Jak się kłócić i nie zwariować

(fot. Grażyna Makara / "Tygodnik Powszechny")

Ludzie się ze sobą kłócą z różnych powodów, to oczywiste. Wbrew rozpowszechnionym stereotypom, dotyczącym "kłótni małżeńskich", psychologom nie udało się potwierdzić jakiejkolwiek korelacji między częstotliwością konfliktów między partnerami a zdrowiem ich związku.

Nie jest więc prawdą, że pary, sprzeczające się często, są bardziej podatne na rozwód niż pary, w których konflikty zdarzają się rzadziej. Warto więc zapytać, co sprawia, że komunikacja jest dobra, a rozwiązywanie konfliktów skuteczne? Badania odkryły ciekawą zależność. Otóż zauważono, że optymalny stosunek interakcji pozytywnych do negatywnych wynosi 5:1. Co to znaczy?

Bez względu na to, jak wiele konfliktów zdarza się w małżeństwie, będzie ono zdrowe, jeśli para ma pięciokrotnie więcej wzajemnych interakcji pozytywnych niż negatywnych. Nie chodzi tu o długie romantyczne weekendy, ani wyszukane randki, ale wszystkie "drobne rzeczy", takie jak: uśmiech, pocałunek, komplement, czy zwykłe "dziękuję". Nie oznacza to oczywiście, że nie warto spędzać ze sobą romantycznych weekendów, czy zrobić dla siebie "coś specjalnego" - gdyż tego typu inicjatywy będą obejmować sporo pozytywnych interakcji. Ważne, aby dowartościować codzienne okazje do okazania sobie życzliwości, gdyż to one "podtrzymują" udany związek.

Trzeba równocześnie pamiętać, że negatywne interakcje mogą również ukrywać się w drobnych zachowaniach - co nie przeszkadza, aby były "silnymi ciosami" - i obejmują takie reakcje, jak: wrogi sarkazm, wyzywanie się, "przewracanie oczyma" lub trzaskanie drzwiami. Warto więc starać się o to, aby bilans małżeńskich interakcji utrzymywać na poziomie 5:1. W ten sposób wzmacnia się "układ immunologiczny" związku, a to sprawia, że kiedy narasta konflikt, partnerzy nie biorą niczego do siebie i nie przybierają postaw obronnych, przez co ich uwaga może zostać wykorzystana do rozwiązania problemu, a nie do wzajemnego obwiniania się. Zamiast się dołować, należy więc podtrzymywać ten "życiodajny bilans", czyli wracać do tego, co łączy, a nie skupiać się na tym, co dzieli. Rozwiązywać problemy, bez wzajemnego poniżania się i pomniejszania swojej wartości. Może to miał na myśli św. Paweł, gdy radził, aby "nad naszym gniewem nigdy nie zachodziło słońce"?

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak się kłócić i nie zwariować
Komentarze (12)
.
.
4 października 2012, 02:20
.
P1
Psalm 127, 1:
4 października 2012, 00:12
"Jeżeli Pan domu nie zbuduje, na próżno się trudzą ci, którzy go wznoszą"
JP
Jacek Prusak SJ
24 grudnia 2011, 16:43
Dziękuję za ten trafny komentarz, uściśle jedynie, że proporca 5:1 ma charakter statystyczny nie umowny. Umowny charakter mają gesty, które się za nią kryją. Pozdrawiam!
F
franek
24 grudnia 2011, 15:18
Jan oczekuje od krótkiego artykuliku tyle precyzji co od rozprawy naukowej. Wyraźnie ma zły dzień. Janie! Rzeczywiście można te pożądane proporcje uzyskać nie starając się o dobre relacje, tylko unikając złych. Ks. Prusak zauważa, że można też odwrotnie. Mnie się wydaje że najlepiej, gdy staramy się w obu kierunkach. Wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę, że liczba 5:1 ma znaczenie umowne.
JP
Jacek Prusak SJ
24 grudnia 2011, 14:29
Pan po prostu nie potrafi przyjąć do wiadomości, że się na czymś nie zna, ale w czymś myli. Powołuję się na sprawdzone badania opublikowane w podręczniku do psychologii. Zarówno jego autorzy jak i cytowani badacze są dla mnie autotytetami w swojej dziedzinie, nie pan.
DJ
do JPusaka SJ od jana
17 grudnia 2011, 23:09
 Łatwo jest się madrzyć i krytykować, kiedy nie rozumie się tego, co się czyta. Proponuję siegniecie do słownika i sprawdzenie co znaczy korelacja (dodatnia bądź ujemna) lub jej brak. Owo odkryta proporcja pozytywnych do negatywnych interakcji nie wskazuje, ze nie ma znaczenia ich jakość - co jest podkreślone w tekście. Co to jest korelacja, wiem bez słownika. I powtarzam, że twierdzenie, iż "..psychologom nie udało się potwierdzić jakiejkolwiek korelacji między częstotliwością konfliktów między partnerami a zdrowiem ich związku." budzi moje zdziwienie, bo sugeruje, że w tym wypadku korelacja jest 0, a to jest po prostu niemożliwe(artefakt), dlatego pytałem o tych psychologów, skądżesz się wzięli?(czy dla "Claudii" robili te badania).. i dalej mocne stwierdzenie: "Nie jest więc prawdą, że pary, sprzeczające się często, są bardziej podatne na rozwód niż pary, w których konflikty zdarzają się rzadziej." - teraz ja radzę zajrzeć tu i tam, celem zgłębienia tematu. Powyższe zdanie jest najzwyczajniej nieprawdziwe, i zamieszczanie takich rewelacji jest szkodliwe społecznie i jest wyrazem braku odpowiedzialności za słowa
DJ
do jana
13 grudnia 2011, 18:18
Łatwo jest się madrzyć i krytykować, kiedy nie rozumie się tego, co się czyta. Proponuję siegniecie do słownika i sprawdzenie co znaczy korelacja (dodatnia bądź ujemna) lub jej brak. Owo odkryta proporcja pozytywnych do negatywnych interakcji nie wskazuje, ze nie ma znaczenia ich jakość - co jest podkreślone w tekście.
S
Słaba
13 grudnia 2011, 10:53
Proporcja 5:1... Zastanawiam się czy możliwe jest utrzymanie małżeństwa, w którym istnieje poważny konflikt (np. światopoglądowy), generujący często różnicę zdań w istotnych sprawach, połączoną z silnymi emocjami. Czy da się znależć 5 razy więcej równie silnych doświadczeń pozytywnych?...
K
ktoś
13 grudnia 2011, 08:26
a co zrobić, żeby nie prowokować(czasem nawet nieświadomie) do kłótni? Premier Churchill w wolnych chwilach malował obrazy. Zapytano go kiedyś dlaczego maluje tylko pejzaże. -Ponieważ jeszcze nie zdarzyło mi się aby przyszło do mnie drzewo z pretensjami że nie jest do siebie podobne.
K
korab
12 grudnia 2011, 22:20
 Pomijając te śmieszne proporcje, które należy raczej traktować z przymrużeniem oka, jest to chyba pierwszy tekst o. Jacka z którym się zgadzam. Tak myślę że pisząc w tych tematach o. Jacku nie będziesz miał pewnie tylu czytelników, ale z pewnością Twoje poglądy będą mniej kontrowersyjne ;) Pozdrawiam.
GB
Gość Basters
12 grudnia 2011, 21:30
Każde, nawet afroamerykańskie dziecko wie, że lepie, gdy relacje między ludźmi są pozytywne. Nie potrzeba do tego żadnych badań (które zapewne kosztowały sporo). Czemu ma służyć ustalenie relacji 5:1? Że niby są optymalne? To znaczy, że jeśli ten stosunek wynosi 10:1 to jest gorzej? Jak 100:1 to też jest gorzej? No NIE!!! Wręcz przeciwnie. Więc co wnosi ten tekst? Nic. Niestety, ojciec Prusak po raz kolejny zastosował logikę na poziomie Gazety Wyborczej.
L
Lucyna
12 grudnia 2011, 13:51
Zgadzam się z tym w zupełności,... tak ważna jest w małżeństwie dobra komunikacja.Mówienie i słuchanie  i wyjasnianie sobie wszystkiego co gryzie i boli.Czasami to trudne.Łatwiej sie obrazić, odburknąć i zamknąć się w swoim gniewie i irytacji, użalając sie przy tym nad sobą jak mi to źle i jakie mam ciężkie życie z drugą połówką.A potem uciekać w irracjonalne marzenia o kimś wspaninałym, kochającym kto zawsze nas zrozumie.Wiem bo sama tak miałam.Teraz jednak za wszelką cenę staram się wszystko wyjaśniać od razu i czasami wbrew sobie bo drzemie jeszcze we mnie ten chochlik który kusi aby zatrzasnąć drzwi i zamknąć się w swoim bólu.Życzę wszystkim podjęcia tego wysiłku, warto,- choć na początku zawsze jest trudno.Ale najpierw trzeba zacząć......)