To jest mój głos: mój osobisty głos w sprawie tych kobiet, które z dziką zaciekłością lobbują za wolną aborcją dla wszystkich, którzy tylko jej zechcą.
To jest mój głos: mój osobisty głos w sprawie tych kobiet, które z dziką zaciekłością lobbują za wolną aborcją dla wszystkich, którzy tylko jej zechcą.
Na mszę przychodzimy usłyszeć Słowo, modlić się we wspólnocie, nakarmić się Ciałem Jezusa i uwielbiać Boga, a nie słuchać ględzenia, aktów wzajemnej adoracji albo muzycznego samouwielbienia. To naprawdę zniechęca. I trzeba być mocno ociosanym w wierze, żeby nie psuło to radości ze spotkania.
Na mszę przychodzimy usłyszeć Słowo, modlić się we wspólnocie, nakarmić się Ciałem Jezusa i uwielbiać Boga, a nie słuchać ględzenia, aktów wzajemnej adoracji albo muzycznego samouwielbienia. To naprawdę zniechęca. I trzeba być mocno ociosanym w wierze, żeby nie psuło to radości ze spotkania.
Bardzo wiele mówi się ostatnio o tym, ile Kościół wyjmuje z państwowego budżetu. Głosy oburzenia towarzyszą informacjom dotyczącym wysokości wsparcia udzielanego z Funduszu Kościelnego czy innym dotacjom przeznaczanym przez państwo na prowadzone przez Kościół instytucje pomocowe. Większość społeczeństwa nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, ile Kościół wydaje na pomoc dla osób potrzebujących. 
Bardzo wiele mówi się ostatnio o tym, ile Kościół wyjmuje z państwowego budżetu. Głosy oburzenia towarzyszą informacjom dotyczącym wysokości wsparcia udzielanego z Funduszu Kościelnego czy innym dotacjom przeznaczanym przez państwo na prowadzone przez Kościół instytucje pomocowe. Większość społeczeństwa nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, ile Kościół wydaje na pomoc dla osób potrzebujących. 
Co jakiś czas dostajemy na naszego redakcyjnego maila oburzone wiadomości, których tytuły krzyczą: „nie szanujecie prawdy!” Gdy się jednak te wiadomości uważnie i w całości przeczyta, okazuje się, że nie chodzi wcale o prawdę, ale o to, że piszącemu nie podoba się, że się z nim… nie zgadzamy.
Co jakiś czas dostajemy na naszego redakcyjnego maila oburzone wiadomości, których tytuły krzyczą: „nie szanujecie prawdy!” Gdy się jednak te wiadomości uważnie i w całości przeczyta, okazuje się, że nie chodzi wcale o prawdę, ale o to, że piszącemu nie podoba się, że się z nim… nie zgadzamy.
DEON.pl / mł
Wielki Piątek. Dzień cierpienia i śmierci Jezusa. Co dzieje się w tym dniu? O czym nie wolno zapomnieć? Jak duchowo wejść w przeżywanie Wielkiego Piątku, gdy nie mamy wolnego dnia na zanurzenie się w kontemplacji krzyża?
Wielki Piątek. Dzień cierpienia i śmierci Jezusa. Co dzieje się w tym dniu? O czym nie wolno zapomnieć? Jak duchowo wejść w przeżywanie Wielkiego Piątku, gdy nie mamy wolnego dnia na zanurzenie się w kontemplacji krzyża?
DEON.pl / mł
Wielki Czwartek. Pierwszy dzień Triduum - a może po prostu początek jednej, długiej celebracji? Co dzieje się w tym dniu, o czym nie wolno zapomnieć, jak duchowo wejść w Wielki Czwartek, by nie przepłynął nam między palcami, w pracy, porządkach, na zakupach?
Wielki Czwartek. Pierwszy dzień Triduum - a może po prostu początek jednej, długiej celebracji? Co dzieje się w tym dniu, o czym nie wolno zapomnieć, jak duchowo wejść w Wielki Czwartek, by nie przepłynął nam między palcami, w pracy, porządkach, na zakupach?
Wiosny Kościoła nie będzie. Z takim prezydium KEP, z taką ilością skandali, z takim klerykalizmem – nic z tego nie będzie. Normalnie czekam już tylko, aż jakąś specjalną ustawą (a może tylko artykułem w odpowiednim medium?) zostanie ogłoszony oficjalny koniec Kościoła katolickiego w Polsce.
Wiosny Kościoła nie będzie. Z takim prezydium KEP, z taką ilością skandali, z takim klerykalizmem – nic z tego nie będzie. Normalnie czekam już tylko, aż jakąś specjalną ustawą (a może tylko artykułem w odpowiednim medium?) zostanie ogłoszony oficjalny koniec Kościoła katolickiego w Polsce.
W ostatnim odcinku serii zachęcającej Was do odkrywania i używania swoich kobiecych talentów, by budować wspólnotę wokół Was, zajmiemy się talentem, który uważam za najpiękniejszy.
W ostatnim odcinku serii zachęcającej Was do odkrywania i używania swoich kobiecych talentów, by budować wspólnotę wokół Was, zajmiemy się talentem, który uważam za najpiękniejszy.
W stulecie święceń kard. Wyszyńskiego ma się odbyć debata o wdzięcznym tytule „Kapłaństwo jakiego potrzebujemy”. Zresztą na temat pożądanych cech kapłanów, formacji przyszłych księży oraz kształtowania tych już po święceniach co chwilę odbywa się jakaś publiczna rozmowa.
W stulecie święceń kard. Wyszyńskiego ma się odbyć debata o wdzięcznym tytule „Kapłaństwo jakiego potrzebujemy”. Zresztą na temat pożądanych cech kapłanów, formacji przyszłych księży oraz kształtowania tych już po święceniach co chwilę odbywa się jakaś publiczna rozmowa.
Talent hojności pokazuje nam Ewangelię w praktyce... i prawdziwy obraz Boga. To szczególnie ważne, gdy naprawdę wiele osób ochrzczonych myśli o Nim jak o surowym Ojcu, który rozgniewany siecze (a jakże), stawia nam wysokie wymagania i rozlicza nas jak urząd skarbowy. A żeby coś od Niego otrzymać, trzeba zebrać wielką grupę modlitewną i szturmować bramy nieba po to, by przekonać Go, że warto. 
Talent hojności pokazuje nam Ewangelię w praktyce... i prawdziwy obraz Boga. To szczególnie ważne, gdy naprawdę wiele osób ochrzczonych myśli o Nim jak o surowym Ojcu, który rozgniewany siecze (a jakże), stawia nam wysokie wymagania i rozlicza nas jak urząd skarbowy. A żeby coś od Niego otrzymać, trzeba zebrać wielką grupę modlitewną i szturmować bramy nieba po to, by przekonać Go, że warto. 
Minimalizm. Moja stara miłość i ciągła tęsknota, bo jestem gdzieś pomiędzy „nie więcej niż sto przedmiotów” a zero waste i naszym polskim dziedzictwem „zostaw, kiedyś się jeszcze przyda”. I czasem uruchamia mi się jeszcze beztroska rozrzutność w dysponowaniu miejscem (ten piękny kubek jeszcze się przecież zmieści).
Minimalizm. Moja stara miłość i ciągła tęsknota, bo jestem gdzieś pomiędzy „nie więcej niż sto przedmiotów” a zero waste i naszym polskim dziedzictwem „zostaw, kiedyś się jeszcze przyda”. I czasem uruchamia mi się jeszcze beztroska rozrzutność w dysponowaniu miejscem (ten piękny kubek jeszcze się przecież zmieści).
Wybory do prezydium Komisji Episkopatu Polski tuż przed nami: w połowie marca część biskupów będzie decydować o nowym składzie tego niedużego gremium. I w związku z tymi wyborami mam dwa marzenia.  
Wybory do prezydium Komisji Episkopatu Polski tuż przed nami: w połowie marca część biskupów będzie decydować o nowym składzie tego niedużego gremium. I w związku z tymi wyborami mam dwa marzenia.  
Talent uważnej obecności naprawia Kościół od środka, a Pan Bóg „doczepia” do niego łaskę pokornego wpływu na rzeczywistość, pełnego zaufania do Stwórcy. To jest talent, dzięki któremu można w poruszający i piękny sposób doświadczyć współpracy z Bogiem. Efekty używania go są dwa: twoja więź z Bogiem się wzmacnia, a Kościół staje się lepszy, i to po Jego myśli, a nie po naszej. 
Talent uważnej obecności naprawia Kościół od środka, a Pan Bóg „doczepia” do niego łaskę pokornego wpływu na rzeczywistość, pełnego zaufania do Stwórcy. To jest talent, dzięki któremu można w poruszający i piękny sposób doświadczyć współpracy z Bogiem. Efekty używania go są dwa: twoja więź z Bogiem się wzmacnia, a Kościół staje się lepszy, i to po Jego myśli, a nie po naszej. 
To drugi talent z puli naszych kobiecych talentów, któremu chcemy się przyjrzeć w Wielkim Poście: zauważanie emocji. Swoich i cudzych. Bez oceniania, bez prób zmieniania ich tak, by były mniej trudne, bez wymądrzania się i bez psychologizowania. To talent prostego uznawania, że ktoś teraz coś konkretnego przeżywa, i nazywania tego, co przeżywa, w nieinwazyjny, wspierający sposób.
To drugi talent z puli naszych kobiecych talentów, któremu chcemy się przyjrzeć w Wielkim Poście: zauważanie emocji. Swoich i cudzych. Bez oceniania, bez prób zmieniania ich tak, by były mniej trudne, bez wymądrzania się i bez psychologizowania. To talent prostego uznawania, że ktoś teraz coś konkretnego przeżywa, i nazywania tego, co przeżywa, w nieinwazyjny, wspierający sposób.
To jest jeden z naszych kobiecych talentów: bezinteresowne docenianie umiejętności, osiągnięć i wartości drugiego człowieka. Mówienie o tym głośno. Tak często jesteśmy wychowywane inaczej. W duchu „nie chwal, bo się zepsuje”. W przekonaniu, że przyznanie komuś, że jest świetny, sprawi, że same zaczniemy wyglądać tak jakoś blado.
To jest jeden z naszych kobiecych talentów: bezinteresowne docenianie umiejętności, osiągnięć i wartości drugiego człowieka. Mówienie o tym głośno. Tak często jesteśmy wychowywane inaczej. W duchu „nie chwal, bo się zepsuje”. W przekonaniu, że przyznanie komuś, że jest świetny, sprawi, że same zaczniemy wyglądać tak jakoś blado.
„Zdaliśmy sobie sprawę, zwłaszcza podczas przygotowań i trwania Synodu, że nie słuchaliśmy głosu kobiet w Kościele w wystarczającym stopniu i że Kościół wciąż ma wiele do nauczenia się od nich” – napisał właśnie papież Franciszek w przedmowie do pewnej teologicznej książki*. Informacja o niej pokazała się przedwczoraj i jednocześnie mnie ujęła oraz zrobiła mi dziurę w sercu.
„Zdaliśmy sobie sprawę, zwłaszcza podczas przygotowań i trwania Synodu, że nie słuchaliśmy głosu kobiet w Kościele w wystarczającym stopniu i że Kościół wciąż ma wiele do nauczenia się od nich” – napisał właśnie papież Franciszek w przedmowie do pewnej teologicznej książki*. Informacja o niej pokazała się przedwczoraj i jednocześnie mnie ujęła oraz zrobiła mi dziurę w sercu.
Jest taki moment w życiu niemal każdego człowieka, w którym szarość bierze górę nad kolorem. Nagle łapiemy się na tym, że przestały nas cieszyć drobne rzeczy. Że w lustrze widzimy smutną twarz. Że ten entuzjazm, który kiedyś budziły w nas nasze ulubione zajęcia, gdzieś odpłynął. I co gorsza - nie wraca. Co wtedy?
Jest taki moment w życiu niemal każdego człowieka, w którym szarość bierze górę nad kolorem. Nagle łapiemy się na tym, że przestały nas cieszyć drobne rzeczy. Że w lustrze widzimy smutną twarz. Że ten entuzjazm, który kiedyś budziły w nas nasze ulubione zajęcia, gdzieś odpłynął. I co gorsza - nie wraca. Co wtedy?
Nasz nowy rząd z przytupem zabrał się do wprowadzania zmian i jak zazwyczaj trzymam się od polityki z daleka, tak tym razem nie zdzierżę, bo sytuacja wokół pigułki „dzień po”, czyli tak zwanej antykoncepcji awaryjnej, zaczyna być potężnie absurdalna, a skutki tego eksperymentu na naszych dzieciach będą opłakane.
Nasz nowy rząd z przytupem zabrał się do wprowadzania zmian i jak zazwyczaj trzymam się od polityki z daleka, tak tym razem nie zdzierżę, bo sytuacja wokół pigułki „dzień po”, czyli tak zwanej antykoncepcji awaryjnej, zaczyna być potężnie absurdalna, a skutki tego eksperymentu na naszych dzieciach będą opłakane.
Którą historię z czwartego sezonu serialu "The Chosen" najbardziej lubi Jonathan Roumie, odtwórca roli Jezusa? Jaką wiadomość ma dziś dla świata grana przez Elisabeth Tabish Maria Magdalena? I co serialowy Jezus nosi w swoim plecaku? O to i o więcej w rozmowie z aktorami odwiedzającymi Polskę przy okazji przedpremierowego pokazu pierwszych odcinków nowego sezonu "The Chosen" zapytali Marta Łysek i Dominik Dubiel SJ. 
Którą historię z czwartego sezonu serialu "The Chosen" najbardziej lubi Jonathan Roumie, odtwórca roli Jezusa? Jaką wiadomość ma dziś dla świata grana przez Elisabeth Tabish Maria Magdalena? I co serialowy Jezus nosi w swoim plecaku? O to i o więcej w rozmowie z aktorami odwiedzającymi Polskę przy okazji przedpremierowego pokazu pierwszych odcinków nowego sezonu "The Chosen" zapytali Marta Łysek i Dominik Dubiel SJ. 
Rozmawiam z kobietami z mojego środowiska, które antykoncepcji nie potrzebują, a jest im nieustannie, na siłę i przy każdej okazji proponowana. Są tym zmęczone. Przychodzą do ginekologa, specjalisty od spraw kobiecych, a on dziwi się, że w ogóle znają swój cykl. Standardy nauczania o płodności w Polsce nie są może wszędzie najwyższych lotów, ale na litość, to jest wiedza na poziomie podstawówki! Trenerzy na siłowniach potrafią opowiedzieć, co się dzieje w jakim tygodniu cyklu i jak w związku z tym ćwiczyć, jeść i czego się spodziewać - ale nie ginekolodzy.
Rozmawiam z kobietami z mojego środowiska, które antykoncepcji nie potrzebują, a jest im nieustannie, na siłę i przy każdej okazji proponowana. Są tym zmęczone. Przychodzą do ginekologa, specjalisty od spraw kobiecych, a on dziwi się, że w ogóle znają swój cykl. Standardy nauczania o płodności w Polsce nie są może wszędzie najwyższych lotów, ale na litość, to jest wiedza na poziomie podstawówki! Trenerzy na siłowniach potrafią opowiedzieć, co się dzieje w jakim tygodniu cyklu i jak w związku z tym ćwiczyć, jeść i czego się spodziewać - ale nie ginekolodzy.