Humor na strach

(fot. Cristian Newman / Unsplash)

Potrzebujemy humoru w czasach zarazy. Niektórych strach paraliżuje. Śmiech to zdrowie - brzmi w tym kontekście bardzo serio

Trudno teraz pisać poważnie o dowcipach. Naraża się wtedy człowiek na śmieszność (bo jego pisanie jest na nieprzystającym do kawałów poziomie) lub na krytykę (nie rób sobie jaj z pogrzebu). Jednak zaryzykuję, bo pandemia szleje, a i tak mamy istny wysyp memów, filmików, a nawet piosenek nie tylko śmiesznych, ale i kpiących sobie. Przypomina się pierwszy polski powojenny film fabularny „Zakazane piosenki”, gdzie w świeże i tragiczne wspomnienia z okupacji zostały wplecione wątki satyryczne. Bo tak było. Ludzie wspierali się także satyrą. A nawet można powiedzieć, że była ona bronią, takim „małym sabotażem”.

Skoro różne formy satyryczne wybuchły i teraz, gdy nie można gromadzić się w kabaretach, to widać, że potrzebujemy humoru w czasach zarazy. Dlaczego? Przede wszystkim, ponieważ ludzie się boją. A nawet niektórych strach paraliżuje, doprowadza do ostateczności. Śmiech to zdrowie – brzmi w tym kontekście bardzo serio.

DEON.PL POLECA

Z jednej strony mamy do czynienia z obostrzeniami zarządzanymi przez władze. One same w sobie (niezależnie od tego, czy są sensowne, czy nie) budzą poczucie zagrożenia. Z drugiej strony mamy oddolne rewelacje: a to głosy wieszczące czas bożej pomsty (jakby nie starczył głos natury domagającej się odpoczynku od eksploatacji), dalej perspektywy krachu ekonomicznego i końca cywilizacji, po irracjonalne zachowania polityków (jak choćby zapraszanie obywateli do urn podczas pandemii) podcinające nadzieję na uczciwe współdziałanie. Wielu nie wytrzymuje tego bombardowania „hiobowymi wieściami” i popada w depresję, hipochondrię, przygnębienie. Chcemy im pomóc. Ale mamy wrażenie, że wysłuchiwanie ich obaw jeszcze bardziej ich zniechęca. A uwagi o tym, że będzie dobrze, są odbierane jak tania pociecha.

Stąd by otoczyć ich zdrową atmosferą, uciekamy się do humoru. Pomagamy też sobie. Łatwiej wytrzymujemy „blaski i cienie” kwarantanny i nie uciekamy z niej pod byle pozorem, nabieramy dystansu do niepewnej przyszłości i racjonalniej ją planujemy, i chyba (nie jestem lekarzem) wspieramy naszą odporność. Bronimy się przed znużeniem.

Są też i minusy. Wyśmiewanie może prowadzić do lekceważenia rygorów. Ale to w dużej mierze zależy od tego, czy władza zasługuje sobie na kpinę. Z jednej strony rozumiem, że obawa przed paniką popycha ją do „reglamentowania” prawdy. A z drugiej strony, brak zaufania społecznego to droga do klęski. Zwykle tak bywa, że gdy rządzący pozwalają na satyryczną krytykę wobec swoich poczynań, to zyskują na sympatii, i łatwiej im prosić o ofiarną solidarność. Są bardziej swojscy… tak jak i wirus może być oswojony, mniej straszny, gdy obśmiany.

Tekst ukazał się także na łamach "Gazety Krakowskiej".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Humor na strach
Komentarze (5)
Andrzej Ak
29 marca 2020, 22:38
Na obecny czas spójrzmy też z dalszego dystansu. Tragedii jeszcze nie ma, bo to być może dopiero pierwsza fala globalnej pandemii. Być może ktoś za tym stoi, a być może jest to część większego planu. My jednak jako wierzący powinniśmy chyba spojrzeć na to przez pryzmat Woli Boga. Co Bóg pragnie nam przez te wydarzenia przekazać? Warto też sięgnąć do głębi Wielkiego Postu i spojrzeć, co za Nim się kryje. Tą tajemnicą mogą być np ukryte męki Pana Jezusa, który wycierpiał je za grzechy tamtego świata. Dlaczego piszę, iż tamtego, a nie naszego? 2tys lat temu Bóg zawarł z ludzkością Nowe Przymierze, które bez ofiary naszego Pana Jezusa nie było by możliwe. To powinno nam uzmysłowić rangę Ofiary w Planach Boga. Ofiary być może obecnie umierających, a być może i naszą już w krótce. Co więc począć, co uczynić wobec dramaturgii obecnych czasów? Polecam codzienne modlitwy choćby te; https://www.youtube.com/watch?v=txn223zSYQ4
AS
~Antoni Szwed
29 marca 2020, 13:44
A może by tak zamiast o dowcipach, ojciec Siepsiak (w końcu duchowny) rozważył w duchu i w prawdzie, co Bóg (a nie przyroda, natura, kosmos - odstawmy na bok te panteistyczne bajeczki!) CHCE nam powiedzieć poprzez tę ogólnoświatową epidemię. Może to jest szczególny czas - czas epidemii i Wielkiego Postu. Może to jest Boski apel (tak za pięć dwunasta) o NAWRÓCENIE, o pojednanie się z Nim, może to jest czas pokuty, a nie nudy i zabawy. Może by tak trochę od tej strony....
KA
~Kapitan Arianator
29 marca 2020, 16:16
Kolejne proroctwa internetowe. To, że wybuchnie w końcu epidemia, to było pewne. Od długiego czasu specjaliści od epidemiologii ostrzegali przed tzw. chorobą X, która będzie odporna na leki i szczepionki, gdyż wirusy i bakterie szybko mutują. Może zamiast doszukiwać się Apokalipsy, to może warto byłoby pomyśleć nad swoim szacunkiem do życia osób z grupy ryzyka i np. przestrzegać zasad bezpieczeństwa..
AS
~Antoni Szwed
1 kwietnia 2020, 19:20
Przestrzeganie zasad bezpieczeństwa nie wyklucza nawrócenia. Wręcz przeciwnie, jest to doskonała okazja, by o tym przypomnieć ludziom, którzy odeszli od wiary w Boga. Nie zaprzeczysz, (chyba że jesteś ateistą) że świat obecny potrzebuje nawrócenia. Do tego z całą mocą powinni nawoływać duchowni, ale skoro tego nie robią (boją się świata), to muszą to czynić wierzący świeccy. Takie czasy.
KA
~Kapitan Arianator
29 marca 2020, 13:04
Ja od początku kwarantanny, żartowałem sobie trochę z sytuacji. Oczywiście przestrzegalem i przestrzegam zasad bezpieczeństwa, gdyż należy zachować ostrożność i apeluję do wszystkich o to, by nie bagatelizowali zagrożenia. Jednak, żeby nie popaść w paranoję przeglądam sobie czasem memy o kwarantannie. Polecam to wszystkim, którzy łatwo się czegoś boją, a ja muszę przyznać jestem dość strachliwy. Stosujmy się do zasad bezpieczeństwa, nie narazajmy siebie i innych i nie panikujmy, a cała ta historia z koronawirusem będzie tylko ciekawą przygodą do opowiadania wnukom.