Czy Benedykt XVI lubi papieża Franciszka?

(fot. Grzegorz Gałązka / galazka.deon.pl)

Wybijmy sobie z głowy głupią tezę, że za murami Watykanu toczy się wewnętrzna rywalizacja, gra o wpływy, mają miejsce spiski i skandale z udziałem stronnictw Franciszka i Benedykta. Za dużo w tym wszystkim Gry o tron, za mało rzetelnego podejścia do faktów.

Problem mamy z tym papieżem emerytem. Jedni chcą widzieć w nim dobrotliwego staruszka na zasłużonej emeryturze, gdzie redaguje swoje książki, drudzy niepisanego przywódcę "antybergogliowskiej" rebelii koncentrującego wokół siebie siły gotowe do ponownego przejęcia władzy w Kościele. Znaleźliby się pewnie i trzeci, których obraz Benedykta XVI wędruje gdzieś między pierwszym a drugim wyobrażeniem i kończy się na smutnym spostrzeżeniu, że ten chyba nie lubi Franciszka za jego zachowanie i podejście do sposobu rządzenia Kościołem.

Można odnieść wrażenie, że głos papieża emeryta coraz częściej jest słyszalny nie tylko w Watykanie. W ubiegłym tygodniu agencje dwukrotnie przytaczały jego słowa, o jego pontyfikacie wypowiedział się Franciszek. Za Spiżową Bramą obchodzono 65-lecie kapłaństwa Benedykta, a "Corriere della Sera" poinformował, że wkrótce ukaże się kolejny wywiad rzeka Petera Seewalda z emerytowanym biskupem Rzymu. Jak na podstawie tych kilku wypowiedzi można ocenić relację Franciszka z jego poprzednikiem?

Konia z rzędem temu, kto dopatrzy się w nich chociaż cienia niechęci, antypatii lub wzajemnej rywalizacji. Oczywiście, co bardziej wrażliwi na teorie spiskowe z pewnością ocenią te gesty jako przejaw dyplomacji i kurtuazji, ale nie warto im wierzyć, tylko spojrzeć na twarde fakty.

DEON.PL POLECA

W wywiadzie udzielonym argentyńskiemu "La Nación" z okazji 65. rocznicy święceń kapłańskich Benedykta Franciszek wypowiedział się wprost: "Benedykt XVI jest prawdziwym rewolucjonistą, a jego szlachetność nie zna miary". Dodał również, że jego rezygnacja w 2013 roku nie miała nic wspólnego z kwestiami osobistymi, ale była "ostatnim aktem jego zarządzania Kościołem". Zauważył, że mimo podeszłego wieku i problemów ze zdrowiem jego umysł i intelekt wciąż pozostają w świetnej kondycji.

Jeszcze więcej ciepłych i jednoznacznych słów padło w czasie samej uroczystości w Sali Klementyńskiej Pałacu Apostolskiego, gdzie Benedykt XVI pojawił się po raz pierwszy od 28 lutego 2013, kiedy opuścił znajdujący się tam papieski apartament. Franciszek w czasie przemówienia zwrócił uwagę: "Wasza Świątobliwość kontynuuje służbę Kościołowi i wciąż naprawdę wnosi wkład z energią i mądrością w jego rozwój". Zwracając się bezpośrednio do swojego poprzednika, docenił jego oddanie i wierność, mówiąc: "dają siłę mnie oraz całemu Kościołowi".

Co odpowiedział jubilat? "Dziękuję przede wszystkim Tobie, Ojcze Święty. Twoja dobroć od pierwszego momentu po wyborze, w każdej chwili mojego życia tutaj porusza mną, dodaje mi sił bardziej niż Ogrody Watykańskie z całym ich pięknem. Czuję, że dobroć Waszej Świątobliwości jest miejscem, w którym przebywam, czuję się chroniony".

Podobne wypowiedzi pojawiały się nie tylko w ubiegłym tygodniu. Przez ostatnich kilka lat znajdziemy ich pewnie kilkaset. Dlatego wybijmy sobie z głowy raz na zawsze głupią tezę, że za murami Watykanu toczy się wewnętrzna rywalizacja, gra o wpływy, wzajemne kontestowanie wypowiedzi lub jeszcze inne potyczki między zwolennikami Franciszka i Benedykta. Za dużo w tym wszystkim Gry o tron, za mało rzetelnego podejścia do faktów.

Inną kwestią jest, że papież Benedykt i jego pontyfikat pozostają niedocenione. Pod adresem niemieckiego papieża przez lata wysnuwano oskarżenia o tuszowanie afer pedofilskich, zamknięcie na zmiany w Kościele, nieumiejętność pracy z mediami, oziębłość i skrytość w kontaktach z innymi ludźmi. W zapowiadanej książce - co będzie pierwszą taką sytuacją w dziejach papiestwa - emerytowany papież dokona podsumowania całego swojego pontyfikatu. Jak twierdzi "Corierre della Sera", opisze również, w jak stanowczy sposób rozwiązał działające na terenie Watykanu lobby gejowskie złożone z kilku wpływowych osób.

Ta publikacja może rzucić wiele światła na wszystkie niesłuszne ataki, jakie w ciągu pontyfikatu i przed nim spadały na Benedykta XVI. Pokaże, że kilka lat jego papiestwa jeszcze przez długi czas będzie przynosiło dobre owoce. Miejmy nadzieję, że również raz na zawsze utnie spekulacje dotyczące rywalizacji z papieżem Franciszkiem i dowiedzie, że po prostu wzajemnie siebie lubią.

Michał Lewandowski - redaktor DEON.pl, publicysta, teolog. Prowadzi autorskiego bloga "teolog na manowcach".

Dziennikarz, publicysta, redaktor DEON.pl. Pisze głównie o kosmosie, zmianach klimatu na Ziemi i nowych technologiach. Po godzinach pasjonują go gry wideo.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy Benedykt XVI lubi papieża Franciszka?
Komentarze (14)
7 lipca 2016, 17:29
Watykan zawsze był kłębowiskiem żmij. Niech szanowny autor będzie pomny np. na to co działo się tam chociażby w X w. Takiej rui i porubstwa nie powstydziliby się Rzymianie w schyłkowym okresie Republiki. A jak już przy Republice jesteśmy: ,,Rozpusta, rozpasanie, brak skromności, wyuzdanie…’’ jak kiedyś śpiewał Ciechowski. Oczywiście, że w Watykanie były, są i będą stronnictwa i kamaryle (zresztą nie trzeba znowuż od razu jechać do Wiecznego Miasta). Gra toczy się o zbyt wielką stawkę (dosłownie i w przenośni). Można oczywiście mydlić ślipska pospólstwu i wmawiać, że wszystko pięknie hula i nic tak na sercu pasterzom nie leży jak dobro bożego stadka, ale to jest takie baju baj… Intrygi, rycie pod sobą nawzajem, od czasu do czasu jakieś skrytobójstwo, no i oczywiście mamona, metresy i kurtyzany. Tak, niestety, wyglądała spora część historii Kościoła. I nie ma co udawać, że jest czy było inaczej. Np. taki Bank Watykański to materiał na kilka opasłych tomów. A kontakty z włoską mafią to jeszcze inna para chodaków. Lobby na rzecz pedalstwa i lesbijstwa też tam jest i ma się dobrze, wcale nie zostało rozpieprzone w drzazgi. Ustąpienie Benedykta XVI wciąż jest bardzo niejasne. Z pewnością czuł się coraz bardziej odosobniony i otoczony przez osoby bardzo mu nieprzychylne. Z kolei obecny papież nie tylko jest potwornie naiwny i ma zerowe wyczucie polityki światowej, to w dodatku gada na takim poziomie ogólności, że w sumie mamy ,,wolną Amerykankę’’ jeśli chodzi o interpretacje jego wypowiedzi. Ale z drugiej strony może on być bardzo wygodny dla wielu środowisk. Szczególnie tych, które są najbardziej zainteresowane wspomnianym Bankiem Watykańskim i robieniem geszeftów.
9 lipca 2016, 19:01
Benedykt XVI jako główny inkwizytor wydał przepisy mające na celu chronić pedofilów kościelnych. Z tego powodu mógł być ścigany np. przez rząd USA(coś jak ściganie głowy rodziny mafijnej).  Z tego powdu musiał ustąpić, bo głupio byłoby gdyby został aresztowany podczas wnp. wizyty w którymś z krajów i deportowany do USA ... prawda?
K
Kasia
7 lipca 2016, 07:49
W KK ponad wszystko ceni się posłuszeństwo. Podkreślają to objawienia.Szatan najbardziej boi się Maryi, bo była posłuszna. Zatem jeśli ktoś nie chce być posłuszny postanowieniom Soboru Wat.II czy aktualnego papieża, niech odejdzie z kościoła posoborowego np do piusowców. Nikt tu nikogo na siłę nie trzyma i nie wyklucza. Pytanie tylko co na tym portalu robią tacy właśnie buntownicy. Miarą bycia katolikiem nie jest chodzenie na starą czy nową Mszę(zresztą rytów jest 20) ale posłuszeństwo kościołowi.
9 lipca 2016, 19:02
I tu się z Tobą zgodzę. 
JR
J. R. S
10 lipca 2016, 02:15
To zabawne. Jak daleko należy posunąć to rzekome "posłuszeństwo"? Wyobraźmy sobie sytuację, która jest całkiem możliwa, że jakiś papież zaczyna nauczać iż Chrystus nie jest Bogiem. Nie naucza tego ex cathedra, a więc nie jest to nauczanie nieomylne (papież ma zagwarantowaną nieomylność jedynie gdy naucza w tej formie) niemniej byłoby wg. tych poglądów wiążące dla wiernych. I co zrobi wtedy nasza "posłuszna" gracena49? "Posłusznie" uwierzy?! I zdradzi Chrystusa, gdyż są sytuacje, w których "trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi" i jeszcze te słowa: "Ale gdybyśmy nawet my (apostołowie, nie wykluczając Piotra, jak nauczał św. Wincenty z Lerynu w Commonitorium) lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!". A na koniec pozostaje jedynie stwierdzić, że taka historia miała już miejsce w dziejach Kościoła, kiedy Jan XXII nauczał otwarcie herezji.
JR
J. R. S
10 lipca 2016, 02:17
I wtedy prawdziwie posłusznymi okazali się ci, którzy byli posłuszni Ewangelii i autentycznemu Depozytowi Apostolskiemu, a nieposłuszni papieżowi.
10 lipca 2016, 18:31
Jak Papież ex cathedra powie, że Jezus nie był Bogiem (maiłby zresztą rację) to tak jest. Religia katolicka taka właśnie jest. 
S
Sergii
6 lipca 2016, 19:36
Jako neofita, czytałem Katechezą KK.Nie mogę zrozumieć jak może ZASTĘPCA JEZUSA NA ZIEMI!!! wyjć na EMERIURĘ ?!! Jeśli zastępca Jezusa na Ziemi jest emerytem, to znaczy że to stanowisko jest tylko ludskie, znaczy że Papież nie jest wybrańcem i oblubieńcem Boga, a tylko zwykłym urządnikiem. Nawet jeśli b on błagał, nikt z ludzi nie miał prawa przed Bogiem odpuścić Papieża, a tym bardzej wybrać nowego. Chyba że Benedykt by stracił rozum, ale tak nie było. Nie rozumiem tego.
QQ
q q
6 lipca 2016, 13:16
Dla przypomnienia znamienny "spiskowy" fakt powitania Benedykta XVI przez niemieckich "biskupów" 22. 09. 2011 r. [url]https://gloria.tv/video/vFmv3p3trvBD2n2Zk4YPqhfp4[/url] Niespełna 1,5 roku póżniej Benedykt XVI podał się do dymisji. A jakie "fakty" przytacza autor na potwierdzenie, że za murami Watykanu nie toczy się wewnętrzna walka ? Wyrazy kurtuazyjnej życzliwości między dwoma (sic) papieżami? Czy autor chciałby usłyszeć jakieś wezwania na barykady ? Należy zdecydowanie odróżnić niewątpliwą doktrynalną walkę w Watykanie między wiernością Kościołowi wszystkich wieków, a jej zadeklarowanymi przeciwnikami - od osobistych relacji, gdzie nawet wroga należy traktować z ewangeliczną życzliwością. 
QQ
q q
6 lipca 2016, 13:14
W Watykanie toczy się dramatyczna walka między jednym, świętym, powszechnym i apostolskim Kościołem wszystkich wieków, w którym Bóg i jego wola są na pierwszym miejscu, a buntownikami piszącymi nową Ewangelię krojoną ludzkimi pragnieniami z człowiekiem i jego wolą na tronie. Kk, to święta Tradycja, Pismo Święte i Urząd Nauczycielski, wedle postanowienia Bożego, tak ściśle ze sobą złączone i zespolone, że jedno bez pozostałych nie może istnieć! To łącznie trzeba z pokorą przyjąć aby w ogóle mówić o Kk. Dlatego Benedykt XVI na samym początku swego pontyfikatu w mowie do członków Kurii Rzymskiej w 22 grudnia 2005 r. wyraził jasne wezwanie, by postanowienia SWII były interpretowane jednoznacznie w oparciu o hermeneutykę ciągłości (przeciwieństwo obecnego zerwania). Czyli interpretacja niejasności czy wieloznaczności teologicznych SWII miała się dokonywać w świetle Tradycji, a więc w świetle nauki Urzędu Nauczycielskiego, poczynając od Ojców Kościoła przez Doktorów Kościoła, dochodząc do określonych i ogłoszonych przez Kościół dogmatów. Benedykt XVI walczył z "duchem" interpretacyjnym SWII, a teraz mamy tego "ducha" interpretacji podniesionego do rangi nauczania Kk, "ducha" kładącego podwaliny dla prawdy i etyki sytuacyjnej, zrelatywizowanych do czasu i miejsca i ostatecznie ograniczonych tylko wyobraźnią i zapotrzebowaniem nowych ewangelizatorów. Chrystus mógł sobie coś tam kiedyś mówić, ale to my będziemy Go interpretować, nadawać sensy i znaczenia jak nam wygodnie, zgodnie z duchem czasu i własną, ludzką wolą.
JR
J. R. S
10 lipca 2016, 02:21
Lepiej trudno byłoby to napisać. Dzięki!
K
Kasia
6 lipca 2016, 11:51
Bardzo dziękuję za artykuł, w pełni sie z nim zgadzam. A tak na marginesie, jako osoba  związana przez jakiś czas z tradycjonalistami- na szczęście w porę przejrzałam...- proszę o wznowienie artykułu o. Sarnackiego pt. Tradycjonalisci- samozwańczy strażnicy prawdy? P.S. nawet największa pobożność musi iść w parze z posłu szeństwem wobec Kościoła i papieża. Inaczej jest to bałwochwalstwo
JR
J. R. S
10 lipca 2016, 02:31
Chcemy bardzo zrozumieć, jak z oświadczenia JPII o parach cywilnych: "Chociaż osoby te trzeba traktować z wielką miłością i zainteresować je życiem wspólnot kościelnych, to jednak, niestety, pasterze Kościoła nie mogą ich dopuścić do sakramentów" i to: "Kościół jednak na nowo potwierdza swoją praktykę, opartą na Piśmie Świętym, niedopuszczania do komunii eucharystycznej rozwiedzionych, którzy zawarli ponowny związek małżeński. Nie mogą być dopuszczeni do komunii świętej od chwili, gdy ich stan i sposób życia obiektywnie zaprzeczają tej więzi miłości między Chrystusem i Kościołem, którą wyraża i urzeczywistnia Eucharystia. Jest poza tym inny szczególny motyw duszpasterski: dopuszczenie ich do Eucharystii wprowadzałoby wiernych w błąd lub powodowałoby zamęt co do nauki Kościoła o nierozerwalności małżeństwa. Pojednanie w sakramencie pokuty — które otworzyłoby drogę do komunii eucharystycznej — może być dostępne jedynie dla tych, którzy żałując, że naruszyli znak Przymierza i wierności Chrystusowi, są szczerze gotowi na taką formę życia, która nie stoi w sprzeczności z nierozerwalnością małżeństwa. Oznacza to konkretnie, że gdy mężczyzna i kobieta, którzy dla ważnych powodów — jak na przykład wychowanie dzieci — nie mogąc uczynić zadość obowiązkowi rozstania się, „postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują jedynie małżonkom” [...] Postępując w ten sposób, Kościół wyznaje swoją wierność Chrystusowi i Jego prawdzie; jednocześnie kieruje się uczuciem macierzyńskim wobec swoich dzieci, zwłaszcza tych, które zostały opuszczone bez ich winy przez prawowitego współmałżonka." z tymi rewelacjami z AL? Jeśli brak "pomocy sakramentów" dla osób żyjących obiektywnie w takim stanie jest wyrazem wierności Kościoła Chrystusowi i Jego prawdzie, czym jest coś przeciwnego?!
JR
J. R. S
10 lipca 2016, 02:31
Wobec którego papieża? Gdyż bez gwałcenia rozumu trudno te obecne wypowiedzi niektórych kardynałów i samego papieża ocenić inaczej jak błędnymi w świetle Veritatis splendor, Familiaris consortio itd.