Czy w Kościele jest miejsce na opozycję?

ks. Artur Stopka

Opozycja w Kościele? Czy to w porządku? Czy to w ogóle uprawnione zjawisko? Przecież Jezusowi ogromnie zależy na jedności Kościoła. W czasie Ostatniej Wieczerzy żarliwie prosił: "aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał".

Metropolita Wiednia, kard. Christoph Schönborn, udzielił wywiadu austriackiej gazecie "Standard". Stwierdził w nim m. in., że papież Franciszek, chociaż ma "wielką akceptację w środowiskach, które nie mają zbyt wiele do czynienia z Kościołem, to równocześnie spotyka się z mocną, znaczącą wewnątrzkościelną opozycją, która aktywnie i donośnie angażuje się w jego krytykę". Wspomniał też o swojej niedawnej rozmowie z Papieżem i przywołał jego słowa: "Musimy z życzliwością spróbować pozyskać wewnątrzkościelną opozycję" (Wir müssen versuchen, die innerkirchlichen Opponenten liebevoll zu gewinnen). Opozycja w Kościele? Czy to w porządku? Czy to w ogóle uprawnione zjawisko? Przecież Jezusowi ogromnie zależy na jedności Kościoła. W czasie Ostatniej Wieczerzy żarliwie prosił: "aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał" (J 17,21).

Wypowiedź kard. Schönborna nie jest odkrywcza. Należałoby napisać, że nie tyle "stwierdził", co "przyznał", iż Franciszek ma wewnątrz Kościoła krytyków i przeciwników. Jeden z krajowych publicystów wspomniał nawet o "ruchu oporu". Również w Polsce istnieje grupa katolików, którzy nie kryją swego sceptycyzmu wobec poczynań aktualnego Następcy św. Piotra. Wystarczy zajrzeć do gazet albo do Internetu. Niektórzy interpretują ten fakt jako wyraźny znak coraz mocniejszych i głębszych podziałów w Kościele.

Czy to sytuacja normalna? Zwłaszcza dla polskich katolików, pamiętających czasy Jana Pawła II i dawniejsze, może wyglądać niepokojąco. Z różnych względów różnice zdań wewnątrz Kościoła nie były nie tylko eksponowane, ale często nawet ujawniane. Ale i dla wielu młodszych to, co się dzieje obecnie, jest budzącym obawy o jedność zaskoczeniem. Stąd nabierające sensu i wagi pytanie: czy w Kościele jest miejsce na opozycję?

Najkrótsza odpowiedź na tak sformułowane pytanie może brzmieć: I tak i nie. Zależy od tego, co się pod terminem "opozycja" rozumie. Jeśli pojmuje się go w taki sposób, jak to ma miejsce we współczesnej polityce, to odpowiedź powinna być negatywna. W takim rozumieniu celem opozycji jest nie tylko przedstawienie innego punktu widzenia, ale zdecydowana, często bezwzględna walka o przeforsowanie go, postawienie na swoim, wykazanie swojej wyłącznej racji, a przede wszystkim o przejęcie władzy. Z drugiej strony, takie widzenie tematu zakłada walkę z opozycją, podejmowanie działań zmierzających do tego, aby nie wzrosła w siłę, nie zdobyła poparcia, została zmarginalizowana. Jestem przekonany, że na tak rozumianą opozycję w Kościele nie ma miejsca.

Nie znaczy to jednak, że w Kościele nie może być różnicy zdań, dyskusji, debaty, i to również w bardzo ważnych, fundamentalnych sprawach. Zarówno rada parafialna, różne gremia diecezjalne, jak i synody, sobory, to miejsca, w których odmienne stanowiska i poglądy muszą być ujawniane, konfrontowane, powinno dochodzić do sporów. Ich celem jednak nie może być narzucenie innym swojego zdania i doprowadzenie do tego, by wszyscy przyznali rację jednej stronie. Istotą musi być dążenie do prawdy, do odkrycia i zrozumienia woli Bożej w każdej konkretnej sprawie i sytuacji. Opozycja, odmienne zdanie, przeciwstawianie się, czasami także bardzo ostry sprzeciw, to niezbędne elementy tego procesu. Obserwując pontyfikat papieża Franciszka mam wrażenie, że on nie tylko to rozumie i akceptuje, ale wręcz bardzo mu na tym zależy. Nie prowadzi walki z inaczej postrzegającymi rozmaite kwestie, zachęca do prezentacji różnych punktów widzenia, nie zwalcza opozycji, lecz próbuje ją "pozyskać".

Różnice zdań w Kościele nie są niczym nowym. Zawsze znajdowali się tacy, którzy stawali w opozycji do innych. Czytamy o nich w Nowym Testamencie. Wielokrotnie pojawiają się w dziejach Kościoła. Jasno wyrażane odmienne poglądy prowadziły do niezwykle istotnych decyzji, rozstrzygnięć, działań. Kształtowały kościelne nauczanie i praktykę duszpasterską. Pozwalały uniknąć błędów lub te, do których doszło, naprawiać. Tak rozumiana opozycja i krytyka w Kościele jest potrzebna. Więcej. Jest konieczna. Jej istotą nie jest mnożenie i utwierdzanie podziałów, lecz rzeczywista troska o jedność uczniów Jezusa Chrystusa.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy w Kościele jest miejsce na opozycję?
Komentarze (12)
WDR .
24 lipca 2016, 17:25
A tymczasem w Catholic Herald <a href="http://www.catholicherald.co.uk/issues/july-22nd-2016/liberal-catholicisms-unexpected-crisis/">catholicherald.co.uk/liberal-catholicisms-unexpected-crisis/</a> "critics aren’t the conservatives whose complaints have become a familiar feature of the pontificate, but liberal Catholics whose initial enthusiasm is now curdling into concern, even alarm. Three years after his election, The Tablet has decided that Pope Francis’s reform programme is “rapidly becoming overdue”. Robert Mickens, the veteran Vatican correspondent, writes in the National Catholic Reporter that “many reform-minded Catholics have again become quite worried about the future direction of their Church”." Ups...
Agamemnon Agamemnon
24 lipca 2016, 23:17
Cytowany  powyżej tekst niczego praktycznie nie zawiera. Lud Boży nie może godzić się na ewidentne dewiacje jakie mają miejsce w Kościele katolickim. Chrystus nie po to oddał swoje życie na krzyżu, by jego apostołowie w wiekach nam współczesnych dodawali jakąś starą bo znaną od III wieku naukę Manesa, sprzeczną z prawem naturalnym.
Agamemnon Agamemnon
26 lipca 2016, 14:06
Widzę, że znalazło się 6. obrońców Manesa. Manes jak Lenin wiecznie żywy.
23 lipca 2016, 19:21
"...że papież Franciszek, chociaż ma "wielką akceptację w środowiskach, które nie mają zbyt wiele do czynienia z Kościołem, ". No własnie , czyz to nie znamienne że wrogowie Chrystusa akceptuja Bergolio?:)...Swój swego rozpozna...
Agamemnon Agamemnon
23 lipca 2016, 18:40
Problem jedności w Kościele katolickim 22 lipca 2016 wybrałem się wraz z żoną po południu na spacer wśród spacerującej młodzieży z całego świata (spotkanie w ramach ŚDM), zatrzymujemy się przy ul. Grodzkiej w Krakowie w pobliżu  postawionej sceny, na której młodzież w postaci pantomimy przedstawiała  swoje popisy. W pewnym momencie wychodzi prawa ręka jakiegoś ks. Piotra (jak się później okazało), i zaczyna mówić wobec publiczności o swoich problemach z wytryskiem nasienia,  ktoś go masturbował, czy on kogoś masturbował czy sam się masturbował,  coś opowiadał w tym stylu. Zwróciłem się do żony z zażenowaniem: „ Widzisz co oni tu wyprawiają, jaką dają opinię o powadze i godności  Kościoła katolickiego  w Polsce wobec całego  młodego świata, który do Polski przyjechał na światowy dzień młodzieży katolickiej".
Agamemnon Agamemnon
23 lipca 2016, 18:39
  cz. II Czy prymas Polski musi pozwalać,  by przy każdej okazji wielkiego zgromadzenia, jacyś  psychiczni księża popisywali się swoją „wytryskową” obsesją? Gdzie poddział się takt, gdzie się podziała kultura osobista księży? Na dobre kilka minut zepsuli nam dobry nastrój, nie dlatego, że problem manicheizmu w Kościele katolickim istnieje, ale dlatego, że współcześni hierarchowie okraszają wystąpieniami przedstawicieli zmanicheizowanego kleru funkcjonującego w ramach  dewiacji ideologii dostojnego Manesa zakorzenionego w Kościele katolickim.  Tu potrzeba wielkiej modlitwy o uwolnienie Kościoła katolickiego od manicheistycznej herezji. Przypomnę, że problemy psychoseksualnego rozwoju młodego organizmu człowieka dawno zostały już opisane i rozwiązane w literaturze naukowej.  Nie ma powodów do  ciągłego obsesyjnego niepokoju związanego z psychofizjonomią  okresu dojrzewania, czy funkcją gruczołów rozrodczych w organizmie człowieka czyli o ciągłym wspominaniu o wytryskach nasienia i to właśnie podczas wielkich zgromadzeń religijnych  organizowanych przez  Kościół katolicki. Czyż w takich okolicznościach  w Kościele musi istnieć  powszechna zgoda na obsesję  „wytrysku spermy” głoszoną przez niektórych księży, na manię graniczącą z ich chorobą psychiczną? Dlaczego prymas Polski tych swoich ludzi nie kieruje do psychiatryków? Tacy ludzie przynoszą wstyd Polsce oraz Kościołowi katolickiemu funkcjonującemu na obszarze Rzeczpospolitej wobec całego świata. I na to nie może być zgody.
23 lipca 2016, 19:19
Analizując te dwa wpisy sądze że wizyta u psychologa przydałaby sie, ale Tobie:)
Agamemnon Agamemnon
23 lipca 2016, 22:35
Szanowny Panie. Czy sądzi Pan, że to wszystko  wymyśliłem? Jeśli tak Pan sądzi, to nie orientuje się Pan co się wokół Pana dzieje. Jeśli jednak  wie Pan co się dzieje, to jest Pan jednym z nich.
KB
Kasia Brzez
25 lipca 2016, 14:57
Zgadzam się z tą opinią. W polskim Kościele katolickim jest obsesja na punkcie seksu, seksualności itp. Czasopismo takie, jak "Miłujcie się" to już chyba kwintesencja tematu. Młodzi ludzie walczą tam tylko z "grzechem masturbacji" albo nieczystością przedmałżeńską...Takie pisma, opinie, takie pseudoświadectwa nie są obojętne dla ewangelizacji (już nie mówię o wizerunku). Sprawiamy wrażenie bardzo zubożałych duchowo i płytkich. a młodzi ludzie odchodzą zamiast przychodzić. Bo oni chcą słuchać o Panu Jezusie i dobrej nowinie, o tym jak Bóg zmienia serce człowieka i przez to jego życie.
Agamemnon Agamemnon
25 lipca 2016, 15:42
"Istotnie periodyk "Miłujcie się" jest polską wersją manicheizmu zakorzenionego w Kościele katolickim. Próbowałem z naczelnym redaktorem ks. dr. Piotrowskim  prowadzić jakąś swego czasu polemikę,  ale zacietrzewienie na jakie tam napotkałem uniemożliwiło jakikolwiek naukowy dialog. Mało tego  wyczytałem tam zapowiedź eksportu tego piśmidła na obszar Rosji. Ten człowiek chyba nie prędko wyjdzie z czyśćca za to czego dokonał w obrębie czystej nauki Chrystusa. Źródłem polskiej odmiany manicheizmu są seminaria duchowne w Polsce. Uczestniczyłem kiedyś w konferencji jakiegoś księdza. Okazało się, że jest on wykładowcą w seminarium duchownym, jakiego już nie pamiętam, ale zapisałem sobie  jego nazwisko. Zapamiętałem  zdanie jakie wypowiedział podczas tej konferencji czy wykładu, cytuję: „Stosunki seksualne potrzebne są li tylko tam gdy potrzebne są dzieci”.
23 lipca 2016, 10:32
"Musimy z życzliwością spróbować pozyskać wewnątrzkościelną opozycję"  Musimy... Ks.Stopka dał nam właśnie do zrozumienia,iż Franciszek jedzie po jednej linii z kard.Schonbornem.I o tym właśnie jest ten artykuł. Jak płynie z tego wniosek? Ano niestety taki,iż na tę chwilę opozycją w Kościele jest papież Franciszek.Pamiętać bowiem trzeba,iż następca św.Piotra nie jest władcą absolutnym kreującym rzeczywistość jak mu się podoba, lecz pokornym sługą Chrystusa Pana mającym zaszczyt reprezentować Wieczny Rzym.O tym Franciszek niestety zapomniał, czego potwierdzeniem jest ideowe kumplostwo z mącicielem Schonbornem. 
T
tomek59
23 lipca 2016, 10:30
W walce o prawdę nie może być opozycji, która podejmuje dyskusję z papieżem, żeby w końcu osiągnąć konsensus i spotkać się w połowie drogi. Zło jest złem, i nie może być zgody na "mniejsze zło" proponowane w adhortacji Amoris Letitia. Franciszek wie o tym dobrze, dlatego zwalcza bezwzględnie opozycję. Przykładem jest pozbycie się kard. Leo Burke, który odważył się bronić na synodzie rodziny. Z drugiej strony promuje takich ludzi jak kard. Reinhard Marx, który jest gorącym orędownikiem komunii dla cudzołożników. Czasami konieczna jest bezwzględna walka o prawdę.