Zaskoczyło mnie ogłoszenie, które usłyszałam kilka dni temu w kościele. Słowa „podczas każdych rorat będziemy mieli możliwość przystąpienia do świątecznej spowiedzi świętej” lekko mnie szturchnęły, zastanowiły. Jakiej świątecznej?! Toć to adwent dopiero wystartował - pomyślałam. Chwilę później jednak przyszła kolejna myśl: obyśmy zdążyli z tą spowiedzią przed świętami!
Zaskoczyło mnie ogłoszenie, które usłyszałam kilka dni temu w kościele. Słowa „podczas każdych rorat będziemy mieli możliwość przystąpienia do świątecznej spowiedzi świętej” lekko mnie szturchnęły, zastanowiły. Jakiej świątecznej?! Toć to adwent dopiero wystartował - pomyślałam. Chwilę później jednak przyszła kolejna myśl: obyśmy zdążyli z tą spowiedzią przed świętami!
Za kilka dni przypada pierwsza niedziela adwentu. Wiele osób czeka na ten czas. Roraty i spacer do kościoła z lampionem, w ciemnościach poranka. Czas radosnego oczekiwania, postanowień adwentowych, wyczekiwania na najbardziej rodzinne święta w roku. Jak go nie zgubić, nie zmarnować, ani nie przeładować przeróżnymi aktywnościami?
Za kilka dni przypada pierwsza niedziela adwentu. Wiele osób czeka na ten czas. Roraty i spacer do kościoła z lampionem, w ciemnościach poranka. Czas radosnego oczekiwania, postanowień adwentowych, wyczekiwania na najbardziej rodzinne święta w roku. Jak go nie zgubić, nie zmarnować, ani nie przeładować przeróżnymi aktywnościami?
Do pracowników dużych firm i korporacji dotarły już zaproszenia na christmas party. Trochę muzyki, tańca, integracji pracowników w świątecznej atmosferze i stoły uginające się pod różnymi potrawami. W pełnej tolerancji, inkluzyjności, w samym środku adwentu. Ci, którzy deklarują się w pracy jako katolicy, mogli już usłyszeć pierwsze uszczypliwe uwagi w stylu: „ciebie to pewnie nie będzie, bo adwent. Sorry, ale pamiętaj, żeby w życzeniach nie mówić nic o Jezusie, bo to nie wypada. No i pamiętaj, że jesteśmy tolerancyjni, ale…”.
Do pracowników dużych firm i korporacji dotarły już zaproszenia na christmas party. Trochę muzyki, tańca, integracji pracowników w świątecznej atmosferze i stoły uginające się pod różnymi potrawami. W pełnej tolerancji, inkluzyjności, w samym środku adwentu. Ci, którzy deklarują się w pracy jako katolicy, mogli już usłyszeć pierwsze uszczypliwe uwagi w stylu: „ciebie to pewnie nie będzie, bo adwent. Sorry, ale pamiętaj, żeby w życzeniach nie mówić nic o Jezusie, bo to nie wypada. No i pamiętaj, że jesteśmy tolerancyjni, ale…”.
W tym roku zarówno markety, jak i media pobiły wszelkie wcześniejsze rekordy. Świąteczne ozdoby w jednym z dużych dyskontów pojawiły się już pod koniec września. Granie na ludzkich tęsknotach zawsze przynosi zysk. Bo klimat świąt rekompensuje nam często brak głębszych relacji, trochę zagłusza pustkę i samotność, otula choć na moment. Dlatego dobrze jest znać swoje serce i go nie zagłuszać.
W tym roku zarówno markety, jak i media pobiły wszelkie wcześniejsze rekordy. Świąteczne ozdoby w jednym z dużych dyskontów pojawiły się już pod koniec września. Granie na ludzkich tęsknotach zawsze przynosi zysk. Bo klimat świąt rekompensuje nam często brak głębszych relacji, trochę zagłusza pustkę i samotność, otula choć na moment. Dlatego dobrze jest znać swoje serce i go nie zagłuszać.
Uroczystość Wszystkich Świętych za nami, można przestać zastanawiać się nad sensem życia i świętością aż do następnego roku, no, może ewentualnie do czasu Wielkiego Postu. Można jednak też podejść do sprawy inaczej, choćby po to, by mądrzej i świadomiej żyć…
Uroczystość Wszystkich Świętych za nami, można przestać zastanawiać się nad sensem życia i świętością aż do następnego roku, no, może ewentualnie do czasu Wielkiego Postu. Można jednak też podejść do sprawy inaczej, choćby po to, by mądrzej i świadomiej żyć…
Przed nami dzień zaduszny, znany również jako wspomnienie wszystkich zmarłych. Dawniej był to w Polsce dzień zadumy, rodzinnych spotkań na cmentarzu oraz modlitwy za tych, których już z nami nie ma. Jesień i ogólna atmosfera panująca wokół wręcz skłaniały do refleksji, zatrzymania się, spojrzenia w głąb siebie, w swoje tęsknoty i lęki. Zastanawiam się gdzie i dlaczego to zgubiliśmy? Dlaczego tak bardzo staramy się to zagłuszyć?
Przed nami dzień zaduszny, znany również jako wspomnienie wszystkich zmarłych. Dawniej był to w Polsce dzień zadumy, rodzinnych spotkań na cmentarzu oraz modlitwy za tych, których już z nami nie ma. Jesień i ogólna atmosfera panująca wokół wręcz skłaniały do refleksji, zatrzymania się, spojrzenia w głąb siebie, w swoje tęsknoty i lęki. Zastanawiam się gdzie i dlaczego to zgubiliśmy? Dlaczego tak bardzo staramy się to zagłuszyć?
Proste bycie. Często zapominamy o tym, że w tak osobistej i intymnej sferze jak duchowość, wiara i modlitwa możemy być dla siebie wsparciem. Takim, jakiego dziś potrzebujemy. Bez miliona warunków, zdawania relacji, tłumaczenia się. Potrzebujemy wspólnoty. Budują nas relacje, w których jesteśmy dla siebie radością i wsparciem. Potrzebujemy wokół siebie ludzi życzliwych, bez zazdrości, dmuchających nam w skrzydła i takich, którzy będą nas mądrze wspierać w chwilach trudności i kryzysu.
Proste bycie. Często zapominamy o tym, że w tak osobistej i intymnej sferze jak duchowość, wiara i modlitwa możemy być dla siebie wsparciem. Takim, jakiego dziś potrzebujemy. Bez miliona warunków, zdawania relacji, tłumaczenia się. Potrzebujemy wspólnoty. Budują nas relacje, w których jesteśmy dla siebie radością i wsparciem. Potrzebujemy wokół siebie ludzi życzliwych, bez zazdrości, dmuchających nam w skrzydła i takich, którzy będą nas mądrze wspierać w chwilach trudności i kryzysu.
We wtorek obchodziliśmy dzień nauczyciela i choć świadomie zrezygnowałam z pracy w szkole (mimo, że ukończyłam studia pedagogiczne...), myślałam o wszystkich problemach z którymi pracownicy oświaty zmagają się co dnia. Problemach, które wcale nie są takie błahe jak się nam czasem wydaje...
We wtorek obchodziliśmy dzień nauczyciela i choć świadomie zrezygnowałam z pracy w szkole (mimo, że ukończyłam studia pedagogiczne...), myślałam o wszystkich problemach z którymi pracownicy oświaty zmagają się co dnia. Problemach, które wcale nie są takie błahe jak się nam czasem wydaje...
Mój dziewięcioletni syn rozpoczął w parafii przygotowania do pierwszej Komunii świętej. Zgodnie z jego prośbą, przygotowuje się do przyjęcia sakramentów razem ze swoją klasą, idąc standardowym trybem przygotowań. W ostatnim czasie pojawia się w nim coraz więcej pytań i wątpliwości. Zaczyna dostrzegać to, czego wcześniej zupełnie nie widział…
Mój dziewięcioletni syn rozpoczął w parafii przygotowania do pierwszej Komunii świętej. Zgodnie z jego prośbą, przygotowuje się do przyjęcia sakramentów razem ze swoją klasą, idąc standardowym trybem przygotowań. W ostatnim czasie pojawia się w nim coraz więcej pytań i wątpliwości. Zaczyna dostrzegać to, czego wcześniej zupełnie nie widział…
Trwa spotkanie dla rodziców dzieci przygotowujących się do pierwszej Komunii świętej. Słucham kolejnych informacji, myśląc o tym jak zmodyfikować nasz rodzinny grafik, by to, co ważne, udało się zrealizować. Gdzieś w tle pada zaproszenie na październikowe nabożeństwa różańcowe, a na moich ustach pojawia się szeroki uśmiech.
Trwa spotkanie dla rodziców dzieci przygotowujących się do pierwszej Komunii świętej. Słucham kolejnych informacji, myśląc o tym jak zmodyfikować nasz rodzinny grafik, by to, co ważne, udało się zrealizować. Gdzieś w tle pada zaproszenie na październikowe nabożeństwa różańcowe, a na moich ustach pojawia się szeroki uśmiech.
W miniony wtorek obchodziliśmy w Kościele wspomnienie św. ojca Pio. Kapucyna znanego z głębokiego przeżywania Mszy i modlitwy, ze stygmatów i daru bilokacji, choć jego największa „sława” opierała się o konfesjonał. Ludzie stali do niego w długich kolejkach. Często przychodzili ci, którzy nie spowiadali się od lat, a po spotkaniu z kapucynem wracali do domu z odnowionym spojrzeniem, siłą i z nawróceniem, które było rewolucyjne oraz trwałe. Jednocześnie wiele osób odsyłał bez rozgrzeszenia, miał dar czytania w ludzkich sercach, więc nie patyczkował się z tymi, którzy podczas spowiedzi coś ukrywali, czy próbowali go okłamać. Przez swoją surowość w sakramencie spowiedzi do dziś może budzić w nas pewien rodzaj lęku. Gdy pozna się jednak bliżej samego świętego oraz to co i dlaczego robił – ten lęk okazuje się być zupełnie bezpodstawny.
W miniony wtorek obchodziliśmy w Kościele wspomnienie św. ojca Pio. Kapucyna znanego z głębokiego przeżywania Mszy i modlitwy, ze stygmatów i daru bilokacji, choć jego największa „sława” opierała się o konfesjonał. Ludzie stali do niego w długich kolejkach. Często przychodzili ci, którzy nie spowiadali się od lat, a po spotkaniu z kapucynem wracali do domu z odnowionym spojrzeniem, siłą i z nawróceniem, które było rewolucyjne oraz trwałe. Jednocześnie wiele osób odsyłał bez rozgrzeszenia, miał dar czytania w ludzkich sercach, więc nie patyczkował się z tymi, którzy podczas spowiedzi coś ukrywali, czy próbowali go okłamać. Przez swoją surowość w sakramencie spowiedzi do dziś może budzić w nas pewien rodzaj lęku. Gdy pozna się jednak bliżej samego świętego oraz to co i dlaczego robił – ten lęk okazuje się być zupełnie bezpodstawny.
Gdy dochodzi do ataku na kościoły i różne miejsca sakralne, często niszczony jest krzyż albo tabernakulum. Ci, którzy chcą sprofanować sacrum, uderzają właśnie tam. Osoby niewierzące, albo z głęboko nieuporządkowaną duchowością, niejednokrotnie traktują krzyż wyłącznie jako miejsce cierpienia. Wtedy śmieszną staje się adoracja krzyża, głupotą noszenie krzyża na szyi (no chyba że jako biżuterii!), a ludzie, którzy mówią, że krzyż pomaga im dźwigać ich niepełnosprawność czy żałobę, uważani są za odklejonych od rzeczywistości.
Gdy dochodzi do ataku na kościoły i różne miejsca sakralne, często niszczony jest krzyż albo tabernakulum. Ci, którzy chcą sprofanować sacrum, uderzają właśnie tam. Osoby niewierzące, albo z głęboko nieuporządkowaną duchowością, niejednokrotnie traktują krzyż wyłącznie jako miejsce cierpienia. Wtedy śmieszną staje się adoracja krzyża, głupotą noszenie krzyża na szyi (no chyba że jako biżuterii!), a ludzie, którzy mówią, że krzyż pomaga im dźwigać ich niepełnosprawność czy żałobę, uważani są za odklejonych od rzeczywistości.
„Nie spodziewałam się, że przez dwa dni można tak głęboko odpocząć” – usłyszałam w miniony weekend, zaraz po tym, gdy zakończyły się rekolekcje w Opactwie Sióstr Benedyktynek w Żarnowcu na Pomorzu. Rozumiałam te słowa, choć jednocześnie tak mocno mnie zadziwiały. Odpocząć w jeden weekend? Niemożliwe!
„Nie spodziewałam się, że przez dwa dni można tak głęboko odpocząć” – usłyszałam w miniony weekend, zaraz po tym, gdy zakończyły się rekolekcje w Opactwie Sióstr Benedyktynek w Żarnowcu na Pomorzu. Rozumiałam te słowa, choć jednocześnie tak mocno mnie zadziwiały. Odpocząć w jeden weekend? Niemożliwe!
Na klasowych czatach pada pytanie: „czy wypisujecie dziecko z edukacji zdrowotnej? W dyskusjach największą grupę stanowią rodzice zagubieni. Nie mają jeszcze doświadczenia, więc szukają drogi dla siebie w poczuciu niekompetencji i lęku przed porażką. Łatwo jest wtedy uciec, przerzucić odpowiedzialność na innych.
Na klasowych czatach pada pytanie: „czy wypisujecie dziecko z edukacji zdrowotnej? W dyskusjach największą grupę stanowią rodzice zagubieni. Nie mają jeszcze doświadczenia, więc szukają drogi dla siebie w poczuciu niekompetencji i lęku przed porażką. Łatwo jest wtedy uciec, przerzucić odpowiedzialność na innych.
Często słyszę wśród zaangażowanych i szczerze pobożnych katolików, że przeżywają różne trudności w relacji z Bogiem i nie bardzo wiedzą co z nimi zrobić.Pierwsze pytanie, które mi się wtedy nasuwa, brzmi: a jak wygląda twoja spowiedź i przeżywanie Mszy? To, jak ważne są sakramenty, mocno pokazała swoim życiem choćby siostra Faustyna.
Często słyszę wśród zaangażowanych i szczerze pobożnych katolików, że przeżywają różne trudności w relacji z Bogiem i nie bardzo wiedzą co z nimi zrobić.Pierwsze pytanie, które mi się wtedy nasuwa, brzmi: a jak wygląda twoja spowiedź i przeżywanie Mszy? To, jak ważne są sakramenty, mocno pokazała swoim życiem choćby siostra Faustyna.
Do końca wakacji zostało kilkanaście dni. Rodzicielskie grupy klasowe lekko się już uaktywniły, z pytaniami o szczegóły wyprawki szkolnej. Wielu rodziców wyczekuje pierwszego dzwonka. I tego poczucia, że wszystko będzie łatwiejsze, bo dzieci będą spędzać czas w placówkach i nie trzeba już będzie kombinować, skąd wytrzasnąć kolejny dzień urlopu albo pieniądze na kolonie. Wraca stara, dobra rutyna.
Do końca wakacji zostało kilkanaście dni. Rodzicielskie grupy klasowe lekko się już uaktywniły, z pytaniami o szczegóły wyprawki szkolnej. Wielu rodziców wyczekuje pierwszego dzwonka. I tego poczucia, że wszystko będzie łatwiejsze, bo dzieci będą spędzać czas w placówkach i nie trzeba już będzie kombinować, skąd wytrzasnąć kolejny dzień urlopu albo pieniądze na kolonie. Wraca stara, dobra rutyna.
Gdy przeczytałam na Instagramie pytanie o to, czy jakaś święta kobieta jest dla mnie inspiracją i wzorem, spodziewałam się trochę tego, co wywoła moja odpowiedź. Zgodnie z prawdą stwierdziłam, że ani się świętymi kobietami nie inspiruję, ani nie są one dla mnie wzorem w codziennym życiu. Dostałam kilkanaście wiadomości, napisanych z nutką pretensji i oburzenia. „A Maryja? Jako katoliczka powinnaś się Nią inspirować, wzorować na Niej, powinna być dla ciebie najważniejsza!” – tak można by zamknąć przesłanie tych wiadomości. Tak, spodziewałam się tego, że ktoś strzeli wezwaniem do brania wzoru z Maryi. Mimo to dziś odpowiedziałabym podobnie – nie mam bliskiej i zażyłej relacji ze świętymi kobietami, w tym z Maryją. Czy jestem przez to wybrakowaną katoliczką? Nie sądzę…
Gdy przeczytałam na Instagramie pytanie o to, czy jakaś święta kobieta jest dla mnie inspiracją i wzorem, spodziewałam się trochę tego, co wywoła moja odpowiedź. Zgodnie z prawdą stwierdziłam, że ani się świętymi kobietami nie inspiruję, ani nie są one dla mnie wzorem w codziennym życiu. Dostałam kilkanaście wiadomości, napisanych z nutką pretensji i oburzenia. „A Maryja? Jako katoliczka powinnaś się Nią inspirować, wzorować na Niej, powinna być dla ciebie najważniejsza!” – tak można by zamknąć przesłanie tych wiadomości. Tak, spodziewałam się tego, że ktoś strzeli wezwaniem do brania wzoru z Maryi. Mimo to dziś odpowiedziałabym podobnie – nie mam bliskiej i zażyłej relacji ze świętymi kobietami, w tym z Maryją. Czy jestem przez to wybrakowaną katoliczką? Nie sądzę…
Z zaciekawieniem czytałam kilka dni temu, na łamach DEONu, felieton ks. Artura Stopki dotyczący sierpniowego apelu o trzeźwość. Czytając go widziałam konkretne twarze. Tych, których abstynencja od alkoholu śmieszy i tych, dla których jest codzienną walką o kolejny dzień w trzeźwości. Bardzo polecam tekst ks. Artura, wiele tłumaczy i pokazuje, szczególnie z perspektywy około kościelnej. Sama, czytając końcówkę tego tekstu, miałam w głowie jedną myśl: przyszedł czas na działania świeckich.
Z zaciekawieniem czytałam kilka dni temu, na łamach DEONu, felieton ks. Artura Stopki dotyczący sierpniowego apelu o trzeźwość. Czytając go widziałam konkretne twarze. Tych, których abstynencja od alkoholu śmieszy i tych, dla których jest codzienną walką o kolejny dzień w trzeźwości. Bardzo polecam tekst ks. Artura, wiele tłumaczy i pokazuje, szczególnie z perspektywy około kościelnej. Sama, czytając końcówkę tego tekstu, miałam w głowie jedną myśl: przyszedł czas na działania świeckich.
Dziś w Kościele wspominamy św. Ignacego Loyolę. Założyciela zakonu jezuitów, wybitnego mistyka, twórcę duchowości ignacjańskiej, która kształtuje ludzi na całym świecie. Nie sposób dziś o nim milczeć, tym bardziej, że św. Ignacy miał ogromny wpływ na moje życie, nie tylko duchowe.
Dziś w Kościele wspominamy św. Ignacego Loyolę. Założyciela zakonu jezuitów, wybitnego mistyka, twórcę duchowości ignacjańskiej, która kształtuje ludzi na całym świecie. Nie sposób dziś o nim milczeć, tym bardziej, że św. Ignacy miał ogromny wpływ na moje życie, nie tylko duchowe.
Mija prawie pięć lat od pierwszego wpisu na Instagramie, w którym powiedziałam, że świętuję spowiedź. Pięć lat, które bardzo mocno mnie zaskoczyły i pozwoliły poznać wiele ludzkich historii. Gdy zaproponowałam innym w mediach społecznościowych używanie hasztagu #świętujęspowiedź, nie spodziewałam się nie tyle tak dużego odzewu, co usłyszenia wielu trudnych i bolesnych opowieści.
Mija prawie pięć lat od pierwszego wpisu na Instagramie, w którym powiedziałam, że świętuję spowiedź. Pięć lat, które bardzo mocno mnie zaskoczyły i pozwoliły poznać wiele ludzkich historii. Gdy zaproponowałam innym w mediach społecznościowych używanie hasztagu #świętujęspowiedź, nie spodziewałam się nie tyle tak dużego odzewu, co usłyszenia wielu trudnych i bolesnych opowieści.
{{ article.published_at }}
{{ article.description }}
{{ article.description }}