Deon.pl
Wielkimi krokami zbliża się sierpień, miesiąc trzeźwości. Można uznać, że to bez sensu. Nie pić w wakacje, gdy małe piwko przy grillu aż prosi się o schłodzenie i konsumpcję. Gdy długie wieczory aż wołają do posiedzenia przy ognisku, jeziorku czy ze szklaneczką jakiegoś trunku na balkonie, co kto może i lubi. A Kościół właśnie teraz mówi, że ważna jest trzeźwość. Znowu nieludzko, bez sensu, zupełnie z czapy. Czy aby na pewno?
Wielkimi krokami zbliża się sierpień, miesiąc trzeźwości. Można uznać, że to bez sensu. Nie pić w wakacje, gdy małe piwko przy grillu aż prosi się o schłodzenie i konsumpcję. Gdy długie wieczory aż wołają do posiedzenia przy ognisku, jeziorku czy ze szklaneczką jakiegoś trunku na balkonie, co kto może i lubi. A Kościół właśnie teraz mówi, że ważna jest trzeźwość. Znowu nieludzko, bez sensu, zupełnie z czapy. Czy aby na pewno?
Mamy prawie półmetek wakacji. Instagram zasypują relacje i zdjęcia z wyjazdów. Ostatnio widząc relację koleżanki, zapytałam wprost: czy ty tam odpoczęłaś? W przypływie szczerości wylało się trochę smutnej opowieści.
Mamy prawie półmetek wakacji. Instagram zasypują relacje i zdjęcia z wyjazdów. Ostatnio widząc relację koleżanki, zapytałam wprost: czy ty tam odpoczęłaś? W przypływie szczerości wylało się trochę smutnej opowieści.
Uwielbiam czytać książki i robię to nałogowo. Z pasji też je recenzuję oraz pokazuję w social mediach i widzę, że coraz częściej zarówno ja, jak i ci, którzy kochają literaturę, wpadamy w pewną pułapkę.
Uwielbiam czytać książki i robię to nałogowo. Z pasji też je recenzuję oraz pokazuję w social mediach i widzę, że coraz częściej zarówno ja, jak i ci, którzy kochają literaturę, wpadamy w pewną pułapkę.
Przeczytałam ostatnio komentarz, który mnie zszokował: „wredne bachory przechodzą mi pod oknem, gdy idą do parku”. Powiedziała to pani, która notorycznie przechadza się tą samą trasą z pieskiem. Jej piesek może, a dziecko nie?  Coś, do czego dorośli uśmiechali się jeszcze trzydzieści lat temu, dziś jest powodem do przeganiania i straszenia policją.
Przeczytałam ostatnio komentarz, który mnie zszokował: „wredne bachory przechodzą mi pod oknem, gdy idą do parku”. Powiedziała to pani, która notorycznie przechadza się tą samą trasą z pieskiem. Jej piesek może, a dziecko nie?  Coś, do czego dorośli uśmiechali się jeszcze trzydzieści lat temu, dziś jest powodem do przeganiania i straszenia policją.
Początek lata i czas wakacji to dla jednych radość i perspektywa głębszego odpoczynku, a dla drugich czas pustki, samotności i wewnętrznego zagubienia. I choć wydawać mogłoby się to śmieszne, wielu z nas odpoczywać nie potrafi, a co za tym idzie, nie jesteśmy w stanie nauczyć tego dzieci.
Początek lata i czas wakacji to dla jednych radość i perspektywa głębszego odpoczynku, a dla drugich czas pustki, samotności i wewnętrznego zagubienia. I choć wydawać mogłoby się to śmieszne, wielu z nas odpoczywać nie potrafi, a co za tym idzie, nie jesteśmy w stanie nauczyć tego dzieci.
Kilka dni temu napisałam na Facebooku o wyjeździe mojego męża na drugi koniec Polski. Rekolekcje ignacjańskie w milczeniu i - za moją namową - samotne wędrówki po górach. To, co zadziało się w komentarzach i prywatnych wiadomościach, było dla mnie kompletnym zaskoczeniem. Do tego stopnia, że porównać mogę to tylko do wpisów dotyczących przyjmowania Komunii świętej na dłoń. Taki ogień! 
Kilka dni temu napisałam na Facebooku o wyjeździe mojego męża na drugi koniec Polski. Rekolekcje ignacjańskie w milczeniu i - za moją namową - samotne wędrówki po górach. To, co zadziało się w komentarzach i prywatnych wiadomościach, było dla mnie kompletnym zaskoczeniem. Do tego stopnia, że porównać mogę to tylko do wpisów dotyczących przyjmowania Komunii świętej na dłoń. Taki ogień! 
Czerwiec to miesiąc, który od zawsze kojarzył mi się bardzo przyjemnie. Początek lata i wakacji, budzi to jakiś obraz sielanki i spokoju. W Kościele to czas, gdy szczególnie spogląda się na Serce Jezusa. Nie wiem jak i dlaczego tak się dzieje, ale maj od razu kojarzy się z Litanią Loretańską i „majówkami” pod kapliczką. Z czerwcem problem jest większy, bo czy od razu przychodzi nam do głowy Litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa? Mnie nie…
Czerwiec to miesiąc, który od zawsze kojarzył mi się bardzo przyjemnie. Początek lata i wakacji, budzi to jakiś obraz sielanki i spokoju. W Kościele to czas, gdy szczególnie spogląda się na Serce Jezusa. Nie wiem jak i dlaczego tak się dzieje, ale maj od razu kojarzy się z Litanią Loretańską i „majówkami” pod kapliczką. Z czerwcem problem jest większy, bo czy od razu przychodzi nam do głowy Litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa? Mnie nie…
Boże Ciało, procesja, dziewczynki z kwiatkami. Noszę w sobie wiele wspomnień z tej uroczystości, choć dziś widzę ją zupełnie inaczej niż przez ostatnie lata. Przez wiele lat byłam dziewczynką sypiącą kwiatki, ale nigdy w tamtym czasie nie czułam się komukolwiek w Kościele potrzebna. Dziś kwiatków nie sypię, a swoje miejsce w Kościele widzę bardzo wyraźnie.
Boże Ciało, procesja, dziewczynki z kwiatkami. Noszę w sobie wiele wspomnień z tej uroczystości, choć dziś widzę ją zupełnie inaczej niż przez ostatnie lata. Przez wiele lat byłam dziewczynką sypiącą kwiatki, ale nigdy w tamtym czasie nie czułam się komukolwiek w Kościele potrzebna. Dziś kwiatków nie sypię, a swoje miejsce w Kościele widzę bardzo wyraźnie.
Rodzicielstwo jest trudne, wychowanie w wierze również. Trochę przez nasze własne ograniczenia i troski, innym razem przez otoczenie, które jest mocno nieprzychylne katolickim wartościom i niezwykle chętne by wyśmiać każdego, kto traktuje Boga i Jego przykazania serio. Jest trudno, owszem. Nigdy jednak nie jesteśmy na naszej drodze sami.
Rodzicielstwo jest trudne, wychowanie w wierze również. Trochę przez nasze własne ograniczenia i troski, innym razem przez otoczenie, które jest mocno nieprzychylne katolickim wartościom i niezwykle chętne by wyśmiać każdego, kto traktuje Boga i Jego przykazania serio. Jest trudno, owszem. Nigdy jednak nie jesteśmy na naszej drodze sami.
Od jakiegoś czasu odnoszę wrażenie, że media – w szczególności blogi i social media - kreują dwa bardzo skrajne obrazy macierzyństwa. Z jednej strony widzimy zawsze czyste, uśmiechnięte dzieci i ich mamy tryskające energią, które nigdy nie są zmęczone czy rozdrażnione. Nigdy nie mają dość biegania wokół spraw dzieci. Z drugiej strony narracja wprost przeciwna, która pokazuje kobiece ciało zryte porodem tak, by obrzydzić innym macierzyństwo.
Od jakiegoś czasu odnoszę wrażenie, że media – w szczególności blogi i social media - kreują dwa bardzo skrajne obrazy macierzyństwa. Z jednej strony widzimy zawsze czyste, uśmiechnięte dzieci i ich mamy tryskające energią, które nigdy nie są zmęczone czy rozdrażnione. Nigdy nie mają dość biegania wokół spraw dzieci. Z drugiej strony narracja wprost przeciwna, która pokazuje kobiece ciało zryte porodem tak, by obrzydzić innym macierzyństwo.
Sezon pierwszych komunii jest w rozkwicie. Pojawia się coraz więcej artykułów na różnych portalach internetowych, które prześcigają się w informacjach typu: ile należy włożyć dziecku pierwszokomunijnemu do koperty; lepszy prezent to quad czy smartfon, a może żywa małpka, tegoroczny hit; ubrać w albę czy w sukienkę przypominającą suknię ślubną; impreza w domu czy w restauracji itd… Przeczytałam kilkanaście artykułów w podobnym tonie, szukając w nich tego co najważniejsze, sensu sakramentu.
Sezon pierwszych komunii jest w rozkwicie. Pojawia się coraz więcej artykułów na różnych portalach internetowych, które prześcigają się w informacjach typu: ile należy włożyć dziecku pierwszokomunijnemu do koperty; lepszy prezent to quad czy smartfon, a może żywa małpka, tegoroczny hit; ubrać w albę czy w sukienkę przypominającą suknię ślubną; impreza w domu czy w restauracji itd… Przeczytałam kilkanaście artykułów w podobnym tonie, szukając w nich tego co najważniejsze, sensu sakramentu.
Nikt nigdzie nie powiedział, że rodzicielstwo jest łatwe - a jeśli tak mówił, to kłamał. Jednak to, co jesteśmy w stanie zrobić, co dziś możliwe jest do ofiarowania dzieciom, to nasz czas. Bezcenny dar. Dzieci potrzebują bycia wysłuchanym i przytulonym. Potrzebują świadomości, że jesteśmy obok, gdyby nas potrzebowały, w sytuacjach dla nich ważnych i trudnych. Choćby miał to być tylko kwadrans dziennie.
Nikt nigdzie nie powiedział, że rodzicielstwo jest łatwe - a jeśli tak mówił, to kłamał. Jednak to, co jesteśmy w stanie zrobić, co dziś możliwe jest do ofiarowania dzieciom, to nasz czas. Bezcenny dar. Dzieci potrzebują bycia wysłuchanym i przytulonym. Potrzebują świadomości, że jesteśmy obok, gdyby nas potrzebowały, w sytuacjach dla nich ważnych i trudnych. Choćby miał to być tylko kwadrans dziennie.
Zaczął się maj, który wielu kojarzy się z pieśniami pod kapliczką, Litanią Loretańską i zapachem starego kościoła. W tym wszystkim mamy Maryję i naszą polską pobożność, która ma wskazywać do Niej drogę. Wielu narzeka, że to relikt przeszłości, że teraz młodzi już pod kapliczkami nie stają, ale podchodzę do takich słów z dużym uśmiechem, zachęcając "to może ty stań, ktoś na pewno się przyłączy". Może to wcale nie jest taki relikt jak nam się wydaje?
Zaczął się maj, który wielu kojarzy się z pieśniami pod kapliczką, Litanią Loretańską i zapachem starego kościoła. W tym wszystkim mamy Maryję i naszą polską pobożność, która ma wskazywać do Niej drogę. Wielu narzeka, że to relikt przeszłości, że teraz młodzi już pod kapliczkami nie stają, ale podchodzę do takich słów z dużym uśmiechem, zachęcając "to może ty stań, ktoś na pewno się przyłączy". Może to wcale nie jest taki relikt jak nam się wydaje?
Medytacja i kontemplacja chrześcijańskie nie mają na celu łagodzenia bólu i życia na ciągłym haju, ale spotkania się z Bogiem tam, gdzie On chce dziś do mnie mówić. Początek tej drogi może być niezwykle trudny, bo może się okazać, że mam w swoim życiu wiele nieuporządkowanych spraw i relacji, noszę bagaż ran, z których nie zdawałam sobie sprawy czy zwyczajnie nie czuję się kochana. Ale ta to modlitwa otworzyła moje serce na inne doświadczenia. 
Medytacja i kontemplacja chrześcijańskie nie mają na celu łagodzenia bólu i życia na ciągłym haju, ale spotkania się z Bogiem tam, gdzie On chce dziś do mnie mówić. Początek tej drogi może być niezwykle trudny, bo może się okazać, że mam w swoim życiu wiele nieuporządkowanych spraw i relacji, noszę bagaż ran, z których nie zdawałam sobie sprawy czy zwyczajnie nie czuję się kochana. Ale ta to modlitwa otworzyła moje serce na inne doświadczenia. 
Często przeżywamy mszę, jakbyśmy byli na stypie. Gdy patrzymy na wielu katolików, nie widać po nich radości, głębi życia. Może i tak jest, ale to, jak ja reaguję na sytuacje, które mnie dotykają, zależy ode mnie, nie od świata. To ja jestem odpowiedzialna za mój kontakt z Bogiem i za to, na czy ciągle kręcę się wkoło swojego smutku i niedostatku.
Często przeżywamy mszę, jakbyśmy byli na stypie. Gdy patrzymy na wielu katolików, nie widać po nich radości, głębi życia. Może i tak jest, ale to, jak ja reaguję na sytuacje, które mnie dotykają, zależy ode mnie, nie od świata. To ja jestem odpowiedzialna za mój kontakt z Bogiem i za to, na czy ciągle kręcę się wkoło swojego smutku i niedostatku.
Okres wielkanocny i zbliżające się Święto Bożego Miłosierdzia mogą być dla katolików pewnym wyzwaniem… Czasem jest tak, że spowiedź nam spowszednieje. Warunki sakramentu pokuty dobrze znane, od lat. Sama spowiedź przed świętami też „zaliczona”, a jakże. Gorzej, że nie ma to przełożenia na codzienność.
Okres wielkanocny i zbliżające się Święto Bożego Miłosierdzia mogą być dla katolików pewnym wyzwaniem… Czasem jest tak, że spowiedź nam spowszednieje. Warunki sakramentu pokuty dobrze znane, od lat. Sama spowiedź przed świętami też „zaliczona”, a jakże. Gorzej, że nie ma to przełożenia na codzienność.
Wielkanoc, czy rzeczywiście taka wielka? Czy chcę, by była ważnym wydarzeniem mojego życia? Czy chcę się realnie spotkać z Jezusem? Nie nakładając na siebie kolejnych wyzwań i całonocnych czuwań przy grobie, gdy nie mam na to siły?
Wielkanoc, czy rzeczywiście taka wielka? Czy chcę, by była ważnym wydarzeniem mojego życia? Czy chcę się realnie spotkać z Jezusem? Nie nakładając na siebie kolejnych wyzwań i całonocnych czuwań przy grobie, gdy nie mam na to siły?
Wspominam kurs dla narzeczonych i słowa, które w prezentacji o komunikacji i konfliktach zaznaczyłam caps lockiem „zajmij się sobą teraz, dzieci nie poczekają aż dojrzejesz”. To słowa, które bardzo aktualnie brzmią w moich uszach, gdy mój sześcioletni syn pyta dlaczego tatuś jego kolegi wyprowadził się z domu i mówi mu, że już go nie kocha…
Wspominam kurs dla narzeczonych i słowa, które w prezentacji o komunikacji i konfliktach zaznaczyłam caps lockiem „zajmij się sobą teraz, dzieci nie poczekają aż dojrzejesz”. To słowa, które bardzo aktualnie brzmią w moich uszach, gdy mój sześcioletni syn pyta dlaczego tatuś jego kolegi wyprowadził się z domu i mówi mu, że już go nie kocha…
Wiele grup i inicjatyw rozpada się w drobny mak, gdy zmienia się jej duszpasterz. Dlaczego? Czasem ludzie odeszliby wcześniej, a trzymały ich tylko ludzkie, przyjacielskie relacje z duszpasterzem. Innym razem ból po zmianie kapłana jest tak duży i w pewien sposób destrukcyjny, że nie jesteśmy w stanie zaakceptować nowego pasterza.
Wiele grup i inicjatyw rozpada się w drobny mak, gdy zmienia się jej duszpasterz. Dlaczego? Czasem ludzie odeszliby wcześniej, a trzymały ich tylko ludzkie, przyjacielskie relacje z duszpasterzem. Innym razem ból po zmianie kapłana jest tak duży i w pewien sposób destrukcyjny, że nie jesteśmy w stanie zaakceptować nowego pasterza.
Jakiś czas temu pojawiła się we mnie myśl, że wokół dzieją się rzeczy nad wyraz smutne i dziwne… Szydercze komentarze rówieśników w stosunku do syna, który przygotowuje się do przyjęcia Komunii i mówi wprost, że ma to dla niego wielką wartość. Przedrzeźnianie w przedszkolu młodszego, bo robi znak krzyża przed posiłkiem. To jednak da się wytłumaczyć laicyzacją, zanikiem wartości, chęcią pokazania swojej wizji świata jako jedynej słusznej, wszak ludzkość cierpi na to od lat. Kiedy jednak patrzę na to co robią sobie wzajemnie katolicy, świadomi i praktykujący, ręce opadają mi do kostek.
Jakiś czas temu pojawiła się we mnie myśl, że wokół dzieją się rzeczy nad wyraz smutne i dziwne… Szydercze komentarze rówieśników w stosunku do syna, który przygotowuje się do przyjęcia Komunii i mówi wprost, że ma to dla niego wielką wartość. Przedrzeźnianie w przedszkolu młodszego, bo robi znak krzyża przed posiłkiem. To jednak da się wytłumaczyć laicyzacją, zanikiem wartości, chęcią pokazania swojej wizji świata jako jedynej słusznej, wszak ludzkość cierpi na to od lat. Kiedy jednak patrzę na to co robią sobie wzajemnie katolicy, świadomi i praktykujący, ręce opadają mi do kostek.