Grzeszny Papież, czyli o istocie chrześcijaństwa

Piotr Żyłka

Odpowiedź papieża Franciszka na pierwsze pytanie z głośnego wywiadu, którego udzielił jezuickiemu czasopismu "La Civiltà Cattolica", powinna wielu z nas zawstydzić i skłonić do refleksji nad naszym rozumieniem i przeżywaniem wiary.

Wielokrotnie w dyskusjach między katolikami przewija się temat miłosierdzia. Nie wszyscy udzielamy takiej samej odpowiedzi na pytanie: "Co to znaczy, że nasz Bóg jest miłosierny?" Cześć z nas zwraca uwagę na inny Jego przymiot - na sprawiedliwość. Ma być ona odtrutką na bagatelizowanie zła i grzechu w życiu człowieka. Czasem odnoszę wrażenie, że pełni ona też rolę straszaka na osoby błądzące i niewierzące. "Nie myślcie sobie, że Bóg jest nieskończenie dobry i wszystko wam wybaczy. Nie myślcie sobie, że za wasze błędy nie czeka was kara. Bóg jest sprawiedliwy, więc prędzej czy później Was dopadnie. Jak nie w tym życiu, to po śmierci".

Taki sposób myślenia jest bardzo szkodliwy. Gdy mówimy o Bogu, zapominając o Jego nieskończonym miłosierdziu, możemy wyrządzić ogromną krzywdę wielu ludziom, którzy potrzebują usłyszeć o tym, że Chrystus faktycznie jest kimś, kto zawsze na nich czeka z otwartymi ramionami - bez względu na to, jak wygląda ich życie i jak bardzo są zagubieni.

Skandal miłosierdzia to najważniejsza wiadomość, jaką mamy do przekazania światu. To jest istota chrześcijaństwa. Nie jest tak, że to my musimy wykonać pierwszy krok i się nawrócić, żeby w naszym życiu duchowym coś się zmieniło. Gdyby tak było, to wszyscy bylibyśmy już dawno skreśleni. Chrystus nie czekał na zaproszenie zanim przyszedł na świat. Co więcej - świat Go odrzucił, a On będąc miłosierny, oddał życie za nas wszystkich. Bóg zawsze wyciąga rękę do człowieka.

Wszyscy jesteśmy grzesznikami i tylko w Bożym Miłosierdziu jest nasza nadzieja. Doskonale rozumie to Franciszek, dlatego w wywiadzie dla "La Civiltà Cattolica" powiedział: "Jestem grzesznikiem. To jest najtrafniejsza definicja. Nie jest to jakaś figura, jakiś rodzaj literacki. Jestem grzesznikiem". Te słowa to punkt wyjścia do zrozumienia chrześcijaństwa. Nie możemy koncentrować się na tropieniu grzechu i straszeniu ludzi, że, jeśli się nie nawrócą, skończy się to dla nich katastrofą. Spójrzmy najpierw na siebie, na nasze osobiste grzechy, na grzechy naszego Kościoła i przyznajmy z pokorą, że bez Bożego Miłosierdzia dla nas też nie byłoby żadnej nadziei, a Kościół powinien przejść do historii przynajmniej kilka wieków temu.

Jakie zadanie stoi przed nami, grzesznikami i przed Kościołem, który jest wspólnotą grzeszników? Wracamy do wywiadu z Franciszkiem: "Widzę Kościół jako szpital polowy po bitwie. Nie ma sensu pytać ciężko rannego, czy ma wysoki poziom cholesterolu i cukru! Trzeba leczyć jego rany. Potem możemy rozmawiać o całej reszcie. Leczyć rany, leczyć rany... I trzeba zacząć od samego dołu. Marzy mi się Kościół matczyny i pasterski. Kapłani Kościoła muszą być miłosierni, brać odpowiedzialność za osoby, towarzyszyć im jak dobry Samarytanin, który obmywa, czyści i podnosi z ziemi bliźniego. To jest czysta Ewangelia. Bóg jest większy od grzechu".

Również Jan Paweł II wielokrotnie powtarzał, byśmy byli apostołami Bożego Miłosierdzia. To jest nasze główne zadanie. Bez miłosierdzia chrześcijaństwo nie ma najmniejszego sensu.

Piotr Żyłka - członek redakcji i publicysta DEON.pl, twórca Projektu faceBóg i papieskiego profilu Franciszek.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Grzeszny Papież, czyli o istocie chrześcijaństwa
Komentarze (63)
30 września 2013, 22:33
Jednym z najpowszechniejszych miłosnych zawodów jest gdy obiekt westchnień okazuje się być inny, niż go sobie wyobrażano. Miał być taki i taki i taki, a tymczasem jest taki, taki i taki. A przecież te wyobrażenia były takie słodkie, takie doskonałe, takie sielankowe - no jak on mógł się taki nie okazać!
P
piaszczysty
30 września 2013, 21:29
@~jan Widzę, że nie posiadasz wiedzy o apokatastazie, nawet tej odnoszącej się do jej definicji.  Albo po prostu trolujesz udając protestanta. Ponieważ nie wykazujesz dobrej woli - dzięki za dyskusję :-) A czy ty głosisz apokatastazę? I w jakiej wersji - obejmującej całe stworzeni czy tylko ludzi?
30 września 2013, 21:23
Obawiam się, że choroba słodkich ułud przybrała już rozmiary epidemii. Kac będzie bolesny.
P
piaszczysty
30 września 2013, 15:30
@~jan no właśnie ~janie widać, ze nie rozumiesz :-) jak zrozumiesz daj znać...
P
piaszczysty
30 września 2013, 15:20
@~jan ale ty nie należysz do większości? Apokastaza odnosi się do całego stworzenia : cechuje  ją radykalizm w sformułowaniu powszechności zbawienia, co oznaczało, że potępieni, a nawet Szatan, mają zostać zbawieni.
30 września 2013, 14:31
@~jan 1. Jezus Chrystus jest Bogiem wyznaj dalej: 2. Bóg jest w Trójcy Jedyny
30 września 2013, 13:45
@~jan Skoro nie pamietasz co napisałeś i jaka wiarę zadeklarowałeś - ta jaki jest sens rozmowy? Ciesze się, że jako ewangelikanin czytasz katolicki portal. Martwi mnie, że bez zrozumienia wypisujesz duzo cytatów. Idź w pokoju.
30 września 2013, 13:05
@~jan Jezus Chrystus jest Bogiem - odrzucenie tej prawdy wprowadza do Twojego myślenia zamęt, który sprawia, że chodzisz za mna i rozgłaszasz różne herezje sklecone domorośle w jedną całość, której nie masz odwagi przdstawić. A żebyś miał jasność pytanie do Piorta Żyłki miało następujący sens: @Piotr Żyłka Czy mając nadzieję na powszechne zbawiewnie myślii Pan jedynie o zbawieniu ludzi czy apokatastazie w sensie ścisłym - odnoszącym się do całego stworzenia.
30 września 2013, 12:38
@piotr_slowinski Do momentu śmierci nikt nie będzie miał pewności, ale nadzieja powszechnego zbawienia nie jest sprzeczna z Ewangelią. @pzylka Czy Pana twierdzenie dotyczy jedynie ludzi? Czy odnosi się do calego stworzenia (w tym aniołów)?
A
Andy
30 września 2013, 12:31
ciekawe czy głosy oddawane są na artykuł czy na komentarze pod artykułem.?
30 września 2013, 09:51
@piotr_slowinski Ja nie twierdzę, że żaden człowiek do piekła nie pójdzie. Ja mam taką nadzieję. To ogromna różnica. ... @pzylka Niekoniecznie. Jeśli traktuje Pan swoją nadzieję na równi z informacjami pochodzącymi z Biblii, to to nie jest tylko nadzieja, a tworzenie sobie nowej Ewangelii.
G
grzesiek
30 września 2013, 09:45
Jest zasadnicza różnica między nadzieją, że nikt faktycznie nie trafi do piekła, którą można mieć co najwyżej dla siebie prywatnie (osobną jest sprawą, na czym ta nadzieja się opiera), a głoszeniem (w powoływaniu się na naukę Chrystusową), że nikt nie zostanie potępiony. Z tym zdaniem właśnie się zgadzam. Chyba nie ma aż tak głębokiego sporu między Panem a Piotrem Żyłką, jakby się wydawało. Na jedną ciekawą kwestię zwrócił Pan uwagę - na kwestię prywatności takiej nadzieji. Możnaby zapytać: czy wszysycy chrześcijanie muszą mieć taką nadzieję? W pierwszej chwili ciśnie się odpowiedź: "oczywiście że nie, przecież nie ma takiego dogmatu..." I to prawada. Ale z drugiej strony, kiedy czasem słyszę komentarz typu: "za tego a tego człowieka (żywego lub zmarłego) to modlić się nie zamierzam, bo on to stracony przypadek" (przykład: Hitler), to się zastanawiam, czy chrześcijaninowi wypada w ten sposób podchodzić do sprawy. To takie tylko poboczne pytanie otwarte do dyskusji.
NY
New York
29 września 2013, 22:48
Papież Franciszek jest niezwykle skromny. Do tego stopnia, że zamiast samochodem jeździ autobusem. Kiedy tylko dowiedział się o tym jeden z polskich biskupów, na znak solidarności z papieżem też kupił sobie autobus
29 września 2013, 20:36
@pzylka Raczej nikt z nas nie chciałby, aby ktokolwiek do Piekła poszedł. Pytanie czy pierwszeństwo dajemy swojemu chciejstwu, czy temu, co nam oznajmniono.
S
sacdjo
29 września 2013, 19:31
ad "grzesiek" @sacdjo Widać, że masz swoją słasną, daleko idącą interpretację przytoczonych fragmentów z Mateusza. Jesteś protestantem? Nie pytam złośliwie. ... Podaj dokument Masterium Kościoła, orzekający, że podane słowa Pisma św. nie mówią o wiecznym potępieniu. Ponadto: Jest zasadnicza różnica między nadzieją, że nikt faktycznie nie trafi do piekła, którą można mieć co najwyżej dla siebie prywatnie (osobną jest sprawą, na czym ta nadzieja się opiera), a głoszeniem (w powoływaniu się na naukę Chrystusową), że nikt nie zostanie potępiony. To drugie nie ma nic wspólnego z Ewangelią, o czym świadczą chociażby podane już słowa Pisma św.
Piotr Żyłka
29 września 2013, 19:15
@piotr_slowinski Ja nie twierdzę, że żaden człowiek do piekła nie pójdzie. Ja mam taką nadzieję. To ogromna różnica.
T
tak
29 września 2013, 18:36
Piotr Słowiński,  a właściwie trzy
T
tak
29 września 2013, 18:35
Piotr Słowiński, ze wszech miar trafne, ale mordercze ostatnie dwa wpisy. Sam się przeraziłem. Są jak wiadro zimnej wody na ochłonięcie.
29 września 2013, 17:03
@pzylka (suplement) Pan jest świadomy, że właśnie Pan zrównał w ważności wymysł ludzki p.t. 'apokatastaza' ze słowami objawionymi przez Boga i Jego syna?
29 września 2013, 16:50
@~grzesiek "Piekło może nie być puste, to prawda." Po cóż zatem sam Zbawiciel mówił nam, że puste nie jest? Bawił się 'w straszenie'? Tak niskie ma Pan o metodach Boga i Jego Syna pojęcie?
29 września 2013, 16:48
@piotr_slowinski Do momentu śmierci nikt nie będzie miał pewności, ale nadzieja powszechnego zbawienia nie jest sprzeczna z Ewangelią. ... @pzylka Do momentu spowodowania wypadku również nikt z nas nie ma pewności, że prucie z przepaską na oczach 100km/h po krętej drodze wypadkiem się zakończy, tym niemniej wedle informacji zawartych w Ewangelii należy raczej liczyć na rezultat w postaci wypadku, a nie szczęśliwego jego uniknięcia. Pan się ociera o grzech zuchwałego liczenia na Zbawienie, nie sądzi Pan? Zakładam, że istnienie takiego grzechu,a  co więcej - jego okolice, czyli nieodpuszczalny grzech przeciwko Duchowi Świętemu nie są Panu obce.
G
grzesiek
29 września 2013, 14:53
@sacdjo Widać, że masz swoją słasną, daleko idącą interpretację przytoczonych fragmentów z Mateusza. Jesteś protestantem? Nie pytam złośliwie.
S
sacdjo
29 września 2013, 14:16
pzylka: @piotr_slowinski Do momentu śmierci nikt nie będzie miał pewności, ale nadzieja powszechnego zbawienia nie jest sprzeczna z Ewangelią. ... JEST ewidentnie sprzeczna. Poczytaj sobie chociażby św. Mateuszową: 22, 1-14 24, 23-31. 36-41. 45-51 25, 14-30. 31-46 Ty widocznie masz jakąś s w o j ą pseudo"ewangelię".
G
grzesiek
29 września 2013, 13:29
@piotr_slowinski Do momentu śmierci nikt nie będzie miał pewności, ale nadzieja powszechnego zbawienia nie jest sprzeczna z Ewangelią. Popieram. Piekło może nie być puste, to prawda. Ale co jest w piekle - nie wiadomo nic. Być może jednak okaże się ono puste (choć pewności nie ma). A skoro istnieje taka możliwość, że jest puste, to jest miejsce na nadzieję i należy się modlić, aby rzeczywiście tak było. Nie widzę tu sprzeczności z nauką Kościoła, bo nie wiadomo mi o żadnej prawdzie wiary, która nakazywałaby utrzymywać, że conajmniej jeden człowiek został potępiony. Jeżeli nie mam racji, to niech mnie ktoś z błędu wyprowadzi. Chodzi mi tu oczywiście o możliwość zbawienia wszystkich dusz ludzkich, a nie o anioły, które już wybrały odwrócenie się od Boga.
G
grzesiek
29 września 2013, 13:18
@piotr_slowinski, Nie stawiam dychotomii między sprawiedliwością a miłosierdziem. Bóg godzi swą sprawiedliwość ze swym miłosierdziem. Także jestem przeciwny "odmawiania Bogu" któregoś z tych przymiotów. Pana wpis definiuje sprawiedliwość jako prawo moralne. Nie wyjaśnia natomiast, w jaki sposób należy pojmować Bożą sprawiedliwość, rozumianą jako przymiot Osoby. Ale rozumiem, że nie taki był Pana cel. Szczerze mówiąc, w tej kwestii jestem ciekaw opinii o. Grzegorz Kramera SJ, którego wypowiedź zacytowałem w moim poprzednim wpisie.
Piotr Żyłka
29 września 2013, 13:16
@piotr_slowinski Do momentu śmierci nikt nie będzie miał pewności, ale nadzieja powszechnego zbawienia nie jest sprzeczna z Ewangelią.
29 września 2013, 12:56
@pzylka "Co jest sprzecznego z Ewangelią w tym zdaniu?" Skoro powołuje się Pan na kategorię 'sprzeczności z Ewangelią', więc pozowolę sobie zadać pytanie: czy Pańskim zdaniem apokatastaza jest sprzeczna z Ewangelią?
29 września 2013, 12:49
@~grzesiek (również Skalisty) Na wstępie zaznaczę, że nie odnoszę się konkretnie do 'HEREZJĄ jest myśleć o sprawiedliwości Bożej na sposób iście ludzki.'. Pozwolę sobie posłużyć się Pańskim wpisem, ponieważ ilustruje on pewien powszechnie popełniany wobec sprawiedliwości błąd. Mianowicie redukuje się ją do relacji indywidualnych 'Bóg-ja'. Przynajmniej w odniesieniu do sprawiedliwości z tego świata jest to poważne wypaczenie, ponieważ sprawiedliwość ma nie tylko charakter indywidualny, ale również społeczny. Sprawiedliwość jest sformalizowaną, a nawet zistynucjonalizowaną postacią aksjologii, czyli moralności. Określa co jest cnotą, co zbrodnią, co jest dopuszczalne, a co wykluczone. Stawianie dychotomii pomiędzy sprawiedliwością a miłosierdziem implicite prowadzi do dychotomii pomiędzy moralnością, a miłosierdziem. Prowadzi do zamętu pojęciowego i aksjologicznego, a to ma jednoznacznego beneficjenta i akuszera.
T
tak
29 września 2013, 12:02
Po prostu zbyt łatwo obiecuje pan ludziom niebo, zachęca do łatwizny. Niebo jako miejsce Boga jest najcenniejszą rzeczą jaką człowiek może osiągnąć, a pan w imieniu Boga , bezpodstawnie obiecuje je wszystkim za darmo. Taniocha. Proszę posłuchać kazania franciszkanina, który podobnie jak wielu twierdzi, że piekło istnieje. Isnieje ono w dzisiejszej Ewangelii i nawet ma mieszkańca, a pan swoje, że nieograniczone miłosierdzie załatwi wszystko za nas. Piekło jest puste , chulaj dusza. Niebo zbyt wielkim jest skarbem abyśmy otrzymali bez miłości do ofiarodawcy czyli Boga. Ludzie urągający Bogu, niepokorni, nie miłują. Czy Pan uważa, że pomimo, że nie miłują Boga zostaną zbawieni, że urągają, że nienawidzą, że manipulują innymi, że są pyszni i wiedzą lepiej niż Bóg? To po co Dekalog, po co Kazanie na górze, po co tradycja Kościoła? Proszę powołać się na Pismo Święte w  sprawie wybaczania za darmo wszystkim wszystko.Aha, byłbym najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem gdybyśmy wszyscy spotkali się w niebie, al,e w łatwizne nie wierzę. W miłosirdzie tak, bo sam jestem grzeszny, ale ni w łatwiznę.
Piotr Żyłka
29 września 2013, 11:33
@tak „Taki sposób myślenia jest bardzo szkodliwy. Gdy mówimy o Bogu, zapominając o Jego nieskończonym miłosierdziu, możemy wyrządzić ogromną krzywdę wielu ludziom, którzy potrzebują usłyszeć o tym, że Chrystus faktycznie jest kimś, kto zawsze na nich czeka z otwartymi ramionami - bez względu na to, jak wygląda ich życie i jak bardzo są zagubieni.” Co jest sprzecznego z Ewangelią w tym zdaniu?
T
tak
29 września 2013, 11:30
Do autora „Taki sposób myślenia jest bardzo szkodliwy. Gdy mówimy o Bogu, zapominając o Jego nieskończonym miłosierdziu, możemy wyrządzić ogromną krzywdę wielu ludziom, którzy potrzebują usłyszeć o tym, że Chrystus faktycznie jest kimś, kto zawsze na nich czeka z otwartymi ramionami - bez względu na to, jak wygląda ich życie i jak bardzo są zagubieni.” Po pierwsze, Papiez nie może mówić rzeczy sprzecznych z Ewangelią, więc obawiam się, że pan interpretuje sobie słowa Papieża niekoniecznie zgodnie z jego intencją. Proszę nie bawić się w Pana Boga i rozgrzeszać ludzi. Po drugie, jak pana twierdzenia mają się do rozmyślań Krzysztofa Osucha SJ, zamieszczonych dzisiaj na deonie a zatytułowanych ”Naglące ostrzeżenie –Łk16, 19-31”  ?
B
Beata
29 września 2013, 11:05
''nie mozemy koncentrowac sie na tropieniu ludzi srraszeniu ich, ze jesli sie nie nawrócą ich życie skończy się katastrofą'' Te słowa śiadczą o bardzo dziecinnym, wręcz prymitywnym rozumieniu problemu ...nie chodzi straszenie , ze konsekwencje złych czynów zostaną osądzone i ukarane przez jakies zewnętrzne ''obiektywne'' siły..zło jakie dokonujmy w zyciu nie jest dla nas obojętne, kształtuje nasz umysł, nasze otoczenie, świat w jakim zyjemy..Pogrązając się w kłamstwie niszczymy relacje z innymi, niszczymy wszystko...i na koncu zostajemi sami w ''piekle''własnego podłego umysłu..po prostu cierpimy..i nie matu nic do rzeczy , czy ktoś nas osądza, czy nie, chociaz ludzki ostracyam tez nie nalezy do przyjemnych...Czyli zło zawsze przynosi złe owoce, zwiększa chaos i cierpienie Świata. Nawet jesli jakaś ''siła wyższa'' wybaczy nam zło , które wyrządziliśmy, większość pracy musimy wykonac sami; sami musimy zobaczyć, że krzywdziliśmy innych, wyrazić skruche i postanowić poprawę..i nie sa to znowu jakieś formalne wymagania, które mozna by zastapić hurtowym miłosiernym wybaczaniem..istota, która nie rozumie, ze źle czyni nie nadaje się po prostu do obcowania  z czystymi duszami ..Wyobrażacie sobie to: np dusza o umyśle manipulanta i zawistnika,której zostało''miłosiernie wybaczone'', bezwysiłkowo laduje w Niebie..i co tam robi?
G
grzesiek
29 września 2013, 00:20
sacdjo: HEREZJĄ jest myśleć o sprawiedliwości Bożej na sposób iście ludzki. Ciekawe. Tzn., myślenie o sprawiedliwości Bożej w jaki sposób jest herezją? Można powiedzieć coś dokładniej, niż że "na sposób ludzki"? A w jaki sposób należy zatem sprawiedliwość Bożą rozumieć? Muszę przyznać, że myślałem o sprawiedliwości i miłosierdziu Bożym zawsze w kategoriach, które wydają mi się mocno ludzkie: Bóg jest sprawiedliwy, tzn. konsekwencje moich grzechów będę musiał ponieść, nie mogę się od tego wykręcić; Bóg jest miłosierny, tzn. proponuje, że weźmie to na siebie, abym jednak nie musiał ginąć (choć zostawia mi konsekwencje zwane karą doczesną). Bo bardzo nie chce, żebym ginął. Ok, to trudne napisać, czym jest Boże miłosierdzie. Ale sprawiedliwość wydawała mi się zawsze jasna i rozumiałem ją mniej więcej tak jak wyżej wyjaśniłem.
B
Bea
28 września 2013, 21:08
Dyskusja o tym "czy miłosierdzie, czy sprawiedliwość" - jest pozbawiona sensu, gdyż Bóg jest i w tym i w tym. Nie chodzi też o to, jaką twarz mają pokazywać chrześcijanie- my mamy głosić Chrystusa i mówić prawdę - a jedna i druga skrajność to półprawda. Rzecz w tym co każdy człowiek usłyszy, gdy stanie przed Bogiem. Sugerowanie ludziom, że miłosierdzie gładzi grzechy, więc można grzeszyć do woli - jest ... hm... mało odpowiedzialne. Wychodzi więc na to, że my chrześcijanie mamy zaprzeć się siebie, nieść swój krzyż, nadstawiać drugi policzek itp, a cała reszta może nie zawracać sobie głowy takimi drobiazgami, bo Bóg miłosiernie i tak ich przygarnie. Takie podwójne standardy rządzą w mediach: piekło ogniste dla nas za zbyt małą świętość, a niebo dla grzeszników. OK, ja tam nikomu nie żałuję, Niebo jest przestronne. :) Tylko, że według mnie każdy jest powołany do świętości, a Sąd Ostateczny to nie będzie parodia sądu w stylu Jasia Fasoli. Nie chodzi o straszenie, tylko o mówienie prawdy. My nie wiemy do końca jak to będzie, więc dobrze trzymać się Ewangelii - oczywiście każdy, najgorszy grzesznik może zostać zbawiony, jesli w sercu się nawróci i wezwie imienia Pana. Tylko żeby się nawrócił na czas... Nie przesładzajmy na siłę obrazu Boga. Jest zbyt piękny, żeby przerabiać go na kicz z obowiązkowym Happy endem... 
M
Mozambik
28 września 2013, 13:22
Jak dziś funkcjonuje KK: papa Franek czaruje media gestami typu "kim ja jestem by osądzać gejów" itp. itd., a w tym czasie watykańskie pedalstwo i pedofile posuwają wszystko co na dzrewo nie ucieka. Współczesny KK.
28 września 2013, 12:42
@Skalisty Domagał się Pan przykładu na 'szastanie' miłosierdziem, a ja próbuję Panu wyjaśnić, że nie o szastanie, a wypaczanie rzecz idzie. Dostrzegając, że zdaje się nie zrozumiał Pan tego oponując wobec przykładu ks.Bonieckiego/Nergala, który użyłem właśnie do zilustrowania tezy o wypaczaniu, a nie szastaniu, poczułem potrzebę mocniejszego zaakcentowania kierunku o który mi chodzi. W przeciwnym wypadku mówilibyśmy obok siebie, bo ja używając pojęć 'sprawiedliwość' i 'miłosierdzie' miałbym coś innego na myśli, niż Pan i vice versa. Taka wymiana pojęć byłaby natomiast całkowicie bezcelowa, ponieważ tylko za sprawą czystego przypadku moglibyśmy jakieś wzajemnie zrozumiałe komunikaty sobie przekazać.
28 września 2013, 12:02
@Skalisty Widzę, że się nie rozumiemy. Pan mówi o miłosierdziuA i sprawiedliwościA. Ja nie mam zamiaru grać w grę miłosierdziemA i sprawiedliwościąA, bo to gra z gruntu fałszywa z racji określenia miłosierdziaA i sprawiedliwościA. Pomiędzy sprawiedliwościąA i miłosierdziemA owszem zachodzi dychotomia, który to fakt jest m.in. dowodem na niepoprawność ich zdefiniowania. Pomiędzy miłosierdziem, a sprawiedliwością żadna dychotomia nie zachodzi, zachodzi natomiast uzupełnianie. Gdyby było inaczej, to m.in. Bóg nie mógłby być równocześnie sprawiedliwy i miłosierny, a jest. Jedną z konsekwencji poruszania się w paradygmacie sprawiedliwościA i miłosierdziaA jest uznawanie istnienia dwóch Bogów - starotestamentowego długobrodego surowego choleryka, który niczym motyl z poczwarki zamienił się w roku 33n.e. w lekkoduchowatego hipisa.
28 września 2013, 11:12
@Skalisty Fałszywa dychotomia. Brak sprawiedliwości prowadzi do zacierania różnicy pomiędzy dobrem, a złem - jak w przypadku postępowania ks. Bonieckiego wobec postępowania Nergala (postępowania Nergala, a nie osoby Nergala). Miłosierdzie wobec osób to inna sprawa, niż miłosierdzie wobec postępków i tę granice przekroczył ks. Boniecki za przyczyną, jak sądzę, patologicznie rozumianego miłosierdzia wlaśnie - miłosierdzia pozbawionego elementu sprawiedliwości.
28 września 2013, 10:14
@Skalisty Nieco ogólniej: jeśli dobrze rozumiem, to w przekonaniu pewnego rodzaju Chrześcijan 'era sprawiedliwości' zakończyła się w momencie Odkupienia, a po niej nastała 'era miłości/miłosierdzia'. Zgadza się Pan z tym?
28 września 2013, 10:00
@Skalisty A kto tu mówi o dokładaniu? Mowa o szanowaniu tego, co sam Bóg uszanował.
28 września 2013, 07:59
@Skalisty Jak dla mnie to 'z tą sprawiedliwością' chodzi o to, że gdyby Bóg sam sobie jej nie narzucił, to Zbawienie odbyłoby się przez puszczenie grzechów w niepamięć, a nie przez odebranie okupu za grzechy przez Boga od Chrystusa na Krzyżu. A skoro sam Bóg ją sobie narzucił, wiedząc przecież jakie koszta ona ze sobą poniesie, to nie traktowanie poważne sprawiedliwości jest nie traktowaniem poważnym Boga.
A
AP
28 września 2013, 06:43
Piotr_slowinski dość dobrze to ujął. Bóg jest przecież Absolutem.  Nie jest ani bardziej sprawiedliwy, ani bardziej miłosierny. Co innego my. Jesteśmy tylko ludźmi. Jeżeli słyszymy, że np. ksiądz/nauczyciel/ktokolwiek molestował/gwałcił dzieci to ostatnią rzeczą o jakiej myślimy jest miłosierdzie...
J
jjj
27 września 2013, 23:38
Trzeba wiedzieć kiedy mówić ludziom o karze a kiedy o miłosierdziu.
27 września 2013, 23:28
Sprawiedliwość bez miłosierdzia jest sprawiedliwości faryzejską, ale również miłosierdzie bez sprawiedliwości jest miłosierdziem  faryzejskim. Jednym z największych sukcesów Złego jest rozbicie jedności Boga na rzekomo sprzeczne elementy. Durnota polegająca na opowiedzeniu się za miłosierdziem przeciwko sprawiedliwości nie jest ani odrobinę mniej durna od opowiedzenia się za sprawiedliwością przeciwko miłosierdziu.
27 września 2013, 23:17
"Czasem odnoszę wrażenie, że pełni ona też rolę straszaka na osoby błądzące i niewierzące. "Nie myślcie sobie, że Bóg jest nieskończenie dobry i wszystko wam wybaczy. Nie myślcie sobie, że za wasze błędy nie czeka was kara. Bóg jest sprawiedliwy, więc prędzej czy później Was dopadnie. Jak nie w tym życiu, to po śmierci"." Jak to wygodnie upleść sobie słowianego luda od którego z przyjemnością i poczuciem wyższości można się odcinać i kokietować swoje wypielęgnowane ego.
R
rafi
27 września 2013, 23:06
ad "skalisty" Chrystus Pan nakazał głosić Ewangelię... Ewangelia - najbardziej niesamowita opowieść o dobrym Bogu.
Z
zocha
27 września 2013, 21:49
Nie myślcie sobie, że za wasze błędy nie czeka was kara. Bóg jest sprawiedliwy, więc prędzej czy później Was dopadnie. Jak nie w tym życiu, to po śmierci". Taki sposób myślenia jest bardzo szkodliwy. Gdy mówimy o Bogu, zapominając o Jego nieskończonym miłosierdziu... W takim razie nie powinno być czyśćca, a jest. Sprawiedliwość u Boga nie oznacza sprawiedliwości w pojmowaniu ludzkim, które często skrzywia jej interpretację. Bardzo chętnie ludzie zamieniają w interpretacji sprawiedliwości (i tego co miałoby z niej wynikać) pojęcia: zadośćuczynienie  na mściwość  i do tego dziką i ślepą. A co do przypowieści o Synu Marnotrawnym, to ok. tak właśnie jest jak Autor napisał w komentarzu, tyle, że ta przypowieść ukazuje tylko jeden z aspektów doskonałości Boga  - akurat w tym wypadku - miłosierdzie. W dodatku z tekstu wynika też, że syn okazał skruchę i planował zadośćuczynienie... Nie można więc tworzyć wizji Bożego miłosierdzia, jako szablonu, który jednakowo da się  przyłożyć do wszytkich. 
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
27 września 2013, 21:36
Również Jan Paweł II wielokrotnie powtarzał, byśmy byli apostołami Bożego Miłosierdzia. To jest nasze główne zadanie. Bez miłosierdzia chrześcijaństwo nie ma najmniejszego sensu. Miłosierdzie bezwarunkowe i na kredyt? To już od dawna jest praktykowane.  Do czego prowadzi? Piekło przestało istnieć. Kościól jest pełen praktykujących - niewierzących! Bezwarunkowe Miłosierdzie należy do Boga, który zapłacił za nie swoją Krwią. Krzyż Chrystusa jest owocem i źródłem Miłosierdzia. My wszyscy, jak jeden, raczej sami potrzebujemy Miłosierdzia. Nie szafujmy tak lekko tym ogromnym przymiotem Boga. Raczej róbmy wszystko, by je cenić i udzielać proporcjonalnie do skruchy.
S
sacdjo
27 września 2013, 21:14
ad "Skalisty" Wzajemnie. I przestań umysłowo zatruwać siebie i innych pseudoewangelią według Michała Sopoćki i Heleny Kowalskiej...
S
sacdjo
27 września 2013, 20:34
ad "skalisty" A gdzie jest powiedziane w Ewangelii, że uczniowie Chrystusa Pana mają "szerzyć miłosierdzie"? To raczej wynalazek sekty łagiewnickiej. Chrystus Pan nakazał głosić Ewangelię, wzywać do nawrócenia oraz sprawować sakramenty. Prawdziwy uczeń Chrystusowy nie wyrzuca z Ewangelii i nie przemilcza chociażby takich słów Chrystusa Pana jak w św. Mateuszowej 23,13-36.
RC
róbta co chceta
27 września 2013, 20:28
Głoszenie wszechobecnego miłosierdzia to takie kościelne: "róbta co chceta", bo przecież jesteśmy ukochanymi dziećmi Bożymi i wystarczy jak o nawróceniu przypomnimy sobie przed smiercią. Wszak pierwszy święty to Dobry Łotr... Wynikiem tego jest zanik poczucia grzechu: seks przed ślubem, zdrady po ślubie, ponowne związki po rozwodzie, aborcje, antykoncepcja, złodziejstwo, filozofie gender,  i itp..., a wszystko usprawiedliwione tym że ... "ludzie są zagubieni"! No wiadomo, że są zagubieni, bo kapłani od dawna przestali głosić, że jest coś takiego jak grzech, czy Dekalog,  z obawy przed utratą wiernych i żeby nie psuć im humoru jak przyjdą w niedzielę na Mszę świętą ( bo a nuż za tydzień nie przyjdą?).
S
sacdjo
27 września 2013, 19:42
A ja myślałem, że to jakaś poważna rozmowa. :-) ... Hm. No cóż. A ja nie przypuszczałem, że niepoważnem może być oczekiwanie od jezuity wypowiedzi na odpowiednim poziomie :-)
Grzegorz Kramer SJ
27 września 2013, 17:06
A ja myślałem, że to jakaś poważna rozmowa. :-)
S
sacdjo
27 września 2013, 17:02
Moim zdaniem w przypowieści sprawiedliwość Ojca przejawia sie w tym, że nazwał rzeczy po imieniu - grzech nazwał śmiercią. "Twój brat był umarły, a ożył" ... Bingo. Swietnie, tylko, że ten tekst padł do syna który uważał się za sprawiedliwy. Podumajcie nad tym dobrze.  Sprawiedliwość wyrażona synowi, który wrócił wyglądała całkowicie inaczej.  ... ... Bredzisz. Aż wstyd, że podajesz się za jezuitę. Kiedyż to ojciec powiedział, że syn "był umarł"? Ojciec nazwał stan syna przed nawróceniem po imieniu ("śmierć" duchowa), właśnie gdy ten już się nawrócił. Ta cała farajna łagiewnicka robi z Pana Boga wspólnika grzeszników, jakby Panu Bogu było obojętne, jak ludzie żyją, byleby tylko kiedyś tam odmówili tę debilastą teologicznie koronkę. A gdzie mowa o karze za grzechy? O sądzie, czyśćcu?
Grzegorz Kramer SJ
27 września 2013, 16:57
Czy nie widzisz takiego bezpieczeństwa także odnośnie miłosierdzia? Obydwa pojęcia - zarówno sprawiedliwość jak też miłosierdzie - są pojęciami ludzkimi, tzn. wziętymi za naszych ludzkich doświadczeń i zachowań. Po prostu teologia - zresztą podobnie jak Objawienie - nie może się obyć bez pojęć i myślenia w kategoriach ludzkich. Zwrócił zresztą na to uwagę chociażby Twój współbrat zakonny K. Rahner w jednym ze swoich ostatnich wystąpień publicznych. Terminem fachowym jest tutaj "analogia". Herezja pojawia się wtedy, gdy zapomina się o analogiczności teologii, której drugą stroną jest transcendencja (prawdziwa, przekraczająca subiektywność). Mówienie o Bożym miłosierdziu w oderwaniu od Bożej sprawiedliwości (a także odwrotnie) jest właśnie zatraceniem transcendentności tych pojęć teologicznych i tym samym herezją. Innymi słowy: W myśleniu potocznym, czysto ludzkim funkcjonuje przeciwstawienie miłosierdzia sprawiedliwości (i odwrotnie). Czy i na ile jest to uzasadnione w odniesieniu do ludzi, to osobny temat. Natomiast takie przeciwstawienie w odniesieniu do Boga, czyli w myśleniu teologicznym, jest z całą pewnością herezją. Myślę sobie, że to szukanie dziury w całym.  Autor przecież nie przekreśla sprawiedliwości Boga. 
S
sacdjo
27 września 2013, 16:55
sacdjo: HEREZJĄ jest myśleć o sprawiedliwości Bożej na sposób iście ludzki. ... Czy nie widzisz takiego bezpieczeństwa także odnośnie miłosierdzia? Obydwa pojęcia - zarówno sprawiedliwość jak też miłosierdzie - są pojęciami ludzkimi, tzn. wziętymi za naszych ludzkich doświadczeń i zachowań. Po prostu teologia - zresztą podobnie jak Objawienie - nie może się obyć bez pojęć i myślenia w kategoriach ludzkich. Zwrócił zresztą na to uwagę chociażby Twój współbrat zakonny K. Rahner w jednym ze swoich ostatnich wystąpień publicznych. Terminem fachowym jest tutaj "analogia". Herezja pojawia się wtedy, gdy zapomina się o analogiczności teologii, której drugą stroną jest transcendencja (prawdziwa, przekraczająca subiektywność). Mówienie o Bożym miłosierdziu w oderwaniu od Bożej sprawiedliwości (a także odwrotnie) jest właśnie zatraceniem transcendentności tych pojęć teologicznych i tym samym herezją. Innymi słowy: W myśleniu potocznym, czysto ludzkim funkcjonuje przeciwstawienie miłosierdzia sprawiedliwości (i odwrotnie). Czy i na ile jest to uzasadnione w odniesieniu do ludzi, to osobny temat. Natomiast takie przeciwstawienie w odniesieniu do Boga, czyli w myśleniu teologicznym, jest z całą pewnością herezją.
Grzegorz Kramer SJ
27 września 2013, 16:45
Moim zdaniem w przypowieści sprawiedliwość Ojca przejawia sie w tym, że nazwał rzeczy po imieniu - grzech nazwał śmiercią. "Twój brat był umarły, a ożył" ... Bingo. Swietnie, tylko, że ten tekst padł do syna który uważał się za sprawiedliwy. Podumajcie nad tym dobrze.  Sprawiedliwość wyrażona synowi, który wrócił wyglądała całkowicie inaczej.  ...
S
sacdjo
27 września 2013, 16:41
Moim zdaniem w przypowieści sprawiedliwość Ojca przejawia sie w tym, że nazwał rzeczy po imieniu - grzech nazwał śmiercią. "Twój brat był umarły, a ożył" ... Bingo.
Grzegorz Kramer SJ
27 września 2013, 16:31
sacdjo: HEREZJĄ jest myśleć o sprawiedliwości Bożej na sposób iście ludzki.
M
myska
27 września 2013, 16:17
Moim zdaniem w przypowieści sprawiedliwość Ojca przejawia sie w tym, że nazwał rzeczy po imieniu - grzech nazwał śmiercią. "Twój brat był umarły, a ożył"
A
aka
27 września 2013, 16:13
Masz rację @sacdjo - nic takiego nie powiedział. Powiedział: Przynieście pierścień i suknię, zabijcie utuczone cielę - BO TEN MÓJ SYN BYŁ UMARŁY A OŻYŁ. Nawet nie  czekał aż syn do końca wypowie formułkę, która sobie ułozył! ANI SŁOWA WYMÓWKI!!!! A to dopiero herezja!
Piotr Żyłka
27 września 2013, 16:10
@sacdjo Przypowieść to bardzo dobry przykład. Ojciec nie czekał, aż syn przyjdzie i przeprosi, ale gdy go tylko zobaczył wybiegł mu na spotkanie z otwartymi ramionami. Nie oskarżał go nawet przez chwilę. "A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go". Ja nie mówię, że Bóg nie jest sprawiedliwy. Ja mówię, że przeciwstawianie sprawiedliwości miłosierdziu to pomyłka. Czy to herezja? Nie wydaje mi się.
S
sacdjo
27 września 2013, 16:01
Mówienie o Bożym miłosierdziu w oderwaniu od Bożej sprawiedliwości, a tym bardziej jako przeciwieństwa sprawiedliwości jest po prostu herezją. I oznacza właściwie bagatelizowanie grzechu lub do niego prowadzi. Weź sobie chociażby przypowieść Chrystusową o synu marnotrawnym czyli miłosiernym ojcu. Czyż ojciec powiedział do syna marnotrawnego coś takiego: fajnie się bawiłeś, hulaj jak dotychczas, ja ci jeszcze dołożę majątku, zabiorę za to drugiemu synowi, a możesz wrócić do domu jakby nic się nie stało, gdy ci się hulanki znudzą, bo to wszystko jedno, co ty robisz i co robi twój brat, który jest przy mnie. ??