Dosłowność a satyra

(fot. depositphotos.com)

Zbytnia dosłowność zabija sztukę. Jak selfie zabija fotoreportaż, a Big Brother film. Dosłowność po pewnym czasie męczy.

Skecze bywają męczące. Nieraz dlatego, że są zbyt dosłowne. Mało w nich sztuki, a dużo opisywania rzeczywistości jeden do jednego.

DEON.PL POLECA

Coraz częściej to jednak wina rzeczywistości, że jest tak groteskowa, iż trudno o napisanie groteski. Stąd autorom łatwiej rozśmieszać, gdy tylko odwzorowują wydarzenia. Nie trzeba niczego wymyślać, pogłębiać, podkreślać. Wystarczy zapisać dosłownie lub wrzucić zdjęcie, zamiast tworzyć mema.

To niestety nie śmieszy tak, jak śmieszą aluzje. Kiedyś komedie przesadzały, pokazywały w krzywym zwierciadle. Teraz wystarczy, że odbijają w prostym zwierciadle. To jest śmierć sztuki, zagłada twórczości. Nie ma już tego fascynującego porozumienia między autorem a widzem: niech zgadnę; domyślam się; to mi się kojarzy; jakiś rebus do odgadnięcia; śmiała aluzja; dostrzeżenie drugiego dna...

Zbytnia dosłowność zabija sztukę. Jak selfie zabija fotoreportaż, a Big Brother film. Dosłowność po pewnym czasie staje się żenująca, męczy. Człowiek może i ogląda, ale bez przyjemności, bez poczucia zadowolenia z finezji. Jest to jak walenie cepem. Ileż można? Oprócz znużenia rodzi się też smutek wobec paranoi tak bezpośredniej, że nie do przetrawienia przez sztukę.

To nie zawsze jest wina twórców. Bywa, że życie staje się tak niebywale groteskowe, że trudno za nim nadążyć, a właściwie ciężko je prześcignąć. Sztuka ogniskuje, wyciąga kwintesencję. A tu wszystko jest na wierzchu, wszystko już jest wyciągnięte przed oczy.

Tęsknię za czasami, gdy kabaret ujawniał ukryte intencje lub je sugerował. Teraz, gdy „wielcy tego świata” niczego nie ukrywają albo wszyscy i tak już widzą, jak jest i jakie są te mechanizmy, twórczość satyryczna musi wzbić się na mistrzowskie wyżyny albo popada w kiczowatą dosłowność. Gdy rzeczywistość zakrawa na paranoję, trudno pokazać jej głębszy (bez)sens poprzez paranoję. A może i łatwo, ale efekt artystyczny bywa słaby. Scena to nie miejsce na relacjonowanie jeden do jednego. Zapis z kamery monitoringu to nie sztuka.

Jednak kawał dobrej artystycznej twórczości można przekazać choćby jako komunikat milicyjny, jak to zrobił swego czasu Barańczak:

Proszę się rozejść, bo użyjemy broni,

uprzedzam, że naboje nie są

ślepe, znajdą drogę do serca, trafią

do przekonań, proszę

się rozmyślić, bo użyjemy siły,

ostrzegam, że pałki są

długie, sięgają po rozum

do każdej głowy, czy ją ktoś podnosi

czy nadstawia, proszę się

rozstać z nadzieją, bo użyjemy gazu,

zaznaczam, że gaz jest

łzawiący, ktoś tu gorzko zapłacze, oczyścić mi zaraz

z nadziei ten plac, ten mózg, ten kraj, ma być

czysty jak łza.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dosłowność a satyra
Komentarze (3)
KW
~Kornel Wolny
6 grudnia 2020, 12:34
Czy taki kabaretowy dialog by się księdzu podobał? Ziobro: „Chcą nam odebrać polską duszę...”. Rydzyk: „Polacy to zdolny naród, trzeba tylko to wychowywać”. Podkreślam zaimek „to”.
WK
~Wojciech Karol
6 grudnia 2020, 10:42
Jacek Siepsiak popełnił kolejną agitkę polityczną, siląc sie na bezstronnego i finezyjnego komentatora - wyszło jak zawsze - żałośnie. Szkoda tylko Barańczaka...
JL
Jerzy Liwski
6 grudnia 2020, 10:11
Tęsknię za czasami, gdy komentarze komentowały rzeczywistość, a nie były głoszenie poglądów "komentatorów"...