O sharentingu wszyscy już słyszeli, a zjawisko nieco zelżało, bo coraz większa liczba rodziców orientuje się, jak źle może się skończyć wrzucanie zdjęć i nagrań ze swoim dzieckiem do sieci. Ale problem zostaje w innej sferze: w sferze placówek edukacyjnych i instytucji mających z dziećmi do czynienia i niezliczonych zgód na wykorzystanie wizerunku dziecka bez ograniczeń czasowych i terytorialnych. I w sferze patrzenia krzywo na rodziców, którzy "dokładają roboty", nie zgadzając się na używanie wizerunku dziecka.
O sharentingu wszyscy już słyszeli, a zjawisko nieco zelżało, bo coraz większa liczba rodziców orientuje się, jak źle może się skończyć wrzucanie zdjęć i nagrań ze swoim dzieckiem do sieci. Ale problem zostaje w innej sferze: w sferze placówek edukacyjnych i instytucji mających z dziećmi do czynienia i niezliczonych zgód na wykorzystanie wizerunku dziecka bez ograniczeń czasowych i terytorialnych. I w sferze patrzenia krzywo na rodziców, którzy "dokładają roboty", nie zgadzając się na używanie wizerunku dziecka.
{{ article.published_at }}
{{ article.description }}
{{ article.description }}