Czy charyzmatycy są niebezpieczni?

(fot. facebook.com/BackHomeWarsaw)

Jedni księża powiedzą: "Bardzo niebezpieczni! Nie chcę charyzmatyków w swojej parafii". Inni księża robią wszystko, aby ich parafia miała charyzmatyków. Kto z nich jest prawdziwym katolikiem? W Kościele katolickim jest miejsce dla wszystkich. Źle natomiast się dzieje, gdy jedni nastawiają się przeciw drugim.

Charyzmaty mogą wydawać się niebezpieczne, ponieważ nie są podporządkowane logice skuteczności sakramentalnej. Przy sakramentach wierzymy, że coś się wydarzyło, nawet jeśli nie widać żadnego owocu i skutku czynności sakramentalnej. Ktoś wyszedł od spowiedzi uwolniony (bo sakrament spowiedzi uwalnia), wraca do domu i znowu ciężko grzeszy. Ten grzech nie świadczy o braku skuteczności w sakramencie spowiedzi. W charyzmatach jest inna logika - patrzymy na owoce. Jeśli ktoś wyjdzie po modlitwie o uwolnienie i zacznie robić coś, od czego miał być wolny, powiemy, że modlitwa była nieskuteczna, ewentualnie że uwolnienie nie było całkowite.

Jesteśmy w Kościele przyzwyczajeni do logiki sakramentalnej, tak jakby ona wyczerpywała wszelkie działania łaski. Logika charyzmatyczna jest dużo trudniejsza do przyjęcia, bo w niej nie Kościół wybiera szafarza charyzmatu. Nie zatwierdza go biskup czy proboszcz. Charyzmatycy podlegają ocenie widzialnej - coś się stało lub nie.

Argumentacja przeciwników jest taka, że zły duch też potrafi czynić cuda. Owszem - wiemy z Ewangelii, że apostoł Judasz też uzdrawiał i uwalniał. Jezus widział jego czyny i ich nie podważał, ale cieszył się razem z wszystkimi apostołami. Spotkałem się z charyzmatykami, którzy zostali zwiedzeni i odeszli od Kościoła. Ale dużo częściej spotykam oskarżenia wobec charyzmatyków, że "przez Belzebuba wyrzucają złe duchy".

DEON.PL POLECA

Człowiek wierzący z zasady wierzy w cuda. Dopiero gdy słyszy fałszywą naukę, to zapala mu się czerwona lampka. Tymczasem odnoszę wrażenie, że dziś wielu katolików z zasady nie wierzy w cuda. Wierzy w cuda sakramentalne, a nie wierzy w cuda widzialne. Pozwalanie Chrystusowi na uzdrowienia i uwolnienia nie pasuje im do prawdziwego czczenia Jezusa. Tymczasem Ewangelia pokazuje, że to właśnie prawdziwe doświadczenie cudów prowadzi do uznania Jezusa za Boga, który działa w naszej codzienności.

Żyjemy w czasach, w których większość szafarzy sakramentów nie widziało na własne oczy uzdrowienia. A gdy o takim czymś słyszy, to ostatnią myślą jest, że Jezus mógł naprawdę to uczynić. Jak to możliwe - ktoś zapyta. Możliwe, bo charyzmaty nie są podpisane "made by God". Zawsze można powiedzieć "to przypadek", "to tylko emocje", "to manipulacja". Dzieła Jezusa były i nadal są tak komentowane. Jest dla mnie zrozumiałe, że ateiści i racjonaliści muszą w taki sposób wyjaśniać sobie skutki działań charyzmatyków. Gdyby przyjęli cud "made by God", musieliby uwierzyć w Boga. Ale skąd taki brak wiary u wierzących?

Myślę, że trzeba zapytać, co dla Kościoła jest niebezpieczne. Stagnacja czy życie? Przewidywalność czy zaskoczenie? Charyzmaty wpisuje się w zaskoczenie, w życie. Jeśli zatem ktoś uzna, że żywotność Kościoła jest niebezpieczna, bo Kościół ma być niezmienny i stateczny, to taka osoba przyjmie też, że charyzmaty są niebezpieczne, nawet bardzo niebezpieczne, bo nadają Kościołowi kierunki, których nie możemy przewidzieć.

Ja natomiast należę do tej części duchowieństwa, która uważa, że w Kościele niebezpieczne są stagnacja i przewidywalność. Mój punkt widzenia sprawia, że jestem otwarty na charyzmaty i - co więcej - uważam raczej za niebezpieczne nauczanie, które jest na nie zamknięte.

Remigiusz Recław SJ - wieloletni dyrektor Ośrodka Odnowy w Duchu Świętym w Łodzi, asystent kościelny dwumiesięcznika "Szum z nieba"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy charyzmatycy są niebezpieczni?
Komentarze (24)
Henryk Metz
5 lipca 2016, 10:40
Uważam, że kluczowe jest rozeznawanie. Nie, nie takie: modlę się, otwieram Pismo Święte i "otrzymuję Słowo", które jest odpowiedzią. Nie neiguję tego, lecz rozeznawanie to proces ciągły. Jezus nie protestował, gdy Judasz uzdrawiał, ponieważ proces zmiany, jaki dokonywał się w Judaszu nie był zakończony. Jezus go nie "skazał" z góry na zatracenie. Brak owoców po modlitwie o uzdrowienie nie oznacza, że była to zła modlitwa, lub proszący o nią nie przyjął jej we właściwy sposób. Cień Apostoła Piotra uzdrawiał każdego: wierzącego i niewierzącego, modlącego się i tego, kto przyszedł z ciekawości, niedowierzając. Jezus uzdrowił 10 trendowatych, ale tylko jeden został (z wiarą). Nie przeciwstawiałbym charyzmatów sakramentom - powinny się uzupełniać. Szczęść Boże.
Michael Tav
4 lipca 2016, 14:48
Żyjemy w czasach, w których większość szafarzy sakramentów nie widziało na własne oczy uzdrowienia. A gdy o takim czymś słyszy, to ostatnią myślą jest, że Jezus mógł naprawdę to uczynić. - i to dla Kościoła jest niebezpieczne; śp. o. Rufus Pereira powiedział w Gdańsku, że "księża w Polsce robią wszystko, z wyjątkiem tego, co robił Jezus - uzdrawiania chorych i wypędzania demonów".
1 lipca 2016, 08:18
"W charyzmatach jest inna logika - patrzymy na owoce. Jeśli ktoś wyjdzie po modlitwie o uwolnienie i zacznie robić coś, od czego miał być wolny, powiemy, że modlitwa była nieskuteczna, ewentualnie że uwolnienie nie było całkowite." To jest super - jak magia nie zadziała, to znaczy, iż zaklecie nie było skuteczne. Tyle że powrót do grzechu (tyle że przecież teraz to słowo jest zakazane) nie wynika za skuteczności jakiejś modlitwy, lecz z prostego braku wiary.
30 czerwca 2016, 12:31
"Pozwalanie Chrystusowi na uzdrowienia i uwolnienia nie pasuje im do prawdziwego czczenia Jezusa. Tymczasem Ewangelia pokazuje, że to właśnie prawdziwe doświadczenie cudów prowadzi do uznania Jezusa za Boga, który działa w naszej codzienności." Ok, skoro mowa o cudach, to ile mieliście udokumnetnowanych, potwierdzonych medycznie trwałych cudownych uzdrowień z chorób beznadziejnych. 
Andrzej Ak
30 czerwca 2016, 19:30
Choroba immunoagresywna III stadium rozwoju (IV śmierć). Oporna na wszelkie metody leczenia, a także szereg różnych produktów medycznych oraz terapii. Pełne uzdrowienie i regeneracja uszkkodzonych tkanek, bez trwałego kalectwa! Ani ja ani wielu lekarzy nie znają takiego drugiego przypadku wyzdrowienia. Kiedyś pisałem o tym bardzo szczegółowo.
1 lipca 2016, 08:10
Możesz uszczegółowić, bo nei mogę w wyszukiwarkach nawet takiej choroby (Choroba immunoagresywn) znaleźć. A co uzdrowień, pisanie "Pozwalanie Chrystusowi na uzdrowienia i [...] nie pasuje im do prawdziwego czczenia Jezusa." wobec świadect uzdrowień np. w Częstochowie, czy pilegrzymek do "miejsc cudownych" jest conajmniej niepoważne.  Próba zawłaszczania cudów dokonywanych dziś przez Jezusa przez jedną z grup katolików na 100% nie ma nic wspólnego z katolicyzmem. Szczególnie, gdy czesto trudno jest nawet mówić o cudach w takich grupach - jak sie czyta świadectwa wielu takich "cudów" to widac wielkie pragnienie przeżycia czegość neizwykłego i tzw. efekt placebo. Cuda dzieją sie naprawdę, codziennie i to nie dlatego, iz ktoś nałożył ręce, czy odmówił modlitwa wstawienniczą. Codzinnie wielu wraca do zdrowia, choć z punktu widzenia medycy nie powinni.  Są tacy, co żyją cudownie ocaleni i nawet nie słyszeli o grupach odnowy.
D
demokracja.net
29 czerwca 2016, 21:10
Myślę , że Odnowa w Duchu Świętym, Neokatechumenat …  ( Bractwo Św. Piusa X ufam że także)   - to pewne Dobre Boże Drogi , różne dla różnych ludzi.  Brak jakiegokolwiek konstruktywnego działania, hejterstwo ,  frustracje chyba także są  jakimiś drogami, którzy młodzi ludzie z różnych przyczyn podążają, męcząc swoje dobre dusze 
QQ
q q
29 czerwca 2016, 01:34
Instruktarz charyzmatyka ks. Remigiusza Recława zachęcający do przyjmowania Komunii Świętej na rękę: [url]https://www.youtube.com/watch?v=AkxsKesRr3Y[/url]
QQ
q q
29 czerwca 2016, 01:33
Nie ma jak przywalić komuś od hejtera, poprawić lefebryzmem i z buta potraktować insynuacją. Po tym można poznać prawdziwego charyzmatyka obdarzonego darem Ducha Świętego. 
RR
Remigiusz Recław SJ
28 czerwca 2016, 23:39
Widzę już lefebrystów w  komentarzach :) WoW. To zorganizowana grupa. Jest ich bardzo mało, ale w internecie potrafią się organizować i tworzą nawet kilkuset osobowy tłum hejterów.  Przypomnę tylko, że nie warto ich czytać, ani z nimi dyskutować. Gdy zaczniesz to robić, przekonasz się, że tylko marnujesz czas.
29 czerwca 2016, 00:19
Byłem przekonany,że moderniści to urodzone ponuraki, ale jak widać nie obce jest im poczucie humoru. "Zorganizowana grupa hejterów pod wezwaniem abp Levebre,ścigająca po internecie Ręcława" Niezłe jaja...
29 czerwca 2016, 00:30
Najśmieszniejsze jest jednak to,iż owi lefebryści, których takim"uczuciem" darzysz już wkrótce uzyskają status kanoniczny. I kto to uczyni? Nie kto inny tylko twój kolega po habicie. Trzeba będzie zagryź ząbki,czyż nie? 
28 czerwca 2016, 22:29
Można by powiedzieć:zostawcie Ręcława Ręcławowi i jego grupie tanecznej (migawki z "występów" można obejrzeć w sieci). Ja jednak uważam,iż trzeba przed nim przestrzegać. Wyznaje on bowiem heretycką by nie powiedzieć prowadzącą do ateizmu koncepcję absolutu jako ciągłej zmienności. Koresponduje to zresztą z jezuickim kultem Boga -Życia. Życie to jest rozumiane jako wolność, wolność od. Nie jest to wolność w rozumieniu chrześcijańskim lecz llecz czysto naturalistycznym, niekiedy zaś ocierajacym się o filozofie wschodu.  
GW
Grzegorz Wagner
28 czerwca 2016, 20:26
Kaleam.Skoro Cię nie interesuje jak ten człowiek ma na imię,to jak się do niego zwracasz,kiedy z nim rozmawiasz?A jak się z kimś pierwszy raz rozmawia to chyba się przedstawia.
28 czerwca 2016, 21:37
No to niech ci będzie, spotykam jakiegoś jegomościa i pytam: - Jak masz na imię? - Ryszard. - Wszystkie Ryśki to fajne chłopy- odpowiadam.
D
demokracja.net
28 czerwca 2016, 19:26
Charyzmatycy są bardzo niebezpieczni  (dla letniego, zdystansowanego katolicyzmu ;-) Myślę, że każdy kto Boga traktuje poważnie , począwszy od Bractwa Św. Piusa X, a kończąc na Niedzielnych Katolikach , jest na Dobrej Drodze, która mniej lub bardziej pociąga pozostałych ludzi z otoczenia.
QQ
q q
28 czerwca 2016, 15:36
"Argumentacja przeciwników jest taka, że zły duch też potrafi czynić cuda. Owszem - wiemy z Ewangelii, że apostoł Judasz też uzdrawiał i uwalniał. Jezus widział jego czyny i ich nie podważał, ale cieszył się razem z wszystkimi apostołami". No i wiemy jak Judasz skończył. Czyli co; nie ważne czy demon, czy Bóg - sama skuteczność jako doraźne i ostateczne kryterium uznania, weryfikacji i radości ? Cóż to za skrajna ignorancja wieloletniego dyrektora Ośrodka Odnowy w Duchu Świętym "Logika charyzmatyczna jest dużo trudniejsza do przyjęcia, bo w niej nie Kościół wybiera szafarza charyzmatu. Nie zatwierdza go biskup czy proboszcz. Charyzmatycy podlegają ocenie widzialnej - coś się stało lub nie". "Autentyczne charyzmaty wezwane są „do misyjnego otwarcia, do koniecznego posłuszeństwa pasterzom i do trwania w Kościele” (10). Wskazując na potrzebę uznania przez władze Kościoła darów charyzmatycznych (17), Kongregacja podaje też kryteria rozeznawania ich autentyczności. Są to: prowadzenie do świętości, zaangażowanie w misyjne głoszenie Ewangelii, wyznawanie wiary katolickiej,  świadectwo komunii z całym Kościołem czy uznanie dla innych charyzmatów w Kościele. Do kryteriów tych należą też pokorna akceptacja czasu próby w rozpoznawaniu charyzmatu, obecność darów duchowych takich jak miłość, radość, pokój i człowieczeństwo, gorliwe włączenie w życie Kościoła i wymiar społeczny ewangelizacji (18)". Kongregacja przestrzega przed przeciwstawianiem Kościoła instytucjonalnego Kościołowi charyzmatycznemu, Kościoła „miłości” Kościołowi „instytucji” (7). Przypomina, że „również główne instytucje w Kościele są charyzmatyczne, a z kolei charyzmaty muszą w taki czy inny sposób być zinstytucjonalizowane, by zapewnić ich spójność i ciągłość” (10).  Kongregacja Nauki Wiary: dary hierarchiczne i charyzmatyczne [url]http://pl.radiovaticana.va/news/2016/06/14/kongregacja_nauki_wiary_dary_hierarchiczne_i_charyzmatyczne/1237185[/url]
28 czerwca 2016, 18:36
Znasz Autora oraz dzieła wspomnianego Ośrodka, że wydajesz taki sąd? Ja znam o. Remigiusza Recława SJ osobiście od paru lat oraz działalność Ośrodka Odnowy w Duchu Św. w Łodzi na Sienkiewicza 60. Obserwuję wyjątkową działalność ludzi tam zaangażowanych bardzo uważnie. Co do Autora - zapewniam Ciebie, że ten jezuita jest bardzo przesiąknięty duchowością ignacjańską. Ośrodek, któremu sprawnie wiele lat przewodzi, wydaje takie owoce dlatego, że uwalnianiu charyzmatów towarzyszy bardzo mądre "gaszenie", trzymanie w ryzach nie niszczących Ducha Św., w ramach niezłego rozeznania ignacjańskiego, wieloletnich formacji, posłuszeństwa Kościołowi, w zgodzie z nauczaniem KKK osób nie tylko duchownych, ale i świeckich tam zaangażowanych.
QQ
q q
28 czerwca 2016, 20:03
Dziękuję za informację. Szkoda, że z tekstu to nie wynika, a zdecydowanie powinno... Szczególnie teraz przy tak obfitym nagromadzeniu nawiedzonych "charyzmatami" różnych "duchów" przypadających na każdy metr kwadratowy. I jak widać ks. Remigiusz Recław powinien się zająć tym, co - jak piszesz - tak dobrze mu wychodzi, a nie pisaniem.
28 czerwca 2016, 21:21
A dlaczego przy tym wszystkim co ten kapłan robi, nie miałby również pisać na określony temat wycinku działalności Kościoła, pojąć nie mogę...
QQ
q q
29 czerwca 2016, 01:16
Nic na to nie poradzę. Ale nie warto się tym chwalić...
28 czerwca 2016, 11:21
Można porównać Ducha Św. do ognia. Tak, jak nie możemy wyobrazić sobie naszego życia na ziemi bez ognia (lub jego substytutu – prądu), tak nie można wyobrazić sobie życia Kościoła bez ognia Ducha Św. Najwięcej tego ognia było wtedy, kiedy Kościół z garstki ludzi przeżywał najdynamiczniejszy rozwój, na samym początku. Potem mamy rzymski sojusz tronu z ołtarzem itd. Na koniec czasów historia Kościoła zatacza koło, gdzie znów uaktywnia się mocniej ogień Ducha Św., który jest niezbędny, żeby stawiać czoła coraz większym wymaganiom zwariowanego świata, jego atrakcyjności, hałasu, niezliczonego multum rosnącej liczby czynników odciągających ludzi od wiary, Boga. Z ogniem jest tak, że jest potrzebny, pożyteczny, ale może również dać skutki niepożądane, jeśli nieumiejętnie się z nim obchodzi. Podobnie jest z żywym ogniem Ducha Św. Jeśli jakaś wspólnota zafascynowana pierwszymi oznakami charyzmatów, ulegnie ułudzie prawdziwości ich wszystkich, zamyka się na głos nauczania Kościoła, okazuje się nieposłuszna Kościołowi, to jest dalej zwodzona przez złe duchy, pozorujące działania faktycznego światła Bożego, do sekciarstwa i finalnie schizmy. Czy każdy powinien być charyzmatykiem? A czy każdy powinien palić w piecu, pracować w elektrowni? Kościół potrzebuje wielu różnych członków Kościoła i oczywiście nie każdy ma się zajmować tym samym. Ale wszyscy powinni nawzajem się szanować i współdziałać w jedności w rozwijaniu Królestwa Chrystusa.
A
Andrzej
28 czerwca 2016, 11:12
Tak, warto nazywać bo tak rozkazał Bóg i Adam nazywał... Dziś pomimo, że tak ładnie umiemy nazywać to nie umiemy się porozumieć i zrozumieć. Tak więc są dusze zalęknione, potrzebujące stałości Kościoła i tego samego wymagają od sternika w osobie Papieża oraz od wszystkich innych. Gorzej jak Papierz zaczyna coś zmieniać - wtedy się gubią... Otóż wiedzcie to wszyscy, że dusza musi wzrastać a w życiu duchowym stagnacja oznacza śmierć duszy. Strzeżcie się wszelkiej zazdorości o charyzmaty, raczej cieszcie się widząc osobę posługującą darami Ducha Św. i módlcie się za nią bo wielka to odpowiedzialność i tylko dojrzałe dusze potrafią dobrze to robić czyli wydawać owoc.
28 czerwca 2016, 09:43
A ja mam takie pytanie: czy wszystko trzeba nazywać? Dla mnie, kiedy spotykam w życiu człowieka nie jest istotne to jak się nazywa, z jakiej jest wspólnoty, z jakiego miasta, itd. kompletnie mnie to nie interesuje. Stoi przede mną człowiek, który sam w sobie przez to kim jest stojąc przede mną jest swoją nazwą, określeniem, wizytówką. Jak mi zacznie o sobie opowiadać, wiesz bo ja to jestem charyzmatykiem, to sorry ale mnie to zniechęca, a co mnie to obchodzi ze ty jesteś charyzmatykiem, jak ci powiem że jestem mandarynem i bliską powinowatą królowej Madagaskaru to mi uwierzysz? Jak ci powiem, że rozumiem mowę ptaków to mi uwierzysz?