Dzieci z wahaniem wybiegną do szkoły

Fot. Sharon McCutcheon / Unsplash

Pozbierają podręczniki, odkurzą plecaki. Chodnik zapełnią, ludzi znów spotkają, siądą w swych ławeczkach i wrócą do siebie.

A przynajmniej taką mam nadzieję. Że wrócą. Do normalności. Do bycia z innymi twarzą w twarz. Do przerw wypełnionych śmiechem, a nie szerowaniem ekranu z grą. Do oglądania innych niż przez ostatnie miesiące czterech ścian i smakowania rześkiego, porannego powietrza zamiast tęsknego spoglądania za okno zza ekranu monitora.

Cieszę się, ze wrócą. Bo naprawdę mają już dość. I my mamy dość. Wszyscy. Dość technicznych problemów (wyłączyło się, przerywa, nie słychać, czemu nie słychać?), dość spadku motywacji, dość widoku smartzombie zagapionych w kolejną wysłaną na YouTube, dodatkową pracą domową. Dość zaległości, bo przerywało i pani nie powtórzyła. Dość walki o zwykłą, prostą, ludzką życzliwość ze zmęczonymi do granic wytrzymałości nauczycielami, też walczącymi na zapleczu lekcji z własnym potomstwem przedszkolnego rozmiaru.

DEON.PL POLECA

Cieszę się, że wrócą. Że w domu przez chwilę będzie pusto i cicho, że z jaskini pełnej mrugających monitorów zamieni się w internetową pustynię, w oazę samotności, w kawowe spa dla matek rozstrojonych tą cholerną, nieustanną koniecznością bycia elastycznym, na wzór zrobionego z balona gniotka.

Cieszę się, że wrócą do życia klasowo-społecznego, do zakazanych gonitw po schodach i kilku innych zakazanych rzeczy, za które przyniosą uwagi; do namawianek i przepychanek, do najlepszych przyjaciółek i najgorszych kolegów.

Cieszę się, a jednocześnie boję.
Bo może już nie potrafią.

Może stracili coś na zawsze: swój dziecięcy ekstrawertyzm, poczucie stabilności świata, przekonanie, że są rzeczy niezmienne, jak wschód słońca, sprint na pierwszą lekcję i ta specjalna mina pani woźnej, przeznaczona dla spóźnialskich.

Czy zostanie im przekonanie, że nie ma po co się starać, bo w życiu nie ma nic pewnego? Czy za rok, dwa, trzy też wciąż będą doświadczać regularnego spadku motywacji, poczucia bezsensu, myśli, że są kiepscy i się nie nadają, i nic już z nich nie będzie, bo nie odrobili o jednej za daleko pracy domowej?

Czy ktoś odda im w całości rozsypane puzzle dobrostanu, stłamszonego przez kurczowe wyrabianie norm podstawy programowej, rozmienionego na drobne ocen cząstkowych, rozmytego w obrazach z kamerek telefonów i laptopów, rozbitego w proch przez ogólną nieumiejętność i nieogarnięcie? A może niektóre kawałki już nigdy się nie odnajdą?

Boję się, ale jednak chyba bardziej cieszę.
Bo może zapomną. Może nie będą mieć popandemicznej traumy, o której psychologowie już mówią, że będzie jak powojenna. Może wyprą te godziny przed ekranami, by przypomnieć sobie o nich dopiero na starość i snuć opowieści wnukom, które nic z tego nie będą rozumieć, bo dla nich to właśnie szkolny tryb zdalny będzie najnormalniejszy w świecie.

Może w ogóle się tym nie przejmą tak, jak ja, bo stali się właśnie pokoleniem, które przyjmuje to, co przychodzi z cudowną filozoficzną cierpliwością, z wybujałą pokorą hojnie nawożoną nieprzewidywalnością świata. Może będą mniej wierzyć w siebie, a bardziej w Stwórcę, mniej ufać rzeczom pozornie stałym, bardziej doceniać to, co stałe naprawdę – miłość, marzenia, tlen w powietrzu? Może ten wyrwany z kontekstu, odrealniony czas nadążania za nauczycielem przez zapchaną sieć zostawi ich zwyczajnie lepszych, otrzaskanych z trudnościami, mocniejszych?

A może nie trzeba się wcale nad tym zastanawiać. Tylko się ucieszyć, że dzieci wracają do szkoły. Że wszyscy pooddychamy normalnością, nacieszymy się jej smakiem, jakby była karmelowymi lodami jedzonymi w łagodnym wiosennym słońcu, bez maseczki. I że może tak już, nareszcie, po prostu, zostanie na dobre.

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Poza pisaniem ogarnia innym ludziom ich teksty i książki. Na swoim Instagramie organizuje warsztatowe zabawy dla piszących. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem. Jest żoną i matką. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając dobrych historii. W Wydawnictwie WAM opublikowała podlaski kryminał z podtekstem - "Ciało i krew"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Dzieci z wahaniem wybiegną do szkoły
Komentarze (3)
KS
Konrad Schneider
7 maja 2021, 08:21
Ja juz od tygodnia ucze w szkole. Dzieci czuja sie, jakby wrocily po wakacjach. Damy rade!
KO
~Krzysztof Oleszczak
3 maja 2021, 19:52
Oj! Nie wiem, czy wybiegną. Bo przecież po weekendzie majowym wzrośnie liczba zarażonych i luzowanie trzeba będzie odwołać. Obym był złym prorokiem.
~Marta Łysek
6 maja 2021, 23:56
Pół biedy z luzowaniem - na razie, niezależnie od pandemicznego stanu, starsze klasy zwyczajnie nie chcą wracać do trybu stacjonarnego... Pozdrawiam! :)