Chrześcijański terroryzm jest możliwy?

(fot. shutterstock.com)

"Jak można w dzisiejszych czasach mówić, że nie ma islamskiego terroryzmu?" - irytował się jeden z moich znajomych i jednym tchem wyliczył kilka ostatnich zamachów terrorystycznych, których sprawcy wznosili muzułmańskie okrzyki.

"Jeśli to prawda, znów mamy problem z wypowiedzą papieża Franciszka". Tak brzmiały jedne z łagodniejszych komentarzy, jakie można było usłyszeć i przeczytać po medialnych informacjach na temat treści przesłania, które papież Franciszek skierował do uczestników trwającego od 16 do 19 lutego br. spotkania członków ruchów ludowych. Miało ono miejsce w Modesto w Kalifornii. Uczestniczyło w nim prawie siedmiuset zwierzchników religijnych i liderów wspólnot z dwunastu  krajów, w tym miejscowi biskupi. Stolicę Apostolską reprezentował kard. Peter Turkson, prefekt niedawno powstałej Dykasterii ds. Integralnego Rozwoju Człowieka.

Co tak poruszyło komentatorów w papieskim liście do działaczy? Czy refleksje Franciszka na temat szerzenia się "systemu, który powoduje ogromne cierpienia rodziny ludzkiej, atakując równocześnie godność osoby i nasz wspólny dom, aby podtrzymywać niewidzialną tyranię pieniądza, który zapewnia przywileje jedynie nielicznym grupom"? A może jego uwagi o tym, że "rany, jakie zadaje system ekonomiczny, który ma w swoim centrum bożka-pieniądz  i działa czasem z brutalnością zbójców z przypowieści, zostały zbrodniczo przeoczone"? Albo wskazanie, że w zglobalizowanym  społeczeństwie istnieje wobec ludzkiej krzywdy "elegancki" sposób patrzenia w inną stronę, który się często stosuje. Może kogoś dotknęło spostrzeżenie, że pod przykrywką "politycznej poprawności" czy ideologicznej mody patrzy się na cierpiącego nie dotykając go, ogląda się go za pośrednictwem telewizji, a także używa się języka pozornie tolerancyjnego i pełnego eufemizmów, a równocześnie nie robi się niczego "w sposób systematyczny, aby uzdrowić rany społeczne czy zająć się strukturami, które pozostawiają tylu braci na poboczu drogi"?

Nic z tych rzeczy. Zarówno te, jak i inne bardzo istotne stwierdzenia z Franciszkowego przesłania (np. o podstawowym braterstwie wszystkich ludzi, albo o zagrożeniach środowiska naturalnego), przeszły niemal bez echa. Zaniepokojenie, a w niektórych przypadkach bardzo duże oburzenie, wywołało co innego. To, co Papież napisał o terroryzmie. Mówiąc ściślej o terroryzmie, narodach i religiach. "Nie można uznać, że jakikolwiek naród jest narodem kryminalistów, przemytników narkotyków czy sprawców przemocy, tak samo nie można uznać żadnej religii za terrorystyczną. Nie istnieje terroryzm chrześcijański, ani żydowski, ani islamski" - stwierdził Franciszek. Dodał, że w każdym społeczeństwie, narodzie i w każdej religii są ludzie nastawieni fundamentalistycznie i gwałtowni, którzy dzięki stereotypom, nienawiści oraz ksenofobii są coraz silniejsi.

"Jak można w dzisiejszych czasach mówić, że nie ma islamskiego terroryzmu? Trzeba być kompletnie oderwanym od rzeczywistości" - irytował się jeden z moich znajomych i jednym tchem wyliczył kilka ostatnich zamachów terrorystycznych, których sprawcy wznosili muzułmańskie okrzyki.

Istnieje dość popularna teza o ścisłych związkach religii z przemocą, z polityką, z wojnami. Nie brak dziś ludzi (także wyznających różne religie), którzy upatrują w nich ważne źródło międzyludzkich konfliktów i potrafią sypać jak z rękawa wziętymi z historii przykładami, potwierdzającymi taką tezę. Jej bardzo zdeterminowani zwolennicy są w stanie rzucać oskarżenia nawet pod adresem własnego wyznania. Łączenie terroryzmu z konkretną religią jest kontynuacją takiego sposobu myślenia. Myślenia, którego istotę stanowi szukanie łatwych, prostych i wygodnych wyjaśnień dla skomplikowanych zjawisk i wydarzeń w otaczającej nas rzeczywistości. Myślenia bliskiego miłośnikom teorii spiskowych. Przy takim podejściu do świata możliwe jest przekonanie nie tylko o "islamskim terroryzmie". W takim widzeniu zdarzeń możliwy jest także "terroryzm chrześcijański". Nie wątpię, że zwolennicy tezy o jego istnieniu zdołaliby znaleźć niejeden dowód potwierdzający ich przeświadczenie.

Głos Franciszka w sprawie terroryzmu i religii w wielu uszach brzmi bulwersująco. Można powiedzieć, że wygłaszanie takiego stanowiska w 2017 roku wymaga sporej odwagi. Jednak, moim zdaniem, najważniejsze i najodważniejsze zdanie z papieskiego przesłania brzmi "Przeciwstawiając terrorowi miłość działamy na rzecz pokoju". To naprawdę poruszające zastosowanie w praktyce XXI wieku przykazania miłości nieprzyjaciół.

ks. Artur Stopka - dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chrześcijański terroryzm jest możliwy?
Komentarze (10)
23 lutego 2017, 22:44
Obawiam się, że w wypowiedzi papieża zabrakło precyzji. Oczywiście, że istnieje terroryzm islamski. Tyle tylko, że nie każdy muzułmanin to terrorysta, 99.9% muzułmanów nic wspólnego z terroryzmem nie ma. Głównymi ofiarami terroryzmu islamskiego są inni muzułmanie. Od kilku dni jestem w Casablance i jeszcze żadnego terrorysty nie zauważyłem. Czy można sobie wyobrazic terroryzm katolicki na wzór islamskiego ? Raczej nie. 
TD
Tomasz Dych
23 lutego 2017, 13:56
Oczywiście, każdy rozsądny człowiek wie, że Państwo Islamskie założyli Marsjanie.
23 lutego 2017, 08:24
Przecież juz jest wielu katolickich "terrorysów", którzy zwą sie katolami i od lat głoszą potrzebę nawracania, faktycznego życia zgodnie z Ewangelią. Tacy katole organizują pikiety w obronie dzieci nienarodzonych, sprzeciwiaja się jawnie mordowaniu (aborcja, etuanazja). Publicznie głoszą niewygodną prawdę o multikulti. Powoli "cywilizowany" świat zaczyna karać tych katolickich "terrorysów". 
Baruch Marzel
22 lutego 2017, 15:56
Nieraz najlepsza obrona to  po prostu milczenie. Aby tlumaczyc co Franciszek mial na mysli trzeba nieraz postawic zdrowy rozsadek i logike na glowie. Od kiedy to autorytet Papieza rozciaga sie na to co jest islamskie a co nie?    
22 lutego 2017, 15:01
Po co nam papieże? Czy papieże muszą się wypowiadać nt. terroryzmu, władzy pieniądza, globalizacji, klimatu i innych tego typu spraw?  Czy zadaniem papieży jest stworzenie raju na Ziemi, czy może doprowadzenie do Raju możliwie największej liczby dusz?
Wojciech Morański SJ
22 lutego 2017, 17:18
No właściwie to pewien Niemiec w XVI w nam już pokazał jak się obyć bez papieża. Więc teoretycznie i nawet praktycznie: da się. A co do tych dwóch rajów, to ja bym ich zbytnio nie rozdzielał, bo można dojść do skrajności, że najskuteczniej byłoby mordować dzieci zaraz po chrzcie...
25 lutego 2017, 21:45
To SJ nie wie, że mordowanie to grzech wołający o pomstę do nieba?
DS
Dariusz Siodłak
22 lutego 2017, 14:28
Marzenie Franciszka i światowego lewactwa ? Chrześcijański zamach terrorystyczny.
22 lutego 2017, 13:29
"Dodał, że w każdym społeczeństwie, narodzie i w każdej religii są ludzie nastawieni fundamentalistycznie i gwałtowni, którzy dzięki stereotypom, nienawiści oraz ksenofobii są coraz silniejsi." Niezorientowanym przypominam,że grzech główny to fundamentalizm. O przepraszam, zapomniałem dodać - i prozelityzm. 
22 lutego 2017, 13:13
Jest taki dowcip jeszcze z czasów ZSRR. Dzwoni prezydent USA do I Sekretarza w ZSRR (nazwiska nie są ważne) i mówi: Mam niezbite dowody na istnienie nieludzkich obozów, w których niszczy się i zabija miliony niewinnnych ludzi, tylko za to, że mają inne poglądy i wyznają religię. Na to I Sekretarz: "A u Was Murzynów biją". Reszta bez komentarza.