Czy wolno się modlić?

(fot. ranpie / flickr.com / CC BY)

Prawda, jakie płytko prowokujące pytanie na katolickim, było nie było, portalu!? Przypomina pewien żart o jezuitach.

Wielu petentom odmówiono pozwolenia na palenie tytoniu podczas modlitwy, dodając do tego jeszcze ostrą reprymendę, gdy tymczasem pewien jezuita takowe uzyskał i, jak przystało na dobrego jezuitę, obnosił się z tym przed wszystkimi. Uzyskał pozwolenie, bo nie pytał, czy wolno palić podczas modlitwy, ale czy wolno wznosić pobożne myśli i uczucia do Pana Boga podczas palenia tytoniu.

DEON.PL POLECA

Zdarzyło się podczas mojego duszpasterskiego pobytu w Japonii, że pewnego dnia, gdzieś koło Nowego Roku, gdy odwiedza się szintoistyczne chramy, prosząc o błogosławieństwo na rok, który się właśnie zaczyna, nagle rozgorzała gorąca dyskusja, w którą ja też byłem zaangażowany. Dotyczyła ona tego, czy wolno modlić się katolikowi w szintoistycznym chramie - zwłaszcza katolikowi, który jest księdzem. Znalazł się bowiem takowy, który na moment przestał robić zdjęcia i, ubrany po cywilnemu, stanął w gronie modlących się ludzi. Rzucił pieniążek tak, jak robili to inni i przez moment stał wyprostowany, by po chwili skłonić głowę i wycofać się do swoich znajomych. Ktoś z jego bliskiego otoczenia zrobił króciutki film tego modlitewnego epizodu, o czym on nawet nie wiedział i umieścił to na YouTube - jako jedną z migawek zwiedzania Tokio. No i zrobiło się gorąco na łączach.

Jedni księdza chwali, inni uznali całe wydarzenie za żart, a jeszcze inni poczuli się tym zgorszeni. Pojawiła się krytyka za relatywizm religijny, dawanie złego przykładu miejscowym katolikom, których drogo kosztuje wierność Kościołowi. Ktoś nawet widział w tym geście czyn podobny do gestu pewnego dominikanina, który "odważył się kochać". Pojawiły się także głosy, że takie postępowanie to najlepszy sposób na zdemontowanie religii chrześcijańskiej - na wzór słynnej pierestrojki Gorbaczowa. Zapomniałbym jeszcze o "lekkomyślności naiwnego księżulka", "ślepym pędzie do kompromisów za wszelką cenę" i o "ideologii, które nie jest ewangeliczna".

Księdzu wyrzucano także to, że przecież ludzie modlili się tam do zmarłego cesarza, którego prywatne życie nie było zbyt budujące, a zatem może ktoś wyciągnąć z tego wniosek, że ksiądz zdradził nie tylko religię chrześcijańską, ale i wiarę w jedynego Boga oraz stał się politeistą.

Na domiar złego ten właśnie konkretny chram, który nosi nazwę Meiji Jingu, w czasach poprzedzających II wojnę światową i w czasie jej trwania był główną ostoją duchową japońskiego militaryzmu i nacjonalizmu, a więc ksiądz ustawił się politycznie i historycznie po niewłaściwej stronie.

By oddać sprawiedliwość, muszę zaznaczyć, że były też opinie przeciwne, a także to, co ciekawe, że było ich zdecydowanie więcej. Odwoływano się w nich do przykładu Jana Pawła II i jego modlitwy w meczecie Omajadow, podczas wizyty składanej w Syrii oraz jego modlitwy w Jerozolimie przed ścianą płaczu.

Stremowany ksiądz przepraszał za zgorszenie i cierpienia moralne - jeśli takowe komukolwiek przysporzył - mówił, że był tam incognito i nie wiedział, że ktoś będzie go filmował, odwołał się też do logiki "wznoszenia pobożnych myśli i uczuć do Pana Boga podczas palenia tytoniu". Słowem, robił, co mógł, by nie doszło do bitwy.

Użył argumentacji wysoce uduchowionej, mówiąc, że jego ideałem jest nieustająca modlitwa zawsze i wszędzie, we wszystkich okolicznościach życia. Wrażliwym na argumentację mniej uduchowioną tłumaczył, że rzucił do skarbony tylko jeden, nieliczący się w handlu miedziak. Rzucił do otwartej skrzynki, tak jak inni, z pewnego dystansu, by uzyskać stosowny efekt akustyczny. Dodał także, że u nas ludzie wstydziliby się usłyszeć ten dźwięk, bojąc się panicznie proboszcza, którego ucho na tego typu brzdęki bardzo jest wyczulone, ale tu, w Japonii, dźwięk taki jest pożądanych, gdyż zastępuje dzwonek.

Nie wiadomo, jak gest ten i zdarzenie zostało przyjęte po "drugiej stronie", ale po tej, po której się znajdujemy, wywołało ożywioną dyskusję, w której ja też brałem i ciągle biorę udział. Wolno czy nie wolno modlić się katolikowi, który zwiedza szyntoistyczny chram?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Czy wolno się modlić?
Komentarze (18)
A
aik
25 listopada 2013, 11:59
I pewnie tez bym sie nie rozjerzała, czy ktos mnie filmuje(...)jaka z tego wyniknie afera i co z tego zrobią porządni katolicy. No właśnie - prawdziwym problemem jest, że postawę owego księdza, nie demonstracyjną, w gruncie rzeczy godną i pełną szacunku do bliźnich wokół, ale i skromną, UPUBLICZNIONO - wbrew jego woli. Czy nie zachodzi tu grzech owego filmującego, który dał FAŁSZYWE świadectwo o owym księdzu ?
ZI
z igły widły
25 listopada 2013, 00:03
Może ksiądz modlił się ZA duszę zmarłego cesarza. Ja bym tak postapiła. I pewnie tez bym sie nie rozjerzała, czy ktos mnie filmuje. A najbardziej prawdopodobne, że ksiądz po prostu nie znał wszystkich zaszłości historyczno - religijnych danej sytuacji i miejsca, a modlił się do Jedynego Boga, którego wyznaje. Nie przyszło mu do głowy, jaka z tego wyniknie afera i co z tego zrobią porządni katolicy.
M
Marcus
24 listopada 2013, 22:01
A jeżeli ktoś kupi koszulkę z napisem "Jesus is dead" i wejdzie do kościoła na mszę i oznajmi wszystkim, że kupił ją ze względu na fajny fason, a nie na napis i wogóle jest pobożnym katolikiem..... I jeszcze powie, że chce zobaczyć jak wygląda miłosierdzie wśród wierzących, czy go wyproszą z kościoła, czy nie. Przecież Jezus też przebywał z grzesznikami...... i takie tam inne wywody.......
WM
wyzwolić modlitwę !
22 listopada 2013, 23:43
W całej rozciągłości popieram autora. Ja też ostatnio modliłem się przy pentagramie, bo mam zwyczaj modlić się zawsze i wszędzie. I pierwszy dostałem tak wyraźną i konkretną odpowiedź...
M
Marianna
22 listopada 2013, 22:30
Zwłaszcza w kontekście kilkusetletnich prześladowań katolików w Japonii, zachowanie tego księdza było co najmniej nie na miejscu. W XVII ludzie ginęli, żeby nie musieć oddać pokłonu cesarzowi czy jakiemus innemu bożkowi.
L
leszek
22 listopada 2013, 21:56
Chyba św Paweł już na to pytanie odpowiedział. Wszystko wolno, ale nie wszystko przynosi korzyść. i nie wszystko buduje.
T
tak
22 listopada 2013, 21:45
Szarotka, szarotko słonko musisz innym dowalać. Uśmiechnij , powiedz coś miłego bliźniemu, pomyśl przyjemnie o ludzich
S
szarotka
22 listopada 2013, 20:49
Jazmig, znawca grzechów wszystkich innych ludzi. Kamieniarz z zawodu. "Kto jest bez grzechu, niechaj pierwszy rzuci kamień"
MR
Maciej Roszkowski
22 listopada 2013, 20:30
Jeśli ksiądz ten modlił się do bóstw w chramie japońskim, no to słabo. Jeśli modlił się do Boga to obrażał uczucia  Japończyków. Pewnie "chciał dobrze", ale zabrakło chrześcijańskiej cnoty roztropności.
A
ala
22 listopada 2013, 17:59
Nie ma analogii z modlitwą JPII w meczecie, a tym bardziej pod ścianą płaczu, bo muzułmanie i żydzi modlą się do tego samego Boga, co chrześcijanie. ... a skąd wiesz, do kogo modlił się w tej chwili ów ksiądz? Czyżbyś wierzył w istnienie innych bogów? Nie w modlitwy do nich, ale w istnienie. Jazmig, chyba powinieneś się wyspowiadać!
jazmig jazmig
22 listopada 2013, 17:17
2 «Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. 3 Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie ma analogii z modlitwą JPII w meczecie, a tym bardziej pod ścianą płaczu, bo muzułmanie i żydzi modlą się do tego samego Boga, co chrześcijanie. Ten ksiądz zgrzeszył ciężko i powinien się z tego grzechu wyspowiadać.
J
johnlocke
22 listopada 2013, 15:50
Czy wolno czy nie wolno? Każdy niech sobie odpowie w swoim sumieniu. Kim jesteśmy, żeby mówić komuś, co może a co nie może robić.
T
Teo
22 listopada 2013, 15:02
> Jak czytam Biblię i opisy całej obrzydliwości, dewiacji jakie występowały w ST to nie wiem, czy to "nigdy" jest takie oczywiste. ST znam nie najgorzej i nie przychodzi mi do głowy żaden fragment, który mówiłby wprost o tego rodzaju zagrożeniach i to w takiej skali. Jednak wszystkie rodzaje grzechu, jakie dzisiaj występują, występowały w pewnej formie i wcześniej. Ale pytanie jest interesujące. Przychodzi mi na myśl antykoncepcja i grzech Onana ukarany śmiercią (sic!). Jednak był to grzech indywidualny, nie zagrażający bytowi Izraela i śmierć była indywidualna, a nie w wymiarze narodowym. O gorszeniu dzieci w ST nie ma raczej mowy. Dopiero Jezus mówi, że lepiej być wrzuconym z kamieniem młyńskim do morza, niż gorszyć dzieci. Ale nie ma to wymiaru masowego - nie odnosi się do grup społecznych i narodów. Nie przypominam też sobie negacji płci, choć oczywiście w ST (np. KPP) jest mowa o karaniu za współżycie homoseksualne i że jest ono obrzydliwością w oczach Boga. Co do problemów i związanych z nimi ostrzeżeń Chrystusa i apostołów, to odnoszą się do całej historii. Ale jest też mowa o czasach ostatecznych i te odniesienia wydają mi się najbardziej pasujące. Wszystko oczywiście w kontekście perspektywy wieczności. Ta ostatnia nie przekreśla jednak tu i teraz, jak np. zarzucał to chrześcijanom Marks, ale ma intensyfikować nasze starania o budowę Królestwa Bożego. JPII zaproponowal tu konkretną formę w wymiarze społecznym, czyli cywilizację miłości.
Z
zz_top
22 listopada 2013, 14:38
...nigdy nie było ideologii równie sprzecznej z naturą człowieka i z bożym planem stworzenia (zob. KR, 1.27). Nigdy całe narody nie były zagrożone wymarciem, bez wojny i epidemii. Nigdy nie było seksualizacji najmłodszych dzieci, nigdy ... ... To tylko przypuszczenia. Jak czytam Biblię i opisy całej obrzydliwości, dewiacji jakie występowały w ST to nie wiem, czy to "nigdy" jest takie oczywiste. Nie jest też dla mnie oczywiste, że problemy, które wymieniłeś są tymi ważniejszymi od problemów na jakie wskazuje nam nauka Chrystusa i Apostołów.
T
Teo
22 listopada 2013, 13:34
> Skąd pewność, że to właśnie są najbardziej palące problemy? Czy nie jest to tylko nasza tęsknota za civitas christiana, którą na siłę chcielibyśmy wskrzesić? Skąd pewność, ano stąd, że nigdy nie było ideologii równie sprzecznej z naturą człowieka i z bożym planem stworzenia (zob. KR, 1.27). Nigdy całe narody nie były zagrożone wymarciem, bez wojny i epidemii. Nigdy nie było seksualizacji najmłodszych dzieci, nigdy ... Tęsknota za civitas christiana tak się różni od świadomości zagrożeń, jak wakacje na Bahamach od pobytu w obozie koncentracyjnym. Z drugiej strony nie jesteśmy wezwani do realizacji jakiejś utopii, ale do przemiany tu i teraz, budowy cywilizacji miłości, lub Królestwa Bożego.
Z
zz_top
22 listopada 2013, 12:59
Tak sobie też myślę, że mamy znacznie bardziej palące problemy i sprawy, jak choćby gender, laicyzacja, katastrofa demograficzna, profanacja symboli religijnych i miejsc kultu, rola a raczej jej brak katolików w polityce itp. Ale temat jest oczywiście bzpieczny. ... Skąd pewność, że to właśnie są najbardziej palące problemy? Czy nie jest to tylko nasza tęsknota za civitas christiana, którą na siłę chcielibyśmy wskrzesić?
T
Teo
22 listopada 2013, 12:56
Dowcip na początku jest celny, choć dobrze znany. Cały artykuł przypomina mi rozważania z czasów schyłku scholastyki, ile diabłów może siedzieć na końcu szpilki. A sprawa wydaje się równie istotna. Ale jesli są tu jakieś wątpliwości, to należałoby się odwolać do stosownych dokumentów KK, które mówią, jakie są zasady zachowywania w przypadku nabożeństw i miejsc kultu innych wyznań i chyba religii. Są to dokumenty zawierające sporo mądrości i życiowości w podejściu. Tak sobie też myślę, że mamy znacznie bardziej palące problemy i sprawy, jak choćby gender, laicyzacja, katastrofa demograficzna, profanacja symboli religijnych i miejsc kultu, rola a raczej jej brak katolików w polityce itp. Ale temat jest oczywiście bzpieczny.
W
Wojciech
22 listopada 2013, 12:55
Lubi się ojciec droczyć...Jezuci w USA już dawno nie takie przerobili dylematy - może zaskoczyłby ojciec czyms naprawdę prowokacyjnym ? Ostrzegam że Nergal juz zgrany do bólu, a teologia wyzwolenia "powinna być zaliczana do najważnejszych prądów w katolickiej teologii (abp.Muller )", układanie mandali rezerwują sobie benedyktyni , a piekło jest puste. To może kabała ? Chociaż nie - był juz Pico della Mirandola.