Ubiegły wtorek, 15 lipca, ogłoszony był jako Dzień bez Telefonu, o czym dowiedziałam się scrollując tego dnia kolejne newsy, które – szczerze mówiąc – nie były mi do niczego potrzebne. Ot, chwila przy kawie i odruch, by sięgnąć po telefon. Tego samego dnia zatrzymała mnie opowieść jednego z moich synów. Relacjonował jak rano, gdy był w piekarni, pani ekspedientka zapytała co robi w domu całymi dniami, skoro ciągle pada (pozdrawiamy z jesiennych Kaszub!). Syn, zgodnie z prawdą, odpowiedział, że czyta książki, słucha audiobooki i układa swoje ukochane klocki Lego, czasem coś pokoloruje, albo powygłupia się z bratem. Ot, zwykłe zabawy, gdy się nudzi. „Nie grasz w gry?” – padło pytanie zdziwionej ekspedientki.
Ubiegły wtorek, 15 lipca, ogłoszony był jako Dzień bez Telefonu, o czym dowiedziałam się scrollując tego dnia kolejne newsy, które – szczerze mówiąc – nie były mi do niczego potrzebne. Ot, chwila przy kawie i odruch, by sięgnąć po telefon. Tego samego dnia zatrzymała mnie opowieść jednego z moich synów. Relacjonował jak rano, gdy był w piekarni, pani ekspedientka zapytała co robi w domu całymi dniami, skoro ciągle pada (pozdrawiamy z jesiennych Kaszub!). Syn, zgodnie z prawdą, odpowiedział, że czyta książki, słucha audiobooki i układa swoje ukochane klocki Lego, czasem coś pokoloruje, albo powygłupia się z bratem. Ot, zwykłe zabawy, gdy się nudzi. „Nie grasz w gry?” – padło pytanie zdziwionej ekspedientki.
Siedzieliśmy z dziećmi na plaży, gdy w pewnym momencie mój nastoletni syn powiedział: „jedyny minus wakacji to brak spotkań naszej oazy”. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo wiedziałam jak bardzo czekał na lato i odpoczynek. Z drugiej strony ucieszył mnie fakt, że znalazł wspólnotę, która go karmi i rozwija, za którą tęskni…
Siedzieliśmy z dziećmi na plaży, gdy w pewnym momencie mój nastoletni syn powiedział: „jedyny minus wakacji to brak spotkań naszej oazy”. Uśmiechnęłam się pod nosem, bo wiedziałam jak bardzo czekał na lato i odpoczynek. Z drugiej strony ucieszył mnie fakt, że znalazł wspólnotę, która go karmi i rozwija, za którą tęskni…
Ubiegła sobota w Gdyni. Na Polsat Plus Arenie zebrało się ok. 800 osób. Organizatorzy tego zamieszania – Marta i Stachu Jędrzejewscy, znani jako Ludzie Pełni Życia - zorganizowali konferencję o tym, jak budować szczęśliwe małżeństwo.
Ubiegła sobota w Gdyni. Na Polsat Plus Arenie zebrało się ok. 800 osób. Organizatorzy tego zamieszania – Marta i Stachu Jędrzejewscy, znani jako Ludzie Pełni Życia - zorganizowali konferencję o tym, jak budować szczęśliwe małżeństwo.
Ostatni dzwonek wybrzmiał. Pozostało odebranie świadectw i można zacząć wakacje.  Jednych cieszy to bardziej, innych mniej. Dla wielu uczniów jest to czas głębszego oddechu. Nie ma korepetycji, miliona zajęć dodatkowych i wymagań, do których nie da się doskoczyć. Jeszcze tylko muszą jakoś przetrwać wysyp czerwonych pasków w mediach społecznościowych i można odetchnąć.
Ostatni dzwonek wybrzmiał. Pozostało odebranie świadectw i można zacząć wakacje.  Jednych cieszy to bardziej, innych mniej. Dla wielu uczniów jest to czas głębszego oddechu. Nie ma korepetycji, miliona zajęć dodatkowych i wymagań, do których nie da się doskoczyć. Jeszcze tylko muszą jakoś przetrwać wysyp czerwonych pasków w mediach społecznościowych i można odetchnąć.
Boże Ciało, czyli Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, to dzień, w którym zadaję sobie pytanie o moją wiarę. Nie o pobożność, np. czy brać udziału w procesji czy nie. Pytam o wiarę w to, że Bóg przychodzi w kawałku chleba i w to, że robi to dla mnie.
Boże Ciało, czyli Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej, to dzień, w którym zadaję sobie pytanie o moją wiarę. Nie o pobożność, np. czy brać udziału w procesji czy nie. Pytam o wiarę w to, że Bóg przychodzi w kawałku chleba i w to, że robi to dla mnie.
„Złoty krążek mi wcisną na rękę i powiozą mnie windą do nieba”, śpiewał kiedyś zespól 2 plus 1. Znana piosenka, dość nostalgiczna, nie do końca nadająca się do weselnych tańców. Jednocześnie też nie do końca prawdziwa. Każdy zdrowy człowiek pragnie szczęścia. Zarówno swojego, jak i tych, których kocha. Gdy patrzę jednak na relację, jaką jest małżeństwo, dostrzegam wiele różnych niebezpiecznych pułapek w naszym myśleniu.
„Złoty krążek mi wcisną na rękę i powiozą mnie windą do nieba”, śpiewał kiedyś zespól 2 plus 1. Znana piosenka, dość nostalgiczna, nie do końca nadająca się do weselnych tańców. Jednocześnie też nie do końca prawdziwa. Każdy zdrowy człowiek pragnie szczęścia. Zarówno swojego, jak i tych, których kocha. Gdy patrzę jednak na relację, jaką jest małżeństwo, dostrzegam wiele różnych niebezpiecznych pułapek w naszym myśleniu.
Jakiś czas temu trafiła do mnie bardzo ciekawa i mądra książka „Duchowa moc. Charyzmaty, które zmieniają życie Kościoła” napisana przez bpa Andrzeja Siemieniewskiego i Krzysztofa Sowińskiego. Lektura wywołała we mnie wiele różnych refleksji, nie tylko z racji zbliżającej się uroczystości Zesłania Ducha Świętego.
Jakiś czas temu trafiła do mnie bardzo ciekawa i mądra książka „Duchowa moc. Charyzmaty, które zmieniają życie Kościoła” napisana przez bpa Andrzeja Siemieniewskiego i Krzysztofa Sowińskiego. Lektura wywołała we mnie wiele różnych refleksji, nie tylko z racji zbliżającej się uroczystości Zesłania Ducha Świętego.
Wielkimi krokami zbliża się uroczystość Zesłania Ducha Świętego, na parafialnych stronach pojawiają się zaproszenia na czuwania, różne wydarzenia katolickie i pierwsze "katolickie" naparzanki. Ci, którzy modlą się tylko w ciszy i na klęcząco, walą w "tańczących protestantów". Ci, których karmią wspólnoty charyzmatyczne, patrzą z politowaniem na osoby modlące się na różańcu. I tak w kółko, kolejny rok z rzędu, choć coraz mniej mnie to dziwi i zaskakuje.
Wielkimi krokami zbliża się uroczystość Zesłania Ducha Świętego, na parafialnych stronach pojawiają się zaproszenia na czuwania, różne wydarzenia katolickie i pierwsze "katolickie" naparzanki. Ci, którzy modlą się tylko w ciszy i na klęcząco, walą w "tańczących protestantów". Ci, których karmią wspólnoty charyzmatyczne, patrzą z politowaniem na osoby modlące się na różańcu. I tak w kółko, kolejny rok z rzędu, choć coraz mniej mnie to dziwi i zaskakuje.
Spotkanie jakich wiele. Kilkunastu rodziców w jednym miejscu, opowiadamy o naszych troskach, radościach, planach wakacyjnych. W pewnym momencie jedna z mam mówi, że boi się, bo znowu jest tak zimno i deszczowo, a jej dzieci po dwóch miesiącach chorowania dopiero wróciły do placówek. Zaczyna płakać. Widzę jej zmęczenie, potrzebę powrotu do rutyny i bezradność. Znam jej ból. Też jestem mamą, której dzieci bardzo często chorowały, gdy były małe. Inna sytuacja, rozmawiam z mamą po czterdziestce, która kilkanaście lat starała się o dziecko. Wymarzone, wyczekane, jedyne. I jej bezradność, gdy nie radzi sobie z wybuchami złości córki i zaczyna krzyczeć, ma chęć uderzyć swój długo wyczekiwany skarb. Obezwładnia ją bezradność, czuje się najgorszą matką świata.
Spotkanie jakich wiele. Kilkunastu rodziców w jednym miejscu, opowiadamy o naszych troskach, radościach, planach wakacyjnych. W pewnym momencie jedna z mam mówi, że boi się, bo znowu jest tak zimno i deszczowo, a jej dzieci po dwóch miesiącach chorowania dopiero wróciły do placówek. Zaczyna płakać. Widzę jej zmęczenie, potrzebę powrotu do rutyny i bezradność. Znam jej ból. Też jestem mamą, której dzieci bardzo często chorowały, gdy były małe. Inna sytuacja, rozmawiam z mamą po czterdziestce, która kilkanaście lat starała się o dziecko. Wymarzone, wyczekane, jedyne. I jej bezradność, gdy nie radzi sobie z wybuchami złości córki i zaczyna krzyczeć, ma chęć uderzyć swój długo wyczekiwany skarb. Obezwładnia ją bezradność, czuje się najgorszą matką świata.
Leon XIV powiedział w poniedziałek do przedstawicieli mediów: "pokój zaczyna się od nas, od sposobu, w jaki patrzymy na innych, słuchamy innych, mówimy o innych". Jakże te słowa mocno mnie poruszyły! W ostatnim czasie nieustannie doświadczam tego, że sposób w jaki patrzymy na innych może budować, ale może też niszczyć i zamykać nas na dobro.
Leon XIV powiedział w poniedziałek do przedstawicieli mediów: "pokój zaczyna się od nas, od sposobu, w jaki patrzymy na innych, słuchamy innych, mówimy o innych". Jakże te słowa mocno mnie poruszyły! W ostatnim czasie nieustannie doświadczam tego, że sposób w jaki patrzymy na innych może budować, ale może też niszczyć i zamykać nas na dobro.
Powoli mija Tydzień Biblijny, przed nami Niedziela Dobrego Pasterza. Gdy po raz kolejny, jak co dnia, wrzucam w moich social mediach fragment czytań z dnia, myślę o tym jak dobrymi pasterzami są dla mnie ludzie, którzy wspierają mnie w codziennej lekturze i jak to się stało, że nasz „tydzień biblijny” trwa już tyle miesięcy…
Powoli mija Tydzień Biblijny, przed nami Niedziela Dobrego Pasterza. Gdy po raz kolejny, jak co dnia, wrzucam w moich social mediach fragment czytań z dnia, myślę o tym jak dobrymi pasterzami są dla mnie ludzie, którzy wspierają mnie w codziennej lekturze i jak to się stało, że nasz „tydzień biblijny” trwa już tyle miesięcy…
Maj. Miesiąc kwitnącego bzu, zapachu wiosny, nabożeństw pod kapliczką, dzień matki. Patrząc na swój kalendarz pomyślałam, że maj to zaproszenie do życia. Przyroda się budzi, świętuje się macierzyństwo, niektórzy swój wzrok kierują też na Maryję. Chwilę później przyszła jednak pewna refleksja. Czy każda mama wie, że żyje? Czy jest w swoim życiu szczęśliwa?
Maj. Miesiąc kwitnącego bzu, zapachu wiosny, nabożeństw pod kapliczką, dzień matki. Patrząc na swój kalendarz pomyślałam, że maj to zaproszenie do życia. Przyroda się budzi, świętuje się macierzyństwo, niektórzy swój wzrok kierują też na Maryję. Chwilę później przyszła jednak pewna refleksja. Czy każda mama wie, że żyje? Czy jest w swoim życiu szczęśliwa?
Za kilka dni obchodzić będziemy Niedzielę Miłosierdzia Bożego. Święto, za które jestem Kościołowi ogromnie wdzięczna. W tym roku patrzę na nie nieco głębiej, przyglądając się śp. papieżowi Franciszkowi, który wiele razy zwracał nam uwagę na to, byśmy to miłosierdzie rozdawali hojnie, nie zatrzymywali go tylko dla siebie.
Za kilka dni obchodzić będziemy Niedzielę Miłosierdzia Bożego. Święto, za które jestem Kościołowi ogromnie wdzięczna. W tym roku patrzę na nie nieco głębiej, przyglądając się śp. papieżowi Franciszkowi, który wiele razy zwracał nam uwagę na to, byśmy to miłosierdzie rozdawali hojnie, nie zatrzymywali go tylko dla siebie.
Pierwszy dzień Triduum, czyli Wielki Czwartek, spłyciliśmy do granic bólu, wpatrując się tego dnia wyłącznie w kapłaństwo. Dostrzeganie wagi sakramentu kapłaństwa jest dobre. Ważne jednak by towarzyszyło nam na co dzień – wszak bez katolickich księży nie będziemy mieli dostępu do sakramentów.
Pierwszy dzień Triduum, czyli Wielki Czwartek, spłyciliśmy do granic bólu, wpatrując się tego dnia wyłącznie w kapłaństwo. Dostrzeganie wagi sakramentu kapłaństwa jest dobre. Ważne jednak by towarzyszyło nam na co dzień – wszak bez katolickich księży nie będziemy mieli dostępu do sakramentów.
Co robić, gdy w małżeństwie każde z was ma inny pomysł na wychowanie dziecka i jego wiarę? Każde z was chce inaczej wychować dziecko? Jak sobie radzić, gdy jako mama jesteś kompletnie osamotniona w byciu wierzącą? Jak reagować, gdy druga połówka odchodzi z Kościoła i boisz się, że pociągnie za sobą dzieci? O tym w ostatnim odcinku serii "O matko, jesteś wystarczająca" rozmawiają Agata Rusek i Magdalena Urbańska. 
Co robić, gdy w małżeństwie każde z was ma inny pomysł na wychowanie dziecka i jego wiarę? Każde z was chce inaczej wychować dziecko? Jak sobie radzić, gdy jako mama jesteś kompletnie osamotniona w byciu wierzącą? Jak reagować, gdy druga połówka odchodzi z Kościoła i boisz się, że pociągnie za sobą dzieci? O tym w ostatnim odcinku serii "O matko, jesteś wystarczająca" rozmawiają Agata Rusek i Magdalena Urbańska. 
Rekolekcje wielkopostne w parafii. Czekałam na nie, ustawiałam więc plan zajęć tak, by móc się na nie wyrwać, co wymagało sporej gimnastyki. Choć treści, które się na nich pojawiły mocno i głęboko we mnie rezonują, dziś chciałabym skupić wzrok nie na „moim świecie”, ale na życiu naszych nastolatków.
Rekolekcje wielkopostne w parafii. Czekałam na nie, ustawiałam więc plan zajęć tak, by móc się na nie wyrwać, co wymagało sporej gimnastyki. Choć treści, które się na nich pojawiły mocno i głęboko we mnie rezonują, dziś chciałabym skupić wzrok nie na „moim świecie”, ale na życiu naszych nastolatków.
Jak rozeznawać swoje macierzyństwo? Dlaczego tak często nie umiemy sobie przebaczać swoich macierzyńskich niedociągnięć? Co  jest najlepszym ratunkiem, gdy jesteśmy zagubione w milionie porad i wskazówek, przebodźcowane, pełne lęku?
Jak rozeznawać swoje macierzyństwo? Dlaczego tak często nie umiemy sobie przebaczać swoich macierzyńskich niedociągnięć? Co  jest najlepszym ratunkiem, gdy jesteśmy zagubione w milionie porad i wskazówek, przebodźcowane, pełne lęku?
Katolickie portale od kilku dni donoszą o bardzo smutnym wydarzeniu zza oceanu. Podczas "czarnej mszy", bluźnierczego wydarzenia zorganizowanego przez satanistów przed Kapitolem w Kansas City, ich lider zrzucił na ziemię konsekrowaną hostię, z zamiarem dalszej profanacji. Jeden z obecnych tam mężczyzn podbiegł i spożył Najświętszy Sakrament, za co został pobity. O wydarzeniu informował również portal deon.pl (tutaj).
Katolickie portale od kilku dni donoszą o bardzo smutnym wydarzeniu zza oceanu. Podczas "czarnej mszy", bluźnierczego wydarzenia zorganizowanego przez satanistów przed Kapitolem w Kansas City, ich lider zrzucił na ziemię konsekrowaną hostię, z zamiarem dalszej profanacji. Jeden z obecnych tam mężczyzn podbiegł i spożył Najświętszy Sakrament, za co został pobity. O wydarzeniu informował również portal deon.pl (tutaj).
Jak znaleźć czas na życie duchowe, żeby ono w ogóle istniało? Trudna prawda jest taka: w rodzicielstwie nie da się wszystkiego ze sobą pogodzić. Ale gdy nie można znaleźć dłuższej chwili na modlitwę, są inne sposoby, które ratują naszą duchowość, wiarę, relację z Bogiem. Nawet, gdy na niedzielnej mszy biegamy za maluchem i nie możemy się za nic skupić.
Jak znaleźć czas na życie duchowe, żeby ono w ogóle istniało? Trudna prawda jest taka: w rodzicielstwie nie da się wszystkiego ze sobą pogodzić. Ale gdy nie można znaleźć dłuższej chwili na modlitwę, są inne sposoby, które ratują naszą duchowość, wiarę, relację z Bogiem. Nawet, gdy na niedzielnej mszy biegamy za maluchem i nie możemy się za nic skupić.
Zdarza mi się rozmawiać z ludźmi, którzy pragną czegoś więcej w swoim życiu duchowym, a nie bardzo wiedzą co z tym pragnieniem zrobić. Dbają o podstawy: mszę świętą, codzienną modlitwę (w tym modlitwę Słowem Bożym), regularną spowiedź. Czują jednak głęboki, niezaspokojony i nienazwany głód. Czym on jest, jak do niego podejść, co jeszcze zrobić? – pytają, jakby odpowiedź była na wyciągnięcie ręki, ale tak naprawdę nie jest. Bynajmniej nie ludzkiej ręki.
Zdarza mi się rozmawiać z ludźmi, którzy pragną czegoś więcej w swoim życiu duchowym, a nie bardzo wiedzą co z tym pragnieniem zrobić. Dbają o podstawy: mszę świętą, codzienną modlitwę (w tym modlitwę Słowem Bożym), regularną spowiedź. Czują jednak głęboki, niezaspokojony i nienazwany głód. Czym on jest, jak do niego podejść, co jeszcze zrobić? – pytają, jakby odpowiedź była na wyciągnięcie ręki, ale tak naprawdę nie jest. Bynajmniej nie ludzkiej ręki.