Inwazja świeckich

ks. Artur Stopka

Na twarzy tego dość młodego duchownego dostrzec można było szczere zatroskanie. Raz po raz przeczesywał palcami krótko przystrzyżone włosy i w zafrasowaniu przeglądał jakieś internetowe strony na tablecie. "Zobaczy ksiądz, że to się nie skończy dobrze" - ostrzegł mnie całkiem poważnie. "Jeszcze będziemy ciężko żałować tego wpuszczania świeckich na różne ważne funkcje w Kościele, w drażliwe i delikatne miejsca jego struktur. Ta inwazja, którą teraz wszyscy się zachwycają, już szkodzi Kościołowi. Ale skutki pojawią się za jakiś czas. Wtedy będzie wielki krzyk, gdy się okaże, że takie zeświecczenie kościelnych instytucji i urzędów tylko je osłabiło".

Swoje przepowiednie ów kapłan snuł w kontekście informacji o tym, że na czele jednego z dużych katolickich tygodników w Polsce już nie stoi ksiądz, że pewien biskup zastąpił w kurii część duchownych i sióstr zakonnych świeckimi, a także w nawiązaniu do napływających z Watykanu wiadomości, że Franciszek także coraz szerszym strumieniem wpuszcza tzw. laikat na stanowiska w różnych tamtejszych instytucjach.

Paradoks sytuacji polegał na tym, że trochę wcześniej toczyłem rozmowę na podobny temat z niewielkim gronem świeckich katolików, którzy z oburzeniem komentowali nominację kolejnego księdza na szefa mocno szwankującej, a należącej do Kościoła instytucji w ich diecezji. "Znam go. Dobry duszpasterz, ale jakie on ma przygotowanie do pełnienia kierowniczej funkcji w takiej instytucji, w której przecież trzeba się znać na kompletnie świeckich rzeczach?" - dopytywał z irytacją wspinający się szybko po szczeblach kariery świetny menedżer i ojciec dwóch uroczych córeczek. "Może pójdzie na studia albo jakieś kursy" - zasugerowałem, znając tego typu rozwiązania stosowane w różnych diecezjach. "Ale po co?" - włączyła się do dyskusji właścicielka ostro wchodzącej na rynek firmy i przeczytała z ekranu smartfona słowa Benedykta XVI, które usłyszeli polscy duchowni osiem lat temu w warszawskiej archikatedrze św. Jana: "Wierni oczekują od kapłanów tylko jednego, aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem. Nie wymaga się od księdza, by był ekspertem w sprawach ekonomii, budownictwa czy polityki. Oczekuje się od niego, by był ekspertem w dziedzinie życia duchowego". Zanim zdążyłem zareagować, dorzuciła od siebie: "Do kierowania firmą mającą przynosić dochody nie trzeba święceń. Nawet jeżeli jest to firma kościelna i zarabia pieniądze potrzebne na to, aby Kościół mógł bezpiecznie pełnić swoją ewangelizacyjną misję".

Myślę, że w obydwu wspomnianych wyżej rozmowach doszło do przesadnej koncentracji na sprawie funkcji i - co tu kryć - uprawnień decyzyjnych. Tymczasem istota problemu leży gdzie indziej. W poczuciu odpowiedzialności za Kościół i jego misję.

W kwietniu ubiegłego roku biskup Rzymu Franciszek powiedział niezwykle ważne zdania na temat świeckich w Kościele: "Myślę, o nas, ochrzczonych: czy mamy tę moc i myślę: czy my w to wierzymy? Że wystarcza chrzest, że nie trzeba więcej, by ewangelizować? Albo ufamy, że ksiądz powie, że biskup powie ... A my? Wtedy łaska chrztu jest trochę nieco skryta, a my zamknięci w naszych myślach, w naszych sprawach. Czasami myślimy: «Jesteśmy chrześcijanami: zostałem ochrzczony, otrzymałem bierzmowanie, pierwszą Komunię... dokumenty mam w porządku». A teraz możesz spać spokojnie, jesteś chrześcijaninem. Ale gdzie jest ta moc Ducha Świętego, która popycha cię naprzód?". Papież zdecydowanie odrzucił wizję Kościoła-niańki, który zajmuje się usypianiem swoich wiernych i zapewnianiem im tego, co tak często błędnie nazywamy "świętym spokojem". Mówił o odpowiedzialności wynikającej z przyjęcia pierwszego sakramentu. "Jest to wielka odpowiedzialność nas, ochrzczonych: głosić Chrystusa, rozwijać życie Kościoła, owo płodne macierzyństwo Kościoła. Bycie chrześcijaninem nie oznacza zrobienia kariery, żeby zostać prawnikiem lub lekarzem chrześcijańskim. Bycie chrześcijaninem... jest darem, który pozwala nam iść naprzód z mocą Ducha Świętego, głosząc Jezusa Chrystusa".

Uświadomienie sobie i zrozumienie istoty tej odpowiedzialności jest kwestią podstawową, także dla właściwych relacji na linii duchowni-świeccy. O wiele ważniejszą niż problem powierzania funkcji i stanowisk w kościelnych instytucjach i strukturach.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Inwazja świeckich
Komentarze (52)
J
janosik
26 lipca 2014, 17:40
Mama  mnie przylapala jak ogladalem pornola i walilem konia , co mam teraz zrobic ?                    Najlepsza odpowiedz _  teraz wal przy otwartych dzwiach ,nie mosisz sie juz wstydzic
M
Marga
28 lipca 2014, 23:04
Bardzo proszę o usunięcie tego chamstwa z forum!!! Do rządu proszę się zgłosić ze swoimi złotymi myślami.
A
a
26 lipca 2014, 14:43
kiedyś słyszałam, jak jeden zakonnik mówił, żę jest pasożytem; że dzięki naszym pieniądzom (taca się kłania) on może sobie pozwolić na to, żeby poświęcić swój czas nie na zarabianie na siebie, martwienie się o żywność, benzynę, ciuchy itp ale może swój czas poświęcić na modlitwę, mszę, Słowo Boże, poznawanie Tradycji Kościoła i Magisterium. to jest "luksus", na który my, świeccy nie możemy sobie pozwolić, bo praktycznie to nie jest możliwe, musimy pracować, zająć się współmałżonkiem, dziećmi etc. na wszystko czasu nie starczy. i przeniknięty tym wszystkim duchowny powinien całym sobą (tym co mówi, czym żyje) pociągnąć nas, świeckich do Boga. jak ktoś tu powiedział: jeśli pasterz nie wie, gdzie są zielone pastwiska, jak chce, żeby owieczki tam dotarły? same? a skąd one mają znać drogę?
A
ann
27 lipca 2014, 10:09
Cytat z ks.Tischnera: "Czy człowiek sam bez pomocy innego może wyzwolić się od zła? Odpowiedź chrześcijaństwa jest w jakimś stopniu pesymistyczna i w jakimś optymistyczna. Człowiek może się w zasadzie od zła wyzwolić, ale nie jest w stanie uczynić tego sam, bez pomocy z zewnątrz. Musi obok człowieka pojawić się jakiś dobry pasterz, który rozplącze ciernie, usunie ciemności i wskaże drogę na pastwisko. Dlatego chrześcijaństwo, które mówi o walce ze złem nigdy (lub prawie nigdy) nie opisuje tej walki za pomocą słowa „przezwyciężenie”, lecz mówi o zbawieniu, zbawieniu od zła. Przezwyciężyć znaczy bowiem: skupić się wewnętrznie, zebrać siły i samemu wejść na wolną przestrzeń. Zbawić, znaczy poprosić kogoś o pomoc. Wesprzeć się na ramieniu drugiego, zespolić własne siły z siłami innymi." Ks.J.Tischner "Wędrówki w krainę fiozofów"- "Targowisko"
A
ann
25 lipca 2014, 11:44
Trzeba się wzajemnie do siebie przybliżyć , jedni drugich brzemiona noście powiedział Jezus i dobrze powiedział. Świeccy świadczą o Chrystusie w swojej codzienności. Spotykając się z różnymi ludźmi i sytuacjami świadczą o Bogu bez Boga na ustach lecz swoim Bożym postępowaniem. Jeżeli tak nie jest to trzeba do tego dążyć i zmieniać siebie. Na tej drodze kapłan jest świeckiemu niezbędny.  Na tej drodze  duchowni powinni być dla świeckich pod każdym względem wsparciem bo są naszymi  pośrednikami w drodze do domu Ojca. Żeby świeccy mogli być chrześcijanami na co dzień i w domu i w pracy to najpierw muszą zobaczyć świadectwo życia i gorliwość  u duchownych które będzie dla nich niejako wsparciem i bazą do której będą mogli się odwołać w chwili przekraczania siebie w codziennych trudnych sytuacjach swoich oraz z innymi ludźmi. Świeccy przechodząc przez swoją trudną drogę muszą mieć możliwość powierzenia się osobom duchownym  oczekując od nich wsparcia duchowego zwłaszcza modlitwy. W ten sposób świeccy tworzą bazę i wsparcie dla kapłanów ( codziennie będę mówić Panu Bogu tak za księdza i w intencjach księdza ) a obszarem tego mówienia tak jest trudne codzienne życie świeckich ( i rodzinne i zawodowe i małżeńskie) czasem też (prawie zawsze) bardzo zainfekowane grzechami przodków więc bez wsparcia i długotrwałej pomocy modlitewnej kapłana nie do udźwignięcia. Na tym powinna polegać współpraca i zbliżenia się do siebie tych dwóch stanów: świeckiego i duchownego , która przecież wypływa z charakteru ich posług . Wszelkie inne kwestie nie są problemem to kwestie organizacyjne. „Wierni oczekują od kapłanów tylko jednego, aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem. Nie wymaga się od księdza, by był ekspertem w sprawach ekonomii, budownictwa czy polityki. Oczekuje się od niego, by był ekspertem w dziedzinie życia duchowego".
W
wytykająca
25 lipca 2014, 11:56
Amen!
T
tomi
25 lipca 2014, 17:21
Aniu, a czy ksieza z innej gliny ulepieni niz swieccy. Czy musztra seminaryjna czy zakonna wyprodukowala nowego czlowieka? Co najwyzej przystrzygla fryz i odrzucila tych co nie nadazaja, bo tak wygodniej. To nie jest przedmiotowe traktowanie czlowieka, nie? Nawet wygodna i egoistyczna, czasem okrutna polityka struktur koscielnych co najwyzej usrednia zasoby garnizonowe, przetrwaja dobrze zakamuflowani średniancy. Reszta z czlowieka dopiero wylezie jak pojdzie po seminarium do pracy. A na kase i wladze sa lapliwi tak samo niektorzy ksieza jak i świeccy. Jedni warci drugich. Zadni nie powinni dostac tych stanowisk. Nie ma jednego rozwiazania, obsiadywanie wszystkich urzedow i struktur w kosciele przez kler rodzi duzo nagannych zachowan, sami wiecie jak to w zamknietych strukturach, nic nie wylezie na zewnatrz wiec mozna wszystko. Z kolei oddanie w rece swieckich moze doprowadzic do tego ze kazdy bedzie spiewal jak mu sie podoba i zacznie sie rozwalanie kosciola od wewnatrz. Zdaje sie ze dobrze by bylo jak by tylko niektore stanowiska zajmowali swieccy. Potrzebne jest wywazenie 60% kler 40% swieccy. Tak bedzie stosunkowo spojnie, a do tego zdrowiej i przyzwoiciej. 
A
ania
25 lipca 2014, 19:59
księża są ulepieni dokłądnie z tej samej gliny co świeccy, patrz dzisiejsza ewangelia, dla tych co nie wiedzą, przypomnę: niech moi synowie zasiadają jeden po prawej, drugi po lewej. no i co? święty Jan i Jakub, czczeni jako fundamenty Kościoła... pierwszy męczennik i ewangelista - a tak źle rokowali... to chyba pocieszające dla nas, nie?
A
Agnieszka
25 lipca 2014, 10:47
RÓBMY SWOJE a będzie się wznosić miła w Panu Świątynia zbudowana z różnorodnych kamieni.
M
michele
25 lipca 2014, 12:33
Prawda. Tyle, że najpierw trzeba po sobie posprzątać i dopiero robic swoje. Ewangelia nic nie mówi o podziale na hrabstwo i słuzących.
KB
ksiądz biskup hrabia
25 lipca 2014, 09:07
No ale jak sobie wyobrażacie reprywatyzację i przekazywanie nieruchomości krewnym i znajomym, jak wam świeccy będą patrzyć na ręce?
W
wkurzona
25 lipca 2014, 08:54
Zastanawiam się tylko jakim cudem księża chca sobie radzić z kierownictwem duchowym, skoro większość z nich ma poważne problemy z przyznaniem sie do błędu. A to jedyna droga do tego, aby mogły one być wybaczone - nie tuszowanie. Jeśli młody kapłan tchórzy przed uczciwością wobec samego siebie i boi się zmierzyć z własnymi słabościami, jakim cudem przeprowadzi przez to innych nie mając w tym dośwoadczenia? Że niby "praca na innym egzemplarzu ludzkim" to sprawa "zewnętrzna" i wygląda inaczej? Wg. mnie to kłamstwo ciężkiego kalibru uniemożliwiające kontakt z otaczanymi opieką duszpasterską. I faktycznie, głównym problemem jest trwanie w postawie: "ja wam pokażę, kto tu rzadzi".
T
Thus
24 lipca 2014, 23:23
w poczuciu odpowiedzialnosci żądam natychmiastowej likwidacji Novus Ordo oraz obowiazku pokornego życia wszystkich księży - młodych i starych
R
Remy
29 lipca 2014, 20:30
To daj sam przykład takiego życia. Oby jaśniał i pociągał innych kapłanów.
K
kate
24 lipca 2014, 21:58
Obawiam się księże Arturze, że problem, jaki dotknąłeś, tj. odpowiedzialność za Kościół będzie inaczej rozumiana przez świeckich, a inaczej przez duchownych i nie tylko z powodu róznych charyzmatów, ale także innej platformy patrzenia na Kościół: duchowni patrzą ze środka na zewnątrz, świeccy z zewnątrz na centrum życia Kościoła. Świeccy starają się uratować depozyt wiary w świecie silnie zdesakralizowanym, gdzie Kościół nie jest jedyną wspólnotą, w której żyją i działają. Duchowni uważam są zbyt chronieni przez świeckich: oszczędza im się wielu problemów, z którymi musza się borykać świeccy. To powoduje, że duchowni często nie rozumieją jak zgoła tragicznie, również w naszym kraju, może wyglądać życie chrześcijanina i w jak wielu sytuacjach granicznych on staje.
E
Etak
24 lipca 2014, 22:15
No i dobrze. Taką sobie religię wybrałaś to musisz stawać w granicznych sytuacjach itd. Możesz sobie zmienić religię lub przestać wierzyć i będzie Ci od razu łatwiej. Wybór nalezy do Ciebie - wolna wola.
W
wytykająca
25 lipca 2014, 09:59
Nie zgodziłabym się. To nie platformy są inne, tylko perspektywy. Wszyscy jesteśmy w środku, nikt nie jest na zewnątrz w Kościele. To jest ta sama wspólnota, tylko role są inne. Właśnie w tym cały problem, że wciąż, mimo że od Soboru upłynęło 50 lat, wciąż u nas patrzy się na Kościół, jakna instytucję dialektyczną, gdzie jesteśmy sobie przeciwni: my, świeccy i oni, duchowni. I koniecznie musimy być przeciwko sobie. Świeckim jest trudniej w świecie, ale duchownym jest trudniej w życiu konsekrowanym, bo ich poprzeczka jest wyżej umieszczona. 
A
Achim
29 lipca 2014, 20:39
Tylko inaczej się dialoguje / współistnieje / współtworzy kiedy: nie ma się długów, żony, nie wstaje się w nocy do dziecka. Nie trzeba się martwić, ba nie myśli się nawet o takich sprawach jak: dom, jedzenie, podatki, emerytura, utrzymanie dzieci, ich studia, utrzymanie rodziców.... a zupełnie inaczej kiedy ma się żonę, dzieci, pracę zawodową od 7.00 do 16:00, kredyt na mieszkanie i schorowanego rodzica. Dopiero później możemy rozprawiać na ile udało się nam spełnić postulaty soboru. Kościół odzwierciedla kulturę miejsca. Inaczej wyglada ta współpraca w krajach zachodu - gdzie Kościół nie ma już innego wyjścia jak podzielić się obowiązkami. Inaczej za oceanem, gdzie kultura partnerska jest czymś oczywistym, a inaczej w Polsce, gdzie mało kto komu ufa. Sorry takie mamy społeczeństwo.
V
Vega
24 lipca 2014, 21:34
Ja na nikogo nie przypuszczałam inwazji a moja praca została zniszczona własnie przez młodego kapłana. Nawet nie wie, że zabił... zrobił to "dla koscioła". Po tym, co się zdarzyło kontynuacja nie ma sensu. ale ciiiicho... zawstydzi się (być może) zostawmy go z tym... bo może chłopak miał zły dzień, dlatego zeszmacił lata cudzej pracy, pasji i serca... załóżmy se knebel... Naprawdę użyto słowa "inwazja"? Mam pytanie: kiedy będą do nas strzelać z ambony?
MR
Maciej Roszkowski
24 lipca 2014, 20:53
To dość typowe. Jak wielu  wie lepiej, co powinien ten drugi, i dlaczego robi to niedobrze. Proszę Państwa jest taki pożyteczny przyrząd - lustro.
W
ww
24 lipca 2014, 19:46
W takim razie niech się autor tekstu zajmie bardziej duszpasterstwem, a dziennikartwo zostawi świeckim. Na pewno są lepszymi specjalistami w tej dziedznie.
W
wytykająca
24 lipca 2014, 19:14
Jak się patrzę na kościelnego z mojej parafii, to mam ochotę zgodzić się z tymi, co mówią, że świeccy są od dawania na tacę. Jak czytam co mówi emilia, to myśle: daj szansę temu młodemu księdzu spokornieć, dopiera zaczyna swoją drogę. Wszyscy jesteśmy grzesznikami. W zasadzie, dlaczego kler obraża się na nas, świeckich, że wytykamy mu jego grzechy? Kler wytyka nam nasze. Dlaczego my, świeccy, wytykamy klerowi jego grzechy, skoro sami w naszych miejscach pracy i w rodzinach wcale nie jesteśmy święci? Bez sensu tak sobie wytykać; "na tym samym wózku jedziemy", tylko w innych sukniach. Zamiast sobie wytykać lepiej by było się wspierać.
?
?
24 lipca 2014, 19:29
Zamiast sobie wytykać lepiej by było się wspierać. W czym wspierać? W podróży na tym samym grzesznym wózku, tylko w innych sukniach?
W
wkurzona
24 lipca 2014, 19:49
Tak "wytykająca", zgadzam się, ale: do wspierania się jest potrzebna pewna dojrzalość i dążenie do jakiejś tam pewnego rodzaju harmonii - wspolnego celu, a nie stawianie na pierwszym miejscu problemu pt: "kto tu rządzi".
S
semantyk
24 lipca 2014, 20:15
Bez sensu tak sobie wytykać; "na tym samym wózku jedziemy", tylko w innych sukniach. Zamiast sobie wytykać lepiej by było się wspierać. Niestety, w dobie terroru "tolerancji" całkowicie poszły w zapomnienie katechizmowe grzechy cudze. Jeden z nich to: "Milczeć, gdy ktoś grzeszy"
W
wytykająca
24 lipca 2014, 20:45
w dotarciu do błogosławinego celu, jadąc na tym grzesznym a zarazem świętym wózku; w końcu o to w tym wszystkim chodzi, czy się mylę?
W
wytykająca
24 lipca 2014, 20:47
no właśnie mam wrażenie, że puenta artykułu jest taka: wcale nie chodzi o to, "kto tu rządzi", o co innego chodzi
W
wytykająca
24 lipca 2014, 20:51
nie o to chodzi, żeby milczeć, tylko żeby "nie wytykać". to jest różnica. podkreślać bardziej to, co dobre, szukać dobrych intencji a nie we wszystki i wszystkich widzieć tylko zło i błędy. to jest najłatwiejsze.
T
tadzik
24 lipca 2014, 18:33
swieccy sa od dawania na tace. koniec kropka. swieta prawda. wierny ludek to owiczki do strzyzenia przez tzw. pasterzy
RN
Rafael NotSanti
24 lipca 2014, 18:49
Tadziku, tak szczerze, ile dajesz na tacę? Pytam, bo po Twojej wypowiedzi sądzę, że całkiem sporo.  Pozdrawiam
A
as
24 lipca 2014, 19:23
dawac nie dawac, chodzi mysle o to, zeby cicho siedziec a kler robi co chce, nam mowiac, ze wszyscy tworzymy kosciol.
MR
Maciej Roszkowski
24 lipca 2014, 20:51
Ze sprawozdania finansowego proboszcza mojej parafii wyniklo ostatnio, że przeciętna ofiara, tych którzy przychodzą do kośćioła to 14 zł. miesięcznie, tyle co dwie paczki papierosów.
J
jonny
24 lipca 2014, 18:31
niestety w wiekszosci przypadkow ksieza nie fopuszczaja tzw. swieckich do brania odpowiedzialnosci za Kosciol, ktorej sa czescia. 
E
emilia
24 lipca 2014, 16:24
Autorze, po treści wypowiedzi tego "dość młodego duchownego" nasuwa się pytanie, czy nie ów tablet nie był mu potrzebny dla szpanu. I ja nie tak dawno miałam kontakt ze świeżo wyświęconym "kapłanem". I co zaobseerwowałam? Wrogość, wrogość i jeszcze raz wrogość. NIe będę szczególowo opisywać sytuacji. Wspomnę tylko o rozdaniu komunii św. w autokarze. Na moje pytanie: Komunia? W autokarze? Ów przyjemniaczek rozdarł gębę: "tak postanowiłem i tak będzie". Zrozumiałam, że ma kompleks, który polega na przeswiadczeniu, że nie jest pewny siebie, stanowczy i zdecydowany, mało tego, wie, że nie wie czego chce. A uprzejmość? Wobec kobiety? Też coś. Nie będzie się podlizywał.
Ł
Łukasz
24 lipca 2014, 19:04
Emilia, po treści twojego komentarza "nasuwa się pytanie, czy nie ów tablet nie był mu potrzebny dla szpanu" nasuwa się pytanie, czy to nie narusza przypadkiem Słowa Bożego mówiącego "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni."? Nie wiem jakie były Twoje intencje, ale Ty tym bardziej nie wiesz, czy owy duchowny rzeczywiście kupił ten tablet "dla szpanu". Tablet to nic innego jak gadżet bardzo ułatwiający życie, osobom które korzystają dużo z internetu. Mój znajomy ksiądz jest dyrektorem jednej z pielgrzymek i sam posiada tableta i raczej nie kupił go z pychy, ale z potrzeby. Laptop, czy telefon nie będzie tak wygodny jak ów ekranik. Co do świeżo wyświęconego "kapłana": Moim zdaniem to co napisałaś nie ma związku z artykułem który przecież mówi o "inwazji świeckich" a nie o poczynaniach młodych księży. Może on mieć wręcz negatywny skutek na odbiorców, z resztą jak wszystko co ukazuje duchowieństwo w złym świetle. Oczywiście przytoczonego przez Ciebie przykładu rozdawania Komunii Świętej w autokarze nie pochwalam, ale boli mnie, jako członka Ciała Chrystusowego tj. Kościoła, to że sama ukazujesz tego księdza w złym świetle. Ponownie przypomnę  pierwsze słowa z 7 rozdziału Ewangelii Mateusza: "Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni.". Ów kapłan mógł mieć po prostu zły dzień(lub dni czy czas), lub nie panuje nad swoim kompleksem który rzekomo odkryłaś. Może się tamtej sytuacji wstydzić, mieć po niej wyrzuty sumienia. Tego nie wiemy. Zostawmy to jemu. Z Bogiem!
E
emilia
24 lipca 2014, 20:05
Artykuł nie mówi o "inwazji świeckich", ale nosi tytuł "Inwazja świeckich". Autor wyraźnie naświetla problem nieuzasadnionej i chorej paniki widocznej w wypowiedzi młodego kapłana. To tyleż tytułem najogólniejszego sprowadzenia Cie na właściwy tor rozumowania, odnośnie treści tekstu. Pisząc "szpan" - nie miałam na mysli chwalenia się tabletem i śmiechu warte są argumenty i uświadamianie mnie, że ktoś tego używa. Bez tego nie da się zyć. Myślałam natomiast o pozerstwie mającym na celu niejako "wzmocnienie" wrażenia na rozmówcy, jakoby miał do czynienia z wybitnym ekspertem od problemu, który tak czy inaczej dałoby się poruszyc bez tabletu, ale widocznie intencją "młodego kapłana" była "zaatakowanie" konkretnych stron, wybranych wcześniej z premedytacją. To taka prymitywna manipulacja, na która jak widać autor nie dał się nabrać. A co do sądzenia - trzeba odróznić sąd od opisania faktów. Ale aby to odróznić i przyjąc potrzeba pewnej dojrzałości. Z tego co czytam, to chyba księdzem jesteś, nie adwokatem? A skoro tak właśnie widzisz sąd, czy Ty nie sądzisz mnie w tej chwili? Niestety minęły czasy sposobu myślenia, który reprezentujesz, może to główny powód frustracji i niepewności wobec samego siebie? A co do tego przypadku, to tak najogólniej mówiąc "pieknie" i z premedytacją byłam "traktowana", a słodka bawełna nie pomogła wyobraź sobie, żeby mi oczy zamydlić. Widac, że zbyt dużo młodzi kapłani liczą na naiwność świeckich. Jednym słowem po święceniach są bogami ( nie generalizuję, bo i normalni się zdarzają). A skoro twierdzisz, że "miał zły dzień i się wstydzi, (być może)" i że coś "rzekomo" odkryłam, sam jesteś niekonsekwentny w swojej wypowiedzi i najzwyczajniej kłamiesz. Już nie wspomnę, że panike czuc na kilometr. I nie obraź się, ale tak można wytłumaczyc 5 latka, a nie dojrzałego chłopa, który rości sobie prawo do duszpasterzowania i ma zresztą takie zadanie.
E
emilia
24 lipca 2014, 20:09
I jeszcze jedno pytanie: dlaczego niby mam to "zostawić, skoro w tej sytuacji uczestniczyłam? czy to takie dyplomatyczne: zamknij się?
Ł
Łukasz
24 lipca 2014, 23:50
Niech będzie, nosi tytuł "Inwazja świeckich". "Autor wyraźnie naświetla problem nieuzasadnionej i chorej paniki widocznej w wypowiedzi młodego kapłana." - dobrze, ale nadal nie widzę tutaj żadnego powodu, by opisywać, co zrobił pewien świeżo wyświęcony kapłan. No właśnie, wiek obu księży jest tu jedynym podobieństwem. "Pisząc "szpan" - nie miałam na mysli chwalenia się tabletem" - "Autorze, po treści wypowiedzi tego "dość młodego duchownego" nasuwa się pytanie, czy nie ów tablet nie był mu potrzebny dla szpanu." - Przecież tutaj wyraźnie piszesz, czy temu duchownemu tablet nie był potrzebny dla "szpanu". Dlatego też starałem się wytłumaczyć, że ekranik nie tylko temu służy. "Myślałam natomiast o pozerstwie mającym na celu niejako "wzmocnienie" wrażenia na rozmówcy, jakoby miał do czynienia z wybitnym ekspertem od problemu, który tak czy inaczej dałoby się poruszyc bez tabletu, ale widocznie intencją "młodego kapłana" była "zaatakowanie" konkretnych stron, wybranych wcześniej z premedytacją. To taka prymitywna manipulacja, na która jak widać autor nie dał się nabrać." - Zaraz zaraz, uważasz, że ów młody ksiądz miał tego tableta po to żeby "wzmocnić wrażenie na rozmówcy"? Moim zdaniem to czy ten ksiądz miał tableta nie ma tu absolutnie żadnego znaczenia. To zwykły zabieg kosmetyczny przeprowadzony przez autora artykułu, podobnie jak wpomnienie o tym, że przeczesywał krótko przystrzyżone włosy. Po prostu dyskusja zaczęła się podczas gdy duchowny przeglądał internet. Nic więcej. Nie widzę też, żeby atakował on jakiekolwiek strony. Autor artykułu zaznaczył później, że w wypowiedzi kapłana chodziło m.in. o to, że szefem pewnego tygodnika katolickiego jest świecki, czy, że w kurii duchowieństwo zastępuje się świeckimi. Nie ma tu mowy o żadnych stronach(bo jak mniemam chodziło o strony internetowe).
Ł
Łukasz
24 lipca 2014, 23:50
"A co do sądzenia - trzeba odróznić sąd od opisania faktów. Ale aby to odróznić i przyjąc potrzeba pewnej dojrzałości. Z tego co czytam, to chyba księdzem jesteś, nie adwokatem? A skoro tak właśnie widzisz sąd, czy Ty nie sądzisz mnie w tej chwili?" - Jeszcze raz przytoczę Pani wypowiedź: "(...)nasuwa się pytanie, czy nie ów tablet nie był mu potrzebny dla szpanu.". Opisujesz więc fakt, czy "nasuwasz pytanie"? Nie jestem w stanie znaleźć grzechu zarówno w wypowiedzi młodego księdza jak i w jego zachowaniu, który mógłbym na 100% stwierdzić. Co do mojego komentarza, zapewne chodzi o pierwsze zdanie. W następnym napisałem, że "Nie wiem jakie były Twoje intencje", właśnie po to, żeby zaznaczyć, że Cię nie sądzę. "Niestety minęły czasy sposobu myślenia, który reprezentujesz, może to główny powód frustracji i niepewności wobec samego siebie?" - Naprawdę zaskakuje mnie to, że uważasz, że jestem sfrustrowany i niepewny siebie :) Naprawdę sądzisz, że faktycznie tak jest? :) "A co do tego przypadku, to tak najogólniej mówiąc "pieknie" i z premedytacją byłam "traktowana", a słodka bawełna nie pomogła wyobraź sobie, żeby mi oczy zamydlić. Widac, że zbyt dużo młodzi kapłani liczą na naiwność świeckich." - Bardzo dobrze, że nie dałaś sobie zamydlić oczu, ale to, że powiesz co ów kapłan robił w autokarze, czy jak się do Ciebie zwracał raczej mu, ani nam nie pomoże. Jedynie może to mieć odwrotny efekt. "Jednym słowem po święceniach są bogami ( nie generalizuję, bo i normalni się zdarzają)." - Powiedziałbym raczej, że jest na odwrót, a myślę, że wiem co mówię :)
Ł
Łukasz
24 lipca 2014, 23:51
"A skoro twierdzisz, że "miał zły dzień i się wstydzi, (być może)" i że coś "rzekomo" odkryłam, sam jesteś niekonsekwentny w swojej wypowiedzi i najzwyczajniej kłamiesz." - nie twierdzę, że miał zły dzień i się wstydzi tego co zrobił, ale zaznaczyłem, że możliwe, że tak jest. Co do drugiej części cytatu: "Zrozumiałam, że ma kompleks, który polega na przeswiadczeniu, że nie jest pewny siebie, stanowczy i zdecydowany, mało tego, wie, że nie wie czego chce." - zrozumiałaś, że ma pewien kompleks, i sądzisz, że nie wie czego chce, czy nie jest pewny siebie. Takie mogą być twoje przemyślenia, ale nie wiesz jak jest na prawdę. "Już nie wspomnę, że panike czuc na kilometr. I nie obraź się, ale tak można wytłumaczyc 5 latka, a nie dojrzałego chłopa, który rości sobie prawo do duszpasterzowania i ma zresztą takie zadanie." - Nie wiem jak to robisz, że czujesz panikę tam, gdzie jej nie ma, podobnie z resztą jak np. moją niepewność siebie. To jest twoja osobista opinia, nie możesz stwierdzać, że panikuję, a tym bardziej, że "roszczę sobie prawo do duszpasterzowania", skoro nawet nie wiesz, czy jestem księdzem. Z Bogiem! :)
Ł
Łukasz
24 lipca 2014, 23:52
W żadnym wypadku nie możesz tego zostawić. Uważam raczej, że powinnaś się tym zająć, ale opowiadanie o tym wszystkim raczej niczego nie zmieni na lepsze.
E
emilia
25 lipca 2014, 07:26
Trudno rozmawiać z kimś kogo łapie słowotok i nie rozumie co się do niego mówi. W każdym razie przy takim poziomie dekoncentracji i mściwości jak Twoja ( z jakiegos powodu tłumionej)  niezbędna jest pomoc neurologa, albo psychiatry. Tyle mogę napisać.
M
michaele
25 lipca 2014, 07:33
A kto grzebie we włosech, jesli nie niezrównoważony neurotyk?
E
emilia
25 lipca 2014, 07:49
Taaa, "zabieg kosmetyczny" Idź się dzieciaku doucz, naucz rozmawiać a nie jąkaj, bo pewnie się mścisz na ludziach, że nikt cię do słowa nie dopuszcza i nie szarp ludziom nerwów. A swieżo wyswięcony ma mieć SZACUNEK do ludzi a nie wymądrzać się - glupotą zresztą.
Ł
Łukasz
25 lipca 2014, 13:55
Nie rozumiem, dlaczego osoba przeczesywająca swoje włosy miałaby być niezrównoważonym neurotykiem.
Ł
Łukasz
25 lipca 2014, 13:58
Taaa, "zabieg kosmetyczny" Idź się dzieciaku doucz, naucz rozmawiać a nie jąkaj, bo pewnie się mścisz na ludziach, że nikt cię do słowa nie dopuszcza i nie szarp ludziom nerwów. Moja odpowiedź brzmi następująco: swieżo wyswięcony ma mieć SZACUNEK do ludzi a nie wymądrzać się - glupotą zresztą. Szacunek, którego wymagasz, nie powinien występować tylko u świeżo wyświęconych ale u każdego w tym Ciebie. Jeżeli nazywasz mnie dzieciakiem, mówisz, że się jąkam, mszczę na ludziach itd. to na pewno nie jest to wyraz szacunku. Mt 7,3: Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?
Ł
Łukasz
25 lipca 2014, 14:05
Dziękuję za postawioną diagnozę. Proszę, zauważ, że ów słowotok był wyczerpującą odpowiedzią na twoje argumenty. Twój komentarz jest akurat zwykłym atakiem na mnie. Nie ma w nim nic co miałoby przekonać mnie do tego, że masz rację. Nawet jeśli uważasz, że mnie nie przekonasz, nie powinnaś w taki sposób się do mnie odnosić. Zawsze można grzecznie zakończyć dyskusję. Na koniec przypomnę Twoje słowa: "I co zaobseerwowałam? Wrogość, wrogość i jeszcze raz wrogość." "swieżo wyswięcony ma mieć SZACUNEK do ludzi" Podsumuję to, także cytatem: "sam jesteś niekonsekwentny w swojej wypowiedzi i najzwyczajniej kłamiesz." Ta niekonsekwencja najwyraźniej występuje w Twoich komentarzach. Mimo wszystko ja się nie gniewam :) Z Bogiem! :)
DD
Dobry duszek
25 lipca 2014, 15:12
Widzę, że dobrze się, ale to nie jest miejsce na tego typu rzeczy. Po co sobie nawzajem psuć nerwy. :) Zalecam spokój :) 
M
michele
25 lipca 2014, 16:27
To idż do biblioteki po książkę z psychologii klinicznej. Na stronach o mowie ciała też odrobine mozna znaleźć.
A
ania
24 lipca 2014, 15:27
zgadzam sięw 100 procentach z tym zdaniem: istota problemu leży w poczuciu odpowiedzialności za Kościół i jego misję. świecki może być super-biznesmenem i dobrze, ale nie zawsze widzi całościowo, rzadko ma w jednym albo nawet pięciu palcach nauczanie Kościoła, znajomość Słowa Bożego i osobistą świętość, żeby widzieć co dla Kościoła jest najlepsze. problem w tym, że księża, którzy mieliby te wszystkie cechy zdarzają się chyba równie rzadko co i świeccy...
W
wielebny
24 lipca 2014, 14:43
swieccy sa od dawania na tace. koniec kropka.
MR
Maciej Roszkowski
24 lipca 2014, 20:45
powiedziało, co wiedziało