Co dobrego w Despacito może znaleźć młody ksiądz?

(fot. youtube.com/luisfonsivevo)

Muzyka nas połączyła. Dzieląc się nią, Ricardo odsłonił przede mną fragment swojej duszy, a sposób, w jaki przyjmowałem jego otwarcie się, dodawał mu pewności siebie w odkrywaniu przede mną jej kolejnych kawałków. To zapoczątkowało piękną rozmowę od serca o innych rzeczach, które były dla niego ważne.

Muszę być z wami szczery. Kiedy w styczniu tego roku Luis Fonsi i Daddy Yankee wypuścili piosenkę "Despacito", a późną wiosną śpiewano ją już wszędzie, wszystko co w niej słyszałem to wyjątkowo skuteczne nawiązanie do długiej tradycji latynoskiej popowo-reggeatonowej, hiszpańskojęzycznej muzyki. Ale nie zrozumcie mnie źle - uwielbiam pop i reggeaton, a także to, że w ostatnim czasie stał się popularny wśród szerszej publiczności.

Muzyka hiszpańskojęzyczna istniała w Stanach Zjednoczonych odkąd pojawiły się tam pierwsze hiszpańskie osiedla w 1565 roku. Tymczasem Petra Rivera-Rideau sugeruje, że obserwowany ostatnio wzrost popularności piosenek z gatunku pop-reggaeton, takich jak "Despacito", łamie bariery rasowe i łączy ludzi. Tak samo było i w moim przypadku.

<<Hit pielgrzymkowy. Posłuchaj coveru "Despacito" w maryjnym klimacie>>

DEON.PL POLECA

Po raz pierwszy o gatunku reggaeton usłyszałem, kiedy odwiedzałem pacjenta jednego ze szpitali. Ricardo miał 18 lat, niedawno przeniósł się z Puero Rico i na skutek wypadku miał odcięte palce. Naprawiał maszynę w jednej z fabryk w pobliżu Chicago i niespodziewanie maszyna ruszyła. Jej ostrze spadło na obie jego dłonie rozkrajając każdą z nich na dwie części. Po tym jak lekarze na powrót wszystko zszyli (najwyraźniej da się to już teraz zrobić) i umieścili pijawki na końcach obumarłych palców, aby wyciągnęły z nich krew (najwyraźniej to też można już zrobić), zapytałem nastolatka po hiszpańsku: "A więc… co lubisz robić?" On uśmiechnął się, spojrzał na mnie i głosem, który zdradzał, że jest pod działaniem środków przeciwbólowych, odpowiedział: "Reggaeton. Lubię słuchać reggaetonu."

Wtedy nie miałem pojęcia, czym jest reggaeton. Kiedy tamtego wieczoru wróciłem do domu, wpisałem nazwę gatunku do wyszukiwarki YouTube. Wyskoczyło kilka piosenek Ozuna, J Balvina i Daddy Yankee’ego. Pamiętam, że słuchałem piosenki "Ginza". Ten rytm od razu mnie wciągnął. Przejścia były szalone, a basowy rytm wprost uderzał euforyczną intensywnością. Nigdy nie słyszałem czegoś podobnego. Teksty były, no cóż, bardzo wyraziste, ale moja miłość do tej muzyki przezwyciężyła obrzydzenie do przekazu, jaki niosły ze sobą słowa piosenek.

Następnego dnia wróciłem do szpitala i miałem wielką ochotę porozmawiać z Ricardo. Wymieniliśmy powitania i od razu rozpoczęliśmy dyskusje o muzyce. Ta pogawędka sprawiła, że uśmiechał się, a czasem śmiał w głos - pewnie dlatego, że zaintrygowała go idea młodego księdza, któremu reggaeton wpadł w ucho. Muzyka nas połączyła. Dzieląc się nią, Ricardo odsłonił przede mną fragment swojej duszy, a sposób, w jaki przyjmowałem jego otwarcie się, dodawał mu pewności siebie w odkrywaniu przede mną jej kolejnych kawałków. To zapoczątkowało piękną rozmowę od serca o innych rzeczach, które były dla niego ważne.

Od tamtej pory dalej słucham reggaetonu. Szczególnie tego lata, kiedy usłyszałem piosenkę "Despacito", przypomniał mi się Ricardo.

W muzyce chodzi o pamięć i relacje. Słyszę starą piosenkę i mój umysł przenosi mnie w przeszłość. Myślę o związanych z nią ludziach i miejscach. Podaj mi imię jednego z moich przyjaciół, a ja podam ci tytuł piosenki, która się z nim wiąże. Podaj mi nazwę miejsca, a ja znowu podam ci tytuł piosenki. Tak samo jest z gatunkami muzycznymi. Country to Jim, rap to Sara. A pop-reggaeton zawsze będzie kojarzył mi się z Ricardo.

***

Tekst ukazał się pierwotnie na portalu: The Jesuit Post

David Inczauskis SJ - amerykański jezuita, obecnie pracuje nad zagadnieniami filozofii społecznej na Uniwersytecie Loyoli w Chicago. Interesuje się dialogiem międzyreligijnym.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Co dobrego w Despacito może znaleźć młody ksiądz?
Komentarze (3)
27 września 2017, 08:51
Szkoda ze to nie świat chce nas katolików naśladować, ale to katolicy chcą naśladowac świat.
29 września 2017, 13:05
Każda religia ulega zapomnieniu .... i całe szczęście.
26 września 2017, 17:02
Co dobrego może znaleźć ksiądz? Czytamy za salsalibre.pl: "Reggaetón ma prosty rytm, a raczej puls i taniec jest prosty, ale dopiero wtedy kiedy pokonasz barierę wstydu przed sobą samym i poczujesz własną cielesność, zaczniesz czuć, a nie myśleć, wtedy zaczyna się zabawa. Bo reggaetón to radość, zmysłowość i dzika zabawa, która wciąga i zmusza by kobiety pokazały swoją kobiecość, by ruchem kusiły, a mężczyźni stawali się jeszcze bardziej męscy i uwodzicielscy"