Oddajesz kontrolę nad wizerunkiem dziecka, żeby nie robić kłopotu? Lepiej szybko przestań

Oddajesz kontrolę nad wizerunkiem dziecka, żeby nie robić kłopotu? Lepiej szybko przestań

O sharentingu wszyscy już słyszeli, a zjawisko nieco zelżało, bo coraz większa liczba rodziców orientuje się, jak źle może się skończyć wrzucanie zdjęć i nagrań ze swoim dzieckiem do sieci. Ale problem zostaje w innej sferze: w sferze placówek edukacyjnych i instytucji mających z dziećmi do czynienia i niezliczonych zgód na wykorzystanie wizerunku dziecka bez ograniczeń czasowych i terytorialnych. I w sferze patrzenia krzywo na rodziców, którzy "dokładają roboty", nie zgadzając się na używanie wizerunku dziecka.  

Zdjęcie raz wrzucone do sieci zostaje w niej na zawsze

Gdy kilka lat temu weszło RODO, rodzice na zebraniach w szkołach i przedszkolach zaczęli być częstowani zgodami na publikację wizerunku. Przygotowywane z bardzo dużą ostrożnością dokumenty były w centrum uwagi, a rodzice, którzy się nie zgadzali na publikację zdjęć swojego dziecka przez placówkę, byli w mniejszości, i to traktowanej jako ta robiąca kłopoty i generująca dodatkową pracę dla nauczycieli. Dużo było też zamieszania i błędnych przekonań – jak to, że dziecko bez zgody na zdjęcia trzeba „odgonić” od grupy podczas robienia fotografii np. całej klasy, bo się rodzice nie zgodzili na zdjęcia. A to często było dla dzieci przykrym wykluczeniem.

Ta podwójna presja wywierana w wielu placówkach nie pomagała wcale rodzicom decydować o wizerunku swojego dziecka mądrze i w zgodzie ze sobą. Co więcej, wiele innych miejsc – jak różne przestrzenie rozrywki dla dzieci czy muzea prowadzące warsztaty – stawia często rodzicom warunek: albo możemy robić foty, albo twoje dziecko nie może u nas się pobawić czy też nie może wziąć udziału w bezpłatnych warsztatach.

No i jako opiekunowie dziecka jesteśmy w kropce. Bo nie wiadomo: czy możemy powiedzieć „nie”, gdy w domyśle nasze dziecko na tym straci? Prawo niby nas chroni, ale konsekwencje w praktyce są różne i dla dziecka mogą po prostu być przykre.

Niestety, o wiele bardziej przykre mogą być konsekwencje zezwalania na publikację zdjęć dziecka wszędzie i zawsze – bo do tego sprowadza się większość zgód, zwłaszcza tych związanych z jakimiś rozrywkowymi biznesami. Udział w zabawie, konkursie, zawodach oznacza, że twarz mojego dziecka może się stać twarzą promocyjnej ulotki czy kampanii reklamowej w mediach społecznościowych – bo właścicielem zdjęcia jest jakaś firma albo instytucja, a my, prawni opiekunowie, jednym podpisem daliśmy zgodę na rozpowszechnianie jego wizerunku bez ograniczeń czasowych ani terytorialnych.

DEON.PL POLECA

 

 

Co strasznego może się stać? Są dwie takie rzeczy

Zdjęcie na ulotce – to jeszcze pół biedy, ale zdjęcie w sieci to bardzo wrażliwa i podatna na manipulacje rzecz, zwłaszcza w czasach rozkręconej sztucznej inteligencji, która pozwala generować, co tylko zechcemy.

Najgroźniejsze grupy, które mogą zechcieć przerobić zdjęcie twojego dziecka, są aktualnie według mnie dwie.  Pierwsza zabrzmi może jak z thrillera, ale jest smutną rzeczywistością – to tzw. siatki pedofilskie (piszę to bardziej metaforycznie niż dosłownie). Jeszcze zanim sztuczna inteligencja dała nam straszliwą w skutkach opcję deepfejków, działały stare dobre programy do obróbki zdjęć i nie było wielkim wyzwaniem dodać słodkiemu golasowi na nocniczku wielkiego męskiego przyrodzenia przytulonego do policzka (zapewniam, to tylko wierzchołek potwornej góry lodowej). Teraz możliwości są jeszcze większe i gdy myślę o bankach pedofilskich materiałów regularnie rekwirowanych przez służby, jestem przerażona tym, czyje twarze mogą się tam znaleźć bez żadnej wiedzy tych osób.

Druga grupa to rówieśnicy. Przemocowe dzieci bawiące się w sieci bezmyślnie i bez kontroli dorosłych, nie mających pojęcia, jak się teraz gnębi tę „ostatnią” osobę w klasie. A gnębienie jest wyjątkowo perfidne: poza poziomem podstawowym, czyli przerabianiem mniej udanych zdjęć koleżanki z klasy znalezionych na profilu jej mamy na głupie i krzywdzące memy, jest też poziom zaawansowany, czyli tworzenie fałszywego profilu danej osoby w mediach społecznościowych i wrzucanie tam przerobionych w możliwie najbardziej chamski sposób dostępnych w sieci zdjęć, nagrań i treści wygenerowanych na ich podstawie przez AI. Nazywa się to adekwatnie: hatepage. I taką rolę pełni. Służy do kompletnego niszczenia poczucia wartości i sensu życia u kogoś, kogo się znielubiło i chce mu się podokuczać.

Nie trzeba wyjaśniać, jak kończą się takie próby dokuczania, a na końcu skali jest słowo na „S”. I próba, która zaskakuje przerażonych rodziców: nie mieliśmy pojęcia, że coś takiego może się wydarzyć. No więc może. Ale nie musi. I im mniej szans na krzywdzenie dziecka jego własnym wizerunkiem damy światu, tym większa nadzieja, że nigdy się nie będzie musiało mierzyć z czymś tak strasznym, jak odkrycie swojej hatepage czy swojej twarzy na bardzo zakazanych materiałach dla złych dorosłych. 

---
P.S. Dziecka na zdjęciu ilustrującym artykuł nie da się rozpoznać z twarzy z pewnością, że to jest ta konkretna dziewczynka. To też podpowiedź, jak dbać o wizerunek dziecka, gdy z jakiegoś powodu nie można zrezygnować z umieszczenia zdjęcia w sieci.

DEON.PL POLECA


Marta Łysek - dziennikarka i teolog, pisarka i blogerka. Twórczyni Maluczko - bloga ze Słowem, współautorka "Notesów duchowych", pomagających wejść w żywą relację z Ewangelią. Sporadycznie wykłada dziennikarstwo. Debiutowała w 2014 roku powieścią sensacyjną "Na uwięzi", a wśród jej książek jest też wydany w 2022 roku podlaski kryminał  "Ciało i krew". Na swoim Instagramie pomaga piszącym rozwijać warsztat. Tworzy autorski newsletter na kryzys - "Plasterki". Prywatnie żona i matka. Odpoczywa, chodząc po górach, robiąc zdjęcia i słuchając ciszy.  

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.
Marta Łysek

Zło jest bliżej niż ci się wydaje…

Sokółka, mała urokliwa miejscowość na Podlasiu. Spokojne życie mieszkańców przerywa zagadkowe zaginięcie proboszcza. Strach i napięcie potęguje wiadomość, że w okolicy doszło do brutalnej zbrodni.

Grzegorz Sobal, kiedyś...

Skomentuj artykuł

Oddajesz kontrolę nad wizerunkiem dziecka, żeby nie robić kłopotu? Lepiej szybko przestań
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.