Dyspensy odwołane. Co dalej?

Fot. Michał Adamczyk / depositphotos.com

Okazuje się, że obowiązujące w polskich diecezjach przez ostatnie miesiące dyspensy od uczestnictwa w niedzielnej Mszy mają więcej skutków, niż się spodziewano. Zaczynają się one ujawniać dopiero teraz, gdy dyspensy zostały zniesione.

Jednym z efektów niedawnego 389. Zebrania Plenarnego Konferencji Episkopatu Polski jest wycofanie uprzednio udzielonych dyspens dotyczących Mszy świętych. W komunikacie opublikowanym po obradach można przeczytać, że wobec poprawiającej się sytuacji pandemicznej w kraju, biskupi z uznaniem przyjęli decyzję rządu o zmianie ograniczeń sanitarnych w kościołach i budynkach przeznaczonych do sprawowania kultu religijnego. „Podjęli także jednogłośnie decyzję o zniesieniu dyspens od uczestnictwa we Mszy świętej niedzielnej oraz w święta nakazane” - dodaje jakby mimochodem komunikat i precyzuje, że dyspensy te zostaną zniesione od 20 czerwca br., jednocześnie we wszystkich diecezjach.

Wydawałoby się, że sprawa faktycznie nie wymaga szerszego komentowania. Po prostu od przedostatniej niedzieli tegorocznego czerwca z powrotem w całej Polsce katolików obowiązuje pierwsze przykazanie kościelne. To, które mówi: „W niedziele i święta nakazane uczestniczyć we Mszy Świętej i powstrzymać się od prac niekoniecznych”. Jest ono uproszczoną wersją wymogu zawartego w Kodeksie Prawa Kanonicznego. Kanon 1247 mówi to samo, więcej miejsca poświęcając uszczegółowieniu kwestii zajęć, których należy zaniechać. Kolejny kanon wyjaśnia, że nakazowi uczestniczenia we Mszy świętej czyni zadość ten, kto bierze w niej udział, gdziekolwiek jest odprawiana w obrządku katolickim, bądź w sam dzień świąteczny, bądź też wieczorem dnia poprzedzającego.

DEON.PL POLECA

Dziś, z perspektywy trwającej już prawie półtora roku pandemii łatwo zauważyć, że powyższe sformułowania dla wielu mogły stracić jednoznaczność. Nie jest dziś dla niejednego polskiego katolika oczywiste, do kogo z całą pewnością odnosi się stwierdzenie „wierni są zobowiązani uczestniczyć we Mszy świętej” i co należy rozumieć, jako „uczestnictwo” lub „udział” we Mszy.

O tym, że ze zniesieniem dyspens mogą się łączyć niejasności i wątpliwości, można się było 20 czerwca br. przekonać przynajmniej w niektórych kościołach w naszej Ojczyźnie. Nie nastąpił w nich nagły wzrost liczby uczestników niedzielnej Eucharystii. Frekwencja w świątyniach nie wróciła do stanu sprzed pandemii.

Powodów takiego stanu rzeczy może być kilka. Jednym z nich może być głębokie przekonanie części wiernych, że zagrożenie epidemiczne wciąż istnieje. Nie tylko starszych utwierdzają w nim nadal obowiązujące nakazy noszenia maseczek czy inne, co prawda poluzowane, ale jednak obowiązujące, obostrzenia nałożone przez władze państwowe. Niemała grupa wiernych wciąż obawia się zakażenia. Daje do myślenia liczebność tych, którzy co prawda zdecydowali się przyjść na Mszę, ale wchodząc do kościoła starannie dezynfekują dłonie, jeśli tylko nadal dostępne są przy drzwiach odpowiednie środki. Ilu wciąż nie zdobyło się na odwagę, aby wejść między innych modlących się? Ilu, mając wśród najbliższych ofiary koronawirusa, nadal uważa za swój priorytetowy obowiązek minimalizowanie ryzyka zakażenia?

W części dekretów biskupich ogłaszających dyspensy obejmowały one nie tylko mających objawy infekcji, nie tylko osoby należące do grup ryzyka, ale również tych, „którzy czują obawę przed zarażeniem”. Obawa przed poważną szkodą na zdrowiu jako poważna przeszkoda sprawiająca, że nieobecność na niedzielnej Mszy nie jest grzechem, nie pojawiła się dopiero przy okazji pandemii. Jednym z często podawanych od lat przykładów poważnej przeszkody zwalniającej z obowiązku zawartego w pierwszym przykazaniu kościelnym był casus osoby, która mając kłopoty z chodzeniem, rezygnowała z pójścia do kościoła z powodu gołoledzi. W udostępnianych wiernym swoistych katalogach „poważnych przeszkód” od dawna znajdowały się choroby, konieczność opieki na kimś, praca w zawodach wymagających ciągłości, a nawet duża odległość od świątyni.

Sygnalizowany wyżej problem rozumienia uczestnictwa we Mszy też nie zaistniał dopiero w związku z koronawirusem. Niektórzy księża już od pewnego czasu sygnalizowali, że - zwłaszcza starsi czy chorujący przewlekle - wierni zaczynają traktować korzystanie z transmisji Mszy św. w mediach czy w internecie niemal jako równoważny zamiennik bezpośredniego uczestnictwa w świątyni. Duszpasterze przed wybuchem epidemii reagowali na tę tendencję podkreślaniem, że oglądanie Mszy św. w telewizji lub internecie, albo słuchanie jej przez radio, nie jest uczestnictwem, pozwalającym spełnić zawarty w przykazaniu obowiązek. Jednak w czasie pandemii wielu biskupów i księży, próbując zachować jakąś formę wspólnotowej więzi, zachęcało wiernych do korzystania z medialnych przekazów celebracji Eucharystii. Niejednokrotnie używali przy tym słów typu „udział”, „uczestnictwo”. Na stronach parafialnych w sieci i gazetkach pojawiały się instruujące poradniki np. „Jak uczestniczyć we Mszy św. przed telewizorem?”. Skutkiem takich działań z ostatnich kilkunastu miesięcy jest zamęt terminologiczny, który sprawia, że część polskich katolików bez złej woli uznaje transmisję za formę wypełnienia pierwszego przykazania kościelnego.

Znaleźliśmy się w sytuacji, w której nie wystarczy „jednogłośne” odwołanie dyspens od udziału we Mszy św. niedzielnej we wszystkich diecezjach w Polsce. Trzeba intensywnej pracy duszpasterskiej przywracającej rozumienie, czym jest bezpośredni udział w sprawowaniu Eucharystii i dlaczego nic nie jest w stanie go w życiu praktykującego katolika zastąpić.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dyspensy odwołane. Co dalej?
Komentarze (21)
SM
Sylwester Mrozik
2 stycznia 2022, 17:10
Ojciec Henryk Pietras w książce ,,Śladami pierwszych chrześcijan" o przebiegu mszy św. w IV w: ,,Poprzez włożenie do kielicha kawałka konsekrowanego przez biskupa chleba konsekrowano wino i rozdawano komunię obecnym. Wiemy też, że wierni zabierali Ciało Pańskie do domów na inne dni tygodnia lub dla nieobecnych. Do kościoła chodził bowiem co niedzielę, KTO MÓGŁ I KTO CHCIAŁ spośród ochrzczonych, gdyż obowiązek udziału w niedzielnej mszy próbowano wprowadzać dopiero od V wieku". Tak więc w Kościele od zawsze zachodzą zmiany, niektóre na lepsze, niektóre na gorsze, ale ten płacz biskupów nad słabą frekwencją na mszach wydaje się mocno przesadzony, gdy czyta się powyższe słowa.
JK
~Jan Kowalski
24 czerwca 2021, 23:38
Niestety , O. Szustak miał dużo racji przeklinając główne zmartwienie episkopatu - „żeby ludzie mogli chodzić do kościoła”. Mogą ale nie chcą. Prawdziwym zmartwieniem episkopatu, powinno być to, by ludzie chcieli chodzić do kościoła.
JK
~Jan Kowalski
24 czerwca 2021, 23:32
Cóż, oprócz pandemii, konsumpcjonizmu ludzi świeckich, konsumpcjonizmu ludzi duchowych, upadku autorytetu moralnego kościoła w wyniku ukrywania afer pedofilskich, politykierstwa dodał bym jeszcze jedna przyczynę braku niektórych wiernych na mszy w kościele - churching internetowy. Pandemia pokazała możliwość wybrania sobie mszy odprawionej w oprawie jajka najbardziej odpowiada . Dla jednych może to być msza z arcybiskupem Rysiem, w kameralnej kaplicy , z kazaniem dominikańskim dla innych Licheń, Świątynia Opatrzności Bożej. Nie trzeba jechać kilkaset kilometrów , żeby przeżyć mszę w miejcie w którym najlepiej się czuje.
BM
~Barbara Marzec
23 czerwca 2021, 14:19
Większość ludzi przestała przychodzić do Kościoła jeszcze przed pandemią. Dyspensa to najmniejsza z przyczyn, choć wygodnie będzie teraz biskupom i księżom obarczyć ją winą za pustki w Kościele. A tak naprawdę pustoszejące kościoły to odpowiedź wiernych na samowolę i władzę absolutną duchowieństwa.
JJ
~Jan Jan
23 czerwca 2021, 04:37
Autor: ks. Artur Stopka <><><> Czy ksiądz mógłby wyjaśnić od kiedy i skąd się wziął obowiązek chodzenia do Kościoła? Kto powołał to przykazanie kościelne i dlaczego. I motywował to tym, że to przykazanie kościelne określa i precyzuje prawo pańskie. ( 10 przykazań - DEKALOG) Na podstawie czego KK stwierdza, że obowiązek chodzenia do kościoła wypływa z przykazania „Pamiętaj abyś dzień święty święcił”, czyli w zrozumieniu tego Katechizmu Kościoła Katolickiego katolicy muszą przyjść w niedzielę do kościoła bo w przeciwnym przypadku jest grzech ciężki. KTO WPROWADZIŁ GRZECH CIĘŻKI ZA BRAK UCZESTNICTWA WE MSZY W NIEDZIELĘ I ŚWIĘTA? Dlaczego to przykazanie kościelne jest sprzeczne samo w sobie, bo jeśli KK przyjmuje w KKK w punkcie 2180 że : „Przykazanie kościelne określa i precyzuje prawo pańskie TO NAWET SAM PAN JEZUS NIE ZAWIESZAŁ PRAWA BOGA, KTÓRE OBOWIĄZYWAŁO.
KN
~Kazimierz Nowak
22 czerwca 2021, 18:47
Widzę że wielu z tutaj komentujących znakomicie opanowało prawdę: "Uderz w pasterza a może uda się rozproszyć owce"
DB
~do biskupów
22 czerwca 2021, 12:06
Niestety ale ci którzy mieli być najpiękniejszym przykładem wiary chrześcijańskiej, pasą tylko swoje brzuchy nie widząc już potrzeby kościoła ... wypełniania woli Bożej ...
JN
~Jan Nowak
22 czerwca 2021, 12:04
Kiedy zniechęcone nauką Jezusa o Eucharystii tłumy odeszły - to Zbawiciel ich nie gonił, nie przymilał się, nie odwoływał co radykalniejszych stwierdzeń - tylko krótko, jasno i po męsku zapytał Dwunastu: "Czy i wy chcecie odejść?"
IB
~igor but
22 czerwca 2021, 10:21
Obawiam się, że pustki w kościołach to nie wina dyspensy, ale: - obrzydliwego romansu z obecną władzą - skandali seksualnych - ogólnego zgorszenia spowodowanego przez kler wśród wiernych - oderwania biskupów od rzeczywistości, w której pozostają wierni także, no. Dyspensa to raczej najmniej istotny powód. Radzę się hierarchom ogarnąć, bo za chwilę całkiem stracicie najmłodsze pokolenia. Proponuję zejść z pałaców na ziemię.
KN
~Kazimierz Nowak
22 czerwca 2021, 12:01
Nie proszę pana. Winny jest konsumpcjonizm i styl życia bez żadnych wymagań i norm moralnych
KS
Konrad Schneider
22 czerwca 2021, 12:48
~igor but: "Zejsc z palacow na ziemie"? A te biedne daniele to same zostana tak? ;-)
TD
~Tomasz Dołęgowski
21 czerwca 2021, 21:29
Odnoszę też wrażenie, że decyzje biskupów nie do końca są spójne z zarządzeniem władz państwowych. Władze te ogłosiły, że od ubiegłej niedzieli w kościele może być zajętych połowa miejsc. Nie licząc zaszczepionych (pytanie jak to sprawdzic). Od następnej niedzieli ma to być 75%. Uważam, że już sensownie by było odwołać dyspensę od następnej niedzieli, bo 75%>50%. Teoretycznie co ma zrobić katolik, który nie zmieści się w kościele, jeśli proboszcz/Przeor będzie rygorystycznie przestrzegał tych 50%. Zapewne już nie będzie, ale.... no i jeszcze jedno. Pytanie, czy w październiku nie nastąpi powrót do dyspensy? To tylko takie uwagi, bo zasadniczo powrót do normalności pochwalam.
VD
~vbn dfc
21 czerwca 2021, 20:39
Oj sporo ludzi nie wróci do kościołów i to głównie dzięki pisowskim hierarchom kościoła którzy li tylko dla kasy podtrzymują sojusz tronu z ołtarzem. Obrzydliwe do bólu
KS
Konrad Schneider
21 czerwca 2021, 16:22
Oj tam, oj tam. To juz klasyk nam objasnil rzeczywistosc, ze ludzie sie stesknia za proboszczem i przyjda z powrotem...
HW
~Hanna Wielkopolska
21 czerwca 2021, 14:53
Bardzo dobrze napisane. Tekst świetnie pokazuje, jak daleko idą skutki niefrasobliwego posługiwania się słowami. Mleko się wylało. Wszyscy, którzy mówili o UCZESTNICTWIE lub UCZESTNICZENIU we mszy św. za pośrednictwem internetu, telewizji i radia zapracowali na obecny stan. Od samego początku sytuacji pandemicznej najwyraźniej brakło jasnej, przemyślanej i ustawicznie powtarzanej (!) katechezy o tym, że media nie dają nam nigdy pełnego uczestnictwa w liturgii. Są tylko namiastką, może zaproszeniem do pamieci o Bogu i modlitwy. . Oglądanie mszy nie było też zresztą obowiązkiem moralnym. Ci, którzy uwierzyli, ze telewizja lub internet daje nam uczestnictwo w liturgii (no bo byli zachęcani, także niewłaściwymi słowami) , teraz nie będą rozumieć, dlaczego nagle się to zmienia. Obraz świata zależy niewatpliwie od używanych słów. Tylko mało kto wierzy językoznawcom...
JL
Jerzy Liwski
21 czerwca 2021, 11:17
najpierw wbijacie ludziom do głów, na tymże portalu, że msza w internecie/telewizji pozwala na pełne, ba nawet na głębsze (tak, był i taki artykuł na deonie) uczestnictwo i przeżywanie, a teraz będziecie lamentować nad tym, że trzeba ludzi katechizować, czym jest uczestnictwo właściwe. i tak tego komentarza nie puścicie, zgodnie z zasadą, że tylko i wyłącznie trzeba piać peany na waszą cześć, ale nich tam. wstyd, i żal nie serce ściska obserwując wasze działania..
MK
~Matylda Kostrzewska
21 czerwca 2021, 10:51
Wcześniej woziłam Mamę do kościoła, ale teraz Mama jest zadowolona z transmisji w telewizji , a ja się przeniosłam do Kościoła, w którym księża i biskupi wierzą w Boga i wozić Mamy do Was nie będę.
AM
~Alicja M.M.
21 czerwca 2021, 10:17
Poza strategicznymi działaniami, informowaniem, wyjaśnianiem, "na teraz" (ważnym, to prawda), jest jedna rzecz, może ważniejsza. Formacja (apostolska!) tych, którzy wciąż do świątyń chodzą. Ale nie w stylu "zaniedbujecie niedzielną mszę" (od dziesięcioleci tym, którzy słuchają kazania, zdarza się wysłuchiwać takiego karcenia!). Formacja do tego, by innym nieść Chrystusa. I nie w perspektywie tego, że za tydzień, miesiąc, pół roku wzrośnie liczna osób wypełniających pierwsze przykazanie kościelne. W cierpliwej i pokornej nadziei, że dzięki świadkom Chrystusa ktoś (może za lat trzydzieści) odbuduje więź z Nim. (Co owszem, owocuje także wypełnianiem tegoż przykazania}.
AN
~Adaś Niezgódka
21 czerwca 2021, 10:09
trzeba pracy duszpasterskiej i dziennikarskiej co najmniej tak intensywnej jak przy zniechęcaniu wiernych do uczestnictwa we Mszy
WM
~Waldemar Michorowski
21 czerwca 2021, 09:23
Nie można nie zapytać. Czy nieumiejętność sprawnego i jasnego komunikowania się polskich hierarchów (i dużej części duchownych) z wiernymi nie stanie na przeszkodzie w wytłumaczeniu, co faktycznie oznacza zwolnienie z dyspensy od uczestnictwa we mszy świętej? W prosty, zdroworozsądkowy i teologicznie właściwy sposób, oczywiście.
BS
~Beata Sz
21 czerwca 2021, 08:15
A jednocześnie można spełnić "obowiązek dziękowania Panu Bogu za prezydenta Lecha Kaczyńskiego i prezesa Jarosława Kaczyńskiego"