Dlaczego nie krzyczę: Jezus!!!

ks. Artur Stopka

Niektórzy tak mają. Nie lubią razem z innymi wykrzykiwać rytmicznie poszczególnych wyrazów, oddzielając sylabę od sylaby. Po prostu nie przepadają za skandowaniem i nawet tkwiąc w przesyconym potężnie wyrażanymi emocjami tłumie na ogół nie dołączają swego głosu do innych lub czynią to bardzo rzadko.

Skutki tej ułomności są zwykle niekorzystne dla tych, których dotknęła. Jeśli nie otwierają ust, gdy wszyscy wokół jednoczą się w zgodnym wołaniu, natychmiast podpadają. Narażają się na podejrzliwość i nieufność. Na oskarżenia o wywyższanie się i obdarzanie innych pogardą. Wiem, o czym mówię, bo tak właśnie mam. Jeśli już decyduję się zaangażować głosowo, muszę być do tego bardzo, ale to bardzo głęboko przekonany. Bez wyjątkowo mocnej motywacji po prostu nie krzyczę i już. Milczę we wszystkich znanych mi i nieznanych językach.

Tak się składa, że nigdy nie potrafiłem zrozumieć sensu wykrzykiwania przez zgromadzone rzesze wiernych imienia papieża. Tych, którzy na fali narastających uczuć wołali je, nie żałując płuc, pytałem nawet kilka razy, po co to robią, ale zamiast odpowiedzi otrzymywałem pełne zdziwienia (i czasami czegoś jeszcze niezbyt określonego) spojrzenia. Wolałem się więc nie przyznawać, że krzyki takie - zwłaszcza w niektórych sytuacjach - wydawały mi się co najmniej niestosowne i nie na miejscu.

Dlatego od razu wychwyciłem, że papież Franciszek nie jest zwolennikiem wykrzykiwania przez tysiące gardeł jego imienia. Ale za pierwszym razem jego dość żartobliwa uwaga przeszła bez echa. Okazało się jednak, że aktualny biskup Rzymu nie dał się zbyć i do tematu wrócił. Gdy na Placu św. Piotra w Wigilię Zesłania Ducha Świętego zebrało się z 200 tysięcy ludzi, z których co najmniej część skandowała jego imię, rzekł: "Muszę was trochę upomnieć. Krzyczeliście tu na placu wszyscy: "Franciszek, papież Franciszek". A gdzie jest Jezus? Dlaczego nie krzyczycie "Jezus"?".

DEON.PL POLECA

Zabrałem się za upowszechnianie tego "napomnienia" i ku memu zadziwieniu rychło odkryłem, że nie wszyscy podzielają mój (i papieski) punkt widzenia. Pojawiły się bardzo szybko wątpliwości zgłaszane przez ludzi wierzących, katolików jak najbardziej, mocno w sprawy i misję Kościoła zaangażowanych. Wątpliwości wyrażane (jestem o tym absolutnie przekonany) całkowicie w dobrej wierze. Zadawano pytania (bez jakichkolwiek podtekstów), czy słowa Franciszka są wyrazem jego pokory czy pychy. Ktoś zapytał w sieci: "Widząc Franciszka, mam krzyczeć: Jezus? Przecież to nie Jezus, tylko Franciszek. Trochę to heretyckie, chyba się nie przemogę".

Zacząłem też podpytywać innych. I tym sposób także szybciutko natrafiłem na osoby pobożne i dające świadectwo wiary, które zdziwione dociekały, dlaczego mają w ogóle wykrzykiwać imię Jezus. "Franciszek, to co innego" - usłyszałem - "Ale Jezus? Kto tak w ogóle robi?".

Męczy mnie więc od kilkudziesięciu godzin przypuszczenie, że jest w tym wszystkim schowany jakiś poważniejszy problem. Dumając nieporadnie nad tą kwestią, uzmysłowiłem sobie, że dotychczas nigdy w życiu nie zdarzyło mi się skandować wraz z innymi imienia mojego Pana i Boga. Nigdy nie znalazłem się w sytuacji, w której inni to robili.Aż zadrżałem, przypominając sobie papieskie pytanie i polecenie: "A gdzie jest Jezus? Od tej pory nie Franciszek, ale mamy krzyczeć Jezus!".

Nie mogę się pozbyć wrażenia, że mimowolną puentą do całej sprawy jest to, co kilka dni temu napisał na Facebooku Szymon Hołownia, przebywający aktualnie na antypodach. "Gdzie bym nie był na świecie - gdy pada pytanie: "Czym sie zajmujesz?" i odpowiadam, że piszę książki o Jezusie, zawsze następuje "oooooo...", później gniecenie serwety, kłopotliwa cisza, karkołomna zmiana tematu na pogodę. Gdy dodaję, że współprowadzę też polski "Got Talent", chmury odlatują, jest ekstaza, wybuchy radości, wspólne zdjęcia, "woooow"... Chrześcijaństwo - format światowy. "Got Talent" - też format światowy. Dlaczego dziś Ant i Deck są fajniejsi od Jezusa? A może - za Jego czasów też byli?" - napisał.

A może przesadzam, doszukując się koniecznie powodów, dlaczego jedne imiona wykrzykujemy chętnie, a innych nie?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Dlaczego nie krzyczę: Jezus!!!
Komentarze (22)
S
Sierp
24 maja 2013, 19:10
Przesadzasz. A doszukiwania się powodów nie zuważyłem. Ot gadanie aby gadać, żadnej analizy.
CM
codzienna modlitwa
24 maja 2013, 09:35
Dobry BOŻE ! Przez cały dzisiejszy dzień postępuję tak, jak należy: nie złościłem się, nie byłem chciwy, samolubny, zazdrosny ani uszczypliwy. Nic jeszcze nie wypiłem ani nie fajczyłem. Nawet ani razu dziś nie skłamałem. Jestem Ci za to bardzo wdzięczny. Ale.... Drogi JEZU, za chwilę zamierzam wstać z łóżka i od tej pory bardzo będę potrzebował TWOJEJ  POMOCY  !
PT
porównując teksty
24 maja 2013, 08:26
Ksiądz napisał: ""Muszę was trochę upomnieć. Krzyczeliście tu na placu wszyscy: "Franciszek, papież Franciszek". A gdzie jest Jezus? Dlaczego nie krzyczycie "Jezus"?". a tutaj: [url]http://www.deon.pl/religia/serwis-papieski/aktualnosci-papieskie/art,246,glos-jezusa-jest-wyjatkowy-slyszycie-go.html[/url] Kiedy zebrana młodzież skandowała jego imię : “Francesco, Francesco", papież powiedział: - Dziękuję bardzo za pozdrowienie, ale krzyczcie także: Jezus".
CP
chwała Panu Bogu!
24 maja 2013, 08:21
Jezus jest najważniejszy. Wreszcie to widać, słychać i czuć! Każdy pragnie Jezusa tak naprawdę :)
I
Iza
23 maja 2013, 23:48
do super świadectwo     P.S. Reakcja Papieża jest dla mnie naturalna. Jako osoba związana z ruchem charyzmatycznym, nawykł on do sytuacji, gdzie chwali i wielbi się tylko imię Jezus. ... odpowiadając: Myślę, że Papież to po prostu człowiek Boży, chrześcijanin w 100%, który się umniejsza, aby ON był widoczny. Wszystko o tym świadczy, słowa, gesty, życie. Uważam, że nie trzeba się doszukiwać przynależności do jakiegoś ruchu, aby wyjaśnić jego pokorę i wiarę, że Panem i centrum jest tylko Jezus.
T
tichy
23 maja 2013, 22:44
Najpierw  "Jezus", a jutro "ukrzyżuj go" lub "chcemy Barabasza" ....Świetny artykuł, poza tym miło jest odnaleźć kogoś podobnie myślącego. 
Jerzy Przeniczka
23 maja 2013, 15:51
Skandowanie imienia Franciszka ma inne znaczenie aniżeli imienia Jezus. Powinien to być  wyraz sympatii oraz emocjonalnego związku z Kościołem. Niestety, nazbyt często jest to kalka pozdrowień muzycznych idoli, celebrytów, gwiazd. To zjawisko bardzo mocno wpisuje się we współczesną kulturę. Franciszek, tak myślę, chce, by Miasto Boże kierowało się innymi prawami, było znakiem sprzeciwu; by każde spojrzenie skierowane było do Słońca tego Miasta, Słońca, którym jest Jezus. Zresztą Franciszek nie jest pierwszym odwracającym początek. Błogosławiony Jan Paweł II często czynił to samo. To wynika z natury chrześcijaństwa. W żadnym też razie nie uważam, by to skandowanie imienia Papieża było z gruntu złe. Zła jest idolatria a nie pozdrawianie następcy św. Piotra. Postawa Papieża w tej sytuacji jest bardzo wartościowa.
23 maja 2013, 14:03
Dlaczego widząc papieża krzyczym "Franciszek, papiez Franciszek" a nie Jezus? Bo to jest towarzyskie pozdrowienie i wyraz sympati za względu na pelniona funkcję, a nie modlitwa do Boga. Jak jest chwila modlitwy to mówimy, śpiewamy czy krzyczymy Jezus. Papież dostrzega, że niektórzy nardziej fascynują sie jego powierzchownościa niż nauczaniem mowiącym o Jezusie. I do tych mowi: Kogo przyszliście oglądać? Jezus, mamy powiedzieć normalnie gdy w rozmowie przy stole ktoś nas zapyta kogo spotykamy i chcemy spotykać na co dzień....
super świadectwo! :)
23 maja 2013, 13:51
Od lat uczestniczę w spotkaniach religijnych, w których wszyscy (w ostatni weekend było to ponad 100 tys. osób na Jasnej Górze) krzyczą imię Jezus i nikomu nie przyszło do głowy, by skandować imię księdza prowadzącego spotkanie. Nikt też nie krzywił się na pojedyncze osoby, które nie unowiły rąk i nie krzyczały - spotykały się raczej z uśmiechem i zrozumieniem. Bywamy widocznie na różnych spotkaniach. P.S. Reakcja Papieża jest dla mnie naturalna. Jako osoba związana z ruchem charyzmatycznym, nawykł on do sytuacji, gdzie chwali i wielbi się tytlko imię Jezus. ...
Jerzy Przeniczka
23 maja 2013, 13:34
Od lat uczestniczę w spotkaniach religijnych, w których wszyscy (w ostatni weekend było to ponad 100 tys. osób na Jasnej Górze) krzyczą imię Jezus i nikomu nie przyszło do głowy, by skandować imię księdza prowadzącego spotkanie. Nikt też nie krzywił się na pojedyncze osoby, które nie unowiły rąk i nie krzyczały - spotykały się raczej z uśmiechem i zrozumieniem. Bywamy widocznie na różnych spotkaniach. P.S. Reakcja Papieża jest dla mnie naturalna. Jako osoba związana z ruchem charyzmatycznym, nawykł on do sytuacji, gdzie chwali i wielbi się tytlko imię Jezus.
I
Iwona
23 maja 2013, 10:49
Ciekawa, poruszająca refleksja. Dzięki Jezusowi za paieża Francisz. Może, gdy mówię, krzycżę i wołam Jezus, to żeby było szczerze i prawdziwie powinno wypływac z serca? Moze bez udzialu serca braknie zrozumienia jaką radość i spełnienie daje wołanie po imieniu Jezusa? Wtedy tłumacząc z hebrajskiego wołam Bog Zbawia, Bóg Zbawca? To smutne, że ta prawda umyka gdzieś w zyciowym zgiełku. Spróbujmy to zmienić! Zaangażuj serce! Nie tylko aparat mowy. Najpierw tak cicho przed sobą samym zawołaj sercem Jezus. Kilka razy. I zobacz co wtedy dzieje się w Tobie, w Twoim sercu. Nawet jak nic się nie dzieje, nie rezygnuj. Niech Jego imię Cię wypelnia! Pozwól na to. Życzę wszystkim odkrywania Pana w Jego imieniu. I by Jego łaska Was wiodła w tym poznawaniu :).
K
Krzysiek
23 maja 2013, 10:45
Ja mam taką uwagę do wszystkich (też do autora). To co się słyszy zależy gdzie się przebywa, ja osobiście nie pamiętam nigdy abym był na spotkaniu i wszyscy krzyczeli imię (np. biskupa), jedyne z czym się spotykam na spotkaniach to właśnie jest imię Jezus. Może dlatego że jestem w wspólnocie posoborowej Ruch Światło-Życie, ale także na koncertach np: Jednego Serca Jednego Ducha w Rzeszowie tam kilkanaście tysięcy jak nie więcej to właśnie powtarza imię Jezus (zapraszam będzie w Boże Ciało :) ). Także w ok. 8 parafiach w mojej diecezji są comiesięczne Wieczory Uwielbienia i tam równierz wykrzykuje się imię Jezus! 
CD
CZEMU DEON MILCZY?
23 maja 2013, 10:22
CZEMU WIĘC MILCZENIE NA DEONIE???????????? CZEMU NIKT NIE KRZYCZY - DZIŚ JEST ŚWIĘTO! [url]http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/z-zycia-kosciola/art,12304,nasz-dziennik-nowe-swieto-koscielne.html[/url] Już w przyszłym roku Kościół w Polsce do swojego kalendarza wpisze nowe święto Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana. Ma ono propagować świętość życia duchowieństwa i jednocześnie animować działalność powołaniową do kapłaństwa. Według wskazówek Stolicy Apostolskiej ma być obchodzone w czwartek po niedzieli Zesłania Ducha Świętego. W 2013 r. wypadnie ono 23 maja.
MB
Mateusz Bendek
23 maja 2013, 10:08
Myślę, że wiele osób, wykrzykując "Franciszek!", daje po prostu upust nagromadzonemu napięciu, euforii, radości. A niech sobie wrzeszczą "Franciszek!" - myślę, że jednocześnie wyrażają swoją wdzięczność Bogu za naszego papieża i za spotkanie z nim.
Maria Banduch
22 maja 2013, 20:50
Bo to jest pytanie o naszą wiarę. Łatwo krzyczeć imię kogoś, kogo widzimy, dotykamy, słyszymy, a trudniej krzyczeć imię "Jezus", którego przecież nie widzimy, nie czujemy fizycznie. Ja byłam już w takiej sytuacji, pdczas modlitwy Odnowy w Duchu świętym (ostatnio na Kongresie w Częstochowie), gdzie też głosno wypowiadałam imię "Jezus" i od razu pojawiało sie we mnie pytanie o moją wiarę "Czy wierzę w osobowego Boga, czy wierzę, że, On jest?" Myślę, że stąd taki wewnętrzny opór pojawia sie u wielu osób i to pytanie. Konsekwencją jest postawa na dystans. 
N
Nikodem
22 maja 2013, 19:30
Jezus jest obecny, nadal jest dobry. Jezus nie jest statyczny i zaczepiony w Niebie na tronie, choć jest Królem. On jest obecny i jedne czego od nas oczekuje, to posiadanie wzroku oczekującego i szukającego jego osoby. Często wydaje się on nieosiągalny lecz to jest nie prawda. On jest tak samo blisko człowieka, jakby siedział na schodach przed ołtarzem i czekał, aż ktoś po ludzku przemówi do Niego. On w trakcie eucharysti powiedział: Tak to jest moje ciało i tp jest moja krew, ale Ja Jestem Tutaj Żywy, siedzę tutaj na schodach przed wami czekam na Ciebie. Nie szukajcie mnie daleko, bo jestem bardzo blisko. Moje owce słuchają mojego głosu i idą za mną. W rozmowie z nim nie chodzi o górno lotne słowa i wielkie obietnice, raczej o postawę oczekiwania i nadzeii, którą opieramy na Nim. Moja modlitwa: Jezusie ty pozostałeś blisko Nas i nie odwróciłeś się od Nas. Nikogo też nie zmusiłeś do niczego, lecz dałeś nam wolność czynienia dobra i zła. Wychodzę do Ciebie na przeciw, byś wziął odemnie mój grzech i dał to co jest mi najbardziej potrzebne - Twój Pokój. Niech twoja wola wobec mnie będzie mi znana, a Ja przyjmę ją, bo wiem że Jesteś. Niech nic już nie stoi między Nami, a mój wzrok niech zawsze oczekuje twego przyjścia. W Pokoju Jezusa Żegnam Ciebie Czytelniku Drogi Jezu, Jezu mój Panie
E
ech:)
22 maja 2013, 18:47
@ błękitne niebo Wysłuchałam. Śiwtna. Dodałam do ulubionych.
jazmig jazmig
22 maja 2013, 18:41
Tłumy krzycząc Franciszek pozdrawiają papieża, co jest zupełnie naturalne. Gdy objawi się im Pan Jezus, to będą krzyczały Jezus, o ile oczywiście będą wtedy do czegokolwiek zdolne.
M
Marta
22 maja 2013, 16:07
Zapraszam autora na spotkana Odnowy w Duchu Świętym, tam skandowanie imienia Jezus jest całkiem normalne i nie budzi niczyjego zdziwienia.Tak było też na Kongresie Odnowy w Duchu Świętym w Częstochowie w ubiegłym tygodniu. Piękny czas!
.
.
22 maja 2013, 16:01
Nie wiem czy Jezus życzyłby sobie zostać idolem, którego imię wykrzykują tłumy :-).
R
rita
22 maja 2013, 15:58
A ja skandowałam imię Jezus po adoracji, razem z innymi, którzy dziękowali Bogu, że jest z nami. Było to spontaniczne i pełne radości.
E
ech:)
22 maja 2013, 15:37
Świetny artykuł. Fajnie by było go rozwinąć. Te słowa bardzo do mnie trafiają.