Wczoraj rozpoczęło się Zebranie Plenarne KEP, podczas którego polscy biskupi planowali wybór nowego przewodniczącego i jego zastępcę. Sprawa dla polskiego Kościoła ważna i istotna, choć gdyby zapytać dziś wiernych w naszych parafiach, o co w tych wyborach chodzi, niewiele osób mogłoby coś sensownego odpowiedzieć. Ba! Gdyby zapytać osoby przychodzące w niedzielę na Mszę, do swojej parafii, o nazwiska posługujących w niej księży, może większość poradziłaby sobie z tym zdaniem. Ale gdyby zapytać o nazwiska biskupów? Nie tylko tego głównego, którego imię pada podczas każdej Mszy, ale również pomocniczych – ile osób dałoby sobie z tym radę bez zająknięcia?
Wczoraj rozpoczęło się Zebranie Plenarne KEP, podczas którego polscy biskupi planowali wybór nowego przewodniczącego i jego zastępcę. Sprawa dla polskiego Kościoła ważna i istotna, choć gdyby zapytać dziś wiernych w naszych parafiach, o co w tych wyborach chodzi, niewiele osób mogłoby coś sensownego odpowiedzieć. Ba! Gdyby zapytać osoby przychodzące w niedzielę na Mszę, do swojej parafii, o nazwiska posługujących w niej księży, może większość poradziłaby sobie z tym zdaniem. Ale gdyby zapytać o nazwiska biskupów? Nie tylko tego głównego, którego imię pada podczas każdej Mszy, ale również pomocniczych – ile osób dałoby sobie z tym radę bez zająknięcia?
Gdy słyszę hasło "kobiety w Kościele", uśmiecham się lekko, bo od razu przypominają mi się rozmowy z moją sąsiadką, seniorką koło siedemdziesiątki, która jakiś czas temu opowiadała mi, jak zwróciła uwagę młodemu księdzu, iż nie życzy sobie zwracania się do niej na "ty". Przypomina mi się też sytuacja z rekolekcji dla kobiet, w której prowadzący jakby zapomniał kogo na sali jest więcej oraz do kogo przyszedł i zaczął przywitania od "czcigodnego ojca proboszcza", na co jedna ze słuchających wyraźnie i głośno odpowiedziała, że wyszła mu słoma z butów. Tak, kobiety w Kościele. Te kusicielki, które uśmiechnęły się do wikarego i były dla niego miłe, więc z pewnością szukają romansu. Kto widział ten potworny mem, ten wie o czym mówię…
Gdy słyszę hasło "kobiety w Kościele", uśmiecham się lekko, bo od razu przypominają mi się rozmowy z moją sąsiadką, seniorką koło siedemdziesiątki, która jakiś czas temu opowiadała mi, jak zwróciła uwagę młodemu księdzu, iż nie życzy sobie zwracania się do niej na "ty". Przypomina mi się też sytuacja z rekolekcji dla kobiet, w której prowadzący jakby zapomniał kogo na sali jest więcej oraz do kogo przyszedł i zaczął przywitania od "czcigodnego ojca proboszcza", na co jedna ze słuchających wyraźnie i głośno odpowiedziała, że wyszła mu słoma z butów. Tak, kobiety w Kościele. Te kusicielki, które uśmiechnęły się do wikarego i były dla niego miłe, więc z pewnością szukają romansu. Kto widział ten potworny mem, ten wie o czym mówię…
Rekolekcje parafialne, na których miało mnie nie być. Termin zupełnie rozmijający się z grafikiem pracy, choć w ostatniej chwili okazało się, że wiele rzeczy da się przesunąć i będę mogła wziąć w nich udział. Nie miałam wielkiego pragnienia, raczej wybrałam się na nie z myślą, że to okazja by być codziennie na Mszy, szkoda byłoby ją zmarnować.
Rekolekcje parafialne, na których miało mnie nie być. Termin zupełnie rozmijający się z grafikiem pracy, choć w ostatniej chwili okazało się, że wiele rzeczy da się przesunąć i będę mogła wziąć w nich udział. Nie miałam wielkiego pragnienia, raczej wybrałam się na nie z myślą, że to okazja by być codziennie na Mszy, szkoda byłoby ją zmarnować.
Spotkałam się jakiś czas temu ze znajomą, która pracuje jako psycholog dziecięcy. Trudno było umówić się na to spotkanie, bo jej grafik wypchany jest po brzegi. Rozmawiałyśmy o pracy, terapiach, wyzwaniach rodzicielstwa. Usłyszałam to, co słyszę ostatnio od wielu psychologów, z którymi mam kontakt: nie ma do mnie miejsc, nie przyjmuję już nowych osób, jest zdecydowanie za dużo potrzebujących dzieciaków. Smutna prawda o stanie psychicznym najmłodszych, z resztą nie trzeba mówić wiele, wystarczy sprawdzić, ile czasu trwa oczekiwanie na przyjęcie na dziecięcy oddział psychiatryczny…
Spotkałam się jakiś czas temu ze znajomą, która pracuje jako psycholog dziecięcy. Trudno było umówić się na to spotkanie, bo jej grafik wypchany jest po brzegi. Rozmawiałyśmy o pracy, terapiach, wyzwaniach rodzicielstwa. Usłyszałam to, co słyszę ostatnio od wielu psychologów, z którymi mam kontakt: nie ma do mnie miejsc, nie przyjmuję już nowych osób, jest zdecydowanie za dużo potrzebujących dzieciaków. Smutna prawda o stanie psychicznym najmłodszych, z resztą nie trzeba mówić wiele, wystarczy sprawdzić, ile czasu trwa oczekiwanie na przyjęcie na dziecięcy oddział psychiatryczny…
Środa popielcowa za nami, w tym roku może wydawać się, że z czasu bożonarodzeniowego wskakujemy od razu w Wielki Post. Zaczął się wcześnie, ale pytanie brzmi: jak go przeżyć, by za szybko się nie skończył?
Środa popielcowa za nami, w tym roku może wydawać się, że z czasu bożonarodzeniowego wskakujemy od razu w Wielki Post. Zaczął się wcześnie, ale pytanie brzmi: jak go przeżyć, by za szybko się nie skończył?
Rozpoczął się kolejny Międzynarodowy Tydzień Małżeństwa. Między 7 a 14 lutego mamy okazję wziąć udział w wielu wydarzeniach (lokalnie, online – jak kto woli). Wiele jest różnych inicjatyw, pomysłów, zaproszeń. Mimo że sama nie planuję brać w nich udziału, pojawiła się we mnie pewna refleksja…
Rozpoczął się kolejny Międzynarodowy Tydzień Małżeństwa. Między 7 a 14 lutego mamy okazję wziąć udział w wielu wydarzeniach (lokalnie, online – jak kto woli). Wiele jest różnych inicjatyw, pomysłów, zaproszeń. Mimo że sama nie planuję brać w nich udziału, pojawiła się we mnie pewna refleksja…
Myślę o tym, co wydarzyło się w moim życiu w ciągu ostatnich kilku dni z pewnym zadziwieniem i wdzięcznością, że stało się to właśnie teraz… 2 lutego, w piątek, obchodzimy Święto Ofiarowania Pańskiego, znane też jako Święto Matki Bożej Gromnicznej. Dla mnie w tym roku jest to jednak przede wszystkim Światowy Dzień Życia Konsekrowanego, który – owszem – ogłaszany jest w kościołach, przy okazji zbiórek na okoliczne zakony kontemplacyjne. Z drugiej jednak strony o życiu konsekrowanym wielu z nas nie wie nic.
Myślę o tym, co wydarzyło się w moim życiu w ciągu ostatnich kilku dni z pewnym zadziwieniem i wdzięcznością, że stało się to właśnie teraz… 2 lutego, w piątek, obchodzimy Święto Ofiarowania Pańskiego, znane też jako Święto Matki Bożej Gromnicznej. Dla mnie w tym roku jest to jednak przede wszystkim Światowy Dzień Życia Konsekrowanego, który – owszem – ogłaszany jest w kościołach, przy okazji zbiórek na okoliczne zakony kontemplacyjne. Z drugiej jednak strony o życiu konsekrowanym wielu z nas nie wie nic.
Nie mów Bogu, że milczy, gdy twoja Biblia jest zamknięta – takie słowa zobaczyłam na jednej z facebookowych stron w minioną niedzielę. Papież Franciszek chciał, by III niedziela Okresu Zwykłego każdego roku była przeżywana w Kościele jako Niedziela Słowa Bożego. W tym roku wypadła ona 21 stycznia, choć przyznaję, że gdyby nie Facebook niewiele bym o tym usłyszała…
Nie mów Bogu, że milczy, gdy twoja Biblia jest zamknięta – takie słowa zobaczyłam na jednej z facebookowych stron w minioną niedzielę. Papież Franciszek chciał, by III niedziela Okresu Zwykłego każdego roku była przeżywana w Kościele jako Niedziela Słowa Bożego. W tym roku wypadła ona 21 stycznia, choć przyznaję, że gdyby nie Facebook niewiele bym o tym usłyszała…
Śnieżyca, ogromny korek i komunikat w lokalnym radiu, że pokonanie trasy, którą musieliśmy przejechać, by wrócić do domu, potrwa około dwóch godzin. Można się załamać - pomyślałam odruchowo, patrząc na to, co się działo na drodze i na minę mojego syna, który siedział na fotelu za mną. Wtedy jednak padło zdanie, które czas paskudnych korków, zamieniło w błogosławieństwo.
Śnieżyca, ogromny korek i komunikat w lokalnym radiu, że pokonanie trasy, którą musieliśmy przejechać, by wrócić do domu, potrwa około dwóch godzin. Można się załamać - pomyślałam odruchowo, patrząc na to, co się działo na drodze i na minę mojego syna, który siedział na fotelu za mną. Wtedy jednak padło zdanie, które czas paskudnych korków, zamieniło w błogosławieństwo.
Rozpoczął się w Kościele okres zwykły, choć w świątyniach znajdują się jeszcze bożonarodzeniowe ozdoby, choinki i szopki. Komercyjny pył "magii" świąt już opadł, ale wejście w ten "zwykły" czas może dla niektórych z nas jeszcze chwilę potrwać. Adwent i codzienne roraty, rekolekcje, wyzwania - jednym słowem mocna duchowa mobilizacja. Z drugiej strony czas zwykły, który już niczym szczególnym się nie wyróżnia, więc - przyznajmy szczerze - łatwo go nam w codzienności zlekceważyć, pominąć, nie przywiązywać zbyt dużej wagi do życia duchowego w codzienności. Tej zwykłej, szarej, monotonnej, bez fajerwerków i duchowych atrakcji.
Rozpoczął się w Kościele okres zwykły, choć w świątyniach znajdują się jeszcze bożonarodzeniowe ozdoby, choinki i szopki. Komercyjny pył "magii" świąt już opadł, ale wejście w ten "zwykły" czas może dla niektórych z nas jeszcze chwilę potrwać. Adwent i codzienne roraty, rekolekcje, wyzwania - jednym słowem mocna duchowa mobilizacja. Z drugiej strony czas zwykły, który już niczym szczególnym się nie wyróżnia, więc - przyznajmy szczerze - łatwo go nam w codzienności zlekceważyć, pominąć, nie przywiązywać zbyt dużej wagi do życia duchowego w codzienności. Tej zwykłej, szarej, monotonnej, bez fajerwerków i duchowych atrakcji.
Uśmiecham się widząc fejsbukowe nagłówki „plotkarskich” portali. Ostatnio jednym z głównych tematów stała się wizyta duszpasterska, zwana potocznie kolędą. Ileż to historii podają nam media. O tym, że ksiądz okazał się gburem, chamem i dusigroszem, którego nigdy, przenigdy nie wpuścimy już za próg. Tak, śmieję się z tego, bo mimo że znam księży lekko oderwanych od rzeczywistości, większość tych, którzy przewinęli się przez moje życie to ludzie przyzwoici, którzy nijak nie pasują do plotkarskich nagłówków.
Uśmiecham się widząc fejsbukowe nagłówki „plotkarskich” portali. Ostatnio jednym z głównych tematów stała się wizyta duszpasterska, zwana potocznie kolędą. Ileż to historii podają nam media. O tym, że ksiądz okazał się gburem, chamem i dusigroszem, którego nigdy, przenigdy nie wpuścimy już za próg. Tak, śmieję się z tego, bo mimo że znam księży lekko oderwanych od rzeczywistości, większość tych, którzy przewinęli się przez moje życie to ludzie przyzwoici, którzy nijak nie pasują do plotkarskich nagłówków.
Bardzo lubię jedną z moich zakładek do książek, na której spisane są słowa św. Ignacego Loyoli: „ten, kto popełnił błąd, niech nie upada na duchu, bo i błędy pomagają do zdrowia duszy”. Lubię czytać te słowa, bo dają nadzieję, są na wskroś prawdziwe, a jednocześnie pozwalają spojrzeć dalej niż pod własne nogi, gdy coś mi nie wyjdzie tak jakbym tego chciała.
Bardzo lubię jedną z moich zakładek do książek, na której spisane są słowa św. Ignacego Loyoli: „ten, kto popełnił błąd, niech nie upada na duchu, bo i błędy pomagają do zdrowia duszy”. Lubię czytać te słowa, bo dają nadzieję, są na wskroś prawdziwe, a jednocześnie pozwalają spojrzeć dalej niż pod własne nogi, gdy coś mi nie wyjdzie tak jakbym tego chciała.
Jezus chce wejść do każdej naszej groty, do tego wszystkiego co po ludzku bez szału i sensu. Raz już tak przyszedł, może zrobić to kolejny raz. Czy jednak nie przegapimy Jego narodzin? Czy na serio chcemy zaprosić Go do naszego życia, takiego jakie ono jest - bez świecidełek i masek? On przychodzi, już dziś. Ważne byśmy tego spotkania nie przegapili…
Jezus chce wejść do każdej naszej groty, do tego wszystkiego co po ludzku bez szału i sensu. Raz już tak przyszedł, może zrobić to kolejny raz. Czy jednak nie przegapimy Jego narodzin? Czy na serio chcemy zaprosić Go do naszego życia, takiego jakie ono jest - bez świecidełek i masek? On przychodzi, już dziś. Ważne byśmy tego spotkania nie przegapili…
Jezus, Maryja i Józef. Święta Rodzina, w którą wpatrujemy się mocniej w adwencie i w czasie świąt Bożego Narodzenia… Niby tak bliscy, a tak dalecy. Przyglądamy się ich życiu, które jest tak podobne do naszego, a z drugiej strony często wydają się nam obcy i odlegli. Święta Rodzina, w naszej szarej codzienności.
Jezus, Maryja i Józef. Święta Rodzina, w którą wpatrujemy się mocniej w adwencie i w czasie świąt Bożego Narodzenia… Niby tak bliscy, a tak dalecy. Przyglądamy się ich życiu, które jest tak podobne do naszego, a z drugiej strony często wydają się nam obcy i odlegli. Święta Rodzina, w naszej szarej codzienności.
Wielu z nas tęskni za głębokimi relacjami, takimi w których zostaniemy dobrze zrozumiani i przyjęci. Takimi, które dadzą ukojenie, siłę, wsparcie, zdejmą ciężar z obolałych pleców. Gdy rozmawiam z ludźmi oraz przyglądam się samej sobie, coraz wyraźniej widzę, że to czego pragniemy nie może dać nam w pełni drugi człowiek. W naszym życiu są takie przestrzenie, które może zapełnić sobą tylko Bóg. Choć brzmi to jak tani frazes, jak obietnica bez pokrycia, to prawda jest taka, że często tęsknimy, ale nie powiemy o tym Jezusowi wprost. Cierpimy, ale ukrywamy przed Nim to cierpienie by nie wypaść głupio. Właśnie, w czyich oczach nie wypaść głupio?
Wielu z nas tęskni za głębokimi relacjami, takimi w których zostaniemy dobrze zrozumiani i przyjęci. Takimi, które dadzą ukojenie, siłę, wsparcie, zdejmą ciężar z obolałych pleców. Gdy rozmawiam z ludźmi oraz przyglądam się samej sobie, coraz wyraźniej widzę, że to czego pragniemy nie może dać nam w pełni drugi człowiek. W naszym życiu są takie przestrzenie, które może zapełnić sobą tylko Bóg. Choć brzmi to jak tani frazes, jak obietnica bez pokrycia, to prawda jest taka, że często tęsknimy, ale nie powiemy o tym Jezusowi wprost. Cierpimy, ale ukrywamy przed Nim to cierpienie by nie wypaść głupio. Właśnie, w czyich oczach nie wypaść głupio?
Przed nami Adwent, kolejny w naszym życiu. Media społecznościowe prowadzone przez katolickich blogerów i influenserów kipią już od kolejnych propozycji wyzwań, lektur duchowych, niezliczonej ilości propozycji jak ten czas przeżyć głęboko, ożywczo i dobrze. To wspaniale, że tak jest, ale…
Przed nami Adwent, kolejny w naszym życiu. Media społecznościowe prowadzone przez katolickich blogerów i influenserów kipią już od kolejnych propozycji wyzwań, lektur duchowych, niezliczonej ilości propozycji jak ten czas przeżyć głęboko, ożywczo i dobrze. To wspaniale, że tak jest, ale…
Od paru dni rezonuje we mnie przypowieść o talentach, którą słyszeliśmy w niedzielę w świątyniach. Tak często interpretowana jako opowiastka o niemarnowaniu uzdolnień, nie sprawiała na mnie już żadnego wrażenia. Tekst znany prawie na pamięć, co można z niego usłyszeć, po prawie czterdziestu latach słyszenia go w kościele?
Od paru dni rezonuje we mnie przypowieść o talentach, którą słyszeliśmy w niedzielę w świątyniach. Tak często interpretowana jako opowiastka o niemarnowaniu uzdolnień, nie sprawiała na mnie już żadnego wrażenia. Tekst znany prawie na pamięć, co można z niego usłyszeć, po prawie czterdziestu latach słyszenia go w kościele?
Jesienne smutki i spadek nastroju to dla jednych powód do stwarzania śmieszkowatych memów, dla innych trudna codzienność. Listopad sam w sobie często nie nastraja pozytywnie. Cmentarze i wspomnienie tych, których już z nami nie ma. Krótkie dni, szaro, zimno, deszczowo. W pewnym momencie łatwo złapać się na tym, że ciepły kocyk, herbatka i książka nie wystarczają by zaspokoić nasz ból. Widzę wokół siebie coraz więcej osób, które cierpią. Najczęściej nie są to ludzie chorujący na depresję czy inne poważne schorzenia, ale zwyczajnie nie dający sobie szansy na konstruktywne, dobre, życiodajne przeżycie codzienności.
Jesienne smutki i spadek nastroju to dla jednych powód do stwarzania śmieszkowatych memów, dla innych trudna codzienność. Listopad sam w sobie często nie nastraja pozytywnie. Cmentarze i wspomnienie tych, których już z nami nie ma. Krótkie dni, szaro, zimno, deszczowo. W pewnym momencie łatwo złapać się na tym, że ciepły kocyk, herbatka i książka nie wystarczają by zaspokoić nasz ból. Widzę wokół siebie coraz więcej osób, które cierpią. Najczęściej nie są to ludzie chorujący na depresję czy inne poważne schorzenia, ale zwyczajnie nie dający sobie szansy na konstruktywne, dobre, życiodajne przeżycie codzienności.
W tym roku kalendarze adwentowe dla dzieci oraz stroiki bożonarodzeniowe wyprzedziły na sklepowych półkach nawet wystawę zniczy. Przyznaję, że kalendarz z czekoladkami w środku października, to był dla mnie - mimo wszystko - widok zaskakujący. Uciekamy. Jedni przed jesienią, inni przed smutkiem, jeszcze inni przed głębszą refleksją na cmentarzu. Kolorowe światełka i bożonarodzeniowe durnostojki zapychają nas kolejny raz chwilowym blaskiem. Już teraz, pomimo tego, że do adwentu mamy jeszcze prawie miesiąc. Zapychamy, by nie czuć.
W tym roku kalendarze adwentowe dla dzieci oraz stroiki bożonarodzeniowe wyprzedziły na sklepowych półkach nawet wystawę zniczy. Przyznaję, że kalendarz z czekoladkami w środku października, to był dla mnie - mimo wszystko - widok zaskakujący. Uciekamy. Jedni przed jesienią, inni przed smutkiem, jeszcze inni przed głębszą refleksją na cmentarzu. Kolorowe światełka i bożonarodzeniowe durnostojki zapychają nas kolejny raz chwilowym blaskiem. Już teraz, pomimo tego, że do adwentu mamy jeszcze prawie miesiąc. Zapychamy, by nie czuć.
Jakiś czas temu przeczytałam stwierdzenie, które pracowało we mnie długo. Na ile możemy wymagać dostępności i zrozumienia od drugiego człowieka? Wtedy, gdy jest nam ciężko i źle, jak bardzo liczymy na przyjaciół? Załóżmy optymistycznie, że mamy wokół siebie ludzi oddanych, kochających, takich, na których możemy liczyć. Jednak oni nadal są „tylko” ludźmi: ze swoimi sprawami, zranieniami, ograniczonymi możliwościami czy empatią, która nie zawsze zaspokoi wszystkie nasze głody. Kiedy samotność i niezrozumienie doskwierają kolejny raz – są święci. Tak, to te słowa zatrzymały mnie gwałtownie i z impetem, bo wywróciły do góry nogami moje patrzenie na tych, którzy są już w niebie. Czy do nich mogę zwrócić się o wsparcie o każdej porze dnia i nocy? Owszem. Czy mogę ich prosić, by byli blisko w ważnych dla mnie chwilach? Jak najbardziej… Trzeba by tylko lekko przereformować swoje katolickie myślenie.
Jakiś czas temu przeczytałam stwierdzenie, które pracowało we mnie długo. Na ile możemy wymagać dostępności i zrozumienia od drugiego człowieka? Wtedy, gdy jest nam ciężko i źle, jak bardzo liczymy na przyjaciół? Załóżmy optymistycznie, że mamy wokół siebie ludzi oddanych, kochających, takich, na których możemy liczyć. Jednak oni nadal są „tylko” ludźmi: ze swoimi sprawami, zranieniami, ograniczonymi możliwościami czy empatią, która nie zawsze zaspokoi wszystkie nasze głody. Kiedy samotność i niezrozumienie doskwierają kolejny raz – są święci. Tak, to te słowa zatrzymały mnie gwałtownie i z impetem, bo wywróciły do góry nogami moje patrzenie na tych, którzy są już w niebie. Czy do nich mogę zwrócić się o wsparcie o każdej porze dnia i nocy? Owszem. Czy mogę ich prosić, by byli blisko w ważnych dla mnie chwilach? Jak najbardziej… Trzeba by tylko lekko przereformować swoje katolickie myślenie.