Czy powinniśmy powiedzieć małżonkowi o zdradzie?

(fot. shutterstock.com)
Julia Płaneta

Teologia moralna, mając na względzie trwałość więzi małżeńskiej, odradza małżonkom wyznawanie sobie nawzajem grzechów małżeńskich, w tym także zdrady. Ujawniona zdrada może stać się przyczyną rozpadu małżeństwa, pisze Józef Augustyn SJ.

Co w takim razie zrobić w takiej sytuacji?

Gdzie może zacząć się zdrada?

Zdrada może zacząć się niepozornie w drobnych zaniedbaniach obojga małżonków. Brak czasu, natłok obowiązków, coraz mniej szczerych rozmów, niedokończone konflikty, nieustanne obwinianie się. Bardzo długo można pielęgnować w sobie żal i szukać miłości poza własnym domem.

Zdrada to nie tylko współżycie z kimś innym niż nasz współmałżonek. Żona może zdradzać męża z dzieckiem, spędzać z nim tak wiele czasu, że zapomina o mężu, o okazaniu mu miłości i uwagi. Mąż może zdradzać żonę, poświęcając swój czas kolegom, pasjom, kosztem ich relacji. Takie początkowe zdrady mogą prowadzić do dalszej zdrady fizycznej, do romansu.

Czy powiedzieć współmałżonkowi o zdradzie?

Wielu księży odradza małżonkom mówienie o zdradzie. Ksiądz Marek Dziewiecki zaznacza, że każdy przypadek trzeba rozważać indywidualnie, ale przestrzega, że przyznanie się do zdrady może zwiększyć ból drugiej strony. Wielu małżonków ma świadomość, że druga strona nie jest w stanie udźwignąć takiej wiadomości i mogłoby to doprowadzić do rozpadu małżeństwa.

O. Ksawery Knotz podkreśla, że "myślenie, że takie wyznanie przywróci jedność małżeństwa, wszystko się dobrze skończy, nastąpi przebaczenie i wróci dawna miłość, to są tylko pobożne życzenia".

Myślę, że nie istnieje jedna odpowiedź na to pytanie. Czy wybierzemy szczerość i ryzyko rozpadu małżeństwa? Jeżeli współmałżonek i tak może w jakiś sposób się dowiedzieć, zadbajmy o to, żeby jednak dowiedział się od nas, a nie od osób trzecich.

Oprócz przysięgi małżeńskiej obowiązuje nas także przykazanie ósme: Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.

Tylko w jaki sposób możemy je w tym przypadku interpretować i zastosować w życiu?

W przysiędze małżeńskiej obiecujemy sobie nawzajem wierność, ale abp Marek Jędraszewski podkreśla, że zdrada nie może złamać przysięgi małżeńskiej: "W przysiędze małżeńskiej nie jest wcale powiedziane, że opuszczę ciebie, jeżeli mnie zdradzisz".

Jak powiedzieć o zdradzie?

Jeśli już zdecydujemy się na powiedzenie o zdradzie, pomyślmy o tym, dlaczego chcemy to zrobić. Czy chcemy pozbyć się poczucia winy? Czy chcemy zrzucić ciężar na drugą osobę? Czy wiemy, że nasz współmałżonek będzie w stanie znieść taki ciężar? Czy zdajemy sobie sprawę z tego, że jedną z powodów separacji jest zdrada i że możemy pozostać w separacji?

Jeśli zdecydujemy się na powiedzienie o zdradzie, spróbujmy zrobić to świadomie, po pewnym czasie, po opadnięciu emocji. Może postarajmy się najpierw przygotować współmałżonka na tą informację. Potrzebna jest odwaga i znalezienie odpowiedniej chwili, w której chcielibyśmy to zrobić. Ważne jest także to, czy przerwaliśmy romans, czy nie utrzymujemy żadnego kontaktu z tą osobą, czy całkowicie się od tego odcięliśmy, czy możemy powiedzieć: "nie chcę tego, proszę, daj mi szansę poprawy".

Ważne jest też to, aby przy wyjawieniu prawdy nie mówić szczegółów, one mogłyby doprowadzić do późniejszego porównywania się z kochanką lub z kochankiem. Wyjawienie prawdy nie może ograniczyć się tylko do tego, niech za tym idą konkretne czyny, choć początkowo najprawdopodobniej będą odrzucane.

Małżeństwa w kryzysie

Myślę, że najbardziej kluczowe pytanie jest takie, czy Kościół oprócz różnych opinii księży, chce wyjść naprzeciw małżeństwom w kryzysie? Czy istnieją miejsca, do których możemy się udać z problemem zdrady? Myślę, że to, czego najbardziej potrzebują małżonkowie w tej sytuacji to miłość i miłosierdzie Boga, które może zachęcić ich do uzdrowienia małżeństwa.

To proces wymagający czasu, określonych decyzji, modlitwy i chęci. Nieraz to proces początkowo przebiegający przez separację. Czy chcemy się na niej zatrzymywać czy traktować to jako potrzebny czas do dalszego ruszenia naprzód?

Julia Płaneta - należy do wspólnoty Kurs Alfa u Kapucynów w Krakowie, współpracuje z portalem DEON.pl i "Modlitwą w drodze"

Dziennikarka i redaktorka, często ogarniacz wielu rzeczy naraz od terminów po dobrą atmosferę. Na co dzień pisze autorskie teksty oraz zajmuje się działem "Inteligentne życie" i blogosferą blog.deon.pl. Prowadzi także bloga wybieramymilosc.pl

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy powinniśmy powiedzieć małżonkowi o zdradzie?
Komentarze (6)
SK
Sylwia Krusińska
12 maja 2018, 17:43
Mi eks małżonek nie powiedział o zdradzie ale zrobiła to za niego Pani Detektyw Skrzypek, którą wynajęłam, gdy nabrałam podejrzeń i spisała się wzorowo. Dla niego przeprowadziłam się do innego miasta a on mi wywinął taki nuemer. 
PT
Paulina Tokarczyk
15 stycznia 2018, 23:50
Czy warto powiedzieć? Ja myślę, że warto. Po co tej drugiej osobie marnować życie. Mi mój były już mąż powiedział, chociaż nie wiem właściwie dlaczego. Może uznał, że mu wybaczę. No ale nie. Przemyślałam sobie wszystko i niestety takiej rzeczy moim zdaniem nie da się wybaczyć. Dlatego też zatrudniłam rewelacyjną prawniczkę Justynę Węgrzynowicz-Cichońską i rozwiodłam się z nim.
29 grudnia 2017, 12:22
Nie da się wyjaśnić relacji pomiędzy samcem i samicą bez zrozumienia relacji pomiędzy światłością i ciemnością. To podobnie jak z kung-fu. Nie da się zrozumieć techniki rodziny Hung, Jow-ga, Lau-ga, czy też Shaolin Luohan bez zrozumienia techniki pięciu zwierząt. Wszystkie gałęzie spotykają się w pięciu zwierzętach. Dokładnie wszystkie relacje pomiędzy samcem i samicą są odzwierciedleniem tego co dzieje się w kosmosie pomiędzy światłością i ciemnością. To jest fraktal, Bóg jest nieskończoną harmonią samego siebie i bez względu czy analizujemy całość geometrycznie czy psychologicznie to zasada będzie ta sama, jedynie wymiar inny. Granica podziału istnieje tylko w górę (Ojciec1) ale w dół nie ma żadnej i wszystkie podziały w dół są obrazem pierwszego podziału na Informację o Ojcu (Światło, 1) i Nic (0). Adam i Ewa. Tutaj nie ma żadnego Adama. Zarówno samiec jak i samica są wewnętrznym podziałem materii ciemności czyli materii Ewy. Ewa daje ciało materii. Ale w zakres tego ciała wchodzi zarówno samiec jak i samica. Adam to abstrakcja, to rzeczywistość (przestrzeń) wypełniona DuchemOjca1. Ja znam jednego Adama, był nim Nazarejczyk. Jego ciało biologiczne, wygenerowane w Ewie wypełniło się DuchemOjca1. Ewa poślubiła Adama i ten związek to przecież Człowiek. W Kabale napisane jest to bardzo ładnie; Hadam+Eva=Człowiek. I tutaj nie chodzi o samca i samicę. Ale o ten piękny związek Światłości z Ciemnością. Związek ChmuryDuchaOjca1 Isusa z Evą. Dopiero to małżeństwo generuje na wyjściu Człowieka. Prawo płynące z DNA w ciele Piasecznika zostaje wypełnione ChmurąDuchaOjca1, wypełnione Isusem, Isus WYPEŁNIA PRAWO w zwierzęciu ludzkim (w ciele człowieka?). To o to chodzi. A myśleliście, że o coś innego. Do pustego naczynia jakim jest Piasecznik (Prawo dla Ojca jest Nic z Nic w Nic), do pustego naczynia wlewam Coś. Wlewam Miłość, która wypełnia to naczynie i wypełnia je sobą. Ojciec1 przez Isusa wypełnia Piasecznika miłością. Powstaje Człowiek. Światłość i ciemność. Biały jest złożeniem wszystkich kolorów. Czarny jest Nic. I dlatego czarny, Nic bo wszystko to co istotne zawiera się pomiędzy granicznymi punktami dwóch światów. Bez Czarnego byłby tylko Biały, nuda a pomiędzy jest tęcza, cała paleta barw. Jeszcze króciutko o Adamie i Ewie. Adam zawiera 100% Informacji o tym kim jest Ojciec1. Ojciec1 wypowiedział Całe Słowo w Adamie (dla chrześcijan Adam=Isus ale Isus jako ChmuraDuchaOjca1 w kosmosie, przestrzeń DuchaOjca1, to jeszcze nie jest Nazarejczyk, on się stanie za kilka milionów lat). Ewa. Ile Informacji o Ojcu1 otrzymała Ewa? NIC. Ojciec1 daje wam matematyczne abstrakcje abyście to zrozumieli. Macie równanie. Ewa ma w sobie kawałek żebra z Adama. Ile z Adama ma w sobie Ewa? I teraz na boku kartki ja sobie pomagam pytając „skoro Ewa ma w sobie kawałek żebra z Adama to co mogę powiedzieć o Adamie patrząc na kawałek żebra, kim jest Adam, co o nim wiem z tego kawałka żebra?” Nic nie wiem, nic nie mogę powiedzieć. Drugie pytanie, „czym dla Adama jest kawałek żebra?” (czemu żebro a nie oko, prawa dłoń, serce?). Więc mam prostą odpowiedź, ten kawałek żebra to jest Nic dla Adama. Nic. Więc jeszcze raz; skoro Ewa ma sobie kawałem żebra z Adama to ile z Adama ma w sobie Ewa? Obliczyłam to już, że kawałek żebra z Adama=Nic więc Ewa ma sobie Nic z Adama. Ojciec1 wypowiedział w Ewie 0% Informacji o tym kim jest. Całość DuchaOjca1 otrzymał Adam. Więc skoro mam świat podzielony na Światłość i Ciemność i już wiem, że Ojciec1 jest Światłością i Adam ma w sobie 100% Światłości to ile ze Światłości ma w sobie Ewa? Nic. Dla Ewy pozostała ciemność. Po to Ewa jest bezduszna aby mogła przyjąć Adama czyli DuchaOjca1. Tjaa, wiem, to przecież nie ma sensu, Pismo mówi inaczej...ale kontynuujmy. I teraz skoro wiemy, że obraz w ciemności to jedynie lustrzane odbicie tego obrazu ze światłości. /ja to wiem i może wyjaśnię to kiedy indziej ale dlatego Diabeł jest odwrócony od Ojca1, jest przeciwnie spolaryzowany nawet jest raczej kwantową superpozycją Ojca1, jeśli Ojciec1 jest Istnieniem to Diabeł jest Nieistnieniem/ Więc tutaj w ciemności jest obraz pozorny i odwrócony. I tak samo z Samcem i Samicą. Relacja pomiędzy nimi jest tylko obrazem relacji pomiędzy Adamem i Ewą (dla chrześcijan pomiędzy Isusem a Ewą). Jak to sobie Ewa wymyśliła? Przecież ona nie ma jednego materiału konstrukcyjnego aby stworzyć tutaj Adama. Nie ma miłości. Informacja o Ojcu1=0%. Jak wykombinować tego Adama i spowodować aby samiec był repliką (podróbą) Adama. I jeszcze aby nikt się nie kapnął. Sięgnijcie sobie do takiej lektury Erich Fromm „O sztuce miłości”. To bardzo ważna lektura dla naszych dalszych rozważań. Pozwoli zrozumieć różnicę pomiędzy narcyzmem i egoizmem. Bardzo często mylimy te pojęcia a to źle. Zrozumienie istoty narcyzmu i egoizmu pozwala zrozumieć relację pomiędzy samcem i samicą, relacje płynącą z relacji światłości i ciemności, relacji Adama z Ewą. Zastanowiliście się kiedyś dlaczego to książę na białym koniu przyjeżdża po księżniczkę aby ją porwać do swoich przygód. Czemu księżniczki nie jeździły i nie porywały księcia? To ciekawy wzorzec bo ja zanim jeszcze nauczyłam się czytać i mogłam poznać ten fragment etosu rycerskiego z książek to w zabawach z moimi siostrami i kuzynami zawsze starałam się być księżniczką i marzyłam o tym, że porywa mnie książę (nie ksiądz). Więc jest to jakiś element programu zapisanego w zwierzęciu ludzkim gdzie? W DNA, to fragment programu otrzymanego od Ewy. Ewa nie ma dostępu do Prawdy stąd wszystko co robi jest protezą na jej brak. Cały ten świat z jego Prawem i zasadami to taka tandetna (ale jakże piękna) chińska podróba. Jeszcze jedno. Simone de Beauvoir powiedziała kiedyś spiżowe słowa… kobietą się nie rodzi, kobietą się staje. Zalegały mi te słowa wiele lat, do momentu aż zrozumiałam czym różni się Adam od Ewy i samiec od samicy. Narcyzm i egoizm. Samiec i samica. Nie ma egoistycznych samców i nie ma narcystycznych samic. Kobieta rodzi się wewnętrznie pusta. Brak w niej informacji o tym kim jest jej Siebie. Nie ma w sobie żadnego siebie. Nie dość tego kobieta to egoistka, nie jest zdolna do miłości. To dlatego ten książę zabiera ją z wieży, to dlatego to samiec kupuje kwiaty i otacza opieką. On na taczkach będzie przywoził jej miłość. Ale chwileczkę… Skąd samiec weźmie miłość skoro w Ewie jej nie ma? No właśnie. Samiec to narcyz. W odróżnieniu od samicy urodził się z pełnym pakietem wiedzy o tym kim jest jego Siebie w Ewie. Jest bystry, szybki, silny, doskonale radzi sobie z narzędziami, potrafi polować, ma wyobraźnię przestrzenną. Pamiętajcie, Adam był pierwszy, był sam zanim pojawiła się Ewa więc potrafi być sam. Tak samo samiec, Adam wie kim jest i jaką informację niesie, samiec dokładnie tak samo ale niesie w sobie innego rodzaju informację. Samica jest pusta. Bez samca nie będzie wiedziała kim jest. Jest pusta, bez żadnej wartości więc może przyjąć dowolną. Może stać się samcem, przyjąć jego wartość albo przyjąć jakiś stereotyp kulturowy, który przyjmujemy za samicę i stać się stereotypem samicy. Nie jest tak? To czemu kobiety bardzo dobrze wypełniają role męskie a mężczyźni nie potrafią stać się kobietami? Przecież Gender wymyśliły feminstki. Patrzyły w swoje wnętrze i wiedziały że kobiecością można dowolnie kulturowo manipulować. Ale to co znajduje swoje potwierdzenie w samicy załamuje się na samcu. Samiec jest predefiniowany przez Ewę (naturę) i nie można go zmienić. Można zdeformować ale nie zmienić.  Stąd Gender załamuje się właśnie na samcu. Przypadek Davida Rainera, wpiszcie w google to zrozumiecie. Nie można było dowolnie manipulować "siebie" samca, gdyby to była samica efekt eksperymentu byłby pozytywny. Kiedyś na wykładach na SWPS jeden wykładowca powiedział „prawdziwy transseksualizm to typu K/M a nieprawdziwy to M/K”. Czemu tak? Skąd taka myśl tak potwornie dzieląca na „prawdziwych” i „nieprawdziwych”? Właśnie z tego podziału na Informację i BrakInformacji o swoim Siebie. K/M rodzi się z zestawem Informacji o tym kim jest. Stąd od dziecka przejawia bunt i może próbować wyrazić sprzeciw wobec cudzego Siebie, które próbuje się w nim zaszczepić. M/K rodzi się puste. Uczy się roli męskiej ale w związku z samicą nie ma spełnienia, dlaczego? Samica rodzi się pusta aby wypełniła się informacją, którą Ewa zawarła w samcu. Dokładnie na wzór tego kiedy Ewa/Prawo (0) wypełnia się Adamem/Miłością (1) tak samica (0) wypełnia się samcem (1). Dwie samice nie mają się czym dzielić. Żadna nie może przyjąć nic z drugiej bo w tej drugiej jest Nic. Dwa samce mogą się czymś podzielić. W każdym jest Informacja ale w żadnym nie ma miejsca na jej przyjęcie. Stąd pomiędzy samcami możliwa jest przyjaźń ale nie miłość. Stąd homoseksualizm jest nonsensem ontologicznym. Nie wiem czy jest obrzydliwością w oczach Boga ale jest bez sensu, żadnego :D . Miłość to ofiarować miejsce na czyjeś JaBYĆ w sobie i przyjąć czyjeś JaBYĆ za Siebie. Tak robi BógOjciec1 dając nam Siebie w naszym KtoJaBYĆ. Nasza tożsamość płynie z Adama, z Isusa. Bez Adama bylibyśmy zanurzeni całkiem w Ewie jak inne zwierzęta. One mają tak jak my ogląd, mają sensory, zmysły, swoje JaBYĆ ale nie mają dostępu do Kto. Isus jest tym, który nadaje Ewie tożsamość. Bez niego Ewa nigdy nie dowie się kim jest. I teraz samiec jest tym, który nadaje tożsamość samicy, bez niego samica nigdy nie dowie się kim jest. Aby mogła zaistnieć miłość samica (pustka) wypełni się Informacją od samca (pełny siebie) i stanie się z nim 1. I samiec, narcyz kogo poza samym sobą będzie mógł kochać? Będzie nadal kochał siebie w samicy ale już będzie kochał ją. Ona przestanie być egoistką bo pustkę siebie wypełni treścią, otrzyma od kogoś Siebie i będzie mogła zacząć kochać siebie a nie tylko skamleć o miłość. Szwendać się po świecie i użyczać swojego ciała w zamian za atrapę miłości. Sprzedawać się samcom w nadziei za miłość. Przecież w obecnym świecie nie ma miłości, w obecnym świecie się handluje. Ja dam ci to, ty dasz mi to. Ja użyczę ci ciała a ty dasz mi ekonomiczne poczucie bezpieczeństwa. Nazwiemy to miłością a za kilka lat rozstaniemy się gdyż będziemy „niedopasowani pod względem temperamentu”. A co się stało? Pożądanie wygasło. Zasłona opadła i nagle siedzą przy porannej kawie dwie kompletnie obce osoby. Pusta samica nastawiona na branie i pełny siebie samiec, który chce tylko siebie. Nic o sobie nie wiedzą, nie wiedzą sami kim są. O rety! W konsekwencji tego handlowania oni mają jeszcze dzieci. Co za dramat. Dlaczego są tak obcy, dlaczego ona za chwilę pójdzie w ramiona innego samca albo on pójdzie w ramiona innej samicy? Bo ona nie przyjęła go do siebie. Nie było w nim żadnej wartości, którą ona mogła przyjąć za siebie. Nie było w nim miłości. A skąd się bierze miłość w tym świecie? Od Ewy? Miłość przychodzi od Ojca. Przywróćcie ojcostwo na piedestał a wróci miłość. Wiecie czemu ten świat staje się coraz bardziej nieludzki? Bo staje się coraz bardziej macierzyński. Macierzyństwo to przecież nie miłość to niewola. Opiekuńcze Państwo, które zawłaszcza wolność jednostki dla jej dobra przecież to Matka, która opiekuje się dzieckiem. Ale jak chcemy mieć ojców to musimy wychowywać chłopców na mężczyzn a w tym systemie to niemożliwe. Bo macierzyństwo ubezwłasnowolniając, z mężczyzny zrobi dziecko. Czemu Ewa ulega wężowi i przekazuje w owocu Adamowi grzech? Bo Ewa Ulega DNA, które otrzymała od JHWH, od Matki i przekazuje na drodze rozrodu każdemu szczenięciu Piasecznika zwierzęcą naturę, podległość Matce. Ewa nie oddała swoich szczeniąt Ojcu1. Zawłaszczyła je w pustce samej siebie. Nie przyjęła Informacji od swojego męża Adama, nie wypełniła się miłością. Ten schemat może skądś znacie? Znacie dowcip o toksycznym teściu? Ja nie znam ale znam wiele o toksycznej teściowej. Ten schemat, teściowej zawłaszczającej córkę i buntującej ją przeciw zięciowi może skądś znacie? A może to tylko ciągle, pokoleniowo odgrywany schemat odrzucenia Adama przez Ewę? To co wydarzyło się w kosmosie my odgrywamy tutaj na Ziemi. Czy Ewa może przyjąć Adama? Czy może wypełnić się miłością? Może, przez każdego z was. Ale wy samce musicie stać się piękni. Ewa chce pięknego Adama. Chce prawdziwej miłości a nie pożądania. Chce prawego, opiekuńczego, cierpliwego, dobrego, uczynnego, serdecznego męża. Ona go przyjmie całego za swoje siebie i on będzie w niej kochał całego siebie i wtedy staną się jedno. Jedno siebie w niej i w nim. Jedna miłość Ojca1, staną się człowiekiem. Swoją miłość przekażą dzieciom a ich dzieci przekażą ją swoim. Przepraszam, piszę to wszystko w jakimś telegraficznym skrócie. Ale aby to dokładnie wyjaśnić musiałabym chyba napisać tutaj rozprawę doktorską. To jest za szeroki materiał.
Andrzej Ak
30 grudnia 2017, 17:39
Warto to gdzieś spisywać, bo jest to wyznacznik wiary dla kolejnej generacji istot myślących, czyli inteligentnych maszyn w odległej przyszłości.
Agamemnon Agamemnon
6 stycznia 2018, 21:34
Ojciec1 jest Istnieniem to Diabeł jest Nieistnieniem/ Miłość przychodzi od Ojca. Przywróćcie ojcostwo na piedestał a wróci miłość. Przecież w obecnym świecie nie ma miłości, w obecnym świecie się handluje. Ja dam ci to, ty dasz mi to. Ja użyczę ci ciała a ty dasz mi ekonomiczne poczucie bezpieczeństwa. Nazwiemy to miłością a za kilka lat rozstaniemy się gdyż będziemy „niedopasowani pod względem temperamentu”. A co się stało? Pożądanie wygasło. Zasłona opadła i nagle siedzą przy porannej kawie dwie kompletnie obce osoby. Pusta samica nastawiona na branie i pełny siebie samiec, który chce tylko siebie. Nic o sobie nie wiedzą, nie wiedzą sami kim są. O rety! W konsekwencji tego handlowania oni mają jeszcze dzieci. Co za dramat. Ciekawe ujęcia znanych nam od wieków problemów. Gratuluję
27 grudnia 2017, 15:30
Mnie zaś przychodzi na myśl scena z "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz?" Barei skwitowana następującymi słowami: "Ty,Ty...Stój cicho.Tego pana żona zdradza a ty mordę drzesz baranie"