Historia to nie tylko wojny

(kadr z filmu "Animowana Historia Polski", reż. T. Bagiński)

Czy ostatnie stulecia naszej historia to przede wszystkim polityczne kłótnie i bijatyki? Czy nie zakłamujemy losów naszych pradziadów i prababek, koncentrując się głównie na walkach polskiego oręża przeciw wrogom narodu?

Wojny, rewolucje, powstania, konflikty narodowościowe - taki obraz naszej przeszłości przedstawiała w mijającym roku większość najbardziej dostępnych czasopism popularnych i popularnonaukowych zajmujących się historią, a przeznaczonych dla szerszego odbiorcy.

Już za czasów PRL-u kształtowano patriotyczne postawy poprzez wspominanie poświęcenia polskich żołnierzy zabijających matkom nie-Polkom synów nie-Polaków. Do uczuć patriotycznych należało też poczucie krzywdy, jaką nam wyrządzili obcy. Trzeba było to uczucie podsycać i umacniać, by budować silny, socjalistyczny naród.

DEON.PL POLECA

Zawsze kochaliśmy nasze powstańcze tradycje i wygrane wojny. Zawsze upamiętnialiśmy tych, którzy polegli podczas narodowych zrywów, rzadziej natomiast pamiętamy o trudzie matek i ojców, ciężkiej pracy wyzyskiwanych robotników, pasjach XVIII-wiecznej młodzieży i radościach, jaką czerpali z życia nasi przodkowie. Jako młodzi chłopcy z trudem przebijaliśmy się przez szkolne lektury, w których nie było dobrych Polaków walczących z bronią w ręku przeciwko złym nie-Polakom.

Bezskutecznie przeglądałem tegoroczne publikacje IPN oraz egzemplarze kwartalnika "Karta" w poszukiwaniu artykułów o życiu codziennym Polaków w XVIII i XIX wieku. Przecież karty naszej historii nie sprowadzają się do walecznej postawy chłopów idących z kosami na Moskala. Równolegle toczyło się normalne życie. Chciałem je poznać. Pozostały mi jedynie publikacje naukowe, wydane w bardzo niewielkim nakładzie. Czyżby niewielu interesowało się historią bez trupów i nienawiści do oprawców?

Historia to nie tylko wojny, to przede wszystkim normalne, codzienne życie ludzi budzących się rano do pracy, zatroskanych o rodzinę, mających swoje upodobania i aspiracje. Ale to się nie sprzedaje. Warto zapytać dlaczego? Czyżby współczesna reguła medialna, że "dobra wiadomość to zła wiadomość", dotyczyła także naszej narodowej historii. A może nie ma dobra bez zła, zwycięzców bez pokonanych, bohaterów bez oprawców? Nie tak rozumiem chrześcijańską wizję historii świata.

Na drugim miejscu naszych historycznych zainteresowań znajdują się sensacje. Od tajemniczych skarbów po różnego rodzaju spiski. Przoduje w tym czasopismo "Focus": zagadki, sekrety, skarby, tajemnice, kryjówki - to najczęściej pojawiające się tam słowa. Są w nim też ciekawostki typu: "orgazmoterapia w XIX wieku" albo "erotyczne fantazje w dwudziestoleciu międzywojennym".

Rozumiem, że publikuje się to, co się sprzedaje, ale czy to, co się sprzedaje, mówi rzeczywiście o historii czy tylko o jej wynaturzeniu oczami dzisiejszego konsumenta. Już słyszę słowa specjalisty od marketingu: "Historia musi odpowiadać oczekiwaniom klienta. Jeśli nie odpowiada, tym gorzej dla historii".

To prawda, że dynamizm pola bitwy i pobudzające krążenie krwi sensacje bardziej odpowiadają tempu naszego życia niż praca subiekta w sklepie Wokulskiego. Może jestem nietypowym przykładem człowieka dzisiejszej epoki, ale chciałbym dowiedzieć się z historii również tego, jak wychowywano dzieci, jak radzili sobie ludzie z codziennymi problemami i dlaczego takie, a nie inne decyzje podejmowali. Jeśli to jest nudne, nieciekawe, zbyt powszednie, to od kogo mamy się uczyć zwykłej życiowej mądrości, jeśli nie od naszych przodków?

Mija kolejny rok i wiele wydarzeń przechodzi do historii. Które z nich zapamiętamy? Co oprócz politycznych kłótni i wymachiwania szabelką miało miejsce w kraju nad Wisłą?

Wojciech Żmudziński SJ - dyrektor Centrum Kształcenia Liderów i Wychowawców im. Pedro Arrupe, redaktor naczelny kwartalnika o wychowaniu i przywództwie "Być dla innych"

Dyrektor Europejskiego Centrum Komunikacji i Kultury w Warszawie Falenicy. Redaktor portalu jezuici.pl Studia teologiczne i biblijne odbył na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie, a studia z zarządzania oświatą na Uniwersytecie Fordham w Nowym Jorku. Pracował we Włoszech jako wychowawca w ośrodku dla narkomanów oraz prowadził w Gdyni Poradnię Profilaktyki Uzależnień. Przez 21 lat kierował placówką doskonalenia nauczycieli Centrum Arrupe, w latach 2002-2007 był dyrektorem Gimnazjum i Liceum Jezuitów w Gdyni, a w latach 2019-2024 socjuszem Prowincjała. Autor książek z dziedziny edukacji i duchowości. 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Historia to nie tylko wojny
Komentarze (35)
5 stycznia 2016, 07:07
Ojcu brakuje zwykłości życia w historii, ale równocześnie Deon o zwykłym życiu chrześcijańskim - takim zajętym swoimi sprawami, goniącym pomiędzy pracą zawodową, obowiązkami domowymi, wychowaniem dzieci i niedzielną mszą - wypowiada się dość pejoratywnie, często zrównując je z oziębłością, czy nawet faryzeizmem. Zatem to "codzienne życie ludzi budzących się rano do pracy, zatroskanych o rodzinę, mających swoje upodobania i aspiracje" to jest sam zdrowy rdzeń Kościoła, czy wprost przeciwnie - kościelna dulszczyzna, zaskorupiała tkanka, którą trzeba strofować i popędzać "robieniem rabanu"?
5 stycznia 2016, 17:31
W odpowiedzi na ten brak o zwykłości życia który panu doskwiera  proponuje pan w odpowiedzi ksiąkę "Warszawianka w kąpieli". I gdzie tu logika? 
6 stycznia 2016, 08:22
Wspomniana książka stanowi przykład na to, iż pozycje napisane przez historyków zajmujące się obszarami "zwyklego życia", a nie tylko "wojen" istnieją, a to o. Żmudziński deklaruje, iż brak takich prozycji Jemu doskwiera. Poruszone przeze mnie zagadnienia rozbieżności oceny "zwykłego życia" na Deonie, które raz jest sytuowane w okolicach nagannych, a raz pozytywnych to uchwycenie fałszywości narracji.
6 stycznia 2016, 09:52
Skoro sam potrafi pan wyszukać co pana interesuje skąd to ciągłe czepainaie się innych?
6 stycznia 2016, 13:28
Świat to statek. Jeśli nie będzie dostatecznie wielu ludzi na nim o mentalności członka załogi okretu, poczuwających się by o niego dbać, za to zbyt wielu o mentalnosci pasażerów luksusowego wycieczkowca, którzy uważają, że zajmowanie się okrętem do domena innych, a im należy się wyłącznie konsumowanie przyjemności dostarczanych przez statek, to świat pójdzie na dno. Kościół był onegdaj ostoją mentalności członków załogi świata, pilnujących, żeby wszystko szło w nim jak należy, ale obecnie stacza się coraz mocniej w obszary głupawej, hedonistycznej konsumpcji prymitywnych radostek dostarczanych przez świat.
6 stycznia 2016, 15:35
Oczywiście pamięta pan cały czas o trzech palcach, które są wymierzone przez pana na siebie samego?
6 stycznia 2016, 17:49
Z pewnością będziemy mieli okazję się przekonać z jaką przychylnością Pan Bóg spogląda na ogłupianie i ogłupiaczy.
6 stycznia 2016, 20:35
Czy ma pan na myśli jakiś publiczny Sąd Ostateczny nad pana osobą?
PG
Pawel G
4 stycznia 2016, 22:01
"Bezskutecznie przeglądałem tegoroczne publikacje IPN ... w poszukiwaniu artykułów o życiu codziennym Polaków w XVIII i XIX wieku." No tak, niektórym nie pasuje fakt, że IPN zajmuje się sprawami, do których był powołany, czyli chistorią najnowszą, a szczególnie czasów komunizmu.
4 stycznia 2016, 23:09
a cóż to takiego ta "chistoria"?
PG
Pawel G
5 stycznia 2016, 19:22
To jest błąd, przyznaję:( Powinienem dokładnie czytać tekst po napisaniu.
PG
Pawel G
5 stycznia 2016, 19:22
To jest błąd, przyznaję:( Powinienem dokładnie czytać tekst po napisaniu.
jazmig jazmig
4 stycznia 2016, 17:19
Polecam Grzesiuka, szczególnie Boso, ale w ostrogach, kapitalny opis życia warszawskiej biedoty w międzywojniu, napisany przez człowieka, który to przeżywał, a nie przez literatów, którzy nie znali prawdziwego życia ludzi ubogich.
jazmig jazmig
4 stycznia 2016, 17:15
Jak mam być szczery, to ja też wolę historię, która opisuje typowe życie ludzi w danym kraju i epoce. Oczywiście najbardziej interesuje mnie życie Polaków w Polsce w różnych okresach. Jest sporo książek o tematyce historycznej, które to opisują, ale przydałyby się dobrze napisane książki przez zawodowych historyków. Trochę pisał o tym Jasienica, który wprawdzie nie był zawodowym hisotrykiem, a jego książki irytują zawodowych historyków, ale jego dobrze się czyta.
4 stycznia 2016, 13:27
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/229512/warszawianka-w-kapieli
TP
Tomasz Pierzchała
4 stycznia 2016, 11:46
Tekst ocieka bądź daleko posuniętą naiwnością, bądź złą wolą. Jest oczywiste ,iż polityka towarzyszyła, towarzyszy i towarzyszyć będzie ludzkiemu społeczeństwu , jest czymś naturalnym i koniecznym.Polityka jednak realizuje się nie tylko w czasie pokoju lecz niestety również w czasie wojny.Rzeczywistość polityczna to bowiem także rzeczywistość przyjaciół i wrogów.Zmagania zbrojne są więc stałym elementem rzeczywistości i jako takie budują tożsamość narodową,gdyż są naznaczone daniną krwi, tych którzy oddali swe życie, aby ich bliscy mogli żyć w pokoju.Autorowi brakuje opisu codziennego życia.Odpowiadam więc - było ono takie, iż przygotowywało ludzi do tego aby w razie potrzeby stanąć w obronie Ojczyzny. 
TP
Tomasz Pierzchała
4 stycznia 2016, 11:56
Pacyfistyczna przypadłość autora jest oczywiście jego prywatną sprawą lecz trudno przejść do porządku dziennego nad mieszaniem zjednoczenia społeczeństwa wokół czynu zbrojnego przodków z jakąś hedonistyczną hucpą demo-liberalnej rzeczywistości. Zastanawiam się po co Koścołowi potrzebni są jezuici?i
4 stycznia 2016, 10:18
Bezskutecznie przeglądałem tegoroczne publikacje IPN oraz egzemplarze kwartalnika "Karta" w poszukiwaniu artykułów o życiu codziennym Polaków w XVIII i XIX wieku --------------------- [url]http://ipn.gov.pl/publikacje/pamiec-i-sprawiedliwosc[/url] --------------- [url]http://ipn.gov.pl/publikacje/biuletyn-instytutu-pamieci-narodowej[/url] --------- Może nie dotyczą XVIII i XIX wieku, gdyż akurat IPN oraz Karta nie tym się zajmują, ale są dostępne bezpłatnie, a autorami są kompetentni autorzy z tytułami naukowymi.  Rok temu dostałem w prezencie : -------------- [url]http://tezeusz.pl/410928,bystron-jan-stanislaw-dzieje-obyczajow-w-dawnej-polsce-wiek-xvi-xviii-tom-i-ii.html[/url] -------------- i przeczytałem jednym tchem.  O życiu w dawnej Polsce jest wiele pasjonujących książek profesora Janusza Tazbira. Więc nie tyle, że nie ma takich książek, ale raczej autor szuka nie tam gdzie trzeba i nie tego co trzeba.
Kamila
4 stycznia 2016, 10:33
Wskaż może konkretne zeszyty, które zajmują się życiem codziennym. Ja znalazłam jeden [url]http://ipn.gov.pl/publikacje/biuletyn-instytutu-pamieci-narodowej/nr-32010[/url], od biedy można go do tej kategorii przypisać. IPN i Karta rzeczywiście skupiają się na nowszej historii, ale to nie przekreśla tezy o. Żmudzińskiego. 
4 stycznia 2016, 11:03
Intencją autora nie jest brak literatury analizującej, co przeciętny Polak jadł na śniadanie, obiad i kolację w 1953 roku czy innym, ale inny sposób przekazywania historii niż opisywanie kto z kim i jak walczył oraz kto i jak bohatersko umarł i co z tego dla nas wynika. Wbrew pozorom jest sporo na ten temat, także na stronach IPN z bezpłatną literaturą. Trzeba tylko szukać. 
WDR .
5 stycznia 2016, 03:33
+
Kamila
5 stycznia 2016, 20:17
Intencją nie jest brak? A w jakim to języku?
4 stycznia 2016, 08:19
Jak dobrze przeczytać z rana taki tekst, od masochistów roi się  zwłaszcza w internecie. Również i na tym portalu ich nie brakuje, straszą  kobiety obrzezaniem i czym popadnie. Liczą na to, że człowieka wystraszą,  załamią,  zgnębią. Próżny ich trud, swoją drogą to smutne musi być życie kogoś, kto do złudzenia przypomina rozpłaszczonego na półmisku indyka w Święto Dziękczynienia nafaszerowanego jakimś niestrawnym nadzieniem. Z tą różnicą , że indyk to chociaż wątrobkami z pietruszką jest wypchany i dla smakosza może stanowić jako tako smaczny kąsek, w odróżnieniu od nabzdyczonego indora wypchanego trocinami wyssanymi z gazetki typu zabili go i uciekł. Przy okazji polecam gorąco wspaniałe miejsce w sieci  POLONA - Cyfrowa Biblioteka Narodowa gdzie można znaleźć prawdziwe cuda, ciekawostki, wspaniałe unikatowe książki, zdjęcia, grafiki, widokówki, teksty literackie, mapy, atlasy, grafiki i wszystko  czego tylko dusza zapragnie. Można tam utknąć na dłuuuuugie minuty, i wyjść stamtad nie lada ubogaconym, polecam:)
4 stycznia 2016, 13:32
O czym Pani nie wie, tego nie ma i nie ma prawa być. Pycha nieuctwa.
4 stycznia 2016, 13:40
A konkretnie o czym pan pisze? To, że ja czegoś nie wiem nie wyklucza że to nie może istnieć.
4 stycznia 2016, 14:19
Konkretnie piszę o > straszą  kobiety obrzezaniem i czym popadnie (...) wyssanymi z gazetki typu zabili go i uciekł. Pani raczy zaprzeczać istnieniu szeroko stosowanego w krajach islamu obyczaju i traktować go jako niepotwierdzoną ciekawostkę w rodzaju UFO, czy czupakabry.
4 stycznia 2016, 20:06
Ja piszę o robieniu z tego sensacji, celem straszenia, wywołania negatywnych emocji, lub wpędzenia w poczucie winy - na świecie dokonuje się obrzezania dziewczynek w związku z tym nikt od tej pory nie ma prawa do okazywania radości czy prowadzenia normalnego życia skoro gdzieś na świecie są okaleczane dziewczynki, o tym piszę że pan mnie tym straszy. I nie jest wcale wykluczone, że taka informacja mogła pojawić się na pierwszej stronie gazety karmiącej ludzi sensacją "zabili go i uciekł". Na następny dzień podawana jest kolejna sensacyjna porcja informacji i tak to się kręci. Słyszę i raczyłam przyjąć do wiadomości, wcześniej o tym nie słyszałam, że takie rzeczy mają miejsce. I co konkretnie ja mogę zrobić w tej sytuacji, albo zacząć przekazywac tę wiadomość dalej w takim samym stylu jak pan celem wywołania niechęci do muzułmanów bo o to panu chodzi,albo zachować to dla siebie natomiast wykrzesać z siebie jeszcze więcej dobra na codzień, którym obdaruję kogoś nawet nie bezpośrednio związanego z obrzezaną ale to działa tak, że po jakimś czasie przekazywane dobro dotrze w końcu do tego co dokonuje takiego procederu i może coś zaświta mu w głowie - dlaczego okaleczam niewinne dziewczynki? Gdyby pan podał mi do wiadomości informację o obrzezaniu i jednocześnie zamieścił jakąkolwiek refleksję to pomyśłałabym że panu na temacie zależy. A pan poprzestał na straszeniu mnie i robi to nadal, mało tego wciąga w to moją córkę i jej koleżanki. Czy to nie jest straszenie? Co z tego dobrego wynika nie wiem. 
WDR .
5 stycznia 2016, 03:37
1 część: - (nadzienie jest pyszne tylko trzeba umieć gotować) 2 część: +
5 stycznia 2016, 07:18
Dodanie celu przytoczenia informacji pochodzi wyłącznie od Pani. W przypadku dyskutowaniu o zjawisku merytoryczne jest przytaczać istotne informacje doń się odnoszące bez względu na to czy ich charakter jest miły, czy niemiły, natomiast zamilczanie pewnych informacji jest najzwyklejszym fałszem. Po co turystów informować, że w Egipcie zdarzają się akty terrorystyczne skierowane wobec odwiedzających, a  w Morzu Czerwonym bywają rekiny - przecież to im popsuje przyjemność z wykupionej wycieczki? Po co ludzi informować, że w Afryce Zachodniej jest epidemia Eboli? Przecież to sianie strachu? Po co IMiGW wydaje ostrzeżenia o mrozach - przecież to wzbudzanie histerii podczas gdy można cieszyć się zimą. To "logika"Pani stanowiska. Jak widać informowanie jest potrzebne, skoro osoby bywałe w Luwrze i bywające na cyfrowej bibliotece Polona potrafią nic nie wiedzieć o istnieniu obyczaju obrzezania dziewczynek i innych istotnych dla rozpoznania kultury uchodźców sprawach.
5 stycznia 2016, 17:32
:-) są w księgarniach świetne książki kucharskie, nic straconego:-)
5 stycznia 2016, 17:36
Pan się tymi nagatywnymi informacjami biczuje każdego dnia, taka jest różnica między nami. Jeżeli chce się pan ścigać kto więcej makabresek wynajdzie w sieci czy książkach to z pewnością chętni się znajdą, ja wolę wyszukiwać w świecie to co dobre i piękne:)
5 stycznia 2016, 20:19
Czyli wzorem Francuzów nie chce Pani umierać za Gdańsk łudząc się, że wojna do Pani nie dotrze.
5 stycznia 2016, 23:12
Interesuje mnie dążenie do pokoju a nie toczenie wojen.
6 stycznia 2016, 08:25
To Pani chce odnajdować pokój nie wiedząc jakie są przyczyny zamiany pokoju w wojnę - brawo! Po co Pani wiedza o bakteriach, wirusach, etologii i czynnikach chorobtwórczych - Pani jest po prostu zainteresowana zdrowiem, a związku pomiędzy jednym i drugim nie dostrzega.
6 stycznia 2016, 09:54
Jak jest pokój to i zdrowie jest:)