Finanse Kościoła wg premiera

(fot. Gerard Van der Leun/ flickr.comi)

Dwa zdania, cztery błędy pana premiera, czyli Donald Tusk o finansach Kościoła - komentarz Dariusza Kowalczyka SJ.

Pan premier Donald Tusk stwierdził z trybuny sejmowej: "Uznajemy, że tak jak w przypadku Komisji Majątkowej, która przestała funkcjonować, ustały przesłanki właśnie dlatego, że majątek, o którym mówiono przed laty, wrócił do Kościołów, ustały przesłanki dla tego dzisiejszego rozwiązania i duchowni powinni uczestniczyć w powszechnym systemie ubezpieczeń społecznych. Jeśli to będzie wymagało, nie jest to konieczność, ale gdyby się okazało, że wymagać to będzie zmian w konkordacie, jesteśmy na to gotowi". No cóż! "Dwa zdania, cztery błędy" - jak słusznie zauważył na łamach "Gościa Niedzielnego" Andrzej Grajewski.

Po pierwsze, nie jest prawdą, że sprawy majątków kościelnych, które zostały zabrane przez państwo ze złamaniem ówczesnego prawa (nie chodzi tutaj o nacjonalizację, ale po prostu o grabież słabszego przez silniejszego) zostały uregulowane w całości. Wiele spraw nie zostało załatwionych, a Komisję Majątkową "katolicką" zlikwidowano z powodu medialnej nagonki. Pozostałe Komisje, które zajmują się rekompensatą za ukradzione przez państwo majątki gmin żydowskich, wspólnot muzułmańskich oraz kościołów chrześcijańskich nie-katolickich, pracują nadal. Trzeba tutaj zauważyć, że wiele różnego rodzaju majątków, zagrabionych przez "komunę", zostało odzyskanych przez osoby prywatne, a zatem nie jest prawdą, iż jedynie Kościół miał możliwość coś z ukradzionego mu mienia odzyskać.

DEON.PL POLECA

Po drugie, pan premier miesza Komisję Majątkową z systemem ubezpieczeń, czyli w konsekwencji z Funduszem Kościelnym. A to są zupełnie dwie różne rzeczy. Komisja Majątkowa powstała w roku 1989, aby poprzez nią można było uregulować sprawy dóbr, które zostały Kościołowi zabrane bezprawnie, to znaczy z pogwałceniem samych komunistycznych ustaw. Natomiast Fundusz Kościelny powstał w roku 1950 jako rekompensata za dobra kościelne przejęte przez państwo na mocy ustawy z tegoż roku, a podpisanej przez Bieruta i Cyrankiewicza.

Po trzecie, premier Tusk zasugerował, że do tej pory duchowni nie są w powszechnym systemie ubezpieczeń społecznych, i że on zamierza to uregulować. Prawda natomiast jest taka, że duchowni uczestniczą w tym systemie od 1989 roku. Każdy duchowny, który ma jakąkolwiek umowę o pracę, podlega tym samym zasadom, co inni obywatele. Inni księża (nie mający umowy o pracę) też są w systemie ubezpieczeń, tyle że ich składki są w dużej części pokrywane przez wspomniany Fundusz Kościelny. Fundusz ten nie jest jednak jakimś przywilejem, ale sprawiedliwą rekompensatą, której zasadność uznawały (przynajmniej formalnie) nawet władze PRL-u (miały na tyle przyzwoitości…). Dziś Fundusz wydaje się być formą trochę przestarzałą i można dyskutować czym go zastapić, ale to zupełnie inna sprawa niż sugerowanie, że księża nie płaca podatków i nie są w systemie ubezpieczeń.

Warto przytoczyć tutaj dane, które wynotował ksiądz Henryk Zieliński z tygodnika "Idziemy": "Koszt dofinansowania ubezpieczeń dla około 23 tys. duchownych różnych wyznań i religii, wśród których katolicy stanowią niewiele ponad połowę, wyniósł w ubiegłym roku około 85 mln zł. Dla porównania koszt dofinansowania w tym samym czasie świadczeń dla około 28 tys. będących w stanie spoczynku pracowników ministerstwa sprawiedliwości, to ok. 1 mld zł.". Dodajmy, że w przypadku księży Fundusz Kościelny dopłaca do najniższej kwoty, a zatem średnia emerytura tak ubezpieczonych duchownych, to niewiele ponad 800 zł.

Po czwarte, zupełnie nie wiadomo, dlaczego premier Tusk uznał za stosowne wspomnieć o możliwości zmiany konkordatu właśnie w kontekście ubezpieczeń społecznych. Przecież kwestia ta nie jest przez konkordat regulowana. Konkordat to umowa międzynarodowa, a zatem jednostronne zapowiedzi możliwości jego zmiany, w dodatku w całkowicie błędnym kontekście, nie wyglądają zbyt poważnie.

Pozostaje mieć nadzieję, że premier jest po prostu niedoinformowany. Byłoby gorzej, gdyby się okazało, że szef polskiego rządku próbuje "grać" Kościołem, by przysłonić realne problemy, a przy okazji przypodobać się antyklerykalnemu elektoratowi Palikota i SLD. Bez względu na intencje i świadomość Donalda Tuska, trzeba stwierdzić, że w Polsce od lat manipuluje się opinią publiczną, wmawiając jej, że główne finansowe problemy państwa polskiego są związane z Kościołem, co jest oczywista bzdurą. Mainstream medialny nie zająknie się o wielkim biznesie, o dziwnych fortunach, o nadspodziewanie wysokich kosztach budowy autostrad i stadionów, o bezsensownym rozroście biurokracji, i o wielu, wielu innych sprawach. Tworzy się za to wrażenie, że należy zabrać Kościołowi, a wtedy będzie żyło się lepiej. Kościołowi w Polsce zabierał już PRL, co żadną miarą nie przyczyniło się do budowy dobrobytu.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Finanse Kościoła wg premiera
Komentarze (16)
2 grudnia 2011, 11:22
Miliard oszczędzony na pensjach dla miernych katechetów na pewno przydałby się polskiemu systemowi edukacji. Możnaby wprowadzić więcej przedmiotów związanych z przedsiębiorczością czy edukacją prawną. No ale nie mówmy o fantastyce - polska ekonomia ma być oparta głównie na modlitwie... Jaki miliard?! Nota bene miliard w arykule dotyczył pracowników ministerstwa sprawiedliwości... Kto teraz robi za "uczonych w Piśmie" - w tłumaczeniu ekumenicznym - "nauczycieli Prawa"... No właśnie. Czas na zrobienie porządku z biurokratyzmem. Do dzieła, panie Jarosławie... Gowinie! Go WiN! Porównaj KRK z państwem i zastanów się, która struktura bardziej przypomina mafię czy sektę, która zabiera twoje pieniądze, zmusza do pewnych działań pod groźbą sankcji egzekwowanych przemocą fizyczną i z której nie można wystąpić mieszkając na terenie naszej umiłowanej ojczyzny... No i dlaczego rezygnować z usług katechetów, a nie innych funkcjonariuszy państwowych? Katecheci chociaż wskazują na duchowy wymiar rzeczywistości. Nie ma innego przedmiotu, na którym by o tym mówiono, czyż nie? Nie wykłada się religioznastwa, duchowości, ezoteryki czy psychologii. Czy jest w systemie wystarczająco dużo przestrzeni na fundament: POZNAWANIE SAMEGO SIEBIE? Rzeczy najistotniejszych dowiadywałem się poza szkołą, w której raczej obowiązuje racjonalistyczno-materialistyczna wizja rzeczywistości. Dobra myśl z tą ekonomią opartą na modlitwie. Bez ironii. Sporo literatury jest na ten temat. Nie mówiąc o ludzkich doświadczeniach. Ostatecznie jednak to życie ma być modlitwą. Mogą nią być również przedmioty oparte na przedsiębiorczości i edukacja prawna, czemu nie...
Jadwiga Krywult
2 grudnia 2011, 11:20
Jedyne co mętnie powiedział premier, to że jest potrzebna zmiana Kondordatu, bo wcale nie jest. Premier nie powiedział, że do tego jest potrzebna zmiana konkordatu. Proszę sprawdzić, co powiedział, a nie budować teorii na zafałszowaniach.
L
leszek
2 grudnia 2011, 11:14
 @~Dariusz Kowalczyk SJ Nie jest prawdą, że "im większa nieudolność .. tym bardziej się szuka ..". To fantazja Ojca. Prasa pisze na temat od lat z tą samą częstotliwościa.  Jedyne co mętnie powiedział premier, to że jest potrzebna zmiana Kondordatu, bo wcale nie jest. Zmiany Kondordatu wymagałoby np. wycofanie nauczania religii ze szkół, ale o tym premier nie mówił. Prasa pisze najprzeróżniejsze rzeczy na różne tematy. Jest faktem, że temat "finansowania Kościoła" to temat fantastycznych opowieści, np. różne "obliczenia" obracją się w kręgu kwot o 1-5 miliardów złotych, więc rozrzut 5 krotny. Sam temat jest mętny, bo jedni uważają pensje katechetów za "finansowanie Kościoła" a inny nie. Ja bym powiedział, że na tej samej zasadzie pensje nauczycieli matematyki są finansowaniem Polskiego Związku Matematyków (o ile takowy istnieje).  Główny problem polega na tym, ze jesli pada jakas fantazyjna liczba. np "państwo co roku finansuje Kosciół kwotą 5 miliardów złotych", to Ojciec nie potrafi odpowiedzieć "nie jest to prawdą, fakty w tej sprawie są takie i takie" . Zaś punktem wyjścia do wszelkiej dyskusji musi być dokładna informacje, gdyż bez tego wszelkie polemiki są jałowe.
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
2 grudnia 2011, 10:41
@leszek Zwiazek logiczny istnieje miedzy brakiem rzeczowej, krytycznej dyskusji w mediach o roznego rodzaju indolencji lub nieuczciwosci gospodarczej a rozdmuchiwaniem "afer" zwiazanych z Kosciolem. Im wieksza niedolnosc poszczegolnych ministrow, tym bardziej szuka sie kozla ofiarnego (Kosciola), aby dmuchac piane. Nie ma to nic wspolnego z "a u was bija murzynow", ale mowi wiele o tym, jaka polityka informacyjna jest obecnie prowadzona przez glowne media. Jest to realny problem, o ktorym trzeba mowic, a nie udawac, ze jedno z drugim nie ma nic wspolnego. W moim tekscie sa dwie glowne kwestie, czego pan jakos nie umie zauwazyc. Pierwsza, to stosunki panstwo-Kosciol, w ktorych niekompetentnie miesza premier Tusk. Druga to stan mediow, ktore o waznych sprawach mowia niewiele, a koncentruja sie na sensacyjkach pompujac je do olbrzymich rozmiarow. Tych dwoch spraw nie mieszam, ale je stawiam obok siebie, gdyz istnieje miedzy nimi ewidentny zwiazek. Pan natomiast miesza te dwie rzeczy i jeszcze powoluje sie na logike.
L
leszek
2 grudnia 2011, 10:37
 Z finansami Kościóła to jest trochę tak, jak z osławioną Hiszpańską Inkwizycją. Przez całe stulecia była przedmiotem różnych fantastycznych i baśniowych wyobrażeń, najwięcej to naprodukowano bodaj w epoce Oświecenia i ponieważ produkowali je cenieni po dzisiaj luminarze tej epoki to utrzymują się po dziś dzień. Dopiero na początku dwudziestego wieku pisząc o Inkwycji zaczęto się posługiwać dokumentami (zresztą wytworzonymi przez samą Inkwizycję) i temat ze świata wymyślonych opowieści przeniesiono na grunt realny. W efekcie pisząc o Inwizycji trzeba wyraźnie rozdzielać "Inkwizycję" (po ang, The Inquisition) czyli temat róznych fantastycznych opowieści i legend, od Inkwizycji czyli konkretnej, historycznej instytucji, jak Inwizycja Hiszpańska czy Rzymska.
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
2 grudnia 2011, 10:32
@brat_robot "Miliard oszczędzony na pensjach dla miernych katechetów na pewno przydałby się polskiemu systemowi edukacji". Katecheci nie sa dla ksiezy, ale sa dla dzieci i mlodziezy, czyli dla spoleczenstwa. Nikt tu nie robi łaski ksiezom, ze dzieci moga w szkole uczyc sie religii. Katecheza to  m.in. poznawanie chrzescijanskich korzeni Europy, sztuki, kultury, literatury przesyconej Ewangelia. Nie mozna byc swiatlym Europejczykiem jak sie nic nie wie o Biblii, wielkich swietych jak Benedykt, ktorzy budowali cywizlizacje europejska. Katecheza to uczenie moralnosci zakorzenionej w Dekalogu, to pokazywanie idealu Kazania na Gorze itd. Wrzask, ze nalezy wyrzucic katechetow, aby cos tam, cos tam, jest bardzo prymitywnie krotkowzroczny. Chcialbym, aby mlode pokolenia wiedzialy skad przyszly, znaly historie i kulture... i mialy egzystencjalne odniesienie do Boga objawionego w Jezusie. Wychowywanie jedynie robotow przydatnych w wielkich korporacjach nie wyddaje mi sie zbyt pociagajaca wizja.
L
leszek
2 grudnia 2011, 10:20
 @Dariusz Kowalczyk SJ Z faktu, że państwo finansuje budowy autostrad nie wynika, że ma finansować Fundusz Kościelny. Tych faktów nie łączy żaden związek logiczny. Nie jest tez prawdą, że "mainstream prasowy" nie pisze o "...", bo pisze. Poza tym, to argumenty z cyklu "a u was biją Murzynów" raczej świadczą o bezradności. Jeśli chodzi o finanse Kościoła, to najlepiej by Kościołowi zrobiło, gdyby zaczął publikować precyzyjne dane na ten temat. Bo z braku tych informacji cały temat jest niestety polem działania różnych harcowników, którzy jeżdzą po temacie niczym kowboj na mustangu po Dzikim Zachodzie i efektem są jakies fantastyczne cyfry i liczby. Gdyby sam Kościół zacząl dokładnie o tym pisać, to by sprowadził ten temat ze świata baśni i mitów na grunt świata realnego.  Oczywiście - każdy wie (a zapewne sam Ojciec wie najlepiej), że temat nie jest łatwy, bo przeciez Kościoł to kilkaset róznych organizacji, funkcjonujących i finansowanych na rózne sposoby. Pewnie samo wprowadzenie jakiejś jednolitej sprawozdawczości to tytaniczne zadanie. Ale jakoś to na świecie robią - może Kościół w Polsce powinien skorzystać doświadczeń Kościołów w innych krajach które jakoś tę materię opanowały. Oczywiście - jest to zajęcie na wiele lat, ale może kiedyś trzeba zacząć. 
2 grudnia 2011, 09:52
@leszek "Ale z jakich powodów autor tego artykułu miesza do tego "pracowników w stanie spoczynku" czy "autostrady i stadiony" oraz "biurokrację" - to pojęcia nie mam". Powody sa oczywiste. Na tle tego, o czym sie nie mowi duzo, a powinno, widac skale manipulacji polegajacej na budowaniu wrazenia, jakby to finanse Kosciola byly jakims kluczem do uzdrowienia polskiej ekonomii. Tworzy sie np. wrazenie, ze oto duchowni biora z budzetu ogromne sumy, a nie mowi sie o relanych problemach budzetu i przykladach niegospodarnosci. Miliard oszczędzony na pensjach dla miernych katechetów na pewno przydałby się polskiemu systemowi edukacji. Możnaby wprowadzić więcej przedmiotów związanych z przedsiębiorczością czy edukacją prawną. No ale nie mówmy o fantastyce - polska ekonomia ma być oparta głównie na modlitwie... 
DK
Dariusz Kowalczyk SJ
2 grudnia 2011, 09:11
@leszek "Ale z jakich powodów autor tego artykułu miesza do tego "pracowników w stanie spoczynku" czy "autostrady i stadiony" oraz "biurokrację" - to pojęcia nie mam". Powody sa oczywiste. Na tle tego, o czym sie nie mowi duzo, a powinno, widac skale manipulacji polegajacej na budowaniu wrazenia, jakby to finanse Kosciola byly jakims kluczem do uzdrowienia polskiej ekonomii. Tworzy sie np. wrazenie, ze oto duchowni biora z budzetu ogromne sumy, a nie mowi sie o relanych problemach budzetu i przykladach niegospodarnosci.
L
leszek
1 grudnia 2011, 22:17
Fundusz Kościelny powstał w roku 1950 i miał być finansowany z zabranych Kościołowi dóbr. Ale problem polegał na tym, że tych dóbr nigdy nie zinwentaryzowano i nigdy jakieś klarownej konstrukcji nie stworzono. Więc w praktyce ten Fundusz cały czas byl jakims tworem nieokreślonym i na pewno jest rzeczą dobrą, żeby stworzyć przejrzyste zasady opłacania składek osób duchownych, które nie opłacają tych składek podobnie jak wszyscy zatrudnieni, gdyż z powodu specyfiki zajęcia jakim się zajmują nie jest to możliwe. Na pewno nic to wspólnego z Konkordatem nie ma, który co najwyżej stwierdza, że w momencie jego podpisania (w 1993) zachowuje się stan istniejący i nic więcej. Ale z jakich powodów autor tego artykułu miesza do tego "pracowników w stanie spoczynku" czy "autostrady i stadiony" oraz "biurokrację" - to pojęcia nie mam. Natomiast warunkiem rozwiązania tego problem jest rzeczowy dialog miedzy stroną państwową i kościelną, bo jeśli jedni będą liczyć jabłka, a drudzy gruszki to sa minimalne szanse aby coś uzgodnili.
G
Groszek
1 grudnia 2011, 18:49
"Dwa zdania, cztery błędy" - jak słusznie zauważył na łamach "Gościa Niedzielnego" Andrzej Grajewski. Dwa zdania, cztery błędy pana premiera, czyli Donald Tusk o finansach Kościoła - komentarz Dariusza Kowalczyka SJ. Wychodzi na to, że rację mieli kibice piszący na transparentach, że premier ma Tolę.
Ł
Łukasz
1 grudnia 2011, 18:01
Obudź się - to samo mówił A. de Mello na rekolekcjach, z których fragmentów ułożono sławne "Przebudzenie". Ale mainstream katolicki chciał uciszyć jego wołanie... świadki Jehowy z fragmentów ewangelii układają swoje niechrzescijańskie pisania..
DP
De Pera
1 grudnia 2011, 18:00
Obudź się - to samo mówił A. de Mello na rekolekcjach, z których fragmentów ułożono sławne "Przebudzenie". Ale mainstream katolicki chciał uciszyć jego wołanie... uciszyć tylko apokryfy,  z których dziwnym trafem wyparował Pan Jezus..
1 grudnia 2011, 15:36
Obudź się - to samo mówił A. de Mello na rekolekcjach, z których fragmentów ułożono sławne "Przebudzenie". Ale mainstream katolicki chciał uciszyć jego wołanie...
A
as.
1 grudnia 2011, 15:19
 anonim, obudz sie, juz po 15:)
1 grudnia 2011, 15:01
Ależ mainstream medialny zajmuje się głównie nieprawidłowościami pozakościelnymi, nieprawdaż? A na nieprzychylne postrzeganie Instytycji pracowano od wieków, niestety, stąd antyklerykalizm, czyż nie?