Gdy papież prosi o pomoc dziennikarzy...

Fot. Grzegorz Galazka

Niektórzy uważają, że relacje papieża Franciszka z mediami są zbyt częste i przesadnie swobodne. A może w ten sposób daje on sygnał całemu Kościołowi, że dziennikarze są mu bardzo potrzebni?

Papież Franciszek znów zrobił wyjątek. Jak sam przyznał, już wcześniej, zanim został Następcą św. Piotra, odmawiał przyjmowania nagród. Stara się trzymać tej zasady również po wyborze na Stolicę Piotrową. Jednak czasami robi wyjątki. Np. w 2016 roku przyjął nagrodę Karola Wielkiego, przyznaną mu przez niemieckie miasto Akwizgran. Podczas ceremonii wręczania w Watykanie powiedział, że dedykuje ją Europie i wygłosił bardzo ważne przemówienie dotyczące Starego Kontynentu. W styczniu br. został laureatem pierwszej edycji nowej nagrody „Valore Coraggio” („Wartość Odwaga”) przyznawanej osobom, które mają „odwagę bycia sobą, chcąc uszanować swoje idee oraz te innych ludzi”. Do inicjatorów wyróżnienia skierował wspierający ich myśl list.

W sobotę, 26 sierpnia br., Franciszek kolejny raz odstąpił od reguły. Tym razem przyjął... nagrodę dziennikarską od przedstawicieli włoskich mediów. Nie bez powodu. Okazało się, że ma do dziennikarzy poważną prośbę. Poprosił ich o pomoc.

Już wcześniej, w kwietniu br., przy okazji dwudziestej rocznicy przyznania nagrody Pulitzera dla zespołu „Spotlight” za ujawnienie skandalu pedofilskiego w bostońskim kościele, w imieniu Franciszka watykański sekretarz stanu kard. Pietro Parolin zapewniał dziennikarzy, że papież ufa, iż pomogą. W czym? Pomogą „rzucić dalsze światło na plagę nadużyć i promować bardziej skuteczną współpracę w Kościele i w społeczeństwie w ogóle, aby wykorzenić to głębokie zło”. Przyjmując pod koniec sierpnia dziennikarską nagrodę Franciszek miał jednak inną prośbę. Ale zanim ją ujawnił, wskazał na kilka „grzechów” współczesnego dziennikarstwa.

DEON.PL POLECA

Szczególną uwagę papież zwrócił na dezinformację. Mamy z nią do czynienia, gdy dziennikarstwo nie informuje lub informuje źle. W tym kontekście zrozumiały jest apel Franciszka o powrót do kultywowania w pracy w mediach zasady rzeczywistości. To istotne w czasach, w których wydaje się, że każdy komentuje wszystko, nawet niezależnie od faktów i często nawet zanim zostanie poinformowany. „Rzeczywistość przewyższa ideę” – stwierdził papież, przypominając nie tylko o realności faktów, ale także o tym, że one zawsze ewoluują – w stronę dobra lub w stronę zła. Jego zdaniem powrót do zasady rzeczywistości jest potrzebny, aby nie narażać się na ryzyko przekształcenia społeczeństwa informacyjnego w społeczeństwo dezinformacyjne.

Jako pozostałe grzechy dzisiejszego dziennikarstwa Franciszek wymienił oszczerstwo, zniesławienie, które różni się od oszczerstwa, ale podobnie niszczy, oraz preferowanie skandalu i brudu, bo te dobrze się sprzedają.

Według Franciszka, aby przezwyciężyć te przejawy zła w dziennikarstwie, trzeba szerzyć kulturę spotkania, kulturę dialogu, kulturę słuchania drugiego człowieka i jego racji. Sam fakt przyjęcia – w drodze wyjątku – przyznanej mu nagrody papież uzasadnił pilną potrzebą „konstruktywnej komunikacji, wspierania kultury spotkania, a nie konfrontacji; kultury pokoju, a nie wojny; kultury otwartości na innych, a nie uprzedzeń”. Stwierdził też, jak informowały watykańskie media, że w czasach, w których dużo mówimy, a mało słuchamy, i w których poczucie wspólnego dobra jest zagrożone, cały Kościół chce na nowo odkryć słowo „razem”. „Musimy na nowo odkryć słowo razem. Podążać razem. Razem stawiać sobie pytania. Wziąć razem odpowiedzialność za rozeznawanie wspólnotowe, które dla nas jest modlitwą, tak jak czynili to pierwsi Apostołowie: to jest synodalność, którą chcielibyśmy uczynić codziennym nawykiem we wszystkich jej przejawach” – mówił Franciszek do dziennikarzy.

Okazało się, że właśnie Synodu i synodalności dotyczy papieska prośba skierowana do dziennikarzy. „Pomóżcie mi opowiedzieć ten proces takim, jakim jest naprawdę, z dala od logiki sloganów i gotowych narracji” – zaapelował Franciszek.

W tej prośbie Franciszka jest coś zastanawiającego. Wsłuchując się w nią można odnieść wrażenie, że Papież ma poczucie niedosytu dotyczące sposobu obecności Synodu i jego tematyki w mediach. Co więcej, jego prośba odnosi się do sposobu, w jaki Synod jest w nich pokazywany, a także do prawdziwości udostępnianego w nich wizerunku Synodu.

Od początku pontyfikatu obecnego Następcy św. Piotra widać wyraźnie, że rozumie on i docenia znaczenie mediów i dziennikarzy we współczesnym świecie. Korzysta z komunikacyjnych możliwości, jakie są z nimi związane bardzo często. Można spotkać opinie, że robi to za często i zbyt swobodnie. Pojawiają się zarzuty, że naraża się na niebezpieczeństwo manipulacji, że o pewnych sprawach nie powinien mówić w swobodnej wymianie zdań z dziennikarzami, że są inne sposoby przekazywania pewnych treści, niż wywiad.

Można jednak odnieść wrażenie, że Franciszek, który kilka dni temu tak bezpośrednio poprosił dziennikarzy o pomoc w pokazaniu Synodu i synodalności w sposób prawdziwy, bez sloganów i gotowych narracji, równocześnie sam od dawna stara się pomóc mediom w spełnianiu ich podstawowych zadań, co wydaje się w naszych czasach bardzo trudne. Franciszek wyraźnie wierzy, że dobre dziennikarstwo wciąż jest możliwe i że Kościołowi jest ono bardzo potrzebne.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Gdy papież prosi o pomoc dziennikarzy...
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.