Jak ogarnąć swój niepokój, gdy świat wybucha czerwonymi nagłówkami

Jak ogarnąć swój niepokój, gdy świat wybucha czerwonymi nagłówkami
Jak radzić sobie z niepokojem, gdy media donoszą o kolejnych zagrożeniach? Fot. Depositphotos.com

Są takie dwa proste ćwiczenia, które pomagają trzeźwo i spokojnie spojrzeć na rzeczywistość w chwilach, gdy ta rzeczywistość zaczyna nas nadmiernie niepokoić i stresować. 

Bo gdy obce drony wlatują do naszego kraju i media wybuchają czerwonymi nagłówkami, gdy na wizji w okropny sposób ginie człowiek niosący pokój, a niektórzy ludzie wokół krzyczą z radości, widząc jego śmierć, gdy dwa tysiące kilometrów od Warszawy ludzie umierają z głodu dlatego, że zdecydowali tak inni ludzie, jak na ironię ci, którzy odczuli w narodowej historii potworność Holokaustu – trudno mieć poczucie, że świat jest piękny i spokojny. I trudno się oprzeć myślom, że dziś może jeszcze jest spokojnie, ale jutro może wydarzyć się wszystko i to wszystko może być czymś przerażającym i rujnującym nasze własne życie.

DEON.PL POLECA

 

 

Lęki, które karmią się nagłówkami

Niepokój i przygnębienie: oto, co się rodzi z miksu doniesień medialnych i naszych własnych lęków schowanych gdzieś na dnie serca. Te lęki karmią się nagłówkami, rosną, podnoszą łeb, zaczynają wypełniać myśli i serce. Ich tajemnica polega na tym, że są jak balon: może i rośnie, ale tylko dlatego, że ktoś go pompuje, a tak naprawdę jest tylko skrawkiem gumy pełnym powietrza; gdy się go przebije, robi się malutki i traci znaczenie.

Proste ćwiczenie na niepokój

I właśnie po to przydaje się pierwsze ćwiczenie. Potrzeba do niego kartki papieru i długopisu oraz (przynajmniej) kwadransa spokoju. Wypisuje się na tej kartce wszystko, co nas martwi: wszystkie po kolei sprawy i rzeczy, niezależnie od ich wagi i pochodzenia. Wszystkie drony nad polskimi dachami, nożowników z tramwaju, przewidywane medyczne diagnozy, niezapłacone rachunki, psujące się relacje i zgubiony klucz do piwnicy. Punkt po punkcie: wszystko to, co krąży po głowie jak stado kraczących gawronów. A gdy już będzie spisane, czas na drugi krok: stawiamy sporą kropkę przy tych rzeczach, na które mamy realny wpływ. Realny – to znaczy, że nasze bezpośrednie działania mogą skutecznie zmienić sytuację. Dla przykładu: nie mam kompletnie żadnego wpływu na to, czy jakiś jeszcze dron wleci do Polski, ale mogę dorobić zgubiony klucz do piwnicy.

Nakręcanie się w niepokoju nie zmieni cudzych decyzji

Gdy oznaczymy rzeczy, na które mamy wpływ i którymi możemy się realnie, skutecznie zająć, wykreślamy z listy wszystko inne. I przestajemy śledzić na bieżąco media i media społecznościowe, nakręcające nasz niepokój w tych przestrzeniach, które właśnie skreśliliśmy.

Brzmi niemożliwie? A jednak jest możliwe: to trochę połączenie JOMO i ROMO, czyli dwóch reakcji FOMO powodujące totalny przesyt niepokojącymi treściami i przebodźcowanie. FOMO to fear of missing out  - lęk przed tym, że o czymś nie dowiemy się na czas. JOMO to skrót od joy of missing out: radość z „bycia ominiętym” przez sprawy i informacje. ROMO to krok dalej: relief of missing out, czyli ulga na skutek tego, że mnie omijają sprawy medialnie gorące.  To trudne, zwłaszcza gdy boimy się, że wybuchnie wojna albo ktoś nas zamorduje na ulicy – ale przecież śledzenie na bieżąco wszystkich doniesień medialnych i nakręcanie się w niepokoju i przygnębieniu nie sprawi, że ktoś gdzieś daleko zmieni decyzję w sprawie wojny albo że ktoś chcący nam zrobić coś złego zrezygnuje.

DEON.PL POLECA


Wystarczy wyobrazić sobie złodzieja, który obserwuje nas z daleka i mówi pod nosem: „ta babka ciągle ogląda newsy na kanałach informacyjnych i wie o wszystkich ostatnich zbrodniach, to na nią napadać nie będę” albo przywódcę państwa, który oznajmia swojemu sztabowi: „szanowni państwo, poziom wczytania się w newsy o wojnie i medialne porady na czas kryzysu w tym kraju jest tak wysoki, że zmieniamy cel, ci ludzie są tak bardzo na bieżąco, że atak nie ma sensu”.

Podejmij działanie albo wyrzuć to z listy

A jeśli bardzo trudno nam coś niepokojącego wyrzucić z listy, można zapisać sobie przy tej rzeczy jedno konkretne działanie i datę jego realizacji. Jeśli boję się napaści na ulicy – poszukam kursu samoobrony i zacznę go w ciągu dwóch tygodni. Ale przestanę tygodniami karmić swój niepokój każdym doniesieniem medialnym o napaści na ulicy, bez podejmowania realnych działań.

Zostaw to, na co nie masz wpływu komuś, kto go ma

A drugie ćwiczenie? Jest proste, ale zarazem wymagające, bo wymaga… wiary. I wiem, że wielu osobom może być trudno przyjąć taki sposób myślenia, bo właśnie wiara jest czymś od dawna i mocno wyrzucanym ze społecznych przestrzeni jako zbędna, głupia, naiwna, nieracjonalna.

W praktyce jednak wygląda to tak, że właśnie wśród wierzących katolików (podkreślam: mających osobistą relację z Bogiem, a nie będących tylko praktykami tradycji religijnych) spotykam osoby, które cały ten niepokój przynoszony przez różne wydarzenia i nakręcanie ich przez większość mediów konfrontują z zasadami życia z Ojcem, zapisanymi w Biblii. A Biblia jasno mówi: Bóg czuwa. Bóg nie daje swoim dzieciom zrobić krzywdy. Bóg ratuje z opresji. Bóg walczy za nas, a my możemy być spokojni – także w naszych duchowych walkach z niepokojem. Nic nie wymyka się z Jego ręki, On zna aktualny stan wszystkiego, co istnieje, i choć nigdy i nikogo nie pozbawia wolnej woli, co kończy się tym, że ludzie z sami z siebie robią rzeczy złe, to jednak tych, którzy Mu ufają, wyciąga z krytycznych sytuacji i nie pozwala zginąć: ani dosłownie, ani w przenośni.

Najlepszy chrześcijański sposób na życiową równowagę

Dlatego dobrze jest nie zapominać, kto ma na co wpływ i przy swojej liście niepokojów zaznaczyć najpierw swoje obszary wpływu, a z resztą po skreśleniu zrobić coś więcej - i świadomie zostawić to Bogu. A do kompletu używać najbardziej skutecznego chrześcijańskiego sposobu na spokój ducha w każdej sytuacji: uwielbienia. Zwłaszcza kiedy czujemy, że to, co się dzieje, nas przerasta, że niepokój jak woda gazowana wypełnia nam ciało i bąbelki strachu pękają w naszym mózgu. Nic tak dobrze nie działa na taki niepokój, jak przypominanie sobie i wszystkim widzialnym i niewidzialnym istotom wokół, że chwała Boża to nie takie sobie pobożne powiedzenie, ale realne źródło spokoju serca, odwagi do życia i zwycięstwa nad lękiem i złem.        

 

 

Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem, współautorka "Notesów duchowych", pomagających wejść w żywą relację z Ewangelią. Sporadycznie wykłada dziennikarstwo. Debiutowała w 2014 roku powieścią sensacyjną "Na uwięzi", a wśród jej książek jest też wydany w 2022 roku podlaski kryminał  "Ciało i krew". Na swoim Instagramie pomaga piszącym rozwijać warsztat. Tworzy autorski newsletter na kryzys - "Plasterki". Prywatnie żona i matka. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając ciszy.  

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak ogarnąć swój niepokój, gdy świat wybucha czerwonymi nagłówkami
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.