Czy można modlić się na smartfonie?

(fot. shutterstock.com)

"To desakralizuje modlitwę" - powiedział o modlitwie za pomocą smartfona kard. Sarah. Czy modlitwa na telefonie lub tablecie jest ważna? Czy Kościół powinien zakazać korzystania z technologii w trakcie liturgii?

Podczas kolokwium zorganizowanego w 10. rocznicę powstania dokumentu Summorum Pontificum, kard. Robert Sarah, prefekt Kongregacji Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów (potocznie: watykański minister ds. liturgii) wygłosił przemówienie na temat ciszy oraz prymatu Boga w świętej liturgii.

DEON.PL POLECA

Co tak naprawdę powiedział kard. Sarah?

Choć uwagę mediów przykuła jego opinia na temat używania smartfonów i tabletów w czasie Mszy św., liturgii godzin oraz codziennej modlitwy, to większa część przemówienia dotyczyła tego, że musimy poświęcić więcej uwagi na "kultywowanie ciszy w naszych sercach" i na to, by ustawiać Boga w centrum Mszy świętej oraz codziennej modlitwy.

To właśnie w tym kontekście należy odczytywać uwagi kardynała na temat wykorzystania tabletów i telefonów w czasie modlitwy. "Być może jest to bardzo praktyczne i wygodne, by modlić się brewiarzem na smartfonie lub tablecie, czy innym urządzeniu elektronicznym" - powiedział kardynał - "ale nie jest to godne: to desakralizuje modlitwę".

Technologia niszczy, nie tylko modlitwę

Ma rację kardynał Sarah łącząc brak ciszy w naszym życiu z wpływem technologii. Brak ciszy i skupienia zaś wpływa bardzo negatywnie na to, jak modlimy się i pracujemy, jak budujemy relacje, śpimy i po prostu funkcjonujemy. Fizyczna i duchowa natura człowieka jest tak zbudowana, że nadmiar informacji niszczy możliwość skupienia, wywołuje stres, przeszkadza w rzetelnym wykonywaniu obowiązków. Co więcej, nadmierne korzystanie z Facebooka czy innych mediów społecznościowych uzależnia nas od dopływu dopaminy - hormonu nagrody - na co wskazują liczne badania.

>> Nie bądź tabletowym rodzicem

Kiedy technologia zaczyna zatruwać...

Nie ma wątpliwości, że korzystając ze smartfonu wyrabiamy sobie wiele nawyków. Niektórzy badacze twierdzą, że mamy z nimi wręcz cielesną relację (taką jak z partnerami).

Podobnie z mediami społecznościowymi - przestajemy być ich użytkownikami, a stajemy się uzależnionymi od stałego dopływu dopaminy konsumentami. Technologia zaczyna zatruwać, gdy staje się pokarmem, a przestaje być narzędziem.

Wróćmy jednak do modlitwy. Nie ma wątpliwości, że niewolnicy technologii nie będą w stanie się skupić, szczególnie gdy będą odmawiać brewiarz... na smartfonie. Ich mózg będzie cały czas myślał o powiadomieniu o wiadomości od znajomego (na którą przecież od razu trzeba odpowiedzieć) lub o kolejnym lajku na Instagramie. Nie poruszy go żadne Słowo ani uczucie, które otrzyma w czasie modlitwy, bo jest nieustannie rozproszony.

Pokazuje to jedna z moich ulubionych historii rodem z egipskiej pustyni: abba Teofil (wówczas arcybiskup Aleksandrii) przyszedł kiedyś do pustelni w Sketis; zeszli się bracia i poprosili abbę Pambo: "Powiedz słowo arcybiskupowi, żeby się zbudował". Starzec odrzekł: "Jeżeli nie zbuduje się moim milczeniem, to nie zbuduje się i słowem".

Innymi słowy, jeśli jesteśmy rozproszeni, nie jesteśmy w stanie się skupić - będąc w niewoli nieustannego myślenia o kolejnym zastrzyku dopaminy - to nie dotrze do nas żadne słowo, ani żadna cisza.

…a kiedy przynosi nam zbawienie

W tym sensie słowa kard. Saraha są kontrowersyjne - jeśli nie zbuduje nas modlitwa na smartfonie, to nie zbuduje nas też ta, którą odmówimy za pomocą drukowanej książki.

Technologia nie będzie nam przeszkadzać w kontakcie z Bogiem, o ile tylko będziemy korzystać z nich jak z użytecznych narzędzi, a nie jak przedmiotów nieustannej, niezdrowej konsumpcji.

Boga mamy szukać nieustannie, choć jesteśmy zanurzeni w naszych ciałach i w świecie. Jezus stał się ciałem w najbardziej przyziemnym z sensów, w jakich możemy rozumieć to słowo. Dlatego szukając ciszy, skupienia, dobrej atmosfery do modlitwy, nie możemy uciekać od ciała, ale kształtować je dla naszych celów.

Choć zgadzam się, że optymalnymi warunkami do modlitwy jest pusty, cichy pokój lub świątynia, świeca, Pismo Święte w pięknym wydaniu, to przecież - jak pisze Małgorzata Wałejko - nasza modlitwa jest o wiele częściej "nieuczesana", uboga. Niewiele osób stać na to, by modlić się w tak ekskluzywnych warunkach wykonując obowiązki dnia codziennego. Dostęp do narzędzi, jakim są "katolickie" aplikacje w tym przypadku jedynie pomaga.

Sednem modlitwy jest to, co mamy w sercu, a nie to, czy odpowiednio przygotowaliśmy warunki zewnętrzne. Brewiarz na smartfonie może być sto razy lepiej przeżyty niż ten odmówiony na książce w skórzanym wydaniu.

To samo dotyczy zresztą treści naszej modlitwy. Bardzo prosta modlitwa celnika czy Dobrego Łotra przyniosła im zbawienie. "Jakżeż często proste i monotonne seplenienie dzieci sprawia, że rodzice ulegają ich prośbom" - napisał św. Jan Klimak.

Smartfony, jeśli tylko pozwalają, by nasza modlitwa była prostsza, przynoszą nam zbawienie. Dlatego nie skupiajmy się zbytnio na formie, ale na sercu.

Karol Wilczyński - redaktor DEON.pl. Wraz z żoną prowadzi bloga islamistablog.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy można modlić się na smartfonie?
Komentarze (6)
KG
Krzysztof Galeja
19 września 2017, 19:15
Na Deonie ten temat był już poruszany: https://www.deon.pl/religia/wiara-i-spoleczenstwo/art,1156,modlitwa-na-smartfonie-tak-czy-nie.html
DN
Danuta Nowak
19 września 2017, 13:52
"Smartfony, jeśli pozwalają, by nasza modlitwa była prostsza przynoszą nam zbawienie"  Smartfony przynoszą nam zbawienie??? To już naprawdę naciaganie teologii do nowoczesności. Zawsze myślałam, że to Pan Jezus przyniósł Zbawienie. Modlitwa serca nie wymaga żadnego narzędzia, ona może być w każdych warunkach, ale jeśli ktoś ma już wprawę i umie się wyciszyć w tłumie osób, w zgiełku. Ale jednak, tak wprawni w modlitwie wschodni mnisi, ojcowie kościoła szli na pustynię, do samotni, a  i Jezus oddalał się na modlitwę w miejsce ustronne...nawet nie zawsze modlił się ze swoimi przyjaciółmi Apostołami. Oddalał się. O ile smartfon jest do zaakceptowania, do użytku indywidualnego, w domu, w pociągu, w tramwaju, to w mojej ocenie trudny do zaakceptowania na liturgii w kościele. Nawet dlatego, że starszej osobie, siedzącej obok, może to przeszkadzać, a dla budowania jedności warto nie wywracać liturgii do góry nogami.
19 września 2017, 13:00
Zacznijmy od prostego rozdzielenia smartfona od aplikacji społecznościowych, lików etc. ​O tym, czy rozproszą nas na modlitwie niedokończone sprawy, choćby polajkownaia nie ma nic wspólnego z urządzeniem jakim jest smartfon. Bo równie dobrze może nas rozpraszać myśl o spotkaniu ze znajomymi, o nieodrobionej pracy domowej, o kolejnych zadanich w pracy, o praniu, gotowaniu, zakupach.... ​Smartfon, jako narzędzie jest neutralny. I spokojnie można go używać do chocby prywatnych modlitw zamiast książeczki do nabożeńśtwa. ​Natomiast w mojej ocenie jeszcze nie nadaje się do modlitw wspólnotowych czy też Mszy św. Bo wymaga jeszcze o wiele wiecej skupienia na obsłudze, niż tradycyjna księga. ​I na koniec rozumiem opory wielu, każdy ma granice swojej percepcji i rozumienia nowoczesnych narzędzi. Ale oczywistym jest że wraz z wejsciem w dorosłość i decyzyjność młodego pokolenia dla którego smartfon jest tak natywnym narzedziem, jak dla starszych ksiązki temat sam sie rozwiąże. ​Choć pewnie nie do końca, bo z akilka lat będą tocyzły sie debaty nad choćby tzw. rozszerzoną rzeczywistością w Liturgii, a smartfon będzie tak przestarzały jak obecnie tradycyjny PC czy telefon komórkowy z roku 2000.  
19 września 2017, 12:45
"Dlatego nie skupiajmy się zbytnio na formie, ale na sercu" Nie jesteśmy aniołami ani nawet ludźmi dla których życia duchowe wygrywa w konfrontacji za reklamowym pędem. Forma jest więc niezbędna jednakże ma to być forma aprobowana przez Kościół, nie tylko więc wyciszająca w drodze duszy do Boga ale też teologicznie bezbłędna. Klasycznym i najbardziej wzniosłym przykładem takiej formy modlitewnej jest msza św.trydencka gdzie forma przygotowuje i uzdatnia ciało a wraz z nim duszę na spotkanie z Bogiem. Przykładem przeciwnym jest NOM ,którego głównym celem jest spotkanie z człowiekiem, pełno więc w nim rozproszeń, zaś teologiczna poprawność pozostawia niekiedy wiele do życzenia.   
19 września 2017, 14:16
Jesteś fantastyczny, nieważne, czy na temat, czy nie, ty i tak się wypowiesz tak, żeby pojechać hejtem po Kościele.  A może by tak komentarz na temat - co powiesz na tridentinę odprawianą z tableta zamiast drukowanego mszału? Albo brewiarz sprzed reformy Piusa X (bo nie wiem jak daleko posuwasz się z nieakceptowaniem ostatnich papieży) ze smartfona? 
S
stos
19 września 2017, 21:50
Czcigodny Plignusie: 1) jeśli chodzi o to czy na temat czy nie racz zapoznać się z następującym fragmentem artykułu choć zdaję sobie sprawę,iż temat elektronicznych gadżetów może Ci być bliższy niż np ars celebrandi: "Choć uwagę mediów przykuła jego opinia na temat używania smartfonów i tabletów w czasie Mszy św., liturgii godzin oraz codziennej modlitwy, to większa część przemówienia dotyczyła tego, że musimy poświęcić więcej uwagi na "kultywowanie ciszy w naszych sercach" i na to, by ustawiać Boga w centrum Mszy świętej oraz codziennej modlitwy." 2) Niedawno o tym wspominałem, lecz jeśli nie doczytałeś bądź ci o tym nie doniesiono to spieszę Cię poinformować ,iż w dziedzinie hejtu antykościelnego przodują ci,którzy na wszelkie sposoby próbują dostosować Kościół do świata podczas gdy powinno być akurat odwrotnie.Wiem jednak,iż zadanie to może przekraczać Twoje możliwości, dlatego też nie czyń sobie z tego powodu wyrzutów. 3) Tablet na mszy św. , smartfon dla brewiarza? Odczytuję Twoje głębokie przywiązanie do formy NOM-owskiej, więc nawiązanie do tridentiny czy starego brewiarza traktuję jako swego rodzaju prowokację.Przywołany do tablicy powiem tak:na NOM-ie jak najbardziej tak, do tego proponuję wygodne leżanki,orzeźwiające napoje i stosowny podkład muzyczny (ja bym wybrał jakieś kawałki z przełomu lat 60-tych i 70-tych, wszak Jezus podobno był hipissem)