Jak pokochać milczenie Boga?

(fot. Tyniec Wydawnictwo)

Pewien mistrz duchowości zaczynał formację uczniów tak: Przede wszystkim trzymajcie szczękę luźno. Co to ma do życia modlitwy? A to, że do modlitwy można przystępować różnie.

W napięciu albo w wyciszeniu, w nerwowej drżączce albo w uspokojeniu. To pierwsze zdarza się szczególnie wtedy, kiedy modlitwa zwraca się wprawdzie do Boga, ale skoncentrowana jest na nas samych i naszych sprawach. To drugie, kiedy chcemy po prostu być przy Nim, być w relacji z Nim, być dla Niego.

Niemniej w tej sprawie człowiek ma przed sobą, licząc od początku, długą drogę. Najpierw potrzeba mu pogodzić się z faktem ciszy; jednym to przychodzi łatwiej, innym trudniej. Potem – z czymś więcej niż brak dźwięków: z jakąś pustką zmysłowych doznań, która go prowadzi do zdolności koncentracji. Jeśli tej koncentracji używa do kontaktu z Bogiem, to kolejnym stadium jest zwykle przeżywanie – nieraz właśnie w ciszy zmysłów – umownie to nazwijmy: mowy Bożej. Zrozumienie, wręcz olśnienie czasami, dawane nam według potrzeby, nie jako nagroda za zasługi! – ale jako kolejny drogowskaz i łaska.

Ale kiedy pokochaliśmy już tę łaskę i cenimy ją sobie, przychodzi czas w jakimś sensie się z nią rozstać i pokochać następne stadium drogi: milczenie Boga. „Wystarczy ci mojej łaski”, mówi Pan. Wystarczy ci tego, co już powiedziałem. Teraz pomilczmy sobie jak dwaj starzy przyjaciele. Jeśli to odbierasz jak pustkę, nic nie szkodzi: to po prostu skutek twojej ludzkiej kondycji, prawda o tobie; a prawda zawsze jest lepsza niż wyobraźnia. Jestem z tobą. To inna łaska, ale także łaska.

DEON.PL POLECA


Każdy z nas jest w jakimś stadium tej drogi.

O tym wszystkim możemy mówić niewiele lepiej niż kret o astrofizyce, ale coś niecoś jednak powiedzieć da się, i właśnie już zostało powiedziane.

Fragment pochodzi z książki „Po śladach Niewidzialnego”

urodziła się w 1939 r. Studiowała polonistykę i filozofię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz teologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Od 1964 jest benedyktynką w Żarnowcu. Autorka wielu prac historycznych, m.in. "Życie codzienne polskich klasztorów żeńskich w XVII i XVIII wieku", "Czarna owca", "Oślica Balaama", "Sześć prawd wiary oraz ich skutki", tłumaczka m.in. ojców monastycznych, felietonistka czasopism "Więź" i "Via Consecrata"

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak pokochać milczenie Boga?
Komentarze (4)
AN
Ania Nowak
1 maja 2020, 17:16
hmmm, chyba żuchwę nie sczękę bo kości szczękowej ruszać nijak nie można, korekto, gdzie jesteś???!!!
KS
Konrad Schneider
2 maja 2020, 13:15
Dzieki za korekte! Ja bylem wtedy w szkole chory, jak przerabialismy kosci szczekowo-paszczowe ;-)
28 kwietnia 2020, 14:49
Przeraża mnie coraz bardziej generalna postawa odrzucenia tego, co pisze s. Borkowska, osoba wielkiej mądrości, wiary i doświadczenia. Nie jest Deonowa, ani anty-Deonowa, nie jest prawicowa czy lewicowa, nie jest feministyczna ani antyfeministyczna; jest Boża. Obok milczenia zaś można wspomnieć o ciszy, której potrzebujemy, a której nie umiemy znosić, którą trudno znaleźć, o której - mimo zmęczenia hałasem (nie tylko tym rejestrowanym przez uszy) - rzadko myślimy jako o błogosławieństwie, i miejscu Bożej Obecności, ukrytej lub w chwale.
KS
Konrad Schneider
27 kwietnia 2020, 12:37
Dziekuje Siotrze za te slowa. Chcialbym jeszcze do tego cos dodac: to trzeba lubic, to milczenie Boga. Bo ja przez wiele lat probowalem bardzo solidnie i serio trwac w kontemplacji. Byc moze moje szczeka nie byla luzna, albo cos innego, ale zrezygnowalem z tej formy modlitwy. Znalazlem inne mozliwosci w trwaniu przed Panem i dziekuje za to Bogu. Ale regularne trwanie w ciszy nie dawalo mi nic poza bolem kregoslupa... Jak juz powiedzialem: to trzeba lubic...