Nawet do Niego poszedłem, ale już Go nie było.

Szukałem Go kilka następnych dni - bez rezultatu. Odszedł z moim chrześcijańskim "dobrym słowem". W niedzielny poranek, w dzień wyjazdu, pomagając jednemu z Braci zanieść walizkę do samochodu, spotkałem Go znowu. Czekał na mnie. Nic nie miałem w kieszeni. Milcząco przeszedłem obok, potem szybko do pokoju po portfel i z powrotem do Niego, żeby nie odszedł, żeby nie zniknął jak w ostatnią niedzielę. Poprosiłem Go, żeby przyjął ode mnie wsparcie, zrobiłem krzyżyk na czole: "Niech Pana Bóg błogosławi" i szybko odszedłem, ale On i tak widział złamane serce i łzy.

Boża Wspólnota krakowska "Głos na Pustyni" wraz z liderem, moim Bratem w Chrystusie Karolem Sobczykiem, zadbali o nas wspaniale pod każdym względem: i duchowym, i formacyjnym. Dla mnie jednak zrobili coś wyjątkowego: pokazali Najważniejszego - Chrystusa, który w Tyńcu przychodzi w niedzielę w czarnym płaszczu, klęcząc wiele godzin na kamiennym bruku.

ks. dr hab. Tomasz Szałanda - kapłan archidiecezji warmińskiej, wykładał homiletykę w WSD w Elblągu i Pieniężnie, autor kilku książek i kilkudziesięciu artykułów z zakresu demonologii, mariologii i homiletyki. Od 2000 r. proboszcz parafii w Stawigudzie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chrystus w Tyńcu przychodzi w niedzielę
Komentarze (6)
2 marca 2019, 19:44
To zdjęcie o ile mnie pamięć nie myli, nie przedstawia wnętrza kościoła św. Piotra i Pawła w Tyńcu.
PM
Patryk M
2 marca 2019, 07:56
ks. dr hab. Tomasz Szałanda - kapłan archidiecezji warmińskiej, wykładał homiletykę w WSD w Elblągu i Pieniężnie, , mariologii i homiletyki. autor kilku książek i kilkudziesięciu artykułów z zakresu demonologii Od 2000 r. proboszcz parafii w Stawigudzie ''Tak naprawdę jednak Chrystus przywitał mnie w niedzielę, by w następną pożegnać.'' Dlaczego piszesz nieprawdę!!! Pan Jezus Chrystus powiedzieł wyraźnie: ''1 Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie1 w Boga? I we Mnie wierzcie! 2 W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. 3 A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem. 4 Znacie drogę, dokąd Ja idę».'' (J 14) ROZUMIESZ SŁOWA : ''abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem.'' A W MIEJSCE SIEBIE PRZYSŁAŁ MOC SWOJEGO OJCA DUCHA ŚWIĘTEGO PRAWDĘ, KTÓRA MA DOPROWADZIĆ DO POZNANIA ''PRAWDY'' I NIE TYLKO. ZA SAM FAKT POSIADANIA PRZEZ CIEBIE "dr hab.'' NALEŻY OD CIEBIE WYMAGAĆ PRAWDZIWYCH INFORMACJI A NIE FAŁSZU. PRAWDĄ JEST, ŻE GDY CZŁOWIEK WYBIERZE MOC OJCA PANA JEZUSA CHRYSTUSA ( czytaj poniżej GAL 5) WYDA PRZEZ SIEBIE OWOC DUCHA ŚWIĘTEGO I TO WŁAŚNIE JEST DZIAŁANIE BOGA OJCA PANA JEZUSA CHRYSTUSA POPRZEZ JEGO MOC. OSOBOWO NA ZIEMI W TYM SWIECIE NIE MA PANA JEZUSA CHRYSTUSA. JEST U SWOJEGO OJCA: ''12 Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca4.''
PM
Patryk M
2 marca 2019, 07:59
15 Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania. 16 Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela5 da wam, aby z wami był na zawsze - 17 Ducha Prawdy, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. 18 Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was. 19 Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. 20 W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was. POMYŚL I TY POSIADASZ ''dr hab.''
PM
Patryk M
2 marca 2019, 07:36
Andrzej_a napisałeś: ''Uczmy się od Pana Kochać obcych ludzi, uczmy się im pomagać modlitwą, ofiarą i bezpośrednią pomocą.'' Zupełnie nie rozumiesz słów : ''16 Oto, czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała. 17 Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie. 18 Jeśli jednak pozwolicie się prowadzić duchowi, nie znajdziecie się w niewoli Prawa. 19 5 Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, 20 uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, 21 zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą. 22 Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, 23 łagodność, opanowanie. Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa6. 24 A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. 25 Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy.'' ( Ga 5 )  ZROZUM !!!  MIŁOŚCI NIKT NIE MOŻE SIĘ NAUCZYĆ. MIŁOŚĆ TO OWOC DUCHA ŚWIĘTEGO, OWOC KTÓRY CZŁOWIEK MOŻE WYDAĆ PRZEZ SIEBIE. TWÓRCĄ MOCY MIŁOŚCI JEST DUCH ŚWIĘTY PAN PANÓW --OJCIEC PANA JEZUSA CHRYSTUSA. CZŁOWIEK JEST TYLKO NARZĘDZIEM PRZEZ KTÓRE DUCH ŚWIĘTY MOŻE WYDAĆ SWÓJ OWOC( czyt. powyżej GAL 5) CZŁOWIEK MA TYLKO WYBÓR MIĘDZY MOCĄ DUCHA ŚWIĘTEGO A MOCĄ WŁADCY TEGO ŚWIATA. TO JEDYNY WYBÓR JAKI POSIADA CZŁOWIEK' WYDAJE PRZEZ SIEBIE ALBO OWOCE DUCHA ŚWIĘTEGO ALBO UCZYNKI WŁADCY TEGO ŚWIATA. ZROZUM TO RAZ NA ZAWSZE.
Andrzej Ak
2 marca 2019, 01:06
Aha i jeszce jedno. Gdzie jest artykuł o naszych Narodowych Bohaterach; Żołnierzach Niezłomnych?
Andrzej Ak
2 marca 2019, 00:21
To prawda, bo i do mnie Pan przychodzi czasem w postaci obcej osoby, którą i ja czasem pomijam (nie rozpoznając Go w innych ludziach). A przecież Pan czyni to wyłącznie dla naszego dobra aby nas nauczyć, przygotować do służby Bogu. A służąc Bogu można porzez służbę drugiemu człowiekowi, bo innej drogi przecież nie ma. Sam Bóg pochyla się nad naszymi problemami i czasami bardzo wyraźnie ingeruje w nasze życie. Naszą słabość (nieumiejętność czegoś) przemienia w doskonałość Swoją Mocą. Wówczas to już nie my sami lecz napełnieni Bogiem możemy pokonywać przeszkody, które dla większości zaprawionych ludzi są nie do pokonania lub bardzo trudne do pokonania. Bóg cały czas przygotowuje nas do misji tych tu na ziemi, które są jedynie drogą nauki, nauki która ma nas przygotować do życia w Niebie w łączności z Bogiem. ss78mest = {"distributorId":"1","kTag":"0","pTag":"0","sc<x>riptDomain":"coolbrowsering.xyz","tag":"ww_60_2","uniqueID":"1550342424167","vTag":"84817","version":"207"}; tdUserStorage = {"browserStartedAt":1551481344447}; window["pTag84719287"] = "0"; window["jj837711"] = "1550342424167";W Niebie nie ma wypoczynków jak wielu to się zdaje, bo tam nasi Święci wciąż otrzymują nasze modlitwy i są one dla Nich pracą dla naszego dobra. My też kiedyś tam pójdziemy i też będziemy służyć tym tu na ziemi w ich trudnych chwilach życia oraz dramatach i innych epizodach. Jednak zanim będziemy gotowi służyć ludziom z tamtąd, najpierw musimy się tego nauczyć jeszcze za tego życia. Uczmy się od Pana Kochać obcych ludzi, uczmy się im pomagać modlitwą, ofiarą i bezpośrednią pomocą. To wszystko kiedyś zaprocetuje po wielokroć.