Co daje wspólna modlitwa małżeńska?

Zdjęcie ilustracyjne (Fot. pl.depositphotos.com)

Nie jest prawdą, że ludzie wierzący w Pana Boga nigdy się nie rozwodzą. Jest jednak pewien sposób, wcale nie aż taki popularny w chrześcijańskich kręgach (sic!), który działa jak Boski Alert Małżeński, parasol ochronny i szczepionka na nienawiść w jednym. Co to takiego? Modlitwa małżeńska!

Zobaczyć Bożą Twarz

Po pierwsze, wspólna modlitwa żony i męża każdorazowo urealnia i ukonkretnia sakrament, który zawarli. Przypomina im i światu, że między nimi jest Pan Bóg, że to była ich wolna wola, iż Go do swojego związku zaprosili i ta decyzja nie pozostaje bez konsekwencji. Zaproszony Bóg JEST między ludźmi i w nich, a ta nieustająca Obecność dla każdego może być realnym wsparciem w wątpliwościach, trudach i radościach życia. Wspólna modlitwa jest jak codzienne przecieranie oczu, by wyostrzyć wzrok i zobaczyć Tego, którego Obraz w codziennym zabieganiu bardzo łatwo nam się rozmywa. Szczególnie, gdy próbujemy Bożą Twarz dostrzec w osobie współmałżonka.

Papierek lakmusowy

Małżeństwo, które klęka do wspólnej modlitwy, musi każdorazowo przełamać jakiś dyskomfort: a to wstyd, a to urazę, a to pychę. Dzięki temu modlitwa małżeńska szybko staje się Boskim Alertem Szybkiego Ostrzegania, papierkiem lakmusowym, który bardzo wyraźnie pokazuje, gdzie panoszy się egoizm, gdzie wkradł się dystans, gdzie nie ma zaufania, a królują wątpliwości, troski czy nadmierne oczekiwania. Co z tym małżonkowie zrobią, to ich decyzja. Modląc się wspólnie, mają jednak wyjątkową szansę stawać każdego dnia w prawdzie o sobie i swojej relacji.

DEON.PL POLECA

Koło ratunkowe

Doświadczenie realnej Obecności Pana Boga między małżonkami pozwala im nie tylko zobaczyć, w których miejscach jest źle, ale przede wszystkim określić, gdzie jest ratunek. Modlitwa staje się wtedy jak busola, która pomaga ustawić małżeńską łódkę w prawidłowym kierunku. Więcej! Nierzadko może okazać się prawdziwym kołem ratunkowym, gdy ona i on utkną na środku małżeńskiego oceanu cichych dni. Czasem przecież potrzeba, by ktoś sięgnął po wiosło zakopane gdzieś głęboko pod wrzuconymi na pokład bagażami. Zachęta: „Chodź, spróbujmy chociaż zmówić »Ojcze nasz«”- może być tym pierwszym ruchem, który pozwoli przełamać relacyjny impas.

Nie-ziemska bliskość

W środowiskach chrześcijańskich nie brakuje i takich opinii, że wspólna modlitwa małżeńska jest najlepszym cementem dla wzajemnej więzi i zbliża bardziej niż seks. Nic dziwnego. By klęknąć razem przed krzyżem, trzeba i pokory, i osobistej decyzji, i radykalnej odwagi otworzenia się przed bliźnim. Jest to rodzaj intymnego odsłonięcia się przed współmałżonkiem i wejścia z nim ramię w ramię w świat absolutnie osobisty, delikatny i cenny. To ta przestrzeń, w której nasza pycha karleje w blasku Bożej Miłości, a my bardzo namacalnie doświadczamy wzajemnego szacunku, akceptacji i prawdy o sobie.

Szkoła

Wspólna modlitwa to jednocześnie bardzo praktyczna szkoła pokory, patrzenia w jednym kierunku i niestawiania siebie na pierwszym miejscu. To każdorazowo cenna nauka w małżeńskiej codzienności, gdzie co rusz łatwo ulec pokusie pychy, zacietrzewienia we własnych racjach i nieuwzględniania perspektywy współmałżonka. Ćwiczy umiejętność słuchania, wyciszania emocji i oddawania kontroli. Bywa prawdziwym laboratorium, w którym można wzajemną miłość i swoją więź badać i obserwować niczym cząsteczki pod mikroskopem.

Krótka instrukcja obsługi

Na pytanie: „Jak odmawiać modlitwę małżeńską?”, odpowiedź brzmi: „Najlepiej: razem”. Forma, czas czy warunki są kwestią poboczną, choć wartą wcześniejszego uzgodnienia, ale grunt to zacząć i może na początek wybrać coś możliwie najprostszego. Tak, żeby wyrobić sobie wspólny nawyk. Doświadczenie licznych małżeństw podpowiada: nieważne, jaką modlitwę wybierzecie, nieważne, czy odmówicie ją rano czy wieczorem, nieważne, czy w domowej kaplicy czy przed krzyżem w salonie, ale zadbajcie o jedno: o wierność powziętemu postanowieniu. Jedno wytrwałe, codzienne, wspólne „Ojcze nasz” ma równie wielką moc przemiany serca, co wszelkie nowenny czy litanie. Byleby było i było stale. A czasem to „Ojcze nasz” to jedyna opcja, by małżonkowie w zgodzie ze swoimi temperamentami czy religijnością mogli ze spokojem wypowiedzieć obok siebie na głos słowa modlitwy. Nie o słowa się jednak tu rozchodzi, a o pragnienie serca. Jeśli więc dotąd nie próbowaliście modlić się razem, zacznijcie dziś. Owoce tego wysiłku przyjdą szybciej niż się spodziewacie.

Żona, mama, córka, z zawodu animatorka społeczności lokalnych, z zamiłowania doktorka nauk społecznych, w wolnych chwilach pisze bloga "Dobra Wnuczka" i prowadzi konto na Instagramie. Razem z mężem od lat zaangażowana w Ruch Spotkań Małżeńskich i wrocławską Wspólnotę Jednego Ducha. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Co daje wspólna modlitwa małżeńska?
Komentarze (1)
E3
edoro 333
31 lipca 2024, 15:40
Święta prawda