„Co biskup wie o wychowaniu dzieci?”

Zdjęcie ilustracyjne (Fot. depositphotos.com/pl)

Kilka dni temu mignęła mi na Facebooku mojej parafii wzmianka o Liście Duszpasterskim KEP dotyczącym wychowania. Na końcu listu widnieje informacja, że przeznaczony jest do wykorzystania duszpasterskiego 1 września, tydzień przed planowanym XIV Tygodniem Wychowania. Przeczytałam go, bardzo uważnie i z otwartością. Czy wniósł coś do mojego życia? Nie, choć jest we mnie ogromna wdzięczność, że biskupi starają się taki temat podjąć.

Mam ogromną nadzieję, że list zostanie wykorzystany w najbliższą niedzielę. Nie po to, by go przeczytać z ambony i mieć „problem” z głowy. Raczej po to, by kapłani powiedzieli wprost: „możesz liczyć na moją pomoc w wychowaniu katolickim swojego dziecka”. Pytanie tylko, czy każdy mógłby powiedzieć to szczerze…

List ma wydźwięk jednoznaczny, choć w moim odczuciu jest w nim pewna luka. Zwrócenie uwagi rodzicom, że obiecali na chrzcie katolickie wychowanie dzieci, że są odpowiedzialni przed Bogiem za to, co dziecku przekazują – to jak najbardziej słuszna inicjatywa. Pokazanie, że nie o zewnętrzne normy, ale wewnętrzną przemianę chodzi w wychowaniu, uważam za słowa klucze w wychowaniu katolickim, nie tylko dzieci. Wszystko byłoby super, ale… można zapytać, bez złośliwości: co biskup wie o wychowaniu dzieci?

Nie, to nie atak. To właśnie owa luka. Wychowuję moje dzieci świadomie, z wyboru i przekonania po katolicku. Rozumiem doskonale wszystko to, o czym napisali biskupi. Mam prawo wychowywać dziecko w wierze, relacja z Bogiem jest jedną z podstawowych potrzeb człowieka, lekcje religii w szkole są ważne i potrzebne. Tak, to wszystko prawda. Pytanie jednak co mają robić rodzice – tacy jak ja – którzy czują się wśród innych jak kosmita, ktoś zupełnie odklejony od rzeczywistości? Kto wesprze tych rodziców, którzy nie mają już sił słuchać jak ktoś drwi z ich wartości? Kto pomoże matce, której dziecko „spadło” ze schodów tylko dlatego, że śpiewa w parafialnej scholi? Czy znajdzie się ktoś, kto nie będzie wyliczał kolejnych oczekiwań w sprawie wychowania katolickiego, ale całkiem serio potraktuje to, o czym piszą biskupi? Tydzień Wychowania ma przebiegać pod hasłem „Wychowajmy razem”. Pytam więc: co to znaczy „razem”? Na jakie wsparcie mogę liczyć? Tego mi w liście zabrakło…

DEON.PL POLECA

Moje dzieci wchodzą w życie wiary nie tylko dzięki nam – rodzicom - ale też dzięki mądrym i otwartym kapłanom, zarówno w naszej parafii, jak i we wspólnocie małżeństw, do której należymy i na spotkania której jeździmy razem z dziećmi. To nie gdzie indziej, ale we wspólnocie i parafii właśnie, otrzymałam największe wsparcie, gdy moje dziecko było ofiarą przemocy rówieśniczej. Niejednokrotnie słyszałam od znajomych rodziców słowa: „macie szczęście”. Tak, mamy. Wiem jaki „poziom” ma czasem katecheza w szkołach. Wiem też jak wygląda przygotowanie do Pierwszej Komunii i jak bardzo można nie wykorzystać szansy na to, by zarówno dzieciom jak i ich rodzicom pokazać czym jest prawdziwa relacja z Bogiem. I nie, nie jest to tylko wina rodziców. Niektórzy kapłani po prostu nie nadają się do pracy z dziećmi i aż boli czasem, widząc ile taki człowiek potrafi zepsuć w tym, co starają się robić rodzice.

Wspólne wychowanie? Jestem na tak. Słusznie biskupi napisali, że katecheta ma być tym, który „sieje ziarno”. Wiem, że to rodzice są tymi, którzy powinni dbać o glebę i nawodnienie tegoż ziarna. Jednak my rodzice musimy mieć na to siłę. To my stoimy na pierwszej linii ataku. To my potrzebujemy czasem słowa wsparcia, innym razem konkretnej katechizacji nas dorosłych, bo nie damy tego, czego sami nie mamy. Potrzebujemy by nas nie pouczano, ale wspierano. Przyjmuję więc zaproszenie biskupów, wychowujmy razem.

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

„Co biskup wie o wychowaniu dzieci?”
Komentarze (8)
AS
~A. Szczawinski
30 sierpnia 2024, 21:50
Dlaczego koszmarnie jałowe "listy" mają zastępować kazanie mądrego księdza, na które w niedziele czekam?
AM
~Alicja M.M.
30 sierpnia 2024, 17:31
Z jakiegokolwiek powodu dziecko by „spadło” ze schodów: parafialnej scholi, ateizmu, odstających uszu czy „fantazji” innego dziecka, reakcja powinna być taka sama. Jeśli sprawca jest uczniem, to niezależnie od tego, czy wydarzenie miało miejsce w szkole, czy nie, szkoła jest instytucją, którą powinno się zawiadomić. I to szkoła ma obowiązek zareagować.
JM
~Justyna Mic
1 września 2024, 22:00
Nie da się wyciągnąć konsekwencji od niepełnoletniego zwłaszcza poniżej pewnego wieku, dlatego jest tyle przemocy rówieśniczej w szkole.
AK
~Ania K
29 sierpnia 2024, 19:09
Tak sobie myślę, że rodzice za mało korzystają z tego, co jest dostępne- ilu jeździ na parafialne wyjazdy dla rodzin, ilu korzysta z wszelkich spotkań typu dzień dziecka, bale dla dzieci, przygotowanie do bierzmowania, ilu rodziców zachęca dzieciaki do dołączenia do Skautów Europy. Wszystkie te inicjatywy w większości parafii funkcjonują tylko interesuje się tym garstka. Mnie się marzy, żeby ktoś w mojej parafii zorganizował wycieczkę do Częstochowy, Muzeum JP2 i Wyszyńskiego, czy znanych Sanktuariów. Nie mam fizycznie wszystkich tych miejsc jak odwiedzić z młodszym maluchem, a starszy syn bardzo mnie o to męczy. Taka parafialna wyprawa byłaby super, bo niestety szkoły już takiej działalności nie prowadzą.
GN
~Grzegorz Nowak
29 sierpnia 2024, 14:42
Ale jednak myślę że rodzic, k który chciałby po prostu pogadać z proboszczem, bo ma trudności w wychowaniu swojego dziecka nie odejdzie bez wsparcia. I widzę to wśród duchownych, na serio, że jeżeli ktoś chce pogadać, to starają się naprawdę pomoc. Czasem dobrze doradza, czasem podadzą telefon do znajomego psychologa, czasem spartola sprawę, ale jednak próbują.
JM
~Justyna Mic
29 sierpnia 2024, 18:28
Długi czas można było usłyszeć, że tylko rodzice przekazują wiarę, a żaden katecheta, ani ksiądz ani siostra nie przekazują wiary tylko wiedzę religijną. Albo że dopiero gdy rodziny będą silne lub idealne lub pełne tzn i ojciec i matka itd, wtedy dzieci przejmą wiarę przez świadectwo rodziców- ciekawe jak: automatycznie? magicznie ? przez osmozę?Wniosek był jeden : na nikogo nie liczcie, jesteście sami.
KS
~Ka Sie
31 sierpnia 2024, 21:18
Mój proboszcz nie potrafił załatwić otwarcia bocznego wejścia (jedynego z podjazdem) do kościoła w tygodniu, żebym ja, matka chodząca wszędzie z dzieckiem w wózku, mogła wejść się pomodlic. Proponowałam żeby może jakaś deskę czy blachę podstawić pod główne wejście, żeby można wjechać . Nie i już. Skoro nawet w tak drobnej rzeczy proboszcz nie potrafił pomoc, to jak mam iść do niego po pomoc z większym problemem związanym z wychowaniem dziecka? Niektórzy proboszczowie są jak panowie na włościach i mają gdzieś problemy swoich parafian
JP
~Jacek P
29 sierpnia 2024, 14:15
I po co to marudzenie?