Rafał. Anioł z psem, przez którego Bóg działa w najgłębszych ludzkich kryzysach. Inaczej, niż się spodziewasz
Gdy na twojej drodze pojawia się Rafał, to znaczy, że Bóg ma pomysł na twoje uzdrowienie, wysłuchał twojej modlitwy i zaczął działać, ale w życiu nie wpadniesz na to, co się po drodze może wydarzyć.
Biblijna opowieść o Rafale, aniele Boga posłanym, by uleczyć dwoje ludzi, którzy nie chcą już żyć, mówi wiele o tym, jak Bóg chce działać w naszym życiu. I jak bardzo to działanie odbiega czasem od naszych wyobrażeń.
W tekście przeczytasz:
- jak Bóg reaguje na desperacką modlitwę w kryzysie
- dlaczego wydaje się, że Bóg nie działa i nic się nie dzieje, chociaż Go prosisz
- jaką moc ma modlitwa uwielbienia i co o niej mówi papież
- jak działa intuicja i dlaczego warto jej słuchać
- czy anioł zawsze ma skrzydła i jest ubrany na biało
- dlaczego Bóg nie zawsze odpowiada na modlitwę natychmiastowym cudem
Przeżywasz ciężki kryzys? Wołaj do Boga!
Na starcie historii opisanej w Księdze Tobiasza poznajemy dwoje ludzi. Najpierw starszego mężczyznę, męża i ojca, Tobita, ojca Tobiasza: potem młodą kobietę, niezamężną Sarę. Oboje przez całe życie wiernie szli Bożą ścieżką – i oboje mają poważne kłopoty. Tobit traci wzrok, a z nim możliwość panowania nad swoim życiem; lekarze nie mogą mu pomóc, a ślepota psuje jego relacje nie tylko ze społecznością, ale w końcu także z żoną. Sara to młoda kobieta, która wychodziła za mąż siedem razy, ale każdy związek kończył się błyskawicznie – śmiercią kolejnego mężczyzny. Z tego powodu Sara nie cieszy się sympatią swojej małej społeczności, a powszechne przekonanie mówi, że nie ma dla niej żadnej dobrej przyszłości.
Oboje próbują z całych sił zmienić swoje życie, ale w końcu dochodzą do ściany: już nic się nie da zrobić. Życie w ten sposób nie ma sensu. Sara rozważa samobójstwo – Biblia mówi to dosłownie: chce się powiesić, ale jednocześnie ze względu na ojca nie chce takiego czynu popełniać, więc błaga Boga, by sam zabrał ją do siebie. Tobit, który całe życie przeżył sprawiedliwie, jest teraz obiektem szyderstw i wyrzutów: ludzie uważają, że skoro „Bóg go tak pokarał”, to musiał zrobić coś złego i wcale nie jest taki dobry i pobożny, na jakiego wyglądał. Czarę goryczy przepełniają słowa żony, która stwierdza coś bardzo bolesnego: że teraz okazało się, jaki jej mąż „naprawdę” jest.
- Rozkaż, by odszedł mój duch ode mnie, abym opuścił ziemię i sam stał się ziemią. Gdyż lepiej jest dla mnie umrzeć, niż żyć, słyszę bowiem niesłuszne wyrzuty i tak wiele we mnie goryczy. Lepiej jest dla mnie umrzeć, niż doświadczać tak wielkiej niedoli w życiu i słuchać szyderstw – mówi do Boga Tobit. Gorycz tych słów jest przejmująca; bezsilność tego człowieka - jeszcze bardziej.
Podobnie modli się Sara. - Pozwól mi odejść z ziemi i już nigdy nie słuchać obelg, Ty wiesz, Władco, że nigdy nie zgrzeszyłam z mężczyzną. Już siedmiu mężów straciłam, więc po co miałabym żyć dalej? – woła do Boga. Oto wołanie kobiety, która doszła do ostatniej ściany. Która dogłębnie czuje, że nie ma dla niej żadnej przyszłości.
I tu Bóg mógłby powiedzieć: okej. Żyliście dobrze i sprawiedliwie, poddałem was próbie, a teraz pstryk – uzdrowię was. A potem w jednej chwili Tobit odzyskałby wzrok, a Sara zostałaby uwolniona od złego ducha, który rujnował jej szansę na małżeństwo.
Tyle, że Bóg ma inny plan.
Nie bez powodu mówi się, że Bóg jest mistrzem ostatniej minuty, lubi okrężne drogi i daje hojniej niż się spodziewamy. Takie doświadczenie Boga może zacząć się w najciemniejszym miejscu w życiu, w momencie, w którym chcesz już tylko umrzeć. Gdy jest w tobie głębokie przekonanie, że nic cię już nie czeka. Gdy wszystko, co możliwe, zostało już zrobione i nie masz żadnych perspektyw. Gdy wiesz, po prostu wiesz, że to niemożliwe, żeby się coś zmieniło - no, chyba, że Bóg pozwoli ci umrzeć.
Tak mocno się modliłem, ale nic się nie stało!
To kolejna rzecz, która w historii działania anioła Rafała zwraca uwagę: że po tym krzyku rozpaczy, po tej desperackiej modlitwie… nic się nie dzieje.
Owszem, my, czytający tę historię, dowiadujemy się od narratora, że Bóg wysłuchał Sary i Tobita. Że zadziałał od razu: wysłał anioła Rafała, żeby ich uzdrowił. Ale ani Sara, ani Tobit tego nie wiedzą. On wraca z dziedzińca, ona schodzi z pokoju na górze i wracają do swojej codzienności. Lżejsi o ten szczery i pełen bólu krzyk do Boga, ale wciąż z duszami ciężkimi od rozpaczy. I jeszcze przez jakiś czas nie wydarzy się nic, co mogłoby wyglądać na odpowiedź z Góry.
Co więcej, z końca historii dowiadujemy się czegoś bardzo ważnego: anioł Rafał przyznaje, że gdy Sara i Tobit modlili się, to właśnie on sam zanosił ich modlitwy do Boga. Był przy nich w momencie największej rozpaczy. W tej najgłębszej samotności, w poczuciu opuszczenia i niezrozumienia – tuż obok był anioł i wspierał ich, zabierając ich modlitwy do nieba.
Jeśli modlisz się o coś gorąco i nie wydarza się nic, nie myśl, że Bóg cię nie wysłuchał. Nie myśl, że nic nie robi, że zlekceważył twoją rozpacz, że w tej godzinie dramatycznej próby, w której chcesz po prostu umrzeć, nie ma przy tobie nikogo. Anioł, którego Bóg posłał specjalnie dla ciebie, jest obok: zabierze twoją modlitwę do Boga i wróci z odpowiedzią, jakiej się nie spodziewasz.
Chcesz przetrwać kryzys? Naucz się uwielbienia
To bardzo ciekawa rzecz, na którą łatwo nie zwrócić uwagi, gdy czyta się Księgę Tobiasza: swoją desperacką modlitwę o śmierć zarówno Tobit, jak i Sara zaczynają od… uwielbienia. Od mówienia Bogu, że jest Panem wszystkiego, że wspaniale działa, czyni cuda i jest wielki. Ile takie słowa kosztują w momencie, gdy chce się już tylko umrzeć? I ile mówią o relacji, o zaufaniu, o przekonaniu, jaki Bóg jest naprawdę?
Modlitwa uwielbienia to podstawowa modlitwa chrześcijańska – mówił papież Franciszek. I podkreślał: modlitwa uwielbienia zachęca nas do patrzenia w inny sposób na nasze rozczarowania lub porażki osobiste, na sytuacje, w których nie widzimy wyraźnie obecności Boga, kiedy zdaje się, że zło przeważa i nie ma sposobu, aby je powstrzymać. To modlitwa w obliczu kryzysu, pośród ciemności duszy. Należy ją praktykować nie tylko wtedy, gdy życie napełnia nas szczęściem, ale przede wszystkim w chwilach trudnych, w chwilach ciemności, gdy droga wiedzie pod górę. Uwielbienie jest jak oddychanie czystym tlenem: oczyszcza duszę, pozwala patrzeć daleko w przyszłość, nie pozostawia cię uwięzionym w trudnych i mrocznych chwilach niedoli. Fundamentem uwielbienia jest to, że Bóg jest wiernym Przyjacielem, a Jego miłość nigdy nie zawodzi. On zawsze jest obok nas. Zawsze na nas czeka*.
Sara uwielbia, zanim poprosi o śmierć. Tobit uwielbia, zanim poprosi o śmierć. To są ludzie, którzy nawet w chwili totalnego kryzysu zaczynają rozmowę z Bogiem od uwielbienia. I w odpowiedzi przychodzi anioł Rafał. Bóg chce, żeby żyli i byli uzdrowieni.
Małe natchnienia, które wcale nie są przypadkiem
Tobit po modlitwie wraca do domu i przychodzi do niego ciche natchnienie: przypomina mu się, że dwadzieścia lat wcześniej zostawił pieniądze – duże pieniądze, dziesięć talentów srebra, czyli według oceny Tobita „wielkie bogactwo” - u znajomego w innym mieście. Chce uporządkować swoje życie, bo przecież prosił o śmierć, więc woła syna, by mu przekazać swój ustny testament i mówi mu także o pieniądzach. Wspólnie ustalają, że młody Tobiasz pójdzie po nie z kimś, kto zna drogę.
To jest bardzo piękne w tym zdesperowanym bohaterze: że jest konsekwentny. Idzie za tym malutkim natchnieniem, które do niego przychodzi po modlitwie o śmierć. Stara się na miarę swoich możliwości uporządkować swoje życie, zadbać o syna i żonę. Ponieważ prawo Boże jest dla niego bardzo ważne, zobowiązuje też w swoim testamencie syna do tego, by za żonę wziął kobietę ze swojego plemienia, bo rodowe doświadczenie mówi, że Bóg takim związkom obficie błogosławi.
Równie piękne w Tobicie jest to, że nie obraża się na Boga. Nie porzuca zasad, którym był wierny całe życie. Co więcej, przekazuje je w spadku synowi. I to właściwie napędza dalszy rozwój wydarzeń, w które włącza się już bardzo aktywnie anioł posłany przez Boga. W efekcie uzdrowiona zostaje także Sara.
Małe natchnienia, coś, co nagle nam się przypomina po modlitwie, jakieś spokojne przynaglenie, cicha intuicja - to są drobne wskazówki od Boga, który wysłuchał naszej modlitwy i uruchomił plan naszego ratunku. Warto ćwiczyć uważność na takie drobne znaki.
Gdy przychodzi anioł, wygląda inaczej, niż myślisz
Potrzebujesz kogoś, kto ma konkretne umiejętności albo znajomości – i nagle na twojej drodze pojawia się idealny człowiek, i to w dodatku z marszu chętny do pomocy, a gdy już załatwicie sprawy, wasze drogi rozchodzą się na zawsze? Gdy przeczytasz Księgę Tobiasza, już zawsze będziesz się zastanawiać, czy to przypadkiem nie był specjalny Boży wysłannik.
Anioł jest duchem. Nie je ani nie pije. Czas i przestrzeń nie są dla niego ograniczeniem. Jego celem jest uwielbienie Boga i spełnianie Jego woli, a także służenie ludziom z miłością, bo tak patrzy na nas Bóg. Biblia jest pełna wzmianek o aniołach, którzy przychodzą do ludzi załatwiać Boże sprawy, walczyć, bronić, podpowiadać, przynosić wieści od Pana albo wspierać konkretnego człowieka. Przybierają przy tym ludzką postać, ale tylko w historii Tobiasza mamy anioła, któremu Bóg polecił przez dłuższy czas udawać człowieka. Rafał nie jest więc młodzieńcem w lśniąco białej szacie, który wygląda tak, że musi zacząć rozmowę od „nie bój się”. Jest jak starszy brat, który zna drogę, prowadzi, dzieli się swoją mądrością… i daje Tobiaszowi działać. Przygotowuje go na spotkanie z demonem dręczącym Sarę, dając mu narzędzia, by go wygnać, i podpowiada mu, jak może wyleczyć chore oczy ojca.
Gdy marzymy o anielskiej interwencji, najczęściej chcemy, żeby to było jak ze Zwiastowaniem: przychodzi anioł, nie ma wątpliwości, że to jest anioł, przedstawia się, oznajmia, co się wydarzy, i wszystko dzieje się samo, gdy tylko powiemy: okej, niech tak będzie. I gdy tak sobie czekamy na Gabriela, przegapiamy czasem Rafała, który na anioła jakby nie wygląda. I chce nas "tylko" czegoś nauczyć, podpowiedzieć, przejść z nami kawałek drogi, którego nie znamy i boimy się iść sami.
Bóg podpowie ci, co robić, zamiast robić to za ciebie
Historia anioła Rafała podpowiada jeden z ulubionych rodzajów Bożej interwencji: gdy Bóg nie tyle cudownie załatwia sprawę za ciebie, ale krok po kroku pokazuje rozwiązania. Wymaga to zaufania i otwarcia się na prowadzenie. I daje mocne poczucie, że własna sprawczość nie musi się kłócić z wypełnianiem woli Boga. Że ludzkie działanie jest ważne, że Bóg lubi je i docenia i posyła anioła, by wspierał i podpowiadał dobre rozwiązania.
Bo przecież Bóg mógł zadziałać całkiem inaczej. Mógł wysłać Rafała, który stanąłby przed Sarą i powiedział: „Dziewczyno, jesteś uwolniona od złego ducha, a niedługo zjawi się tu niejaki Tobiasz i zostanie twoim mężem, który dożyje z tobą starości. Poczekaj jeszcze kilka tygodni”. Albo mógł po prostu zjawić się na dziedzińcu u Tobita, dotknąć jego oczu zasłoniętych bielmem i uzdrowić go w kilka sekund, zamiast udawać krewnego Tobita, wędrować z psem i uczyć Tobiasza sztuki uzdrawiania. Wtedy historia skończyłaby się bardzo szybko.
Ale Bóg wybrał inną ścieżkę. Wysłał swojego anioła, i to jednego z najbliższych – Rafał powie to na końcu Tobitowi i Sarze, że jest „jednym z siedmiu aniołów, którzy służą Panu i wchodzą przed Jego majestat”, podkreśli też, że „nie przybył z własnej woli, ale z woli naszego Boga”. A wola była taka, żeby uczynić o wiele więcej dobra niż szybkie zakończenie życia i zabranie do siebie dwojga ludzi w potężnym życiowym kryzysie. Dwie rodziny zostały uzdrowione, trzecia założona, zły duch został wypędzony i związany przez Rafała, Tobitowi wrócił wzrok, Tobiasz znalazł żonę, która była mu przeznaczona, uzdrowiony Tobit żył jeszcze wiele lat. Mnóstwo dobra, które mogło się wydarzyć dlatego, że wola Boga została uszanowana, a natchnienia podjęte, choć nic nie wskazywało na tak wspaniałe zakończenie tej historii.
Nie tylko Tobiaszowi Bóg posyła anioła, żeby poprowadził go odpowiednią ścieżką i nauczył, jak sobie radzić z trudnościami. Ta łaska może być dana każdemu, kto jest wierny Bogu, uwielbia Go nawet w największym kryzysie i nie oczekuje, że Bóg zadziała według ludzkiego scenariusza.
Tutaj przeczytasz całą Księgę Tobiasza [jest krótka, ma tylko 12 stron]
* Papież Franciszek na audiencji generalnej 13 stycznia 2021, w katechezie o modlitwie uwielbienia


Skomentuj artykuł