O sharentingu wszyscy już słyszeli, a zjawisko nieco zelżało, bo coraz większa liczba rodziców orientuje się, jak źle może się skończyć wrzucanie zdjęć i nagrań ze swoim dzieckiem do sieci. Ale problem zostaje w innej sferze: w sferze placówek edukacyjnych i instytucji mających z dziećmi do czynienia i niezliczonych zgód na wykorzystanie wizerunku dziecka bez ograniczeń czasowych i terytorialnych. I w sferze patrzenia krzywo na rodziców, którzy "dokładają roboty", nie zgadzając się na używanie wizerunku dziecka.
O sharentingu wszyscy już słyszeli, a zjawisko nieco zelżało, bo coraz większa liczba rodziców orientuje się, jak źle może się skończyć wrzucanie zdjęć i nagrań ze swoim dzieckiem do sieci. Ale problem zostaje w innej sferze: w sferze placówek edukacyjnych i instytucji mających z dziećmi do czynienia i niezliczonych zgód na wykorzystanie wizerunku dziecka bez ograniczeń czasowych i terytorialnych. I w sferze patrzenia krzywo na rodziców, którzy "dokładają roboty", nie zgadzając się na używanie wizerunku dziecka.
Sharenting to pojęcie, które powoli staje się coraz bardziej zrozumiałe i już po krótkim wyjaśnieniu "z czym to się je", klasyfikujemy je jako negatywne zachowanie. Kiedy myślę o sharentingu, to dostrzegam też właśnie ten problem, o którym rzadko się dziś mówi: że ludzie, którzy żyją z telefonem w ręku, są coraz bardziej karmieni wizjami świata, w którym albo dzieci nie ma w ogóle, albo są jak "z obrazka".
Sharenting to pojęcie, które powoli staje się coraz bardziej zrozumiałe i już po krótkim wyjaśnieniu "z czym to się je", klasyfikujemy je jako negatywne zachowanie. Kiedy myślę o sharentingu, to dostrzegam też właśnie ten problem, o którym rzadko się dziś mówi: że ludzie, którzy żyją z telefonem w ręku, są coraz bardziej karmieni wizjami świata, w którym albo dzieci nie ma w ogóle, albo są jak "z obrazka".
Karolina, mama Antosia, rozkręcała swój macierzyński profil na Instagramie. Wrzucała tam słodkie zdjęcia śpiącego niemowlaczka i swoje selfie z rosnącym uroczym małym chłopczykiem. Nagrała pierwsze kroki i zaśmiewającego się bobasa wysmarowanego jagodami, a jej społeczność była zachwycona.
Karolina, mama Antosia, rozkręcała swój macierzyński profil na Instagramie. Wrzucała tam słodkie zdjęcia śpiącego niemowlaczka i swoje selfie z rosnącym uroczym małym chłopczykiem. Nagrała pierwsze kroki i zaśmiewającego się bobasa wysmarowanego jagodami, a jej społeczność była zachwycona.
Siedmioletni Bartek przeżywa dramat. Genetycznie jest dziewczynką, ale czuje się chłopcem – a w szkole nie chcą go zaakceptować jako chłopca. I jest problem. O jego historii piszą Wysokie Obcasy. Na górze tekstu – zdjęcie dziecka z mamą.
Siedmioletni Bartek przeżywa dramat. Genetycznie jest dziewczynką, ale czuje się chłopcem – a w szkole nie chcą go zaakceptować jako chłopca. I jest problem. O jego historii piszą Wysokie Obcasy. Na górze tekstu – zdjęcie dziecka z mamą.
PAP/mł
Sharenting dotyczy głównie matek. „Dawniej np. w latach 70. XX wieku młode matki siadały przed blokiem na ławce, dzieci bawiły się w piaskownicy, a one rozmawiały o dzieciach. Teraz matki przeniosły się do sieci” – mówi dr Anna Brosch z Uniwersytetu Śląskiego.
Sharenting dotyczy głównie matek. „Dawniej np. w latach 70. XX wieku młode matki siadały przed blokiem na ławce, dzieci bawiły się w piaskownicy, a one rozmawiały o dzieciach. Teraz matki przeniosły się do sieci” – mówi dr Anna Brosch z Uniwersytetu Śląskiego.
{{ article.published_at }}
{{ article.description }}
{{ article.description }}