Jak pomagać ubogim?

(fot. shutterstock.com)

Zła nie ma co skubać po liściach, je trzeba wyrywać od korzeni. A najmocniejszym korzeniem zła (w mojej ocenie) jest chciwość, chęć zawłaszczania: ludzi, przedmiotów, władzy, doznań, boskich prerogatyw itd.

Otworzył mi się dziś podczas porannej modlitwy trzeci rozdział Ewangelii według Łukasza. Akurat na koniec roku: Jan Chrzciciel przekonuje swoich słuchaczy, że czas rozstrzygnięć jest bliski, siekiera do pnia przyłożona, jest dużo później niż każdy z nas myśli.

Ich to wyraźnie wzięło, więc próbują przełożyć to na konkret: no dobra, to co mamy robić? I ciekawa rzecz - on nie mówi im wcale: "myślę, że trzeba iść w lewo", "albo w prawo", "trzeba być księdzem", "albo założyć rodzinę", "trzeba wyjechać", "albo zostać", albo: "idźcie po władzę, żeby wreszcie była nasza", "sprzątnijcie najpierw do czysta swoje grzeszne relacje", "przestańcie mówić brzydkie wyrazy". Komunikat jest inny: jeśli ktoś ma dwa ubrania, niech odda jedno temu, kto nie ma żadnego. A kto ma dwa ubrania - niech zrobi to samo!

Ja dodam od siebie, patrząc na kontekst (apokaliptyczny) tego fragmentu: natychmiast. Nie jutro, jak mu się uda posprzątać, popakować, ocenić co się jeszcze przyda, ale natychmiast. Bez zwłoki. Nie w terminie czternastu dni roboczych.

Co ja w tym widzę (a każdy może widzieć co innego)? Genialną intuicję Jana i pierwszych chrześcijan spisujących tę Ewangelię. Zła nie ma co skubać po liściach, je trzeba wyrywać od korzeni. A najmocniejszym korzeniem zła (w mojej ocenie) jest chciwość, chęć zawłaszczania: ludzi, przedmiotów, władzy, doznań, boskich prerogatyw itd. To znamienne, że w słynnej mowie świętego Pawła przeciwko różnym grzechom, wszyscy widzą dziś tylko "mężczyzn współżyjących ze sobą", a nie widzą następujących zaraz później i lokowanych na tym samym poziomie "chciwców".

Nie wiesz, gdzie iść? Jan mówi przecież wyraźnie: nie idź na wielką wojnę o pokój, idź do szafy. Do lodówki. Do piwnicy. Masz plecak albo latarkę, albo śpiwór, których używasz raz w roku? Bezdomni, którymi opiekuje się wspólnota Sant'Egidio Warszawa, za chwilę będą potrzebować ich codziennie - idą tęgie mrozy. Masz zbędną żywność, może ciepłe ciuchy, może jakiś sprzęt AGD? Zadzwoń na Łopuszańską, do wspólnoty Chleb Życia prowadzonej przez siostrę Małgorzatę Chmielewską, im najczęściej potrzebne jest wszystko: ubrania (takie w których sam nie wstydzisz się chodzić), proszki do prania, pościel, czasem nawet meble (bo akurat urządzają komuś biednemu dom). Masz ziemię, która leży odłogiem i czeka "że może dzieci"? Masz nieużywanego już laptopa, albo smartfona? Może nawet stary samochód, z którym nie wiadomo już za bardzo co zrobić? Są ludzie, którzy przyjmą to z wdzięcznością, wystarczy poszperać w Internecie i popytać w okolicy. I nie zrażać się, gdy potencjalny obdarowany powie: "nie, tego akurat nie potrzebujemy". Asertywność to podstawowe narzędzie pozwalające ludziom świadczącym pomoc pozostać sprawnie działającymi fabrykami dobra, a nie składami niepotrzebnych innym rzeczy. Nie zrażaj się, ktoś tego co możesz dać na pewno potrzebuje.

I oprzyj się pokusie bycia sędzią ludzkiej biedy. Ileż to już słyszałem historii z cyklu: ten człowiek to kurtkę ma jeszcze całkiem dobrą, to co że brudna i dziurawa, ten tapczanik to jeszcze da radę, to co że sprężyny w dwóch miejscach wystają, da się spać, to po co tu nowy? Jutro to ty - dziś zdrowy, zaradny i ubezpieczony - możesz być bezdomny i bez perspektyw, podziel się więc dziś z kimś tak, jak chciałbyś żeby jutro ktoś podzielił się z tobą.

A jeśli zajrzysz dziś na konto i zobaczysz, że masz tam wolną dyszkę albo pięć, odłóż ją na WOŚP. Albo podaruj nam, w Dobrej Fabryce. Od stycznia uruchamiamy sześć nowych projektów. Nasze zakłady produkcji dobra będą działać już w dziesięciu krajach. Dwa miesiące temu byłem w ośrodku dla trędowatych w Akata Dzokpe w Togo (stamtąd pochodzą cztery pierwsze zdjęcia). Ludzie chorzy, bez leków, bez lekarza, czekający tylko na postęp choroby i na śmierć. Parę lat temu mieli jeszcze spółdzielnię produkującą olej palmowy. Chcemy im ją odbudować.

Ośrodek zdrowia w jednej z dzielnic Lome, stolicy Togo. Jedyna służba zdrowia dla tysięcy ludzi, jedyne miejsce gdzie kobieta może urodzić dziecko... Chcecie wiedzieć, jak to dziś wygląda? Popatrzcie na kolejne zdjęcia. Naprawdę ma sens debatować, że tę ciężarną, albo dzieciaka, który umiera na biegunkę czy malarię, powinno ratować państwo, a nie my? Pewnie, że powinno. Ale ja przecież nie jestem ministrem zdrowia Togo, jestem człowiekiem, który spotkał potrzebującego pomocy tu i teraz, proste.

Dla nas naprawdę liczy się każda dycha, każdy lajk i każde udostępnienie. Wszystkie dane są w linku poniżej, dopiszcie po prostu "Togo". Nie chcecie dać nam, dajcie komuś innemu. Ale dajcie. Dziś. Koniecznie. Cokolwiek. Bez robienia mu egzaminów, czy zasłużył, czy dobrze spożytkuje, czy to pedagogiczne i czy nie mógłbym dać gdzie indziej. Nie ulegaj pokusie zbawiania całej ziemi. Masz dwie kurtki? Oddaj jedną. Masz dwa słoiki? Oddaj jeden. Masz dwie dychy? Może jednej nie będziesz dziś potrzebował. Może to ostatnia szansa, żeby móc sobie w Sylwestra powiedzieć: "zrobiłem w tym roku coś dobrego"?

Sorry za to przydługie kazanie, ale ten Jan o poranku naprawdę mną wstrząsnął. Na tyle, że sam zmniejszę dziś ilość swoich rzeczy.

Tekst pochodzi z oficjalnego profilu Szymona Hołowni na Facebook'u.

Szymon Hołownia - dziennikarz i publicysta. Dwukrotny laureat nagrody Grand Press oraz laureat Dziennikarskiej Nagrody "Ślad". Zdobywca Wiktora publiczności za rok 2010 oraz wielu innych nagród i wyróżnień. Autor dwunastu książek. Założyciel Fundacji Kasisi Fundacji Dobra Fabryka, wspierających dom dziecka w Zambii, hospicjum w Rwandzie i wiejski szpital w Kongo.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak pomagać ubogim?
Komentarze (16)
LM
Luke Markson
2 stycznia 2016, 01:31
O tym jak pomagać ubogim mówił Jezus. Można o tym poczytać w Ewangeliach. Mówił też o tym, że jak kto pomaga, to żeby nie trąbił o tym jak to robią obludnicy.
AT
Anna Tychota
31 grudnia 2015, 10:33
Panie Szymonie, biorę się do roboty. Natychmiast. Dziękuję.
WDR .
31 grudnia 2015, 02:48
+
30 grudnia 2015, 22:53
Fajnie jest pomagać, w dodatku codziennie. To jest bardzo fajne:) A tak w ogóle to pozdrawiam bardzo serdecznie pana Szymona, ma pan talent:)
D
demokracja.net
30 grudnia 2015, 22:03
Pomoc bardzo się przydaje (zwłaszcza osobista),  ja zazwyczaj przewiduję, że już ktoś INNY poszedł/zrobił/ wpłacił , jednak często ci INNI, Ludzie Serca , chyba są nieliczni lub niebogaci  : „Wpłynęło na buty dla dzieci ... 200 zł. Baardzo, baaardzo dziękuj za ten dar serca.  Ale jak to rozdzielić na 30stkę dzieci?”… Fundacja Edukacyjna im. Siostry Wandy Garczyńskiej
EG
ernest griffin
30 grudnia 2015, 16:17
Co się pan szczypiesz panie Hołownia. Idź rozdaj ubogim wszystko co masz. WSZYSTKO!!! Chciałbym pana wtedy zobaczyć, bez podbojów miłosnych, całego pańskiego szpanu, bez laptopa, bez wody po goleniu, bez gaci na dupie i wycieczek do Afryki, ba nawet bez pisma św i kazań Jana bo jak WSZYSTKO to WSZYSTKO. No dalej, nie szczyp się pan panie Hołownia. Do dzieła. A poważnie przeczytaj co żeś pan napisał a później przemyśl słówko HIPOKRYZJA.
Grzegorz Kramer SJ
30 grudnia 2015, 16:45
Ernest, niech Bóg Ci wybaczy te brednie. 
EG
ernest griffin
30 grudnia 2015, 17:59
Nie potrzebuję do tego twojego wstawiennictwa braciszku...
31 grudnia 2015, 00:06
Gołemu dosłownie i w przeności trudniej pomagać, nie uważa pan? Ale może pan więcej robi dla bliźniego i się tym nie dzieli publicznie, więc nie oceniam pana... 
AT
Anna Tychota
31 grudnia 2015, 10:31
Panie Erneście, kultury to panu brakuje. Ewidentnie. Naprawdę, bzdurzy pan, że aż się robi smutno. Poziompana wypowiedzi równa się z wypowiedziami jazmig. Zmieńcie panowie stronę, bo deon jest nie dla was.
EG
ernest griffin
31 grudnia 2015, 13:46
A dla kogo jest deon? Dla Hołowni i Kramera? Wczoraj z ciekawości oglądałem filmiki na blogu Kramera. Nawet mi się podobały. Do człowieka nic nie ma ale do bredni jakie pisze. Być może dla niektórych odpowiedzią na krytykę jest foch ale to już nie mój problem. Piszę co myślę i nie zamierzam przestać ani nikomu zabraniać ale w głupotę wale prosto z mostu i wcale się tego nie wstydzę.
EG
ernest griffin
31 grudnia 2015, 13:50
Nie chwalę się swoimi dobrymi uczynkami jak pan Hołownia. Nie podoba mi się to co ten pan napisał i śmiało dałem temu wyraz. Może w dość dosadnej formie, prowokacyjnej, ale jeśli ktoś rzuca fragmentami pisma jak świadkowie jehowy to ja w takich też rzucam bez pardonu. Nie wspieram WOŚP.
jazmig jazmig
30 grudnia 2015, 13:29
Bezdomni mają noclegownie, gdzie spokojnie przezimują, byle tylko nie pili. Problem jest ich alkoholizm, a bezdomność jest tylko skutkiem. Dawanie im w prezencie różnych rzeczy niczego nie rozwiązuje, bo dzieki temu pieniądze, które zarobią - przepiją. Przypuszczam, że w czasach Jana Chrzciciela nie istniał problem alkoholizmu i tam bieda rzeczywiści wynikała z chorób, kalectwa i nieudolności. Wtedy podanie ubogim jedzenia i odzieży ma sens. Jednakże w Polsce ten problem to głównie skutek alkoholizmu i narkomanii i zwykłe podanie żywności oraz odzieży niczego nie rozwiązuje. Warto wspomóc organizacje charytatywne, takie jak fundacja s. Chmielewskiej, bo te organizacje dobrze wykorzystają przekazana im środki. S. Chmielewska prowadzi działalność zmierzającą do wyciągnięcia ludzi z alkoholizmu i to jest właściwa droga.
A
Anulka
30 grudnia 2015, 20:39
U nas bieda też często wynika z choroby i kalectwa. Bywa i tak, że renty nie przyznano, a choroba nie zostawia sił na pracę. Spróbuj wyżyć w takiej sytuacji... :( W takich przypadkach i żywność, i ubrania są cenną pomocą. Nie zawsze bieda = alkohol. Oczywiście zgadam się w 100%, że wspieranie dzieł siostry Chmielewskiej jest bardzo dobrą metodą dzielenia się z ubogimi, szczególnie jak człowiek nie ma powołania lub czasu na pomoc wprost.
jazmig jazmig
31 grudnia 2015, 09:45
Owszem, to prawda co piszesz, ale przyczyną bezdomności najczęściej jest alkoholizm lub narkomania, takie są fakty. Ja w swojej notce skupiłem się na przyczynach bezdomności, bieda to oczywiście szerszy problem. Ludziom, o których piszesz, należy pomagać na dwa sposoby: dać jeść, żeby nie pomarli z głodu i pomóc im wydobyć się z nędzy pomagając w zdobyciu jakiegoś zawodu i źródła zarobkowania. Chodzi o to, żeby ci ludzie nie utknęli w środowisku biedaków, żeby takie środowiska nie istniały. Alkoholizm to z kolei jeszcze inny problem, również niezmiernie skomplikowany. Dlatego pisałem o s. Chmielewskiej, bo ona pomaga jednym i drugim. Warto brać z niej przykład i tworzyć podobne placówki w regionach, gdzie panuje bieda.
30 grudnia 2015, 11:40
dobry tekst